Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

niedziela, 2 marca 2014

Zakochany Neko 11

Wen nie wrócił ;-; Ale notka jest~!


(Wenie wróć!!! Ja bez ciebie umieram!!! ;-;)


_________________________________________



Neko wyjął z kieszeni telefon i wybrał jeden numer.
- Halo? Dyrektorze? Sugiyama Neko. Przepraszam, że dzwonię o tak późnej porze, ale to sprawa niecierpiąca zwłoki. Tak. Więc sam pan wie. Tak, jest cały i zdrowy. Bezpieczny u mnie w domu. Nie mogę nic powiedzieć, musi pan zrozumieć. Moim zdaniem nie będzie w stanie chodzić do szkoły przez jakiś czas. Dwa tygodnie i ja również. Chcę się nim zająć. Jest wycieńczony w każdym tego słowa znaczeniu, a moich rodziców przez dłuższy czas nie będzie. Dziękuje panie dyrektorze – rozłączył się.
Następnie wysłał smsy do ich przyjaciółek.
„Z Ren-chan wszystko w porządku. Jest bezpieczny u mnie. Musi odpocząć. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Nie martwcie się.” – wyślij.
Już miał chować telefon do kieszeni, kiedy niespodziewanie zadzwonił mu w ręce. Pięć wiadomości o tej samej treści: „Dzięki Bogom! Co za ulga!”. Nie spodziewał się tak szybkich odpowiedzi i do tego wszystkie były tak jednomyślne. Sądził, że przeczytają i odpiszą najwcześniej jutro rano, a one czatowały, czekając na informacje. Ucieszył się.
Kolejny dzwonek. Na ekranie pojawiło się znajome nazwisko.
- Mei-san!? Nie spodziewałem się telefonu od ciebie.
- Neko-kun! Twój przyjaciel Akiyama-kun! Wiadomości! Pożar! Co się stało!? Jesteście cali!? – w słuchawce rozległ się rozgorączkowany głos dwudziestopięciolatki, która nie była w stanie sklecić prostego zdania.
- Mei-san, spokojnie. Uspokój się proszę. Jesteśmy cali i zdrowi. Ren-chan jest u mnie w domu.
- Co się stało? – zapytała już nieco spokojniejszym, lecz wciąż zatroskanym tonem.
Neko posmutniał.
- Nie wiem. – odparł cicho – Zobaczyliśmy wiadomości i tyle.
- Neko-kun, tak strasznie mi przykro… Czy mogę coś zrobić dla Akiyamy-kun?
- Nie da się już nic zrobić Mei-san. Nie da się cofnąć czasu.
- A co z jego rodzicami!? – rzuciła z nadzieją.
Neko przez dłuższą chwilę milczał.
- Mei-san… Ja nie powinienem tego mówić…
- … - nie wiedziała co powiedzieć, mimo że bardzo chciała jakoś podnieść go na duchu. Łzy wezbrały w jej oczach – Mogę wpaść w przyszłym tygodniu? – wydusiła przez zaciśnięte gardło.
Blondyn zastanowił się przez chwilę.
- W porządku – podał jej adres.
- Trzymajcie się. Do zobaczenia – pożegnała się smętnym tonem.
- Do zobaczenia – rozłączył się.
Te smsy i nagły telefon odrobinę go pocieszyły, ale bólu, przez najbliższe dni, nic nie złagodzi, chociaż i tak najbardziej cierpiał Ren. Wyciszył komórkę i schował ją do kieszeni. Zszedł z powrotem do salonu. Na sofie spał Ren z zaciśniętym w dłoni zniszczonym zdjęciem i drugim, oprawionym i schowanym pod kocem, o którym Neko nic nie wiedział. Podszedł do niego i kucnął obok. Wpatrywał się przez chwilę w zbolały grymas na jego twarzy i pogłaskał go po głowie. Wziął śpiącego blondyna na ręce, delikatnie, by go nie obudzić i zaniósł go na drugie piętro do oddzielnego pokoju. Ułożył go wygodnie w łóżku i przykrył szczelnie kołdrą, a przed wyjściem uchylił okno, żeby dać mu więcej świeżego powietrza. Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie. Starł z twarzy samotną łzę.
- Dlaczego on? To się nie miało stać… nie jemu… Kazuma-san… Alisa-san… Ren-chan… - osunął się na ziemię – Dlaczego coś tak okrutnego musiało się przytrafić akurat tobie? – po raz kolejny dziś się rozpłakał.
Nawet się nie zorientował, kiedy zegar wybił pierwszą. Zebrał się i zawlókł do swojego łóżka. Zasnął niemal natychmiast.
            Ren obudził się przykryty kołdrą i owinięty kocem, w dłoni ściskał zdjęcie z dzieciństwa, a przy piersi to oprawione w ramkę. Była na nim piękna szatynka, mniej więcej w jego wieku, z włosami splecionymi w warkocz i delikatnym ciepłym uśmiechem. Miała bladą skórę, długie rzęsy i duże ciemnobrązowe oczy. Odłożył fotografię do szafki obok łóżka. Zszedł na dół do kuchni, gdzie Neko przygotowywał śniadanie.
- …an … n-chan … Ren-chan! – głos blondyna przebił się w końcu do świadomości Ren’a.
- Eh? Przepraszam. Co mówiłeś?
- Zrobiłem śniadanie. – odparł miękko, delikatnie dotykając jego ramienia – Jak się czujesz? – zapytał z troską w głosie, kiedy już usiedli. Dziś wyjątkowo nie uśmiechał się tak jak co dzień. Po prostu nie był w stanie po tym wszystkim.
