________________________________________
Rozdział 12 - Rozdrapane i
nowe rany
Chłopcy, a raczej już mężczyźni, są
razem od dwóch i pół roku. Przeszli testy z maksymalnym wynikiem i razem ze
wszystkimi swoimi przyjaciółmi poszli do liceum Harukawa gdzie ukończyli już
pierwszy rok i byli w połowie drugiego. W międzyczasie do ich grona dołączyła
Sagara Yurika, która wbrew pozorom okazała się całkiem przyjazna i bardzo
szybko została przez wszystkich zaakceptowana.
Jak do tej pory wszystko było wręcz w idealnym
porządku, ale przecież żadna sielanka nie może trwać wiecznie. Tego dnia mieli
wolne od szkoły i odsypiali razem w swoim pokoju, który został specjalnie
wyremontowany i powiększony, żeby pomieścić ich obu, a poprzedni pokój Ren’a
został przerobiony na jego „biuro”, gdzie pracuje nad swoimi opowiadaniami.
Dochodziło południe i jako pierwszy obudził się Ren, wtulony w szyję Neko.
Uwielbiał te chwile, kiedy mógł w spokoju ponapawać się jego obecnością bez
jego żartobliwych komentarzy. Mimo, że byli już ze sobą całkiem długo to Ren
często zachowywał się wobec niego nieco chłodno, ale taki po prostu był, a poza
tym nie chciał, żeby Neko wszystko przychodziło zbyt łatwo, więc zawsze musiał
się starać o Ren’a. Nawet jeżeli sam miał ochotę go wycałować to jakoś się
powstrzymywał. Ale nie tym razem. Uśmiechnął się na widok jego odsłoniętej szyi
i od razu przyssał się do niej. Neko ani drgnął. Ten to ma sen, pomyślał Ren.
Po kilku chwilach odsunął się, żeby podziwiać swoje dzieło. Malinka wielkości
śliwki i koloru wczesnych pomidorów wykwitała w najbardziej widocznym miejscu,
po lewej stronie tuż pod jego szczęką. Ren uśmiechnął się do siebie ostatni raz
i zaczął szturchać blondyna, żeby wstał.
-
Neko-chan, dalej, już prawie południe. – zganił go.
Po kilku
próbach w końcu otworzył oczy i od razu się rozpromienił, kiedy pierwszym co
zobaczył był Akiyama Ren, jego ukochany chłopak.
- Dzień
dobry, Ren-chan – przywitał go zachrypniętym głosem. Nawet nie zdawał sobie
sprawy, jak jego brzmienie razem z jego zwichrzonymi włosami wpływa na Ren’a.
Właśnie w takich chwilach niebieskookiemu było najtrudniej się pohamować, ale
dał radę.
- Dzień
dobry, Neko-chan. – odpowiedział i przyjął pocałunek, mając zupełnie gdzieś
poranny oddech.
Po kilku
chwilach odsunęli się od siebie, a Neko chwycił telefon.
- Która
go… - zatrzymał się wpół zdania marszcząc czoło i zaczął ustawiać ekran pod
różnymi kątami do siebie. Odblokował go i włączył przednią kamerę w aparacie.
Zmarszczka na jego czole natychmiast zniknęła, kiedy dokładnie przyjrzał się
czerwonej plamie.
- Hej,
Ren-chan, zobacz co mam na szyi. – zaczepił go rozbawiony.
Ren tylko
wzruszył ramionami, udając obojętność.
- Pewnie
coś cię w nocy ugryzło.
- Mhm –
odparł Neko – Strasznie duże to coś musiało być. I pewnie miało niebieskie
oczy. I blond włosy.
