Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

poniedziałek, 15 lutego 2016

Zakochany Neko 28

No wreszcie, udało się xP To dla was zboczeńce <3 (wiem, że krótkie, ale spoko, będzie tego jeszcze)
________________________________________
- Wróciłem! – zawołał Neko w progu domu. Rzucił torbę i kurtkę na ziemię, zrzucił buty i westchnął ciężko. Stał w przejściu przez moment aż spuścił głowę i potargał wściekle włosy, warcząc jak pies.
- Witaj z powrotem – odparł Ren, wychyliwszy się zza rogu. Zmarszczył brwi na widok rozczochranego blondyna i podszedł blisko – Coś się stało? – zapytał, układając mu włosy i przejeżdżając kciukiem pod jego okiem. Neko spojrzał na niego zaskoczony, ale westchnął jeszcze raz i nakrył jego dłoń swoją.
- Nic, po prostu… padam po wykładach. Będę musiał się zapisać na zajęcia dodatkowe, bo nic nie rozumiem, a wykładowca odesłał mnie z kwitkiem.
- Czego nie rozumiesz?
- Matmy… - odparł, w myślach już widząc kpiący uśmiech Ren’a.  I owszem takowy się pojawił, ale z nieoczekiwaną odpowiedzią.
- Pomogę ci z tym jutro, co?
- Poważnie?!
- Mhm. – przytaknął przytulając się do niego i całując lekko w policzek - Dzisiaj wieczorem obejrzyjmy jakiś film, nic innego mi się nie chce.
- Pewnie – odpowiedział Neko i uśmiechnął się szeroko.
            Po dość spóźnionym obiedzie obaj się wykąpali i przebrali w luźniejsze ciuchy. Ren przygotował popcorn i trochę suszonych owoców(ulubione przekąski Neko) i próbował zdecydować jaki film obejrzą, choć jemu było w sumie wszystko jedno.
- Wrzuć „Rocky”. To się nigdy nie nudzi – Neko zaskoczył go i objął ramieniem. Dopiero wyszedł spod prysznica z ręcznikiem na ramionach i ociekającymi włosami, moczącymi szary podkoszulek. Pachniał miętą i świeżym ogórkiem.
- Wytrzyj te włosy, idioto – fuknął i włożył płytę do odtwarzacza, po czym od razu zarzucił mu ręcznik na blond czuprynę.
- No już, już, nie tak mocno – żachnął się brązowooki i  uśmiechnął się lekko wysuwając język.
- Chodź już. – usiedli na kanapie, przykrywając się kocem i układając wygodnie poduszki. Zgasili światła i włączyli film.
W mniej więcej połowie Ren stracił zupełnie zainteresowanie filmem. Cała jego uwaga skupiła się na blondynie obok, który w przeciwieństwie do niego świetnie się bawił, mimo że oglądał ten film już dobre dwadzieścia razy. Ren poprawił się na poduszkach i lekko przysunął do chłopaka. Chwilę później położył głowę na jego ramieniu i wczepił się w jego ramię.
- Hm? Ren-chan, zimno ci? – zwrócił się do niego Neko.
- Nie, nie przeszkadzaj sobie.
- A, okej… - odparł niepewnie i wrócił do filmu.
Ren przeczekał kilka minut, a potem potarł nosem szyję drugiego chłopaka, by później zacząć muskać ją ustami. Muskanie zastąpiły delikatne pocałunki, a te z kolei zrobiły się odważniejsze i bardziej mokre. Całował, lizał i ssał skórę blondyna pchany przez instynkt aż zostawił za sobą soczystą pamiątkę i przeniósł się powoli w stroną jego szczęki.
- R-Ren-chan… - westchnął Neko. W pokoju było ciemno, ale Ren widział jak czerwony i zdenerwowany był blondyn.
- Nie przeszkadzaj sobie. – odparł między pocałunkami. Wycałował sobie ścieżkę z miejsca tuż pod uchem przez linię szczęki aż do podbródka i ust. Pierwsze pocałunki były powolne, ale po chwili, kiedy Neko się zaangażował, stawały się coraz szybsze, bardziej zachłanne i głośne. Kilka razy zderzyli się nosami, kilka razy nie trafili na swoje wargi, ale byli zbyt pochłonięci, żeby to zauważyć. Ren wsunął dłoń we wciąż wilgotne włosy Neko i przyciągnął go jeszcze bliżej, jeżeli to w ogóle możliwe, a chwilę później przechylił go na plecy. Wsunął język między wargi Sugiyamy, który przyjął go z entuzjazmem. Przez dłuższą chwilę wędrował w jego ustach, smakując i czując lekko łaskoczący, gładki odpowiednik Neko. Smakował jak suszona żurawina. Uśmiechnął się w pocałunku i nawet nie zauważył, że ugryzł drugiego.
- Przepra…
- Nie ważne – uciął mu w pół zdania Neko i przyciągnął z powrotem do siebie, błagając każdą cząsteczką swojego ciała, żeby nie przestawał robić to co robił przed chwilą. Więc Ren nie przestawał, choć przerwał pocałunek pozostawiając między nimi cienką strużkę śliny. Natychmiast przyssał się do jego obojczyka na zmianę liżąc, ssąc i gryząc delikatną skórę, zostawiając wyraźne ślady. Neko wydał z siebie stłumiony jęk, który powędrował prosto do męskości Ren’a, powodując, że ugryzł go mocniej niż zamierzał, a to spowodowało kolejny jęk ze strony blondyna, choć nie zdawało się, żeby był z bólu. Wciąż skupiony na jego obojczyku pozwolił dłoniom podwinąć podkoszulek swojego chłopaka i wędrować po jego torsie, czuć każdy jego napinający się i drżący mięsień. Po chwili Neko pomógł mu zdjąć swój podkoszulek i sam pozbawił Ren’a jego koszulki, sunąc dłońmi po jego bokach co sprawiło, że niebieskooki zadrżał. Obydwaj skupili się na sobie nawzajem, pożerając się wzrokiem przez kilka błogich chwil aż Ren przypomniał sobie jak sprawić, by Neko jeszcze raz wydobył z siebie tamten słodki dźwięk. Tym razem zszedł niżej i zaczął ssać i przygryzać jego prawy sutek, jednocześnie pocierając palcem wskazującym i kciukiem lewy. Neko wygiął plecy z przyjemności, a z jego ust wydostała się seria dźwięcznych westchnień.
- Re-en-cha-An, mh, błagahmm…
Ren zatrzymał się na chwilę i spojrzał na jego twarz. Z rozwartych ust ściekała odrobina śliny, oczy miał lekko przymknięte i zamglone, jakby nieobecne, włosy na nowo potargane, a oddech chaotyczny. W tym momencie Ren chciał go całego pożreć.
Skupił się z powrotem na jego twardych i nieco obolałych sutkach po czym obsypał pocałunkami cały jego brzuch, w tym samym czasie zdejmując jego bokserki. Odrobinę się zawahał, ale pożądanie przezwyciężyło zawstydzenie i po chwili miał przed sobą zupełnie nagiego Neko z całkowicie stwardniałą stojącą na baczność męskością.
- Cholera – mruknął Ren i ponownie wgryzł się w szyję Neko. Już sam widok podnieconego Sugiyamy sprawiał, że był blisko.
Mimo że ugryzienia były dość bolesne, Neko nie narzekał, a wręcz przeciwnie. W jakiś dziwny sposób podniecało go to jeszcze bardziej, kiedy Ren się w niego wgryzał. Miał wrażenie, że należy tylko do niego, że jest mu zupełnie poddany i nic nie może z tym zrobić. Nie wstydził się przed Ren’em swojej nagości i jedyne czego teraz najbardziej pragnął to zobaczyć również w pełni odsłoniętego Ren’a. Sięgnął do bokserek blondyna, który w pierwszej chwili lekko się cofnął, ale zaraz sam pomógł całkiem ściągnąć z siebie resztę ubrania. I to był najbardziej podniecający widok na świecie. Owładnięty pożądaniem, nagi, dominujący, zostawiający na nim wszelkiego rodzaju ślady Akiyama to była jedna z jego licznych fantazji, a teraz staje się ona rzeczywistością – do tego podczas pierwszego razu.
- Przypuszczam, że nie jesteś przygotowany? – zapytał nagle Ren. Neko przeżył właśnie mentalny facepalm.
- Nie bardzo – odparł zgodnie z prawdą.
- Nie szkodzi.
Ren sięgnął pod stolik i wziął tubkę lubrykantu, wycisnął nieco na dłoń i skierował palce do własnego wejścia, jeden po drugim.
- R-Ren-chan?
- W porządku.
Najpierw powoli pozwolił sobie na przywyknięcie do intruza, a po chwili dodał kolejny palec, wkładając je głębiej i rozciągając ścianki. Pomimo faktu, iż robił to codziennie przez ostatni tydzień, nadal nie mógł się zupełnie przyzwyczaić do tego uczucia, ale było znacznie lepiej niż na początku. Dodał trzeci palec i przekręcił je nieco wewnątrz starając się rozciągnąć tak dokładnie jak tylko mógł. Fakt, że Neko przez cały czas obserwował go z takim skupieniem wcale mu nie pomagał się rozluźnić, ale zdecydował porzucić dzisiaj wszelkie hamulce. Wyjął palce kiedy poczuł się w miarę komfortowo i nakazał Neko zgiąć nogi w kolanach. Umiejscowił członek Neko tuż pod swoim wejściem i powoli opuścił się na niego, chcąc zmieścić ile tylko był w stanie z jak najmniejszą ilością bólu. Neko jęknął przeciągle i zmarszczył brwi, czując gorąco i ciasnotę wnętrza swojego kochanka i wytężył wszystkie siły, żeby nie dojść w tym momencie w jego nieziemskim wnętrzu. Ren’owi nie było łatwo, był moment kiedy myślał, że może nie dać rady, ale wytrzymał i opuścił się aż cały członek Neko był w środku. Dał sobie chwilę na przywyknięcie i podniósł się trochę, żeby z powrotem wypełnił go penis Sugiyamy. Powoli powtórzył to kilka razy, czując się coraz pewniej i luźniej, choć sama poza sprawiał mu trudności w poruszaniu się. Neko to zauważył, więc objął chłopaka mocno i przewrócił Ren’a na plecy tak, że to teraz on był nad Akiyamą i z początku delikatnie i powoli poruszał się w nim. Po chwili przyspieszył, łapiąc odpowiedni rytm. Ren wczepił się w jego plecy i objął mocno, starając się stłumić wszelkie odgłosy, ale w tym momencie Neko wbił się w niego mocniej niż dotychczas, zmieniając rytm i przyspieszając co sprawiło, że Ren niemal krzyknął czując jak głęboko w nim się znalazł. Przyciągnął Neko bliżej siebie i wgryzł w jego ramię, na co brązowooki znów wbił się z większą siłą. Ren zacisnął się na nim mimo woli, czując bliski koniec i sięgnął do swojej męskości poruszając ręką w rytm uderzeń Sugiyamy. Od tego momentu z każdym kolejnym uderzeniem jego jęki były coraz to głośniejsze, a jego ścianki zacisnęły się na Neko tak, że zaledwie jeszcze kilka uderzeń wysłało ich oboje poza granicę.

