Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

niedziela, 6 września 2015

Zakochany Neko 24

Hejka~! Umieram z bólu pleców, więc ta część była pisana w bólu i okrutnym rozkojarzeniu, więc prawdopodobnie jest do kitu i będę chyba później edytować, ale na razie enjoy~!
________________________________________
Rozdział 12 - Rozdrapane i nowe rany

            Chłopcy, a raczej już mężczyźni, są razem od dwóch i pół roku. Przeszli testy z maksymalnym wynikiem i razem ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi poszli do liceum Harukawa gdzie ukończyli już pierwszy rok i byli w połowie drugiego. W międzyczasie do ich grona dołączyła Sagara Yurika, która wbrew pozorom okazała się całkiem przyjazna i bardzo szybko została przez wszystkich zaakceptowana.
Jak do tej pory wszystko było wręcz w idealnym porządku, ale przecież żadna sielanka nie może trwać wiecznie. Tego dnia mieli wolne od szkoły i odsypiali razem w swoim pokoju, który został specjalnie wyremontowany i powiększony, żeby pomieścić ich obu, a poprzedni pokój Ren’a został przerobiony na jego „biuro”, gdzie pracuje nad swoimi opowiadaniami. Dochodziło południe i jako pierwszy obudził się Ren, wtulony w szyję Neko. Uwielbiał te chwile, kiedy mógł w spokoju ponapawać się jego obecnością bez jego żartobliwych komentarzy. Mimo, że byli już ze sobą całkiem długo to Ren często zachowywał się wobec niego nieco chłodno, ale taki po prostu był, a poza tym nie chciał, żeby Neko wszystko przychodziło zbyt łatwo, więc zawsze musiał się starać o Ren’a. Nawet jeżeli sam miał ochotę go wycałować to jakoś się powstrzymywał. Ale nie tym razem. Uśmiechnął się na widok jego odsłoniętej szyi i od razu przyssał się do niej. Neko ani drgnął. Ten to ma sen, pomyślał Ren. Po kilku chwilach odsunął się, żeby podziwiać swoje dzieło. Malinka wielkości śliwki i koloru wczesnych pomidorów wykwitała w najbardziej widocznym miejscu, po lewej stronie tuż pod jego szczęką. Ren uśmiechnął się do siebie ostatni raz i zaczął szturchać blondyna, żeby wstał.
- Neko-chan, dalej, już prawie południe. – zganił go.
Po kilku próbach w końcu otworzył oczy i od razu się rozpromienił, kiedy pierwszym co zobaczył był Akiyama Ren, jego ukochany chłopak.
- Dzień dobry, Ren-chan – przywitał go zachrypniętym głosem. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak jego brzmienie razem z jego zwichrzonymi włosami wpływa na Ren’a. Właśnie w takich chwilach niebieskookiemu było najtrudniej się pohamować, ale dał radę.
- Dzień dobry, Neko-chan. – odpowiedział i przyjął pocałunek, mając zupełnie gdzieś poranny oddech.
Po kilku chwilach odsunęli się od siebie, a Neko chwycił telefon.
- Która go… - zatrzymał się wpół zdania marszcząc czoło i zaczął ustawiać ekran pod różnymi kątami do siebie. Odblokował go i włączył przednią kamerę w aparacie. Zmarszczka na jego czole natychmiast zniknęła, kiedy dokładnie przyjrzał się czerwonej plamie.
- Hej, Ren-chan, zobacz co mam na szyi. – zaczepił go rozbawiony.
Ren tylko wzruszył ramionami, udając obojętność.
- Pewnie coś cię w nocy ugryzło.
- Mhm – odparł Neko – Strasznie duże to coś musiało być. I pewnie miało niebieskie oczy. I blond włosy.