Ren znów
wzruszył ramionami, tym razem uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Neko pokręcił
lekko głową i przeturlał się tak, że teraz nad nim wisiał. W przeciwieństwie do
Ren’a, Neko raczej się nie wstrzymywał z okazywaniem mu swoich uczuć przy
każdej możliwej okazji. Wsunął jedną rękę w jego włosy i zaczął obsypywać go
namiętnymi pocałunkami, które Ren mimowolnie oddawał z najwyższym
zaangażowaniem. Po chwili Neko zszedł trochę niżej kolejno całując jego
szczękę, szyję, jabłko Adama aż doszedł do kołnierzyka jego koszulki. Odciągnął
ją trochę w dół, żeby mieć dostęp do jego obojczyka. Ren jęknął cicho i
szarpnął się lekko, kiedy poczuł gorące usta swojego chłopaka na jego wrażliwym
punkcie i zaczął się jąkać.
-
N-N-N-Neko, cz-czeka-aj…!
Chłopak
zatrzymał się ostatni razy tylko całując delikatną skórę i powoli rozwarł
przymrużone powieki, które wcześniej zamknął zatracając się we wcześniejszej
chwili. Podniósł przepraszający wzrok na zaczerwienionego i, nie ma co ukrywać,
podnieconego blondyna.
-
Przepraszam, Ren-chan, zapomniałem się. – po czym cmoknął go w czoło.
- Nie!
Znaczy, nic się nie stało. Nie o to mi... – odparł nie skończywszy zdania i
automatycznie podkurczył nogi, starając się zapanować nad własnym ciałem –
Zaraz wrócę.
To mówiąc,
zostawił go samego, kiedy wyszedł do łazienki zająć się swoim problemem. Nie
tylko jego lekko podnieconą męskością, ale też problemem z jego językiem. Kiedykolwiek mają we dwóch
takie momenty, Ren zaczyna się niekontrolowanie jąkać, przez co Neko myśli, że
posunął się za daleko i Ren sygnalizuje mu, że czegoś nie chce. Prawda
natomiast jest zupełnie inna. Ren w życiu nie był bardziej podniecony, kiedy Neko
go całuje. Każdy bliższy dotyk powoduje, że Ren dostaje tak silnych motyli w
brzuchu, że aż boli. Fakt faktem, czasem się tego boi, ale jeszcze nie zdarzyło
się, żeby Neko zrobił coś czego Ren sobie nie życzył. W każdym razie obiecał
sobie, że następnym razem będzie potrafił powiedzieć Neko, czego dokładnie
chce. W końcu nie on jeden miał potrzeby. Brązowookiemu też zdarza się patrzeć
na Ren’a nieco bardziej tęsknym i mglistym wzrokiem.
W każdym razie, kiedy Ren wrócił do
pokoju, Neko robił coś w telefonie. Podniósł wzrok z ekranu na niego i
uśmiechnął się jakby nigdy nic. Ren westchnął po czym ułożył się pod kołdrą
obok i zapytał:
- Co
robisz?
-
Sprawdzam pocztę. – odpowiedział i w tym momencie zamarł, przeczytawszy jedną z
wiadomości. Podniósł się na łokciu i usiadł prosto. Momentalnie z jego twarzy
odpłynęła krew i zniknęły charakterystyczne rumieńce.
-
Neko-chan? – zapytał zmartwiony Ren. Neko zazwyczaj nigdy nie wyglądał aż tak
poważnie jak teraz. – Co to jest? Co się stało?
Z ust
Neko wydobył się tylko płytki pojedynczy oddech. Dopiero po chwili odpowiedział
ledwie słyszalnym szeptem:
- Moi
rodzice… wracają.
Przez
chwilę panowała cisza. Ren wpatrywał się tylko w starszego chłopaka, nie rozumiejąc
do końca o co chodzi.
- To
chyba dobrze, nie? Nie widziałeś ich od strasznie dawna… - powiedział, a Neko
niemal od razu mu przerwał.
-
Nienawidzę ich! – warknął – Zostawiali mnie odkąd byłem mały, interesują ich
tylko ich własne interesy, w dzieciństwie wychowywała mnie twoja rodzina i
nauczyciele! Niby jak mam być zadowolony? – po chwili uspokoił się nieco i
dodał patrząc z niepokojem na Ren’a – A poza tym… nawet nie wiedzą, że
formalnie cię adoptowali.
