(Wenie wróć!!! Ja bez ciebie umieram!!! ;-;)
_________________________________________
Neko wyjął z kieszeni telefon
i wybrał jeden numer.
- Halo? Dyrektorze? Sugiyama
Neko. Przepraszam, że dzwonię o tak późnej porze, ale to sprawa niecierpiąca
zwłoki. Tak. Więc sam pan wie. Tak, jest cały i zdrowy. Bezpieczny u mnie w domu.
Nie mogę nic powiedzieć, musi pan zrozumieć. Moim zdaniem nie będzie w stanie
chodzić do szkoły przez jakiś czas. Dwa tygodnie i ja również. Chcę się nim
zająć. Jest wycieńczony w każdym tego słowa znaczeniu, a moich rodziców przez
dłuższy czas nie będzie. Dziękuje panie dyrektorze – rozłączył się.
Następnie wysłał smsy do ich
przyjaciółek.
„Z Ren-chan wszystko w porządku. Jest
bezpieczny u mnie. Musi odpocząć. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Nie martwcie
się.” – wyślij.
Już miał chować telefon do
kieszeni, kiedy niespodziewanie zadzwonił mu w ręce. Pięć wiadomości o tej
samej treści: „Dzięki Bogom! Co za
ulga!”. Nie spodziewał się tak szybkich odpowiedzi i do tego wszystkie były
tak jednomyślne. Sądził, że przeczytają i odpiszą najwcześniej jutro rano, a
one czatowały, czekając na informacje. Ucieszył się.
Kolejny dzwonek. Na ekranie
pojawiło się znajome nazwisko.
- Mei-san!? Nie spodziewałem
się telefonu od ciebie.
- Neko-kun! Twój przyjaciel
Akiyama-kun! Wiadomości! Pożar! Co się stało!? Jesteście cali!? – w słuchawce
rozległ się rozgorączkowany głos dwudziestopięciolatki, która nie była w stanie
sklecić prostego zdania.
- Mei-san, spokojnie. Uspokój
się proszę. Jesteśmy cali i zdrowi. Ren-chan jest u mnie w domu.
- Co się stało? – zapytała
już nieco spokojniejszym, lecz wciąż zatroskanym tonem.
Neko posmutniał.
- Nie wiem. – odparł cicho –
Zobaczyliśmy wiadomości i tyle.
- Neko-kun, tak strasznie mi
przykro… Czy mogę coś zrobić dla Akiyamy-kun?
- Nie da się już nic zrobić
Mei-san. Nie da się cofnąć czasu.
- A co z jego rodzicami!? –
rzuciła z nadzieją.
Neko przez dłuższą chwilę
milczał.
- Mei-san… Ja nie powinienem
tego mówić…
- … - nie wiedziała co
powiedzieć, mimo że bardzo chciała jakoś podnieść go na duchu. Łzy wezbrały w
jej oczach – Mogę wpaść w przyszłym tygodniu? – wydusiła przez zaciśnięte
gardło.
Blondyn zastanowił się przez
chwilę.
- W porządku – podał jej
adres.
- Trzymajcie się. Do
zobaczenia – pożegnała się smętnym tonem.
- Do zobaczenia – rozłączył
się.
Te smsy i nagły telefon
odrobinę go pocieszyły, ale bólu, przez najbliższe dni, nic nie złagodzi,
chociaż i tak najbardziej cierpiał Ren. Wyciszył komórkę i schował ją do
kieszeni. Zszedł z powrotem do salonu. Na sofie spał Ren z zaciśniętym w dłoni
zniszczonym zdjęciem i drugim, oprawionym i schowanym pod kocem, o którym Neko
nic nie wiedział. Podszedł do niego i kucnął obok. Wpatrywał się przez chwilę w
zbolały grymas na jego twarzy i pogłaskał go po głowie. Wziął śpiącego blondyna
na ręce, delikatnie, by go nie obudzić i zaniósł go na drugie piętro do
oddzielnego pokoju. Ułożył go wygodnie w łóżku i przykrył szczelnie kołdrą, a
przed wyjściem uchylił okno, żeby dać mu więcej świeżego powietrza. Zamknął za
sobą drzwi i oparł się o nie. Starł z twarzy samotną łzę.
- Dlaczego on? To się nie
miało stać… nie jemu… Kazuma-san… Alisa-san… Ren-chan… - osunął się na ziemię –
Dlaczego coś tak okrutnego musiało się przytrafić akurat tobie? – po raz
kolejny dziś się rozpłakał.
Nawet się nie zorientował,
kiedy zegar wybił pierwszą. Zebrał się i zawlókł do swojego łóżka. Zasnął
niemal natychmiast.
Ren obudził się przykryty kołdrą i owinięty kocem, w
dłoni ściskał zdjęcie z dzieciństwa, a przy piersi to oprawione w ramkę. Była
na nim piękna szatynka, mniej więcej w jego wieku, z włosami splecionymi w
warkocz i delikatnym ciepłym uśmiechem. Miała bladą skórę, długie rzęsy i duże
ciemnobrązowe oczy. Odłożył fotografię do szafki obok łóżka. Zszedł na dół do
kuchni, gdzie Neko przygotowywał śniadanie.