Neko został w e wnętrzu Ren’a aż ich oddechy się wyrównają i dopiero wtedy ostrożnie się wycofał, padając obok niebieskookiego, wyczerpany, spocony i szczęśliwy jak nigdy. Chciał to powtórzyć tak szybko jak się da, chciał z nim o tym porozmawiać, chciał mu tyle powiedzieć, chciał mu powiedzieć, jak niesamowite to było, ale byli zbyt zmęczeni i niemal natychmiast zasnęli z filmem w tle.

sobota, 23 stycznia 2016

Zakochany Neko 27

Yo~! Ktoś czekał? :D
________________________________________
            Neko spał dosyć spokojnie, ale Ren już nie był w stanie przymknąć oka nawet na sekundę. Przeniósł chłopaka do jego pokoju, przebrał z brudnych ubrań w czystą, pachnącą piżamę i ułożył w jego łóżku. Nadal śmierdział jak gorzelnia, ale Ren zadbał, żeby go choć trochę umyć z brudu i potu. Późnej spróbował zasnąć w swoim łóżku, ale jego myśli cały czas wędrowały do Neko, czy wszystko w porządku, czy się obudził, czy potrzebuje wody, czy może oddychać. Ta ostatnia myśl była na tyle natrętna, że wyrwała go z łóżka i kazała mu otworzyć okno u drugiego blondyna, co chwila sprawdzając czy faktycznie oddycha. Po tym został już w jego pokoju, siedząc na ziemi i opierając się o jego łóżko. Kiedy już się upewnili, że Neko zasnął i jest bezpieczny, Haru zdała mu relację z tego o czym rozmawiali z Neko i co się działo. Zwykle nigdy nie wydałaby nikomu czyichś zwierzeń, ale wiedziała, że w tym przypadku im obojgu wyjdzie to na dobre. Cały czas myślał o tym co mu powiedziała. „Chciał twojej uwagi, weź odpowiedzialność”, „twój chłopak byłby zgwałcony, a nawet zamordowany”, a później „Powinieneś poważnie przemyśleć co jest dla ciebie ważniejsze. Jeżeli naprawdę ci na nim zależy, powinieneś bardziej dbać o was. Zastanów się co jest na tyle ważne, żeby go stracić w taki sposób”. To go otrzeźwiło. Neko zgwałcony, a co gorsza martwy. Nie był w stanie tego sobie wyobrazić, to ponad jego siły. Neko, który go zostawia, to by go zabiło. Znaczył dla niego o wiele więcej niż chciałby przyznać. Z tą myślą w końcu przysnął późnym rankiem z głową opartą o łóżko Sugiyamy.

