Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Zakochany Neko 23

WRÓCIŁAM, CZEŚĆ!!! *świerszcze w tle* Tak wiem... Możecie mnie zlinczować jak chcecie ;-; Przepraszam, wyjechałam na wakacje i totalnie zapomniałam o tym noooo... ;_____; Ok, ok, już się wracam do harówy i będę pisać ;;;;;
_______________________________________

            Tego ranka jeszcze zanim otworzył oczy, Ren zarejestrował dwie rzeczy. Pierwszą z nich był niemal ogłuszający deszcz dudniący w okna domku letniego. Kącik jego ust uniósł się lekko. Uwielbiał deszcz. W pewien sposób zawsze lubił też towarzyszący mu melancholijny nastrój zawsze, kiedy na dworze robiło się pochmurno, a poza tym miał wrażenie, że jest jednym z niewielu ludzi, którzy, zdaje się, nie są rozpuszczalni w wodzie jak reszta uciekających przed falą ulewy. Niemal już czuł chłód panujący na zewnątrz i kontrastujący z przyjemnym obejmującym go ciepłem. No i to właśnie była ta druga rzecz. Na początku wydawało mu się, że to tylko pozostałości po nocnych marach, ale jednak czuł leżące obok siebie źródło ciepła obejmujące go ramionami i rytmicznie dmuchające mu we włosy. Obok niego leżał Neko. Na tę myśl Ren pozwolił sobie się rozpłynąć i może przysnąć jeszcze na moment, ale nigdy nie mógł wrócić do snu kiedy już się obudził, więc po prostu leżał spokojnie, ukontentowany samą obecnością przyjaciela. Moment… przyjaciela? Chyba ten tytuł średnio pasuje po tym co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. W końcu wczoraj się całowali i zasnęli razem. Ren otrząsnął się z tych myśli, bo z resztą i tak mieli dziś o tym porozmawiać, mimo że skręcało go w żołądku na tę myśl. Na razie po prostu cieszył się tym co miał.
Po kilkunastu minutach poczuł delikatne głaskanie na plecach. Neko zataczał kciukiem kręgi między jego łopatkami. Uśmiechnął się lekko mimo woli i powoli otworzył oczy.
- Dobry. – mruknął, zaskakując tym drugiego blondyna.
- Hej. Przepraszam, obudziłem cię? – odparł zmartwiony. Ren tylko pokręcił głową.
- Od jakiegoś czasu nie śpię.
Neko uśmiechnął się i przybliżył, żeby go pocałować na dzień dobry, ale ten odwrócił głowę i skrzywił się zabawnie.
- Mam tragiczny oddech.
- No i co? Ja też – odparł rozbawiony Neko i spróbował jeszcze raz, ale i tym razem Ren się uchylił.
- Nie! Idź umyć zęby! – rozkazał, ale i tak rozbawiło go, kiedy Neko jęknął niezadowolony.
- Nie chce mi się wstawać. -  odpowiedział, przesuwając rękę wzdłuż kręgosłupa Akiyamy i liczył jego kostki. Chłopak aż przymrużył oczy, ale zmusił się, żeby wstać i pociągnął drugiego ze sobą do łazienki. Nawet tak prosta czynność jak mycie zębów trwała dobre dziesięć minut pełnych szturchania, przepychania, chlapania wodą, obrzucania się pastą do zębów i śmiechu. Nie żeby to było coś nowego, ale teraz zdawało się zwyczajnie… inne.
Kiedy w końcu wszystko posprzątali, położyli się z powrotem do łóżka, okrywając kołdrą. Leżeli tak przez kilka minut zanim Ren podjął temat.
- Neko-chan, kiedy powiemy dziewczynom, że… - głos mu uwiązł w gardle.
- … że jesteśmy razem? – uśmiechnął się Neko i wzruszył ramionami – Nie wiem. Jak się trafi okazja, ale może na razie zachowajmy to dla siebie?
Ren skinął głową i pozwolił się w końcu pocałować, kiedy Neko potarł go nosem. Wciąż wydawał się zakłopotany tym wszystkim, ale nie protestował. W tym momencie zadzwonił telefon Neko na co jęknął i przyciągnął Ren’a bliżej, pogłębiając pocałunek, kiedy  ten chciał się oderwać i podać mu telefon. W końcu, po kilku kolejnych cmoknięciach od blondyna, Ren zdołał się odkleić i odsunąć na tyle, że Neko nie mógł sięgnąć go ustami. Dopiero wtedy z jękiem niezadowolenia Sugiyama odwrócił się w stronę szafki i odczytał smsy od Haru.