- …an … n-chan … Ren-chan! –
głos blondyna przebił się w końcu do świadomości Ren’a.
- Eh? Przepraszam. Co
mówiłeś?
- Zrobiłem śniadanie. –
odparł miękko, delikatnie dotykając jego ramienia – Jak się czujesz? – zapytał
z troską w głosie, kiedy już usiedli. Dziś wyjątkowo nie uśmiechał się tak jak
co dzień. Po prostu nie był w stanie po tym wszystkim.
- Nic do mnie nie dociera.
Mam wrażenie, że to tylko jakiś chory sen, że zaraz się obudzę i wszystko
będzie w porządku. – jego ramiona zadrżały – Ale to wszystko niestety prawda,
tak? – zapytał, niby retorycznie, ale w jego głosie była pewna nutka czegoś na
kształt ukrytej nadziei.
Neko z całego serca chciałby
mu powiedzieć, że to nie jest prawdziwe, ale nie mógł.
- Niestety, to rzeczywistość
– odparł słabo.
Przez dłuższą chwilę panowała
grobowa cisza.
- Ja… - zaczął niebieskooki -
…trafię do sierocińca.
Jego słowa uderzyły w
Sugiyamę niczym boski grom z nieba. Poczuł jak ponosi go gniew. Odłożył
pałeczki i gwałtownie wstał od stołu.
- Nie dopuszczę do tego! –
warknął wściekle i pobiegł do swojego pokoju.
Ren odprowadził go wzrokiem z
szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Drugi blondyn wrócił po około
dwudziestu minutach. Z determinacją w oczach i cienkim plikiem kartek w ręku.
Podstawił je tamtemu pod nos.
- Co to jest? – zapytał
niepewnie.
- Papiery adopcyjne – odrzekł
stanowczo.
- Co? - Ren ponownie otworzył
szeroko oczy i skakał niedowierzającym spojrzeniem między stojącym blondynem, a
dokumentami.
- To co usłyszałeś. Wysłałem
je faksem do rodziców, a ponieważ oni się mną nie interesują, nawet nie
wiedzieli co podpisują.
- Żartujesz sobie? – Neko
pokręcił poważnie głową – Ale… jakim cudem w ogóle tak szybko?
- Kilka telefonów i
odpowiednia suma pieniędzy. Ludzie są strasznie przekupni. Teraz wszystko
zależy od ciebie Ren-chan. Jeśli to podpiszesz, będziesz mógł ze mną mieszkać,
chodzić dalej do Harukawy i swojego dojo. Przecież chcesz kontynuować naukę,
prawda, Ren-chan? – zapytał delikatnym tonem.
Ren nie wiedział o co tu
chodzi. Był zrozpaczony, zdezorientowany i rozbity, a teraz wszystko się
komplikowało. To było dla niego zbyt wiele naraz. Pomyślał przez chwilę.
- Chyba nie mam wyjścia –
sięgnął po długopis i złożył podpis na dokumentach.
- Ren-chan… - Neko wydał z
siebie westchnienie ulgi i przygarnął go do siebie na chwilę. Zaraz poczuł jak
coś moczy jego ramię – Ren-chan!? – chłopak znów był cały mokry od łez. Po
prostu nie mógł się otrząsnąć, a tego wszystkiego wciąż przybywało.
- Mam dość…
- Ren-chan, powinieneś
jeszcze się położyć – poradził mu Neko, a ten bez żadnych obiekcji opadł na
kanapę, po czym brązowooki przykrył go kocem.
- Nie chcę iść dzisiaj do
szkoły – wydusił słabym głosem.
- Nie musisz. Załatwiłem to
już z dyrektorem. Poinformowałem też dziewczyny.
Ren skinął nieznacznie głową,
chyba w geście niemego podziękowania. Zamknął opuchnięte oczy i postarał się
zasnąć.
Neko krzątał się po domu, nie
wiedząc co zrobić. W końcu postanowił wyjść na zakupy. Zostawił Renowi kartkę z
informacją gdzie jest i kiedy mniej-więcej wróci.
Zaopiekuję się nim. Chcę, żeby jak najszybciej
doszedł do siebie. Żeby znów był tym zimnym, stanowczym i nieludzko
zrównoważonym Ren-chan. Kocham go i nie pozwolę mu tak cierpieć.
Z tymi myślami pojechał do
samego centrum Tokio. Zaliczył wszystkie możliwe markowe sklepy. Miał tony
koszul, jeansów, bojówek, swetrów, bluzek z długim i krótkim rękawem, bluz,
gumek do włosów, pasków, kamizelek, krawatów, butów, wszelkich ozdób np.
bransolet, sygnetów, wisiorów. Zahaczył też o drogerię. Tam kupił szczoteczkę i
pastę do zębów, szczotkę do włosów, piankę do golenia, żyletki, szampon i
odżywkę do włosów, żel pod prysznic mydło, dezodorant i cokolwiek innego co
mogłoby się przydać.