***
            Neko nie miał żadnych snów. Zaczął się wybudzać mniej więcej około siedemnastej. Czuł się jak utłuczony kotlet, bolała go każda część ciała jakby ktoś go okładał młotkiem, choć to i tak nic w porównaniu do pulsującego i uciskającego bólu głowy, jakby był kilkaset metrów pod wodą. Otwarcie oczu utrudniała mu kleista substancja, trochę jak gęsta mieszanka mąki i wody. Dopiero po jakiejś godzinie przywykł na tyle, żeby otworzyć oczy i ostrożnie podnieść się na łokciach. Głowa łupała niemiłosiernie. Chyba nigdy więcej nie tknę alkoholu, pomyślał, krzywiąc się. Rozejrzał się dookoła. Był w swoim pokoju, a na zewnątrz powoli się ściemniało. Próbował sobie przypomnieć co się stało poprzedniego dnia. Pamiętał jak był wściekły na Ren’a, poszedł z Haru się napić, po kilku zaczął się jej zwierzać, zamówił jeszcze kilka innych, a potem tylko urywki, jakaś uliczka, ktoś go uderzył, Haru go wołała i chyba zaniosła do domu, a tam… Dotknął bandaża na szyi i opatrunków na twarzy i ramionach. Ren-chan. Dopiero po chwili zauważył go śpiącego na podłodze. W pewien sposób ten widok go rozczulił. Wyciągnął rękę i potrząsnął jego ramieniem.
- Ren-chan. – powiedział łagodnie – Ren-chan, obudź się. Przeziębisz się tak na podłodze.
Po chwili blondyn podniósł głowę i nieprzytomnie potarł oczy. Spojrzał na brązowookiego i poczuł ulgę, widząc go w lepszym stanie.
- Neko-chan – powiedział niemal szeptem i pogłaskał policzek pod jego spuchniętym okiem, czego ten się nie spodziewał. – Przepraszam, za wszystko.
- Chodź no tutaj – Neko szturchnął go lekko, żeby ten usiadł obok niego na łóżku zamiast zadzierać głowę do góry. – Nie zbyt pamiętam co się działo, więc może byś mi to streścił, hm?
Ren kiwnął głową i wszystko mu opisał, starając się przy tym panować nad własnym głosem. Neko nie mógł do końca uwierzyć w to co słyszał, o tym co mówił pod wpływem alkoholu i jak się zachowywał. Kiedy usłyszał, że był dotykany przez kogoś kim nie był Ren… wzdrygnął się i dopadły go mdłości, nie wiedział czy po przedawkowaniu trunków czy pod wpływem tego wspomnienia.
Poczuł drugą dłoń nakrywającą jego własną.
- Cieszę się, że jesteś cały – powiedział szczerze Ren spoglądając mu prosto w oczy. Neko widział w nich cały wachlarz emocji, tych których Ren nigdy nie potrafił wyrazić. Smutek, żal, troskę, ulgę, radość. Był w równie złym stanie jak wtedy, kiedy Neko wychodził poprzedniego wieczoru, ale zdawało mu się, że jego oczy są nieco bardziej przejrzyste, a policzki choć najmniejszą odrobinę zarumienione.
Neko bez chwili wahania splótł ich palce i delikatnie się uśmiechnął. Nachylił się, żeby go pocałować, ale Ren położył mu palec na ustach.
- Śmierdzisz jakby ktoś rozbił bar. Idź wziąć prysznic.
Neko zaśmiał się dźwięcznie, choć zaraz tego pożałował, kiedy poczuł natarczywy ból rozrywający jego czaszkę.
- Czyli wracamy do punktu wyjścia? – zapytał unosząc żartobliwie jedną brew.
- A nie podoba ci się to? – zapytał Ren autentycznie zaniepokojony. Neko na to tylko się uśmiechnął.
- Nie wyobrażam sobie niczego lepszego. – odparł rozmarzony, na co niebieskooki tylko przewrócił oczami, ale i tak nie mógł powstrzymać drgania kącików ust.
- Idź się myć, przygotuję ci coś na ten twój ból głowy. Mogłeś przynajmniej nie mieszać.
- Kocham cię. – rzucił Neko z wyraźnym uwielbieniem w głosie.
- Idiota – odparł, uderzając go poduszką, ale nie mogło to ukryć błysku w lodowo-niebieskich oczach, mówiących zupełnie co innego.
***
- Oddaj! – zażądał Akiyama zaciskając zęby i wyciągając dłoń w stronę drugiego blondyna.
- Nie-e – odparł dziecinnie Neko wystawiając mu język.
- Neko-chan! – warknął Ren, ale nie brzmiało to ani trochę groźnie. Podszedł do niego i wyciągnął rękę, żeby odebrać swoją własność, ale Neko był szybszy i wyciągnął rękę wysoko do góry. Przez ostatnie kilka lat zdążył przerosnąć Ren’a, nieznacznie, bo raptem o dwa centymetry, ale i tak dawało mu to przewagę i satysfakcję. Uśmiechnął się przebiegle.
- Chcesz to weź!
Ren jęknął.
- Neko-chan, ja naprawdę chcę skończyć tę książkę!
Zrobił jeszcze jeden krok do przodu, położył mu rękę na piersi i wspiął się na palce chcąc wyrwać „Hamleta” z rąk Sugiyamy, ale ten złapał go w pasie i mocno do siebie przycisnął. Ren stracił równowagę i obydwaj padli na kanapę tuż za nimi. Mimo to Ren pozostał nieugięty i nadal sięgał po książkę.
- Naprawdę chce ci się to znowu czytać? – zapytał Neko przez śmiech.
- Do niektórych książek trzeba dojrzeć – odparł Ren z przekąsem. Szarpnął się jeszcze raz, ale zaraz wszystkie jego wysiłki zostały stłumione przez ciepłe wargi brązowookiego.
W pierwszej chwili był zaskoczony, w drugiej pozwolił książce upaść z lekkim łoskotem na ziemię, a w trzeciej zatopił się w słodkim pocałunku, który z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny. Nagle zdał sobie sprawę z tego w jakiej pozycji się znaleźli. Siedział na nim okrakiem ocierając się(oczywiście nieumyślnie) o biodra Neko z obiema rękami po jego bokach. Neko natomiast uśmiechał się jak głupi w pocałunku i znalazł dłoniom zajęcie w jego włosach, rozpuszczając je i masując skórę głowy. Było to tak odprężające, że Ren omal nie zauważył, kiedy atmosfera zrobiła się nieco zbyt gorąca. Ręce Neko powędrowały od jego włosów do brzegu koszulki, podwijając ją odrobinę i pozwalając mu na swobodne gładzenie jego pleców, boków, brzucha…
- P-powinienem… naprawdę… skończyć tę książkę… - wydyszał, przerywając pocałunek i starając się złapać oddech. Zszedł z Neko i niemal pobiegł do łazienki na piętrze, zupełnie zapominając o zabraniu książki.
Neko go nie zatrzymywał. Obiecał, że nigdy nie zrobi niczego wbrew woli Akiyamy. Jeżeli ten zdecydował, że to dla niego za dużo na jeden raz, w porządku, Neko będzie czekał. Chociaż coraz bardziej się obawiał, że Ren zwyczajnie boi się pójść z nim dalej.
            Tak już było od kilku miesięcy. Chłopcy uczęszczają na uniwersytet Harukawa z kilkoma starymi przyjaciółkami, a od tamtego incydentu z wyjściem do baru Neko przysiągł solennie, że nie tknie alkoholu do końca życia(poza bardzo wyjątkowymi sytuacjami), a Ren wrócił do dawnej formy. Mimo, że Ren spędzał z nim znacznie więcej czasu to nadal miał obsesję na punkcie ukarania piromanów. I to był jedyny problem, który Neko miał jeszcze do rozwiązania. Ale oprócz tego od ostatniego czasu kiedykolwiek się do siebie zbliżyli czuli się odrobinę inaczej. Nie mógł nie zwrócić uwagi na to jak Ren czasem na niego patrzył albo jak się spinał czy uciekał jeśli obaj zaczęli się bardziej ekscytować. Z czasem napięcie między nimi stało się dla Neko nieznośne.
Kiedy już się uspokoił, a Ren wrócił jak zwykle nieco zażenowany, zapytał:
- Ren-chan?
- Hm? – zerknął na niego pytająco.
- Powiedz mi -  po jego niedawnej wesołości nie było niemal śladu – Czy ty mnie chcesz?
Oczy Ren’a rozszerzyły się w szoku, a jego policzki poczerwieniały mimo woli.
- Jak możesz o to pytać! – odparł marszcząc czoło.
- Po prostu odpowiedz. Podobam ci się? Pragniesz mnie? Pożądasz mnie? Jak na ciebie działam? – podszedł do jasnookiego aż ten dotknął plecami ściany cofając się przed nim.
Ren nienawidził, kiedy Neko był tak strasznie bezpośredni, ale jednocześnie było to coś co uważał za dziwnie pociągające. Tylko on potrafił go wytrącić z równowagi tak łatwo i do tego w sposób, który przyprawiał Ren’a o ciarki. Jeżeli jeszcze tego nie dostrzegłeś i nie znasz odpowiedzi to jesteś głupi, głuchy i ślepy, pomyślał. Przełknął  z trudem ślinę, nie mogąc się zdobyć na szczerą odpowiedź i po chwili Neko dał za wygraną.
Westchnął i położył rękę na głowie Ren’a i przytulił go do siebie.
- Przepraszam, nie powinienem był tak nagle z tym wyskakiwać. – powiedział z nutką smutku w głosie.
- Idiota – burknął w odpowiedzi i także go objął.
- Po prostu, kocham cię Ren-chan najbardziej na świecie i nic nie poradzę, że ty mnie ekscytujesz.
- Że… - Ren’a zatkało. Nie mógł nic z siebie wydobyć. Neko spojrzał na niego z połowicznym uśmiechem.
- Pragnę cię tak mocno jak cię kocham. Chciałbym całować i pieścić każdy skrawek twojej skóry, chciałbym leżeć z tobą w łóżku i wiedzieć, że jest ci dobrze i sprawiam ci przyjemność, chciałbym widzieć i słyszeć jak się czujesz będąc razem ze mną – mówił rozmarzony, bez cienia perwersji, ale z taką czułością i uwielbieniem, że można by powiedzieć, że seks jest czymś zupełnie niewinnym i czystym. Ren poczuł jakby dostał gorączki i schował głowę w zagłębieniu szyi Neko, a ten zaczął głaskać go po włosach i plecach. – Kocham cię.
- Zamknij się, idioto. – mruknął i ścisnął go nieco mocniej niż wcześniej na co Neko się zaśmiał lekko.
            Przez resztę dnia Ren miał głowę zajętą myślami o wcześniejszym wydarzeniu. To jak Neko na niego patrzył, kiedy do niego podszedł sprawiło, że poczuł delikatny ścisk w żołądku. Wyglądał wtedy jakby bolało go to , że Ren zwykle kończy ich namiętne sesje w momencie kiedy dotyka jego skóry pod koszulką i jakby naprawdę mu zależało na odpowiedzi jak jego ciało reaguje na brązowookiego.
Odpowiedź była prosta: szaleje.
Za każdym razem kiedy na niego patrzy ma wrażenie, że robi mu się cieplej i lżej. Kiedykolwiek Neko wychodzi spod prysznica bez koszulki, Ren obserwuje go znad książki i ukradkiem odrysowuje wzrokiem każdy mięsień jego ramion, brzucha, nóg, pleców, myśląc, że ten go nie widzi. Kiedy grał na gitarze i śpiewał w nocy kiedy nie mógł zasnąć, a Ren go obserwował i słuchał ze schodów, zawsze się relaksował i zasypiał dużo łatwiej. Kiedy bywał stanowczy tak, jak teraz i przyparł go do ściany, ciarki przechodziły mu po plecach, a kiedy był tak nieznośnie uroczy i bezpośredni Ren zupełnie tracił głowę i był to jedyny moment, w którym Akiyama rumienił się przez co czuł się jak rozchichotana dziewczyna na pierwszej randce, co zupełnie do niego nie pasowało. Nadal zdarzały się noce, w których myśli kłębiące się pod jego czaszką nie dawały mu spać i musiał dać im upust . Neko był najlepszą rzeczą jaka go w życiu spotkała i nie miał najmniejszej ochoty go wypuszczać z rąk, choć pewnie nigdy nie powie tego na głos. Jednak musiał znaleźć jakiś sposób, żeby przekazać mu, że może zrobić z nim co tylko zapragnie. Chciał, żeby Neko chociaż raz go zatrzymał przed uciekaniem i żeby ten jeden raz był samolubnym egoistą i zmusił go do przyznania się do swoich uczuć – nawet niewerbalnie.