„Hejho~! Moje kotki już wstały?”
„Halo?”
„Hej, późno jest! 7:34!!!”
„NIE IGNORUJCIE MNIE”
„wstaaaaaaaaawaaaaaaać”
„Śniadanie za trzy minuty”
„Tak, wiem, że leje. Ruszcie cztery litery”
Neko roześmiał się głośno, a Ren uniósł jedną brew w pytającym geście. Wtedy wpadł mu pomysł do głowy.
- Wiesz, Haru była pierwszą z dziewczyn, której powiedziałem, że cię lubię – wyznał Neko, obserwując, jak Ren ucieka wzrokiem – Więc uważam, że powinna też pierwsza się o nas dowiedzieć. – Ren kiwnął głową, choć niechętnie.
Brązowooki uśmiechnął się czule. Włączył przednią kamerę w telefonie, przyciągnął do siebie chłopaka i lekko musnął jego usta robiąc jednocześnie zdjęcie.
„No masz, a tak miło nam się razem spało. Będziemy za dwie minuty, homoprzyjaciółko ;)”
Dołączył zdjęcie i wstał ponaglając Ren’a, żeby też założył jakąś bluzę zanim wyjdą. Po niecałych  dwudziestu sekundach dostał odpowiedź.
„O. MOI. BOGOWIE. JA SIĘ TU HIPERWENTYLUJĘ, NA ŚNIADANIE BIEGIEM MOI HOMOPRZYJACIELE, BO UMIERAM <3 <3 <3 <3 <3”
Jeszcze raz tego ranka wybuchł śmiechem, a Ren zaraz po nim, kiedy przeczytał wiadomość.
Chłopcy wyszli z domku i przebiegli przez plażę do reszty dziewczyn. Szczęśliwie Haru, mimo bycia niezrównanym fangirlem, miała na tyle przyzwoitości, że nowo nabytą informację zachowała dla siebie i jedynie uśmiechała się porozumiewawczo, więc mieli względny spokój nie licząc tego, że dziewczęta same chciały ich zeswatać i chichotały między sobą.
Kilka godzin później mieli odlot, więc tuż po śniadaniu spakowali się i pojechali na lotnisko. Jeszcze tego samego dnia byli w domu. Neko szczerzył się jak zwykle, a Ren, o dziwo, lekko się uśmiechał. Rozpakowali się, wrzucili wszystko do pralki, zjedli, umyli się i nim się obejrzeli trzeba było pójść spać. I to był właśnie ten jeden niezręczny moment, kiedy stali naprzeciwko siebie w drzwiach swoich pokoi. Mieszkali sami od dłuższego czasu, a skoro ich relacja w końcu się wyklarowała, to nie do końca wiedzieli jak się zachować.
Neko postąpił krok w jego stronę i czule pocałował go w czoło.
- Dobranoc – szepnął i odwrócił się, żeby wrócić do swojego pokoju. Nie zamierzał popędzać Ren’a, a i tak czekał tyle lat, to może zaczekać jeszcze trochę. Już miał zamknąć za sobą drzwi, ale poczuł że nie może ich domknąć. Odwrócił się, a za nim stał niebieskooki blondyn, patrzący na niego niewinnym wzrokiem, jak dziecko proszące rodzica, by zostawić mu zapaloną lampkę na noc.
- Ostatnio… - zaczął i przełknął gulę w gardle – Ostatnio trochę męczą mnie koszmary – skłamał.
Neko zmarszczył najpierw brwi w obawie o nawrót stanów lękowych Ren’a, ale po chwili zrozumiał o co chodzi i uśmiechnął się lekko. Neko zawsze potrafił wychwycić swoim uchem załamania głosu i chwilowe zawahania, kiedy Ren nie mówił mu do końca prawdy. Złapał go za rękę i zaprowadził do łóżka, po drodze zamykając drzwi. Przykrył ich kołdrą i zgasił lampkę nocną, po czym przygarnął drugiego blondyna do siebie najbliżej, jak tylko mógł i mocno pocałował go w usta, co ten przyjął z nieukrywaną  satysfakcją. Oderwali się do siebie dopiero po kilku chwilach. Neko, za pozwoleniem, ściągnął gumkę z włosów Ren’a i przeczesywał jego kosmyki swoimi palcami, szczęśliwy jak nigdy.