Ren znów wzruszył ramionami, tym razem uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Neko pokręcił lekko głową i przeturlał się tak, że teraz nad nim wisiał. W przeciwieństwie do Ren’a, Neko raczej się nie wstrzymywał z okazywaniem mu swoich uczuć przy każdej możliwej okazji. Wsunął jedną rękę w jego włosy i zaczął obsypywać go namiętnymi pocałunkami, które Ren mimowolnie oddawał z najwyższym zaangażowaniem. Po chwili Neko zszedł trochę niżej kolejno całując jego szczękę, szyję, jabłko Adama aż doszedł do kołnierzyka jego koszulki. Odciągnął ją trochę w dół, żeby mieć dostęp do jego obojczyka. Ren jęknął cicho i szarpnął się lekko, kiedy poczuł gorące usta swojego chłopaka na jego wrażliwym punkcie i zaczął się jąkać.
- N-N-N-Neko, cz-czeka-aj…!
Chłopak zatrzymał się ostatni razy tylko całując delikatną skórę i powoli rozwarł przymrużone powieki, które wcześniej zamknął zatracając się we wcześniejszej chwili. Podniósł przepraszający wzrok na zaczerwienionego i, nie ma co ukrywać, podnieconego blondyna.
- Przepraszam, Ren-chan, zapomniałem się. – po czym cmoknął go w czoło.
- Nie! Znaczy, nic się nie stało. Nie o to mi... – odparł nie skończywszy zdania i automatycznie podkurczył nogi, starając się zapanować nad własnym ciałem – Zaraz wrócę.
To mówiąc, zostawił go samego, kiedy wyszedł do łazienki zająć się swoim problemem. Nie tylko jego lekko podnieconą męskością, ale też problemem z  jego językiem. Kiedykolwiek mają we dwóch takie momenty, Ren zaczyna się niekontrolowanie jąkać, przez co Neko myśli, że posunął się za daleko i Ren sygnalizuje mu, że czegoś nie chce. Prawda natomiast jest zupełnie inna. Ren w życiu nie był bardziej podniecony, kiedy Neko go całuje. Każdy bliższy dotyk powoduje, że Ren dostaje tak silnych motyli w brzuchu, że aż boli. Fakt faktem, czasem się tego boi, ale jeszcze nie zdarzyło się, żeby Neko zrobił coś czego Ren sobie nie życzył. W każdym razie obiecał sobie, że następnym razem będzie potrafił powiedzieć Neko, czego dokładnie chce. W końcu nie on jeden miał potrzeby. Brązowookiemu też zdarza się patrzeć na Ren’a nieco bardziej tęsknym i mglistym wzrokiem.
            W każdym razie, kiedy Ren wrócił do pokoju, Neko robił coś w telefonie. Podniósł wzrok z ekranu na niego i uśmiechnął się jakby nigdy nic. Ren westchnął po czym ułożył się pod kołdrą obok i zapytał:
- Co robisz?
- Sprawdzam pocztę. – odpowiedział i w tym momencie zamarł, przeczytawszy jedną z wiadomości. Podniósł się na łokciu i usiadł prosto. Momentalnie z jego twarzy odpłynęła krew i zniknęły charakterystyczne rumieńce.
- Neko-chan? – zapytał zmartwiony Ren. Neko zazwyczaj nigdy nie wyglądał aż tak poważnie jak teraz. – Co to jest? Co się stało?
Z ust Neko wydobył się tylko płytki pojedynczy oddech. Dopiero po chwili odpowiedział ledwie słyszalnym szeptem:
- Moi rodzice… wracają.
Przez chwilę panowała cisza. Ren wpatrywał się tylko w starszego chłopaka, nie rozumiejąc do końca o co chodzi.
- To chyba dobrze, nie? Nie widziałeś ich od strasznie dawna… - powiedział, a Neko niemal od razu mu przerwał.
- Nienawidzę ich! – warknął – Zostawiali mnie odkąd byłem mały, interesują ich tylko ich własne interesy, w dzieciństwie wychowywała mnie twoja rodzina i nauczyciele! Niby jak mam być zadowolony? – po chwili uspokoił się nieco i dodał patrząc z niepokojem na Ren’a – A poza tym… nawet nie wiedzą, że formalnie cię adoptowali.