Ren
otworzył szerzej oczy. Zapomniał, że rodzice Neko nawet nie spojrzeli na jego
dokumenty adopcyjne. W tym momencie również się podniósł i gapił się na kołdrę.
Jego ręce zaczęły drżeć. Neko to zauważył i mocno ścisnął jego dłoń, po czym
przyciągnął go do siebie i pocałował w czoło, jakby miał go więcej nie
zobaczyć.
-
Ochronię cię, obiecuję. – wyszeptał, a Ren tylko skinął głową.
- Kiedy
przyjeżdżają?
Neko
spojrzał na zegarek.
- O
17:00. Mamy jakieś pięć godzin. – zmarszczył czoło – Jakoś coś wymyślę, ty się
nizym nie przejmuj. Tylko nie kłóć się z nimi w razie czego, to nie ma sensu i
tylko dasz im satysfakcję.
- To jak
mam się zachowywać? – zapytał. Wbrew zapewnieniom Neko, nadal był spięty.
Sugiyama
namyślił się przez chwilę i odpowiedział:
- Po
prostu bądź taki jak w szkole: zimny, racjonalny i sarkastyczny.
Ren
parsknął.
- Dzięki…
Neko
nachylił się i pocałował go w policzek.
- Oh,
przepraszam, wiesz, że nie miałem nic złego na myśli.
- Tak,
wiem. – odparł, przekręcając oczami. – W każdym razie – dodał – zacznijmy się
ogarniać. Zaczyna padać.
Kilka godzin później ich dom od
reszty świata oddzielały niemal wodospady deszczu, a obaj chłopcy siedzieli na
oparciu jednej z sof, obserwując wejście do domu. Neko co chwilę całował Ren’a
to w policzek, w rękę czy skroń. Zwyczajnie czuł jakby blondyn miał zaraz
zniknąć, a to go doprowadzało do szału. Musiał cały czas się upewniać, że drugi
chłopak jest tuż obok niego. Ren wyczuwał jego zdenerwowanie więc nie oponował
i co jakiś czas mocniej ściskał jego dłoń.
-
Neko-chan, wszystko będzie dobrze – uspokajał go.
- Wiem – westchnął
i przetarł twarz dłonią – Tylko… boję się, że będą chcieli cię skrzywdzić. –
dodał smutno.
- Umiem
się obronić – odparł niby od niechcenia.
Neko
pokiwał głową.
- Wiem.
Ale to moi rodzice. Ja cię obronię. – oznajmił z taką powagą, że supeł w
żołądku Ren’a jeszcze się zacieśnił.
Kilka
minut później otworzyły się drzwi, a chłopcy puścili swoje dłonie i stanęli na
baczność. Do mieszkania weszła krótko obcięta blondwłosa kobieta w krótkiej
czarnej sukience i makijażem w stylu Marilyn Monroe.
- Neko,
idź pomóc ojcu z walizkami. – rozkazała ostro.
- A może
najpierw jakieś „Cześć, synu, dawno się nie widzieliśmy.” albo „Hej, Neko, jak
się masz?”
Mary
zastygła w połowie drogi do kuchni i odwróciła się na pięcie. Jej oczy były
zupełnie obojętne tak jak jej głos.
- Cześć,
synu, dawno się nie widzieliśmy, idź pomóc ojcu z walizkami. – dopiero w tym
momencie zauważyła Ren’a w pokoju. – Witaj, Ren-kun. Co ty tu robisz? – rzuciła
bardziej oskarżycielsko niż pytająco.
Zanim Ren zdążył otworzyć usta, odpowiedział Neko.
- Mieszka
tu.
Mary
zmarszczyła gniewnie brwi.
- Co!?
Nie ma przypadkiem swojego domu?
- To jest
teraz jego dom. – odparł przez zęby Neko – Poprzedni stanął w płomieniach razem
z jego rodzicami.
Mary nie
odpowiedziała od razu, ale jej gniew również nie ustąpił.
- W takim
razie Ren-kun powinien być zabrany przez opiekę społeczną. – odparła oschle.