- Kocham cię – wyszeptał, a Ren schował się w zagłębieniu jego szyi, po czym obaj zasnęli.

Następnego ranka, Ren obudził się sam bez drugiego blondyna obok siebie. Usiadł na łóżku zaspany, przetarł oczy i przeczesał długie włosy palcami. Od dawna tego nie robił, nie zostawiał rozpuszczonych włosów. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie długich, smukłych palców Neko, delikatnie bawiących się jego kosmykami i masujących jego głowę. Po kilku chwilach rozbudził się i poszedł umyć zęby. Zszedł na dół do kuchni skąd wydobywał się intensywny słodki zapach. Zerknął ukradkiem zza rogu i oczywiście zastał tam Sugiyamę Neko – od niedawna swojego chłopaka. Dziwnie było mu to przyznać, ale wiedział, że roztrząsanie tego samemu nic dobrego mu nie przyniesie. Zakradł się do niego od tyłu i oparł brodę na jego ramieniu zaskakując go nieco.
- Dzień dobry – mruknął sennie. Neko odsłonił pełen rząd śnieżnobiałych zębów w promiennym uśmiechu, odwrócił się do niego i przygarnął blisko ramionami w talii.
- Dzień dobry, Ren-chan – odparł i złączył ich wargi na moment wystarczająco długi, by obaj się zadowolili przynajmniej na jakiś czas. – Myślałem, że pośpisz jeszcze trochę i zdążę przygotować śniadanie. – powiedział, odruchowo wplatając palce w jego włosy.
- Hm, a co takiego robisz? – zapytał niby od niechcenia.
- Placki jaglane z masłem orzechowym, czekoladą i bananami.
Ren zaśmiał się i uścisnął go raz jeszcze, dziękując i mówiąc mu, że zbyt dobrze go zna.
- Pomyślałem – zaczął Neko, kiedy skończyli śniadanie – że moglibyśmy porozmawiać… o nas. Jeśli nadal chcesz… - dodał niepewnie, ale Ren pokręcił głową.
- Oczywiście.
Neko przełknął ślinę. Ręce lekko mu się trzęsły, ale był stu procentowo pewien  tego co chce mu powiedzieć. Odsunął się od stołu i poszedł w kierunku sofy w salonie gestem nakazując Ren’owi, by podążał za nim. Usiedli na kanapie, a Neko pochwycił jego ręce w swoje, patrząc mu w oczy, zbierając myśli.
- Odkąd nasze drogi się rozeszły, cały czas nie mogłem przestać o tobie myśleć. Wspominałem, rozmyślałem, kombinowałem co zrobić i jak namówić rodziców, żebyśmy się przeprowadzili z powrotem do Japonii. Nie mogłem się odnaleźć wśród nowych znajomych, nie mogłem znaleźć takiego przyjaciela, więc siłą rzeczy myślałem o tobie więcej i więcej, a wtedy zauważyłem, że myślę o tobie praktycznie cały czas. Próbowałem na początku to stłumić, zapisałem się na judo, próbowałem zapomnieć, znaleźć nowych przyjaciół, ale nie dałem rady, więc stwierdziłem, że to zbyt ważne, żeby to zaprzepaścić i pogodziłem się z tym. Przez te kilka lat to stawało się silniejsze. W międzyczasie zdarzało się, że mi się śniłeś w… różnych sytuacjach. W każdym razie wszelkie próby namawiania rodziców spaliły na panewce dopóki mama nie dostała kontraktu w Kyoto, a ojciec dostał tam korzystną ofertę biznesową. Wtedy pomyślałem, że może uda mi się ciebie znaleźć. Próbowałem przez Internet i przez telefon, ale nie masz żadnych kont i zmieniłeś numer, więc zapisałem się do Harukawy i miałem nadzieję, że twoja ambicja mnie nie zawiedzie. Udało mi się. Faktycznie nie rozpoznałem cię w pierwszej chwili i strasznie mi było głupio, ale kiedy okazało się, że to faktycznie ty i to co podejrzewałem przed laty to… naprawdę ja… okazało się, że to naprawdę miłość. Potem sam wiesz – próbowałem wszystkiego, żeby do ciebie dotarło, że mówię szczerze i nie żartuję. Nawet nie masz pojęcia ile ryczałem i jak się o ciebie zamartwiałem, kiedy coś się działo. – odetchnął głęboko, kiedy w końcu wszystko mu wyznał i pocałował go w czoło.