- Nic do mnie nie dociera. Mam wrażenie, że to tylko jakiś chory sen, że zaraz się obudzę i wszystko będzie w porządku. – jego ramiona zadrżały – Ale to wszystko niestety prawda, tak? – zapytał, niby retorycznie, ale w jego głosie była pewna nutka czegoś na kształt ukrytej nadziei.
Neko z całego serca chciałby mu powiedzieć, że to nie jest prawdziwe, ale nie mógł.
- Niestety, to rzeczywistość – odparł słabo.
Przez dłuższą chwilę panowała grobowa cisza.
- Ja… - zaczął niebieskooki - …trafię do sierocińca.
Jego słowa uderzyły w Sugiyamę niczym boski grom z nieba. Poczuł jak ponosi go gniew. Odłożył pałeczki i gwałtownie wstał od stołu.
- Nie dopuszczę do tego! – warknął wściekle i pobiegł do swojego pokoju.
Ren odprowadził go wzrokiem z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Drugi blondyn wrócił po około dwudziestu minutach. Z determinacją w oczach i cienkim plikiem kartek w ręku. Podstawił je tamtemu pod nos.
- Co to jest? – zapytał niepewnie.
- Papiery adopcyjne – odrzekł stanowczo.
- Co? - Ren ponownie otworzył szeroko oczy i skakał niedowierzającym spojrzeniem między stojącym blondynem, a dokumentami.
- To co usłyszałeś. Wysłałem je faksem do rodziców, a ponieważ oni się mną nie interesują, nawet nie wiedzieli co podpisują.
- Żartujesz sobie? – Neko pokręcił poważnie głową – Ale… jakim cudem w ogóle tak szybko?
- Kilka telefonów i odpowiednia suma pieniędzy. Ludzie są strasznie przekupni. Teraz wszystko zależy od ciebie Ren-chan. Jeśli to podpiszesz, będziesz mógł ze mną mieszkać, chodzić dalej do Harukawy i swojego dojo. Przecież chcesz kontynuować naukę, prawda, Ren-chan? – zapytał delikatnym tonem.
Ren nie wiedział o co tu chodzi. Był zrozpaczony, zdezorientowany i rozbity, a teraz wszystko się komplikowało. To było dla niego zbyt wiele naraz. Pomyślał przez chwilę.
- Chyba nie mam wyjścia – sięgnął po długopis i złożył podpis na dokumentach.
- Ren-chan… - Neko wydał z siebie westchnienie ulgi i przygarnął go do siebie na chwilę. Zaraz poczuł jak coś moczy jego ramię – Ren-chan!? – chłopak znów był cały mokry od łez. Po prostu nie mógł się otrząsnąć, a tego wszystkiego wciąż przybywało.
- Mam dość…
- Ren-chan, powinieneś jeszcze się położyć – poradził mu Neko, a ten bez żadnych obiekcji opadł na kanapę, po czym brązowooki przykrył go kocem.
- Nie chcę iść dzisiaj do szkoły – wydusił słabym głosem.
- Nie musisz. Załatwiłem to już z dyrektorem. Poinformowałem też dziewczyny.
Ren skinął nieznacznie głową, chyba w geście niemego podziękowania. Zamknął opuchnięte oczy i postarał się zasnąć.
Neko krzątał się po domu, nie wiedząc co zrobić. W końcu postanowił wyjść na zakupy. Zostawił Renowi kartkę z informacją gdzie jest i kiedy mniej-więcej wróci.
Zaopiekuję się nim. Chcę, żeby jak najszybciej doszedł do siebie. Żeby znów był tym zimnym, stanowczym i nieludzko zrównoważonym Ren-chan. Kocham go i nie pozwolę mu tak cierpieć.
Z tymi myślami pojechał do samego centrum Tokio. Zaliczył wszystkie możliwe markowe sklepy. Miał tony koszul, jeansów, bojówek, swetrów, bluzek z długim i krótkim rękawem, bluz, gumek do włosów, pasków, kamizelek, krawatów, butów, wszelkich ozdób np. bransolet, sygnetów, wisiorów. Zahaczył też o drogerię. Tam kupił szczoteczkę i pastę do zębów, szczotkę do włosów, piankę do golenia, żyletki, szampon i odżywkę do włosów, żel pod prysznic mydło, dezodorant i cokolwiek innego co mogłoby się przydać.
            W nieco lepszym humorze szedł obładowany niczym wielbłąd, kiedy w oczy rzucił mu się sklep jubilerski. Uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Dzień dobry – wszedł do sklepu i postawił torby gdzieś z boku.
Sprzedawca zmierzył go krytycznym wzrokiem.
- Spadaj stąd dzieciaku! To nie jest sklep dla takich zasmarkanych bachorów jak ty! – wydarł się.
Neko przybrał wyniosłą postawę.
- Tak to się zwraca do klienta? – sarknął.
- A co byś chciał tutaj kupić, co? – jego ton wprost ociekał ironią – Może naszyjnik z makaronu? – bezczelnie się roześmiał.
Neko zacisnął pięści, a gdyby wzrok mógł zabijać, to robota Kuby Rozpruwacza, w porównaniu do wyimaginowanego obrazu zwłok tego gościa, to byłaby zaledwie dziecinna fraszka.
- Dobrze ci radzę, zamilcz. – podszedł do lady i oparł się na przedramionach. Niski głos blondyna aż przyprawiał o dreszcze – Mówi ci coś nazwisko Sugiyama? – mężczyzna natychmiast przestał – Jeden telefon i nie znajdziesz pracy ani w Tokio ani w Japonii.
- W czym mogę służyć?
Chłopak uśmiechnął się wrednie, kiedy tamten spokorniał jak owieczka.
- Zegarek. Najlepszy jaki macie.