Z tą myślą zaczął się przygotowywać. Wyszukał informacje w Internecie, szukał na forach i stronach tematycznych, a przede wszystkim przygotował się mentalnie i fizycznie, żeby sprawić im obojgu jak największą przyjemność.

piątek, 15 stycznia 2016

Zakochany Neko 26

No hej, zaskoczeni, że tak szybko w porównaniu do reszty? xD Mam czas(co jest niespotykaną, ale miłą odmianą) no i wenę oraz duże chęci, więc... Strasznie późno jest, a nie chce mi się sprawdzać, ale i tak macie ^^

_______________________________________

            Neko szedł – niemal biegł – do jednego z nocnych klubów, gdzie umówił się z Haru w razie gdyby gorszy z dwóch scenariuszy, które sobie wyobraził, się ziścił. Gdyby Ren poddał się i spędził z nim jeden wieczór, choćby usypiając obok niego, nie musiałby teraz dobrowolnie pchać się między tłumy nachlanych, spoconych i często zboczonych ludzi. Niestety Akiyama ponownie go odrzucił i wszystkie wysiłki Neko spłynęły na niczym, więc musiał chwycić się brzytwy i dać mu nauczkę. Wcześniej powiadomił Haru smsem o swojej porażce, a ta miała się pojawić przy klubie w przeciągu kilkunastu minut. Poza tym, że da Akiyamie nauczkę, Neko naprawdę potrzebował jakiejś formy dystrakcji, bo inaczej jego własne myśli doprowadziłyby go do szaleństwa.
Wkrótce dotarł na miejsce, gdzie Haru już na niego czekała, ubrana raczej skromnie w czarną bluzkę z opuszczonym ramieniem i dopasowane dżinsy. Uniosła lekko kącik ust na jego widok, a on odwzajemnił gest krótkim ponurym uśmiechem. Haru była najbardziej stałym elementem jego życia. Była zawsze, kiedy jej potrzebował i nie, w zdrowiu i w chorobie, na dobre i na złe, niemal jak żona. Wiedział, że może na nią liczyć, a ona była w pełni świadoma tego, że sama ma w nim tyle samo oparcia, choć czuł, że to ona zawsze bardziej mu pomagała.
- Hej – przywitała się.
Neko odburknął to samo w odpowiedzi.
Weszli do klubu i zajęli miejsca przy barze. Kiedy podszedł barman, pytając o zamówienie, Neko nie do końca wiedział co powinien kupić. Nigdy na dobrą sprawę nie pił alkoholu poza kilkoma szczególnymi okazjami, gdzie go częstowano odrobiną sake lub wina albo łyk piwa, który podkradł kiedyś ojcu.
- Dwa piwa i po szocie na początek, Martin-kun. – odparła Haru, wyręczając go.
- Już się robi, Ayama-san. – odpowiedział barman i poszedł po ich napoje.
- Znasz go? – zapytał skonfundowany blondyn.
- Yup. I coś czuję, że trochę tu posiedzimy, Neko-chan, mam rację? – uniosła jedną brew, bez cienia wesołości, a Neko tylko przytaknął.
- Nie wiem od czego zacząć…
- Powoli – Haru zaczęła, sięgając po jeden z kieliszków postawionych przed nimi i unosząc go do ust – To ci pomoże rozwiązać język.
***
- NIE CIERPIĘ TEGO DUPKA!!! – wrzasnął Sugiyama po trzech piwach, pięciu szklankach whisky, czterech dżinach, dwóch szklankach likieru kawowego, dwóch kieliszkach wina, trzech sake, zapitych połową butelki wódki. O dziwo wciąż się jeszcze trzymał, jak Haru, tylko że ona poprzestała na dwóch piwach i trzech kieliszkach czystej. – Jest egoistyczny, narcystyczny, przesadnie pewny siebie, wkurzająco irytujący i cwany!!!
- Czekaj, mówisz teraz o Hirose czy Ren-chan? – zapytała Haru. Zupełnie się pogubiła kiedy mówi o kim w tej całej jego tyradzie, ale cieszyła się, że jeszcze był w stanie wyraźnie mówić, co było szokujące zważywszy na spożytą przez niego ilość alkoholu.
Neko zastanowił się przez chwilę po czym warknął:
- O OBYDWU!!! Tylko że… - zatrzymał się na moment i znów jego humor się zmienił z wściekłego do zdołowanego – Kocham Ren-chan, choćby nie wiem co. – Wymamrotał. Wydął wargi i Ayama widziała, że był o krok od wybuchnięcia płaczem. Położył głowę na przedramieniu, a drugą rękę, ze szklanką po whisky, która wyraźnie najbardziej mu zasmakowała, wyciągnął w stronę Haru. Ta westchnęła ciężko i machnęła na Martina, żeby dolał mu jeszcze trochę. Ostatnim razem, kiedy chciała mu odmówić omal nie rozbił szklanki, a poza tym zdawało się, że jeszcze trochę wytrzyma, a potem nadejdzie nieunikniony sen. Jak do tej pory przeszła przez cztery etapy jego pijanej formy. Najpierw zalała go fala szczerości, wyżalił jej się do cna z każdego szczegółu dotyczącego ich związku z Ren-chan. Później faza odwagi/głupoty gdzie próbował się zapić i pobić z pierwszym lepszym na śmierć. Następnie godzina wkurwienia, zaczął się drzeć, szarpać, uderzać i kopać bar, no i rwać sobie włosy z głowy, a teraz stan depresji, gdzie wszystko wydaje mu się bez sensu i  wszystkiego mu się odechciewa. Poza Ren’em.
- Zapij smutki przyjacielu, tylko mi tu nie zejdź, bo tego to ani ja ani Ren byśmy nie przetrwali. – rzuciła pół-żartem pół-serio, podając mu jego drinka.
- Dzięki – mruknął, biorąc szklankę w obie ręce, ale nie upił ani kropli, tylko wpatrywał się w bursztynową powierzchnię płynu. – Chcę, żeby znów mnie zauważał i żeby mnie kochał. To wszystko. Czy proszę o za dużo? – załkał jak dziecko, a Haru nie mogła się nie rozpłynąć na ten widok, mimo że był słodko-gorzki.
- Oczywiście, że nie kochanie – sięgnęła ręką i założyła mu jeden ze zbłąkanych kosmyków za ucho. Potrafiła czasem być bardzo opiekuńcza. – Jestem pewna, że jak tylko wrócisz i wydobrzejesz i jak już ze sobą pogadacie, to wszystko się ułoży. Musi tak być. Nie ma innej opcji.
Neko patrzył na nią przez dłuższy moment przez mgłę alkoholu i kiwnął głową z lekkim uśmiechem.
- Dziękuję, Haru-chan, moja jedyna, prawdziwa przyjaciółka. – wymamrotał półprzytomnie i wyżłopał całą zawartość szklanki w sekundę. Haru westchnęła ponownie.
- Czeka cię ciężki ranek Neko-chan. Mogłeś chociaż nie mieszać. – zmarszczyła lekko brwi i pogłaskała go po głowie – Zaraz wracam, pójdę tylko do toalety.