Ren otworzył szerzej oczy. Zapomniał, że rodzice Neko nawet nie spojrzeli na jego dokumenty adopcyjne. W tym momencie również się podniósł i gapił się na kołdrę. Jego ręce zaczęły drżeć. Neko to zauważył i mocno ścisnął jego dłoń, po czym przyciągnął go do siebie i pocałował w czoło, jakby miał go więcej nie zobaczyć.
- Ochronię cię, obiecuję. – wyszeptał, a Ren tylko skinął głową.
- Kiedy przyjeżdżają?
Neko spojrzał na zegarek.
- O 17:00. Mamy jakieś pięć godzin. – zmarszczył czoło – Jakoś coś wymyślę, ty się nizym nie przejmuj. Tylko nie kłóć się z nimi w razie czego, to nie ma sensu i tylko dasz im satysfakcję.
- To jak mam się zachowywać? – zapytał. Wbrew zapewnieniom Neko, nadal był spięty.
Sugiyama namyślił się przez chwilę i odpowiedział:
- Po prostu bądź taki jak w szkole: zimny, racjonalny i sarkastyczny.
Ren parsknął.
- Dzięki…
Neko nachylił się i pocałował go w policzek.
- Oh, przepraszam, wiesz, że nie miałem nic złego na myśli.
- Tak, wiem. – odparł, przekręcając oczami. – W każdym razie – dodał – zacznijmy się ogarniać. Zaczyna padać.

            Kilka godzin później ich dom od reszty świata oddzielały niemal wodospady deszczu, a obaj chłopcy siedzieli na oparciu jednej z sof, obserwując wejście do domu. Neko co chwilę całował Ren’a to w policzek, w rękę czy skroń. Zwyczajnie czuł jakby blondyn miał zaraz zniknąć, a to go doprowadzało do szału. Musiał cały czas się upewniać, że drugi chłopak jest tuż obok niego. Ren wyczuwał jego zdenerwowanie więc nie oponował i co jakiś czas mocniej ściskał jego dłoń.
- Neko-chan, wszystko będzie dobrze – uspokajał go.
- Wiem – westchnął i przetarł twarz dłonią – Tylko… boję się, że będą chcieli cię skrzywdzić. – dodał smutno.
- Umiem się obronić – odparł niby od niechcenia.
Neko pokiwał głową.
- Wiem. Ale to moi rodzice. Ja cię obronię. – oznajmił z taką powagą, że supeł w żołądku Ren’a jeszcze się zacieśnił.
Kilka minut później otworzyły się drzwi, a chłopcy puścili swoje dłonie i stanęli na baczność. Do mieszkania weszła krótko obcięta blondwłosa kobieta w krótkiej czarnej sukience i makijażem w stylu Marilyn Monroe.
- Neko, idź pomóc ojcu z walizkami. – rozkazała ostro.
- A może najpierw jakieś „Cześć, synu, dawno się nie widzieliśmy.” albo „Hej, Neko, jak się masz?”
Mary zastygła w połowie drogi do kuchni i odwróciła się na pięcie. Jej oczy były zupełnie obojętne tak jak jej głos.
- Cześć, synu, dawno się nie widzieliśmy, idź pomóc ojcu z walizkami. – dopiero w tym momencie zauważyła Ren’a w pokoju. – Witaj, Ren-kun. Co ty tu robisz? – rzuciła  bardziej oskarżycielsko niż pytająco. Zanim Ren zdążył otworzyć usta, odpowiedział Neko.
- Mieszka tu.
Mary zmarszczyła gniewnie brwi.
- Co!? Nie ma przypadkiem swojego domu?
- To jest teraz jego dom. – odparł przez zęby Neko – Poprzedni stanął w płomieniach razem z jego rodzicami.
Mary nie odpowiedziała od razu, ale jej gniew również nie ustąpił.
- W takim razie Ren-kun powinien być zabrany przez opiekę społeczną. – odparła oschle.