_________________________________________________________________

Mam tylko 3 rozdziały w zapasie ;-; A jak wam się podobało?

14 komentarzy:

  1. Hm~? Rodzice Neko to jakieś wielkie szychy? - nie pamiętam co było wcześniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie, żeby dostać się do Harukawy trzeba było mieć mnóstwo pieniędzy, wpływowych rodziców albo stypendium, więc na to wygląda ^^ W 14 rozdziale trochę przybliżę relacje Neko z rodzicami ^^

      Usuń
  2. Wowowowow... Robi się coraz ciekawiej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się, masz bardzo interesujący styl pisania. Błędów specjalnie nie wyłapałam, przynajmniej nie zwróciłam uwagi. Jedyne co zakuło mnie w oczy dość boleśnie - przecinki. Złe, okrutne, potworne przecinki. ;__; Ale jestem chora na tym punkcie, zatem nie zwracaj uwagi.
    Nie wiem czemu, ale strasznie bawi mnie nazywanie bohatera "Neko". XDD
    Powodzenia w pisaniu i wenki. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TT^TT Strasznie mi wstyd, że nic nie dodaję, ale blokada i nawał nauki, do tego choroba i perspektywa poprawiania wszystkich sprawdzianów z geografii dobijają mnie do gleby i nie mogę ich z siebie zrzucić. Miło mi to słyszeć, ale ciekawi mnie co masz na myśli przez "interesujący" ^^ Tak wiem, przecinki to moja największa zmora ;-; Generalnie błędy ortograficzne to u mnie wyjątkowa rzadkość, prawie nigdy ich nie popełniam, ale niestety przecinki... Gdybym znała wszystkie zasady ich wstawiania to nie byłoby tutaj żadnych błędów( jestem dość pedantyczna jeśli chodzi o pisanie xD ). Szczerze to nie miałam pomysłu na imię ani tym bardziej tytuł, więc wstawiłam "Neko", myśląc, że później się wymyśli - nie wymyśliłam xD Dziękuję bardzo, a korzystając ze sposobności powiem, że PRAWDOPODOBNIE notka pojawi się w niedzielę wieczorem i zapewne będzie to( w końcu! ) Shizaya.

      Usuń
  4. Kocham to opowiadanie .
    Biedny Ren-chan :C . Neko teeż.
    Pewnie Rodzice Neko-chan to jakieś ważne osoby , ale szkoda że sie nim nie interesują.
    Czekam na następne rozdziały * - * .
    Pozdrawiam i życzę duuuużoo weny :"3 Weri-chan <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wsparcie! To dla mnie bardzo wiele znaczy ^^

      Usuń
  5. Waaaaa, wpadlam jakis czas temu na Twoje opowiadanie i jestem zachwycona. Uwielbiam takie opowiadania, to przeczytalam 2 razy i po prostu niesamowicie pragne WIECEJ! <3
    Nawet nie mam slow, aby opisac to opowiadanie, jest w mojej trojce ulubionych opowiadan <3
    Po prostu KOCHAM! <3
    /Mizuhashi

    OdpowiedzUsuń
  6. Zbyt słodkie, piękne i kochane by mogli być prawdziwe *^* To sen prawda?
    konoha-yaoi-diana.bloog.pl
    U mnie SasuNaru i nie tylko :3
    Pozdrawiam
    Diana

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiście fantastyczne. *o* Szkoda, że musze iść spać ;-; Czytałabym dalej ;-;
    No, ale bywa. Pozdrawiam i kolorowych~<3

    OdpowiedzUsuń