Kilka minut później Haru wróciła z łazienki, ale Neko nie było na jego miejscu. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Jego kurtka wciąż tu była, więc raczej nigdzie nie wyszedł, chociaż kto wie, w jego stanie. Przedarła się przez tańczący tłum w poszukiwaniu przyjaciela, ale nigdzie go nie było. Pożegnała się z barmanem Martinem, mówiąc, że zapłaci później, a ten tylko pomachał jej na pożegnanie. Wybiegła z klubu szukając wzrokiem blondyna i nawołując jego imię. Przeszła kilkadziesiąt metrów  wzdłuż ulicy i dopiero wtedy usłyszała jakieś stłumione głosy dochodzące z pobliskiej uliczki. Musiała przyznać, że się bała, bo tylko głupcy nie czują strachu, ale czuła się też odpowiedzialna za Neko i jego stan, więc postanowiła sprawdzić co jest w tej uliczce. W razie czego potrafiła się bronić i miała czym. Zagłębiła się w alejkę i próbowała oszacować jak daleko jest źródło tych dźwięków. Po kilku chwilach mogła rozpoznać dwa głosy i coś jakby w tle. Była dość blisko, zajrzała do uliczki skręcającej w prawo i wtedy zobaczyła coś co nigdy nie powinno było się zdarzyć. Dwóch mężczyzn na oko mających może dwadzieścia parę lat stało nad Neko, jeden z nich przyszpilił go do ściany, przyssany do jego sutków, jedną ręką odpinając swoje spodnie, a drugą trzymając nóż przy jego gardle, ale chyba tylko dla zasady, bo Neko był niemal nieprzytomny po alkoholu i wyraźnie widocznym linczowaniu. Drugi z nich trzymał w ręku telefon i wyglądało na to, że ich nagrywał, obrzydliwie się przy tym śmiejąc.
- Kto by pomyślał, że trafi nam się taki kociak, co nie? – powiedział ten z kamerą, wydając z siebie okrutny chichot. – Do tego na tyle spruty, żeby tak łatwo się dać!
Haru była teraz przerażona, ale nie po to ćwiczyła całe życie, żeby stać z boku i obserwować jak jej jedyny najlepszy przyjaciel zostaje… Nawet nie mogła o tym myśleć. Musiała działać szybko. Jeżeli najpierw zaatakowałaby tego z telefonem, ten drugi mógłby zdążyć zrobić krzywdę Neko, a z drugiej strony, jeśli najpierw zajęłaby się tym uzbrojonym, drugi z nich byłby w stanie ją spacyfikować. Rozejrzała się dokładniej dookoła. Kamień, kontener na śmieci, byłaby na samym krańcu ich pól widzenia. Dobra, pomyślała. Chwyciła kilka większych kamieni z ziemi w jedną rękę, a drugą sięgnęła po swój nóż motylkowy, nie rozłożywszy go. Upewniła się, że nie będzie widoczna za rogiem i szybko rzuciła dwa kamienie na raz. Rozległ się zadziwiająco głośny huk i wiedziała, że trafiła.
- Co to było? – zapytał nerwowo ten z kamerą.
- Nie wiem, idź to sprawdź! – warknął ten drugi niezadowolony z tego, że mu przerwano, zwłaszcza, że uporał się ze swoimi spodniami i zabierał się do dżinsów Neko.
Nie dotykaj go, oblechu! Warknęła w duchu Haru. Zaczekała jednak spokojnie aż pierwszy podejdzie nieco bliżej rogu, sprawdzić co wywołało hałas przy śmietniku. Skradał się przy tym lekko, ale Haru szczęśliwie mogła pochwalić się refleksem błyskawicy i kiedy wyczuła, że był wystarczająco blisko, wyrwała w jego stroną uderzając go prosto w nos pięścią, ściskającą balisong, jako kastet. Przebiegła obok niego i zanim drugi z przestępców zdążył się połapać, zawisła całym ciężarem na jego szyi jednocześnie nogą wychylając jego plecy do przodu. Zamachał rękami, puszczając nóż i Neko, próbując złapać równowagę, co było żałosne, jako że Haru od razu przywaliła jego głową o ziemię na tyle żeby stracił przytomność. Po tym prędko wróciła do pierwszego z nich, chwyciła go za kark i doprawiła rozbijając mu twarz o kontener, a po tym tylko rozbiła jego telefon na drobne kawałki roztrzaskując go o ścianę.
Była roztrzęsiona i zdyszana z nerwów. Co innego bić się sparingowo czy dla żartów z przyjacielem, a co innego faktycznie używać swoich umiejętności w praktyce. To było dla niej zupełnie nowe i była zaskoczona, że tak dobrze jej poszło. W każdym razie szybko się otrząsnęła i podbiegła do ledwo żywego blondyna.
- Neko-chan! Neko-chan! Spójrz na mnie, widzisz mnie? Sugiyama Neko!
Po chwili, która zdawała się trwać godzinami, uchylił nieco powieki, zamrugał i zakaszlał słabo.
Dzięki Bogom! Pomyślała Haru.
- Chodź, zabieram cię do domu. Tam się tobą zajmiemy. – to powiedziawszy, pomogła mu wstać i dojść(lub raczej prawie zaniosła go) do pierwszej lepszej taksówki i wskazała jego adres.
***
            Ren długo rozmyślał o tym co zrobił Neko tuż przed wyjściem i co zamierzał zrobić. Minęły mu na tych rozmyślaniach długie godziny, pierwsze od dawna, nie spędzone na śledztwie w sprawie „piromanów”. Nim się obejrzał była czwarta nad ranem, kiedy z zamyślenia wyrwał go natarczywy dzwonek do drzwi. Zbiegł na parter i zerknął przez wizjer kto to może być o tej porze, chociaż oczywiście spodziewał się Sugiyamy. Przez oko zobaczył tylko twarz Ayamy.
- Haru-chan, co ty tu robisz o tej… - zaczął, ale natychmiast urwał, kiedy zobaczył co lub kogo niosła ze sobą. – Ne…Neko-chan. Co się stało!? – wyrwał odruchowo, ale natychmiast chwycił blondyna ściągając go z Haru i wniósł go do środka, czym prędzej kładąc na kanapie. Odór alkoholu przyprawił go o mdłości, ale zignorował to skupiając się na jego ranach: rozciętej wardze i łuku brwiowym, podbitym oku, formującym się krwiaku na brzuchu i najbardziej przerażającym płytkim cięciu na szyi. Nagle poczuł jakby worek lodu wylądował mu w podbrzuszu i zimno promieniowało do wszystkich jego kończyn, aż drżał ze strachu.
- Byliśmy w klubie, żeby się napić – podjęła Haru z lekko spuszczoną głową – wszystko było w porządku do czasu, kiedy pozwoliłam mu za dużo wypić – kontynuowała kiedy Ren pobiegł po apteczkę i wodę do picia dla blondyna – Poszłam do toalety. Straciłam go z oczu na dosłownie pięć minut… - jej głos zaczął się łamać, a oczy się zaszkliły – Porwało go dwóch oprychów i gdybym go nie znalazła to… to…
- To co!? Haru!? – Ren podniósł głos. Udzieliła mu się nerwowość całej sytuacji.
- To twój chłopak zostałby brutalnie zgwałcony i być może nawet zamordowany, a to wszystko byłoby nagrane – wypaliła w końcu specjalnie podkreślając słowa „twój chłopak”.
Oczy Ren’a rozszerzyły się w szoku, a źrenice skurczyły ze strachu. Neko zgwałcony. Nie mógł nawet dopuścić takiej myśli do siebie. Brązowooki nadal był nieprzytomny, zasłabł tuż przy drzwiach, ale Ren nie mógł powstrzymać już łez i musiał mu coś powiedzieć.
Przyłożył swoje czoło do jego i pozwolił swoim łzom spływać po policzkach Neko, zmywając z nich krew, tworząc różowe strumyki przypominające blizny, które obaj mieli w sercach.
- Przepraszam, to moja wina. – wyszeptał pociągają nosem i gładząc kciukiem jego policzek.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę – odparła Haru. – Zaopiekuj się nim najlepiej jak umiesz, dobrze? Przepraszam, że nie mogłam go lepiej dopilnować, ale poszedł tam i zaciągnął mnie z pewnego powodu. – ciągnęła dziewczyna uparcie wpatrując się w Akiyamę.
- Co masz na myśli? – zapytał Ren, ocierając łzy i uspokajając się.
Haru wydała z siebie chyba setne westchnienie dzisiaj.
- Poszedł tam przez ciebie, chciał twojej uwagi, więc weź za niego odpowiedzialność. – odpowiedziała zwyczajnie, a Ren tylko gapił się to raz na nią to raz na niego. Był przekonany, że Neko wyszedł, żeby mieć go z głowy, a tak naprawdę chciał tylko, żeby poświęcił mu czas. Uklęknął powoli obok niego, przyglądając się jego rysom twarzy, jego włosom, opatrunkom, które skrywały rany otrzymane jedynie z jego winy, tylko dlatego, że był bardziej pochłonięty jakimiś durnymi papierami niż tym co miał najcenniejsze – Neko. To znowu ich wina, nawet teraz próbują mi odebrać wszystko co mam, pomyślał. Nie pozwolę na to.
- Haru.
Dziewczyna uniosła brwi w zapytaniu.
- Dziękuję, że z nim byłaś. – spojrzał dziewczynie prosto w oczy. Zwykle nie brakowało mu słów, ale wdzięczność jaką teraz odczuwał był w stanie przekazać tylko i wyłącznie w spojrzeniu. W końcu oczy są zwierciadłem duszy.
Wyraz twarzy Ayamy złagodniał, zrelaksowała się i uśmiechnęła lekko.
- To był mój obowiązek.