Neko zacisnął zęby i obie pięści, próbując się opanować. Co za potwór i to niby moja matka, pomyślał. Podszedł do stolika kawowego i podał Mary oraz swojemu ojcu, który zdążył do nich dołączyć, plik kartek.
- Podpisaliście to. – rzucił beznamiętnie i pozwolił i spokojnie przejrzeć papiery.
- A nie przyszło ci do głowy, młody człowieku, że wypadałoby to wcześniej z nami przedyskutować? – ojciec Neko zdawał się być bardziej opanowany niż matka. Neko wzruszył ramionami.
- Napisałem wam wszystko w mailu… którego oczywiście nie przeczytaliście. A poza tym, Ren-chan mieszka tu już od ponad trzech lat.
- A ty co niby z tym „-chan”!? – pisnęła Mary.
Neko parsknął, a Ren, który tylko stał oparty o sofę z rękami w kieszeniach, w końcu zabrał głos.
- Neko-chan i ja jesteśmy razem.
Nastała chwila ciszy, kiedy rodzice Neko przetwarzali tę informację. Pierwszy ocknął się jego ojciec.
- Że co proszę?
- Słyszałeś – warknął Neko – Kochamy się.
W tym momencie pan Sugiyama nie wytrzymał podszedł do syna i wymierzył mu cios w policzek. Chłopak zatoczył się i padł na ziemię. Dopiero po chwili podniósł wzrok na Ren’a, który stał z wybałuszonymi oczami i opadniętą szczęką. Neko spuścił wzrok upokorzony. Nie chciał, żeby Ren widział go w takiej sytuacji. Nie dość, że pokazywał mu swoją gorszą stronę to jeszcze wdaje się w kłótnię z rodzicami. Zebrał się z podłogi i stanął wyprostowany przed swoim ojcem. Ten natomiast stracił nim zainteresowanie i skierował się z pięściami w stronę Ren’a. Neko rzucił się na niego i podciął u nogę. Zaraz za nim szarpnęła go Mary, ale zanim zdążyła rozorać mu skórę paznokciami, Ren złapał ją za przedramiona i pchnął do tyłu.
- Ty szczeniaku, ty…!
- Ren-chan! – Neko złapał go za rękę i pobiegli po schodach na strych.
Gdy tylko dotarli na górę, zaryglowali drzwi i usiedli w najdalszym końcu pokoju. Po chwili ich rodzice dotarli do drzwi i, sądząc po krzykach, pan Sugiyama zaczął je wyważać. Neko objął Akiyamę ramieniem.
- Nie jesteśmy już dziećmi Ren-chan. – szepnął – Mamy prawo być razem i się bronić.
Ren w tym momencie zignorował wszystkie odgłosy, rodziców Neko, wszystko co ich otacza. Spojrzał Neko w oczy pełne paniki i troski, cały roztrzęsiony. Dotknął dłonią jego policzka i pocałował czule i przeciągle. Po tym drugi blondyn zupełnie się uspokoił. Drzwi były solidnie zaryglowane, ale pan Sugiyama nie poddawał się przez kilka kolejnych godzin aż w końcu chłopcy zasnęli na strychu.

            Rano obaj obudzili się sztywni i obolali. Ostrożnie otworzyli drzwi i zeszli powoli na dół. Nie zostali tam ani rodziców Neko ani ich toreb. Jedyne co zauważyli to list na blacie kuchennym. Po krótce było w nim napisane, że żadne z rodziców Neko nie będzie ingerowało co dzieje się w ich domu i że będą wysyłać im pieniądze tak długo póki się uczą, ale później są zdani na siebie, a dodatkowo Neko został wydziedziczony z całego ich majątku. Mimo to Sugiyama był szczęśliwszy niż kiedykolwiek i w końcu mógł spokojnie cieszyć się szczęściem ze swoim ukochanym Ren-chan.
_____________________________________________________________________________________________________________
I jak? ^^