W nieco lepszym humorze szedł obładowany niczym wielbłąd,
kiedy w oczy rzucił mu się sklep jubilerski. Uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Dzień dobry – wszedł do
sklepu i postawił torby gdzieś z boku.
Sprzedawca zmierzył go
krytycznym wzrokiem.
- Spadaj stąd dzieciaku! To
nie jest sklep dla takich zasmarkanych bachorów jak ty! – wydarł się.
Neko przybrał wyniosłą
postawę.
- Tak to się zwraca do
klienta? – sarknął.
- A co byś chciał tutaj
kupić, co? – jego ton wprost ociekał ironią – Może naszyjnik z makaronu? –
bezczelnie się roześmiał.
Neko zacisnął pięści, a gdyby
wzrok mógł zabijać, to robota Kuby Rozpruwacza, w porównaniu do wyimaginowanego
obrazu zwłok tego gościa, to byłaby zaledwie dziecinna fraszka.
- Dobrze ci radzę, zamilcz. –
podszedł do lady i oparł się na przedramionach. Niski głos blondyna aż
przyprawiał o dreszcze – Mówi ci coś nazwisko Sugiyama? – mężczyzna natychmiast
przestał – Jeden telefon i nie znajdziesz pracy ani w Tokio ani w Japonii.
- W czym mogę służyć?
Chłopak uśmiechnął się
wrednie, kiedy tamten spokorniał jak owieczka.
- Zegarek. Najlepszy jaki
macie.
_________________________________________________________________
Mam tylko 3 rozdziały w zapasie ;-; A jak wam się podobało?
Hm~? Rodzice Neko to jakieś wielkie szychy? - nie pamiętam co było wcześniej
OdpowiedzUsuńOgólnie, żeby dostać się do Harukawy trzeba było mieć mnóstwo pieniędzy, wpływowych rodziców albo stypendium, więc na to wygląda ^^ W 14 rozdziale trochę przybliżę relacje Neko z rodzicami ^^
UsuńHmmm!
UsuńWowowowow... Robi się coraz ciekawiej...
OdpowiedzUsuńJa się dopiero rozkręcam ^^
UsuńPodoba mi się, masz bardzo interesujący styl pisania. Błędów specjalnie nie wyłapałam, przynajmniej nie zwróciłam uwagi. Jedyne co zakuło mnie w oczy dość boleśnie - przecinki. Złe, okrutne, potworne przecinki. ;__; Ale jestem chora na tym punkcie, zatem nie zwracaj uwagi.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale strasznie bawi mnie nazywanie bohatera "Neko". XDD
Powodzenia w pisaniu i wenki. <3
TT^TT Strasznie mi wstyd, że nic nie dodaję, ale blokada i nawał nauki, do tego choroba i perspektywa poprawiania wszystkich sprawdzianów z geografii dobijają mnie do gleby i nie mogę ich z siebie zrzucić. Miło mi to słyszeć, ale ciekawi mnie co masz na myśli przez "interesujący" ^^ Tak wiem, przecinki to moja największa zmora ;-; Generalnie błędy ortograficzne to u mnie wyjątkowa rzadkość, prawie nigdy ich nie popełniam, ale niestety przecinki... Gdybym znała wszystkie zasady ich wstawiania to nie byłoby tutaj żadnych błędów( jestem dość pedantyczna jeśli chodzi o pisanie xD ). Szczerze to nie miałam pomysłu na imię ani tym bardziej tytuł, więc wstawiłam "Neko", myśląc, że później się wymyśli - nie wymyśliłam xD Dziękuję bardzo, a korzystając ze sposobności powiem, że PRAWDOPODOBNIE notka pojawi się w niedzielę wieczorem i zapewne będzie to( w końcu! ) Shizaya.
UsuńKocham to opowiadanie .
OdpowiedzUsuńBiedny Ren-chan :C . Neko teeż.
Pewnie Rodzice Neko-chan to jakieś ważne osoby , ale szkoda że sie nim nie interesują.
Czekam na następne rozdziały * - * .
Pozdrawiam i życzę duuuużoo weny :"3 Weri-chan <3
Dziękuję za wsparcie! To dla mnie bardzo wiele znaczy ^^
UsuńWaaaaa, wpadlam jakis czas temu na Twoje opowiadanie i jestem zachwycona. Uwielbiam takie opowiadania, to przeczytalam 2 razy i po prostu niesamowicie pragne WIECEJ! <3
OdpowiedzUsuńNawet nie mam slow, aby opisac to opowiadanie, jest w mojej trojce ulubionych opowiadan <3
Po prostu KOCHAM! <3
/Mizuhashi
O matko... wysłałaś mnie do nieba *q* <3
UsuńZbyt słodkie, piękne i kochane by mogli być prawdziwe *^* To sen prawda?
OdpowiedzUsuńkonoha-yaoi-diana.bloog.pl
U mnie SasuNaru i nie tylko :3
Pozdrawiam
Diana
O rajciu *^* Dziękujęęęęę <3
UsuńZajebiście fantastyczne. *o* Szkoda, że musze iść spać ;-; Czytałabym dalej ;-;
OdpowiedzUsuńNo, ale bywa. Pozdrawiam i kolorowych~<3