Ren kiwnął głową i zastanowił się, co zobaczy następnego ranka w zwierciadłach jedynej osoby, która mu pozostała z rodziny.

czwartek, 14 stycznia 2016

Zakochany Neko 25

Etto... ten teges, no... GOMENASAI!!! Wracam z mojej podróży po(albo nadal w trakcie) moim mentalnym problemie i mam nadzieję, że to się nigdy więcej nie powtórzy i będę nadal mogła dla was pisać, ale zrozumcie to nie było zależne ode mnie. No to zapraszam, o ile jeszcze ktoś czeka na to opowiadanie.
________________________________________

Względny spokój trwał mniej więcej przez rok. Na kilka miesięcy przed maturami przekonali się, że nieszczęścia nie chodzą parami, a całymi stadami.
            Neko i Ren korzystali z przerwy i jedli razem lunch. Dziewczęta wolały wyjść na zewnątrz, ale zanim dotarły do drzwi klasy, do środka wszedł Hirose.
- Ah, Yuutaś! – pisnęła Yurika i rzuciła mu się na szyję, nie dbając o to, że wszyscy patrzą. Yuuta objął swoją dziewczynę w pasie i cmoknął w usta. Ren prawie uwierzył w szczerość tego gestu i skrzywił się lekko, współczując Yurice.
- Sorki, Yuri-chan, nie mogę teraz, ale później cię gdzieś zabiorę, obiecuję – uśmiechnął się do niej czarująco. Ta wydęła policzki i udała zagniewaną.
- No dobrze, ale kupisz mi coś dobrego~! – uśmiechnęła się niewinnie, kiwając na palcach w przód i w tył.
Po chwili dziewczyny wyszły, a Hirose podszedł do chłopców. Niestety nadal musieli się z nim użerać, a do tego zapowiadało się, że cała trójka zostanie też na Uniwersytecie Harukawa, więc nie uwolnią się od siebie przez, co najmniej, następne cztery lata.
- No, hej, co tam? – zapytał jakby byli dobrymi kolegami.
Ren udał, że nic nie słyszy, a Neko tylko prychnął.
- Spadaj.
- Wiesz, Ren-chan – zaczął Yuuta, zupełnie ignorując Neko – Naprawdę przykra sprawa.
Ren nic nie odpowiedział
- Mam na myśli – kontynuował niespeszony – że ten pożar był tak dawno temu, a oni nadal nie znaleźli sprawcy. Szkoda.
Akiyama momentalnie spoważniał. Podniósł wzrok na Yuutę i zapytał zaskakująco spokojnie:
- Możesz jaśniej?
Yuuta uśmiechnął się cwaniacko, wiedząc, że zaintrygował blondyna.
- No. Nie wiedziałeś, że nadal prowadzą śledztwo w tej sprawie? Po tylu latach… - pokręcił powoli głową.
W głowie Ren’a zapanował zamęt. Wszystkie trybiki w zaczęły się obracać z maksymalną prędkością.
- Skąd to wiesz?
- Otóż – Yuuta podsunął sobie krzesło i usiadł na nim okrakiem – Mam trochę znajomości w wydziale detektywistycznym – znajomi mojego producenta – i tak się składa, że strasznie im się nudziło, więc podjęli się tego śledztwa. A ponieważ nie mają komu się wygadać z postępów, to język zawsze błyskawicznie im się rozwiązuje, kiedy tylko zapytam.
Neko siedzący obok ze zmarszczonymi brwiami dokładnie obserwował blondyna i doszukiwał się jakiejkolwiek oznaki oszustwa. Tym razem z twarzy blondyna nie mógł odczytać nic, co by na to wskazywało. Żadnego błysku w oku, drgania powiek, uniesionych kącików ust. Wyglądał zbyt poważnie jak na siebie.
- Wiem, że masz mnie za totalnego dupka…
- Delikatnie to ujmując – wtrącił Ren.
- Ale mogę cię do nich zaprowadzić. Oczywiście jeśli chcesz – dodał po chwili.
Akiyama spojrzał na brązowookiego, siedzącego obok ze skrzyżowanymi rękami, z niemym pytaniem. Neko zrozumiał, ale nie potrafił odpowiedzieć, więc wzruszył tylko ramionami. Osobiście nie ufał Hirose i nic by nie zmieniło jego przekonania, ale nie mógł wywierać tego samego na Renie. Wiedział, że jego chłopak łatwo ulegał ludziom, którzy wykazywali skruchę i zmianę na lepsze, dlatego tym bardziej wolał zachować dystans od piosenkarza.
Po chwili namysłu Ren pokiwał głową i ustalili kiedy się spotkają.
- Do zobaczenia jutro – Yuuta pomachał im na pożegnanie i poszedł na swoje lekcje.


- Czego się spodziewasz? – zagaił Neko w drodze do domu. Wzrok miał utkwiony w ziemi przed sobą.
Ren spojrzał na niego i zmarszczył brwi tak jak on.
- Nie wiem. Po prostu chcę, żeby piromani zapłacili za to co zrobili mnie i mojej rodzinie. – wycedził przez zęby.
- I co ci to da? – zapytał niby od niechcenia.
Ren spojrzał ponownie na niego, nie mogąc rozszyfrować co mu siedzi w głowie.
- Że co? – gwałtownie stanął.
- Nie zwrócisz życia Alisie-san ani Kazumie-san. Będziesz tylko coraz więcej cierpiał. – burknął głucho.
- Jak możesz tak mówić!? – warknął Ren – Byli dla mnie wszystkim co miałem! A ty? Może nie byli twoimi rodzicami, ale czy byli ci obojętni!?
Neko podniósł głowę. Grymas bólu i wstydu przeszedł przez jego twarz.
- Oczywiście, że nie! – odparował, po czym dodał cicho – Kochałem ich równie mocno jak ty. Ja po prostu… Ja nie chcę, żebyś więcej cierpiał. Chcę żebyś był szczęśliwy. Mam dość tego, że cały czas coś ci się przytrafia. Chcę móc cię uchronić przed tym wszystkim.
Wyraz twarzy Ren’a złagodniał, ale nadal był zdenerwowany.
- W takim razie pozwól mi to zrobić. Chcę to zakończyć raz na zawsze.
Przez chwile patrzyli na siebie w ciszy aż w końcu Neko kiwnął głową.
- Rozumiem. Tylko uważaj na siebie, proszę.
Ren przytaknął i ruszyli z powrotem do domu.
- Kocham cię – powiedział Neko po chwili. Zupełnie zbiło to Ren’a z pantałyku, dało się zobaczyć wyraźny rumieniec na jego policzkach i czerwone uszy.
- Zamknij się wreszcie. – odparł, jednocześnie chwytając Neko za rękę. Ten tylko uśmiechnął się od ucha do ucha i ścisnął mocniej jego dłoń. Nic więcej nie powiedział.


            Mijały dni, później tygodnie odkąd Ren zaczął spotykać się z Yuutą i wysłuchiwać raportów detektywów, którzy zgodzili się wtajemniczyć go w śledztwo z racji tego, że w dużej mierze też go dotyczyło. Mijały też dni i tygodnie odkąd Neko i Ren zaczęli się od siebie odsuwać. Ren wracał do domu i od razu zamykał się w pokoju studiując wszelkie dotychczasowe archiwa w tej sprawie i łącząc każdą potencjalną poszlakę. Nie jadł, nie pił, nie spał, a już na pewno nie spędzał czasu z Sugiyamą za to coraz chętniej wychodził spotykać się z Hirose. Mimo wszystko Neko to wytrzymywał ze względu na Ren’a. Kochał go i chciał, by był szczęśliwy. Kochał go bardziej niż był w stanie pojąć. Kochał go dlatego wytrzymywał jego oziębłość, docinki, zaniedbanie siebie i to, że nie spędzał z nim więcej czasu. Wytrzymywał to. Do dzisiaj.
Ren znów zamknął się w swoim pokoju czytając te same dokumenty po raz kolejny. Neko ostatni raz przejrzał się w lustrze. Włosy zrobione w „artystyczny nieład”, czarna koszula z kilkoma guzikami odpiętymi i podwiniętymi rękawami, proste ciemne dżinsy ze srebrnym łańcuchem zwisającym z boku, czarne buty za kostkę z czerwonymi akcentami. Do tego tylko jeszcze lekki męski zapach i kolczyk w wardze, którego nie nosił od lat i nawet nie pamiętał kiedy dokładnie zrobił sobie tamtą dziurę.
Wbiegł po schodach na górę i otworzył drzwi do pokoju Ren’a bez żadnego pukania ani ostrzeżenia. Ciemno tu jak nie powiem gdzie, pomyślał.
Ren nawet się nie odwrócił na krześle tylko gapił się w ekran komputera.
- Co robisz? – zapytał Neko, opierając się o framugę drzwi z założonymi rękami.
Dopiero wtedy Akiyama obrócił się, a oczy lekko mu zabłysły na widok drugiego blondyna. Włosy miał tłuste i niechlujnie związane, pod oczami worki i cienie jak u najstarszej pandy świata, był bledszy od ryzy papieru leżącej na jego biurku, policzki mu się zapadły, a do tego schudł i część jego zarysowanych mięśni zniknęła. Białka oczu miał niemal w całości czerwone. Ten widok sprawił, że w żołądku Neko zawiązał się potrójny supeł. Nie był to dla niego odrażający widok, ale stan w jakim był Ren doprowadzał Neko do rozpaczy, nawet jeśli nie daje po sobie tego poznać.
- Czy-czytam archiwa… - odparł niepewnie jasnooki. Zwykle się nie jąkał, ale widok Sugiyamy w takim ubraniu po prostu go zaskoczył i nie mógł na to nie zareagować. Wyglądał jak nie on, co najmniej… drapieżnie.
- Znowu? – jęknął poirytowany, choć dokładnie znał odpowiedź już wcześniej – Nee… Mógłbyś sobie raz darować i pobyć ze mną, co? – brzmiało to dość zwyczajnie, ale i tak była w tym nutka nadziei zmieszanej z desperacją.
- N-nie mogę. Nie mam czasu. A poza tym co z tym strojem? – zamachał ręką przed nosem jakby odganiał natrętnego owada, bo właśnie tak ostatnio traktował Neko.
Ten tylko zacisnął pięści i syknął. Zanim Ren zdążył przysunąć się z powrotem do komputera, Neko chwycił oparcie fotela i szarpnął do tyłu, obracając go przodem do siebie. Nachylił się nad chłopakiem, opierając kolano na krześle między jego nogami. Jego brązowe oczy przy padającym z korytarza świetle zdawały się świecić szkarłatem. Chwycił drugiego blondyna za podbródek i zaatakował jego usta tak gwałtownie, że jego głowa odskoczyła, a fotel się przechylił razem z nimi. Całował go mocno, niemal brutalnie, z pasją i pożądaniem jakie tłumił w sobie od tak dawna i jakie wzbierało w nim szczególnie w ciągu ostatnich tygodni. Chciał go całować, obejmować, kochać w każdym możliwym znaczeniu. Chciał doprowadzić go do stanu gdzie nie byłby w stanie bez niego funkcjonować. Chciał by był na jego wyłączność, chciał by Ren pragnął jego i tylko jego. Chciał zajmować każdą jego myśl, tak jak on zajmował wszystkie jego myśli. Chciał, żeby Ren oszalał na jego punkcie i nie mógł skupić się na niczym innym, przynajmniej przez tak krótką chwilę. Ren w pierwszym odruchu próbował się cofnąć, ale kiedy poczuł gorące spragnione usta na swoich już po chwili zaangażował się równie zawzięcie, pozwalając mokremu językowi Neko wędrować w jego ustach jak mu się rzewnie podobało. Delikatny zapach męskich perfum na jego skórze doprowadzał go do szału. Dopiero teraz uświadomił sobie czego mu brakowało i jak bardzo pragnął bliskości Sugiyamy, ale nim zdążył choćby w pełni się zorientować co się dzieje Neko przerwał pocałunek zostawiając jedynie cienką nitkę śliny łączącą ich usta po namiętnym pocałunku. Ren spoglądał na niego zamglonymi oczami zza przymkniętych do połowy powiek, próbując coś powiedzieć, ale Neko już zdążył wyjść z jego pokoju. Zerwał się z miejsca i pobiegł za nim na parter.
- Gdzie idziesz!? – tylko tyle zdążył za nim zawołać zanim ten wyszedł.
Neko nawet na niego nie zerknął.
- Idę się napić! – po czym trzasnął drzwiami, zostawiając zdezorientowany cień Ren’a za sobą.