- Przepraszam… - Ren nie mógł spojrzeć mu w oczy, ale Neko ścisnął mocniej jego dłonie w pokrzepiającym geście.
- Teraz to już się nie liczy. Twoja kolej. Opowiedz mi wszystko. – uśmiechnął się zachęcająco.
Ren podniósł swoje lodowo niebieskie oczy na spotkanie ich ciepłych czekoladowych odpowiedników. Następnie jego ręka powędrowała do jego lewego ramienia, tam, gdzie zaczynało się zabliźnione zgrubienie, i mógł dostrzec wiele emocji w czekoladowych tęczówkach – zaufanie, szczęście i miłość, żadnego strachu ani niepewności jak wcześniej.
- Ja… Ja też tęskniłem, ale nigdy nie myślałem o tobie w ten sposób. Kiedy pojawiłeś się w Harukawie ledwo cię poznałem i w pierwszej chwili po prostu nie skojarzyłem, że aż tak bardzo się zmieniłeś. Później przyzwyczaiłem się, że znów jesteśmy we dwóch i naprawdę się cieszyłem, mimo że tego nie okazywałem, ale kiedy zacząłeś mówić, że mnie kochasz… Po prostu nie mogłem ci uwierzyć, byłem zszokowany. Dotarło to do mnie dużo szybciej niż myślisz, ale po prostu nie mogłem uwierzyć, że to miłość, bo powiedzenie tego przychodziło ci ze zbyt dużą łatwością, więc po prostu stwierdziłem, że żartujesz, nabijasz się ze mnie. Bo… widzisz… Lily… zawsze uczyła mnie, że miłość to coś co nabywa się z czasem i coś co trzeba całe życie pielęgnować, że miłość jest jak kwiat. Musi być pielęgnowana przez cały czas, traktowana z troską i ciepłem przetrwa na zawsze, ale bez tego nie można jej zwyczajnie utrzymać. Uczyła mnie, że miłość to nie jest zwykłe zauroczenie i nie powinno się mówić „kocham”, kiedy faktycznie się tego nie czuje. Dlatego byłem taki przewrażliwiony, kiedy to powtarzałeś. Ale powoli udowodniłeś mi , że mówisz szczerze, że naprawdę rozumiesz czym właściwie jest miłość. Dopiero wtedy odkrywałem swoje uczucia do ciebie. Byłem zbyt skupiony na wściekaniu się na ciebie za to wszystko i nie pomyślałem co ja czuję. Możliwe, że odwzajemniałem to od początku, ale nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli, bo wiesz… wszyscy zawsze powtarzali, że mi zazdroszczą powodzenia u dziewczyn albo, że zazdroszczą tej, którą pokocham… Patrząc z perspektywy czasu zawsze mnie to irytowało. Dopiero jakiś czas temu zacząłem się oswajać z tym, że faktycznie lubię cię bardziej niż przyjaciela. Nie mogłem po prostu rzucić ci się w ramiona ot tak! – obronił się z rumieńcem na twarzy – Te wakacje pozwoliły mi trochę wyklarować myśli no i nie ukrywam, że Yurika miała w to swój wkład… Nie pytaj – dodał szybko, kiedy Neko otworzył usta, żeby coś powiedzieć i od razu je zamknął – Sęk w tym, że uświadomiłem sobie jak bardzo silne są twoje uczucia do mnie i że ja chyba także to do ciebie czuję – końcówkę dodał niemal niesłyszalnym szeptem. – Więc między nami już wszystko dobrze? – zapytał chcąc jak najszybciej zakończyć temat, nie dając Neko czasu na pytania, które i tak pewnie wyjdą z czasem. Neko uśmiechnął się patrząc na niego maślanym wzrokiem.
- Lepiej niż kiedykolwiek – i pocałował go delikatnie.

I właśnie w taki sposób przetrwali wakacje i kolejny rok nauki, dbając o kwiat, który przetrwał tak wiele, żeby wykiełkować przez co zapowiadał się być niemal niezniszczalny… niemal.
_______________________________________________________________________________________________________
MWAHAHAHAHAHAHAHA, kocham was <3 3:D