Neko
zacisnął zęby i obie pięści, próbując się opanować. Co za potwór i to niby moja
matka, pomyślał. Podszedł do stolika kawowego i podał Mary oraz swojemu ojcu,
który zdążył do nich dołączyć, plik kartek.
-
Podpisaliście to. – rzucił beznamiętnie i pozwolił i spokojnie przejrzeć
papiery.
- A nie
przyszło ci do głowy, młody człowieku, że wypadałoby to wcześniej z nami
przedyskutować? – ojciec Neko zdawał się być bardziej opanowany niż matka. Neko
wzruszył ramionami.
-
Napisałem wam wszystko w mailu… którego oczywiście nie przeczytaliście. A poza
tym, Ren-chan mieszka tu już od ponad trzech lat.
- A ty co
niby z tym „-chan”!? – pisnęła Mary.
Neko
parsknął, a Ren, który tylko stał oparty o sofę z rękami w kieszeniach, w końcu
zabrał głos.
-
Neko-chan i ja jesteśmy razem.
Nastała
chwila ciszy, kiedy rodzice Neko przetwarzali tę informację. Pierwszy ocknął
się jego ojciec.
- Że co
proszę?
-
Słyszałeś – warknął Neko – Kochamy się.
W tym
momencie pan Sugiyama nie wytrzymał podszedł do syna i wymierzył mu cios w
policzek. Chłopak zatoczył się i padł na ziemię. Dopiero po chwili podniósł
wzrok na Ren’a, który stał z wybałuszonymi oczami i opadniętą szczęką. Neko
spuścił wzrok upokorzony. Nie chciał, żeby Ren widział go w takiej sytuacji. Nie
dość, że pokazywał mu swoją gorszą stronę to jeszcze wdaje się w kłótnię z
rodzicami. Zebrał się z podłogi i stanął wyprostowany przed swoim ojcem. Ten
natomiast stracił nim zainteresowanie i skierował się z pięściami w stronę Ren’a.
Neko rzucił się na niego i podciął u nogę. Zaraz za nim szarpnęła go Mary, ale zanim
zdążyła rozorać mu skórę paznokciami, Ren złapał ją za przedramiona i pchnął do
tyłu.
- Ty
szczeniaku, ty…!
-
Ren-chan! – Neko złapał go za rękę i pobiegli po schodach na strych.
Gdy tylko
dotarli na górę, zaryglowali drzwi i usiedli w najdalszym końcu pokoju. Po
chwili ich rodzice dotarli do drzwi i, sądząc po krzykach, pan Sugiyama zaczął
je wyważać. Neko objął Akiyamę ramieniem.
- Nie
jesteśmy już dziećmi Ren-chan. – szepnął – Mamy prawo być razem i się bronić.
Ren w tym
momencie zignorował wszystkie odgłosy, rodziców Neko, wszystko co ich otacza. Spojrzał
Neko w oczy pełne paniki i troski, cały roztrzęsiony. Dotknął dłonią jego
policzka i pocałował czule i przeciągle. Po tym drugi blondyn zupełnie się
uspokoił. Drzwi były solidnie zaryglowane, ale pan Sugiyama nie poddawał się
przez kilka kolejnych godzin aż w końcu chłopcy zasnęli na strychu.
Rano obaj obudzili się sztywni i
obolali. Ostrożnie otworzyli drzwi i zeszli powoli na dół. Nie zostali tam ani
rodziców Neko ani ich toreb. Jedyne co zauważyli to list na blacie kuchennym. Po
krótce było w nim napisane, że żadne z rodziców Neko nie będzie ingerowało co
dzieje się w ich domu i że będą wysyłać im pieniądze tak długo póki się uczą,
ale później są zdani na siebie, a dodatkowo Neko został wydziedziczony z całego
ich majątku. Mimo to Sugiyama był szczęśliwszy niż kiedykolwiek i w końcu mógł
spokojnie cieszyć się szczęściem ze swoim ukochanym Ren-chan.
_____________________________________________________________________________________________________________
I jak? ^^