niedziela, 6 września 2015

Zakochany Neko 24

Hejka~! Umieram z bólu pleców, więc ta część była pisana w bólu i okrutnym rozkojarzeniu, więc prawdopodobnie jest do kitu i będę chyba później edytować, ale na razie enjoy~!
________________________________________
Rozdział 12 - Rozdrapane i nowe rany

            Chłopcy, a raczej już mężczyźni, są razem od dwóch i pół roku. Przeszli testy z maksymalnym wynikiem i razem ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi poszli do liceum Harukawa gdzie ukończyli już pierwszy rok i byli w połowie drugiego. W międzyczasie do ich grona dołączyła Sagara Yurika, która wbrew pozorom okazała się całkiem przyjazna i bardzo szybko została przez wszystkich zaakceptowana.
Jak do tej pory wszystko było wręcz w idealnym porządku, ale przecież żadna sielanka nie może trwać wiecznie. Tego dnia mieli wolne od szkoły i odsypiali razem w swoim pokoju, który został specjalnie wyremontowany i powiększony, żeby pomieścić ich obu, a poprzedni pokój Ren’a został przerobiony na jego „biuro”, gdzie pracuje nad swoimi opowiadaniami. Dochodziło południe i jako pierwszy obudził się Ren, wtulony w szyję Neko. Uwielbiał te chwile, kiedy mógł w spokoju ponapawać się jego obecnością bez jego żartobliwych komentarzy. Mimo, że byli już ze sobą całkiem długo to Ren często zachowywał się wobec niego nieco chłodno, ale taki po prostu był, a poza tym nie chciał, żeby Neko wszystko przychodziło zbyt łatwo, więc zawsze musiał się starać o Ren’a. Nawet jeżeli sam miał ochotę go wycałować to jakoś się powstrzymywał. Ale nie tym razem. Uśmiechnął się na widok jego odsłoniętej szyi i od razu przyssał się do niej. Neko ani drgnął. Ten to ma sen, pomyślał Ren. Po kilku chwilach odsunął się, żeby podziwiać swoje dzieło. Malinka wielkości śliwki i koloru wczesnych pomidorów wykwitała w najbardziej widocznym miejscu, po lewej stronie tuż pod jego szczęką. Ren uśmiechnął się do siebie ostatni raz i zaczął szturchać blondyna, żeby wstał.
- Neko-chan, dalej, już prawie południe. – zganił go.
Po kilku próbach w końcu otworzył oczy i od razu się rozpromienił, kiedy pierwszym co zobaczył był Akiyama Ren, jego ukochany chłopak.
- Dzień dobry, Ren-chan – przywitał go zachrypniętym głosem. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak jego brzmienie razem z jego zwichrzonymi włosami wpływa na Ren’a. Właśnie w takich chwilach niebieskookiemu było najtrudniej się pohamować, ale dał radę.
- Dzień dobry, Neko-chan. – odpowiedział i przyjął pocałunek, mając zupełnie gdzieś poranny oddech.
Po kilku chwilach odsunęli się od siebie, a Neko chwycił telefon.
- Która go… - zatrzymał się wpół zdania marszcząc czoło i zaczął ustawiać ekran pod różnymi kątami do siebie. Odblokował go i włączył przednią kamerę w aparacie. Zmarszczka na jego czole natychmiast zniknęła, kiedy dokładnie przyjrzał się czerwonej plamie.
- Hej, Ren-chan, zobacz co mam na szyi. – zaczepił go rozbawiony.
Ren tylko wzruszył ramionami, udając obojętność.
- Pewnie coś cię w nocy ugryzło.
- Mhm – odparł Neko – Strasznie duże to coś musiało być. I pewnie miało niebieskie oczy. I blond włosy.
Ren znów wzruszył ramionami, tym razem uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Neko pokręcił lekko głową i przeturlał się tak, że teraz nad nim wisiał. W przeciwieństwie do Ren’a, Neko raczej się nie wstrzymywał z okazywaniem mu swoich uczuć przy każdej możliwej okazji. Wsunął jedną rękę w jego włosy i zaczął obsypywać go namiętnymi pocałunkami, które Ren mimowolnie oddawał z najwyższym zaangażowaniem. Po chwili Neko zszedł trochę niżej kolejno całując jego szczękę, szyję, jabłko Adama aż doszedł do kołnierzyka jego koszulki. Odciągnął ją trochę w dół, żeby mieć dostęp do jego obojczyka. Ren jęknął cicho i szarpnął się lekko, kiedy poczuł gorące usta swojego chłopaka na jego wrażliwym punkcie i zaczął się jąkać.
- N-N-N-Neko, cz-czeka-aj…!
Chłopak zatrzymał się ostatni razy tylko całując delikatną skórę i powoli rozwarł przymrużone powieki, które wcześniej zamknął zatracając się we wcześniejszej chwili. Podniósł przepraszający wzrok na zaczerwienionego i, nie ma co ukrywać, podnieconego blondyna.
- Przepraszam, Ren-chan, zapomniałem się. – po czym cmoknął go w czoło.
- Nie! Znaczy, nic się nie stało. Nie o to mi... – odparł nie skończywszy zdania i automatycznie podkurczył nogi, starając się zapanować nad własnym ciałem – Zaraz wrócę.
To mówiąc, zostawił go samego, kiedy wyszedł do łazienki zająć się swoim problemem. Nie tylko jego lekko podnieconą męskością, ale też problemem z  jego językiem. Kiedykolwiek mają we dwóch takie momenty, Ren zaczyna się niekontrolowanie jąkać, przez co Neko myśli, że posunął się za daleko i Ren sygnalizuje mu, że czegoś nie chce. Prawda natomiast jest zupełnie inna. Ren w życiu nie był bardziej podniecony, kiedy Neko go całuje. Każdy bliższy dotyk powoduje, że Ren dostaje tak silnych motyli w brzuchu, że aż boli. Fakt faktem, czasem się tego boi, ale jeszcze nie zdarzyło się, żeby Neko zrobił coś czego Ren sobie nie życzył. W każdym razie obiecał sobie, że następnym razem będzie potrafił powiedzieć Neko, czego dokładnie chce. W końcu nie on jeden miał potrzeby. Brązowookiemu też zdarza się patrzeć na Ren’a nieco bardziej tęsknym i mglistym wzrokiem.
            W każdym razie, kiedy Ren wrócił do pokoju, Neko robił coś w telefonie. Podniósł wzrok z ekranu na niego i uśmiechnął się jakby nigdy nic. Ren westchnął po czym ułożył się pod kołdrą obok i zapytał:
- Co robisz?
- Sprawdzam pocztę. – odpowiedział i w tym momencie zamarł, przeczytawszy jedną z wiadomości. Podniósł się na łokciu i usiadł prosto. Momentalnie z jego twarzy odpłynęła krew i zniknęły charakterystyczne rumieńce.
- Neko-chan? – zapytał zmartwiony Ren. Neko zazwyczaj nigdy nie wyglądał aż tak poważnie jak teraz. – Co to jest? Co się stało?
Z ust Neko wydobył się tylko płytki pojedynczy oddech. Dopiero po chwili odpowiedział ledwie słyszalnym szeptem:
- Moi rodzice… wracają.
Przez chwilę panowała cisza. Ren wpatrywał się tylko w starszego chłopaka, nie rozumiejąc do końca o co chodzi.
- To chyba dobrze, nie? Nie widziałeś ich od strasznie dawna… - powiedział, a Neko niemal od razu mu przerwał.
- Nienawidzę ich! – warknął – Zostawiali mnie odkąd byłem mały, interesują ich tylko ich własne interesy, w dzieciństwie wychowywała mnie twoja rodzina i nauczyciele! Niby jak mam być zadowolony? – po chwili uspokoił się nieco i dodał patrząc z niepokojem na Ren’a – A poza tym… nawet nie wiedzą, że formalnie cię adoptowali.
Ren otworzył szerzej oczy. Zapomniał, że rodzice Neko nawet nie spojrzeli na jego dokumenty adopcyjne. W tym momencie również się podniósł i gapił się na kołdrę. Jego ręce zaczęły drżeć. Neko to zauważył i mocno ścisnął jego dłoń, po czym przyciągnął go do siebie i pocałował w czoło, jakby miał go więcej nie zobaczyć.
- Ochronię cię, obiecuję. – wyszeptał, a Ren tylko skinął głową.
- Kiedy przyjeżdżają?
Neko spojrzał na zegarek.
- O 17:00. Mamy jakieś pięć godzin. – zmarszczył czoło – Jakoś coś wymyślę, ty się nizym nie przejmuj. Tylko nie kłóć się z nimi w razie czego, to nie ma sensu i tylko dasz im satysfakcję.
- To jak mam się zachowywać? – zapytał. Wbrew zapewnieniom Neko, nadal był spięty.
Sugiyama namyślił się przez chwilę i odpowiedział:
- Po prostu bądź taki jak w szkole: zimny, racjonalny i sarkastyczny.
Ren parsknął.
- Dzięki…
Neko nachylił się i pocałował go w policzek.
- Oh, przepraszam, wiesz, że nie miałem nic złego na myśli.
- Tak, wiem. – odparł, przekręcając oczami. – W każdym razie – dodał – zacznijmy się ogarniać. Zaczyna padać.

            Kilka godzin później ich dom od reszty świata oddzielały niemal wodospady deszczu, a obaj chłopcy siedzieli na oparciu jednej z sof, obserwując wejście do domu. Neko co chwilę całował Ren’a to w policzek, w rękę czy skroń. Zwyczajnie czuł jakby blondyn miał zaraz zniknąć, a to go doprowadzało do szału. Musiał cały czas się upewniać, że drugi chłopak jest tuż obok niego. Ren wyczuwał jego zdenerwowanie więc nie oponował i co jakiś czas mocniej ściskał jego dłoń.
- Neko-chan, wszystko będzie dobrze – uspokajał go.
- Wiem – westchnął i przetarł twarz dłonią – Tylko… boję się, że będą chcieli cię skrzywdzić. – dodał smutno.
- Umiem się obronić – odparł niby od niechcenia.
Neko pokiwał głową.
- Wiem. Ale to moi rodzice. Ja cię obronię. – oznajmił z taką powagą, że supeł w żołądku Ren’a jeszcze się zacieśnił.
Kilka minut później otworzyły się drzwi, a chłopcy puścili swoje dłonie i stanęli na baczność. Do mieszkania weszła krótko obcięta blondwłosa kobieta w krótkiej czarnej sukience i makijażem w stylu Marilyn Monroe.
- Neko, idź pomóc ojcu z walizkami. – rozkazała ostro.
- A może najpierw jakieś „Cześć, synu, dawno się nie widzieliśmy.” albo „Hej, Neko, jak się masz?”
Mary zastygła w połowie drogi do kuchni i odwróciła się na pięcie. Jej oczy były zupełnie obojętne tak jak jej głos.
- Cześć, synu, dawno się nie widzieliśmy, idź pomóc ojcu z walizkami. – dopiero w tym momencie zauważyła Ren’a w pokoju. – Witaj, Ren-kun. Co ty tu robisz? – rzuciła  bardziej oskarżycielsko niż pytająco. Zanim Ren zdążył otworzyć usta, odpowiedział Neko.
- Mieszka tu.
Mary zmarszczyła gniewnie brwi.
- Co!? Nie ma przypadkiem swojego domu?
- To jest teraz jego dom. – odparł przez zęby Neko – Poprzedni stanął w płomieniach razem z jego rodzicami.
Mary nie odpowiedziała od razu, ale jej gniew również nie ustąpił.
- W takim razie Ren-kun powinien być zabrany przez opiekę społeczną. – odparła oschle.
Neko zacisnął zęby i obie pięści, próbując się opanować. Co za potwór i to niby moja matka, pomyślał. Podszedł do stolika kawowego i podał Mary oraz swojemu ojcu, który zdążył do nich dołączyć, plik kartek.
- Podpisaliście to. – rzucił beznamiętnie i pozwolił i spokojnie przejrzeć papiery.
- A nie przyszło ci do głowy, młody człowieku, że wypadałoby to wcześniej z nami przedyskutować? – ojciec Neko zdawał się być bardziej opanowany niż matka. Neko wzruszył ramionami.
- Napisałem wam wszystko w mailu… którego oczywiście nie przeczytaliście. A poza tym, Ren-chan mieszka tu już od ponad trzech lat.
- A ty co niby z tym „-chan”!? – pisnęła Mary.
Neko parsknął, a Ren, który tylko stał oparty o sofę z rękami w kieszeniach, w końcu zabrał głos.
- Neko-chan i ja jesteśmy razem.
Nastała chwila ciszy, kiedy rodzice Neko przetwarzali tę informację. Pierwszy ocknął się jego ojciec.
- Że co proszę?
- Słyszałeś – warknął Neko – Kochamy się.
W tym momencie pan Sugiyama nie wytrzymał podszedł do syna i wymierzył mu cios w policzek. Chłopak zatoczył się i padł na ziemię. Dopiero po chwili podniósł wzrok na Ren’a, który stał z wybałuszonymi oczami i opadniętą szczęką. Neko spuścił wzrok upokorzony. Nie chciał, żeby Ren widział go w takiej sytuacji. Nie dość, że pokazywał mu swoją gorszą stronę to jeszcze wdaje się w kłótnię z rodzicami. Zebrał się z podłogi i stanął wyprostowany przed swoim ojcem. Ten natomiast stracił nim zainteresowanie i skierował się z pięściami w stronę Ren’a. Neko rzucił się na niego i podciął u nogę. Zaraz za nim szarpnęła go Mary, ale zanim zdążyła rozorać mu skórę paznokciami, Ren złapał ją za przedramiona i pchnął do tyłu.
- Ty szczeniaku, ty…!
- Ren-chan! – Neko złapał go za rękę i pobiegli po schodach na strych.
Gdy tylko dotarli na górę, zaryglowali drzwi i usiedli w najdalszym końcu pokoju. Po chwili ich rodzice dotarli do drzwi i, sądząc po krzykach, pan Sugiyama zaczął je wyważać. Neko objął Akiyamę ramieniem.
- Nie jesteśmy już dziećmi Ren-chan. – szepnął – Mamy prawo być razem i się bronić.
Ren w tym momencie zignorował wszystkie odgłosy, rodziców Neko, wszystko co ich otacza. Spojrzał Neko w oczy pełne paniki i troski, cały roztrzęsiony. Dotknął dłonią jego policzka i pocałował czule i przeciągle. Po tym drugi blondyn zupełnie się uspokoił. Drzwi były solidnie zaryglowane, ale pan Sugiyama nie poddawał się przez kilka kolejnych godzin aż w końcu chłopcy zasnęli na strychu.

            Rano obaj obudzili się sztywni i obolali. Ostrożnie otworzyli drzwi i zeszli powoli na dół. Nie zostali tam ani rodziców Neko ani ich toreb. Jedyne co zauważyli to list na blacie kuchennym. Po krótce było w nim napisane, że żadne z rodziców Neko nie będzie ingerowało co dzieje się w ich domu i że będą wysyłać im pieniądze tak długo póki się uczą, ale później są zdani na siebie, a dodatkowo Neko został wydziedziczony z całego ich majątku. Mimo to Sugiyama był szczęśliwszy niż kiedykolwiek i w końcu mógł spokojnie cieszyć się szczęściem ze swoim ukochanym Ren-chan.
_____________________________________________________________________________________________________________
I jak? ^^