_______________________________________________________
Zamknął się w pokoju, w
którym wcześniej położył go Neko. Wyjął z szafki fotografię dziewczyny i
przytulił się do niej. Czuł się jak pasożyt, kiedy Neko dawał mu te wszystkie
rzeczy. Po prostu nie miał możliwości spłacenia swojego długu u Neko, który i
bez tego wszystkiego wyglądał dość pokaźnie. Nagle w głowie narodził mu się
pewien plan. Być może niesprawiedliwy, niewygodny i nieetyczny, ale zawsze to
jakiś sposób zapłaty.
Neko został na dole sam. Posprzątał
cały bałagan. Wszedł na górę, szepnął ciche dobranoc pod drzwiami Ren’a i
ułożył się spać.
Rano Ren czuł się jak trzy
razy przeżuty i wypluty. Powoli musiał się pogodzić ze stratą domu i rodziców.
Przecież to byłoby bez sensu, gdyby całe życie obchodził żałobę, prawda? Był
realistą i wiedział, że nic nie zmieni kolei rzeczy, choć nadal pozostał w nim
ten nieznośny ból, który będzie go prześladował przez najbliższe tygodnie, a
może nawet miesiące. Podniósł się do siadu i przetarł oczy. Na stoliku obok
łóżka leżały dwa ręczniki, przybory łazienkowe i nowe ubrania oraz piękny
zegarek. Była też tam mała karteczka.
To wszystko jest twoje. Niczym się nie
przejmuj, proszę.
Znowu poczuł się
beznadziejnie. Neko dbał o niego, kochał go, a on wiedział, że nie może
odwzajemnić jego uczuć z wielu powodów. Chociażby dlatego, że obaj byli
chłopakami i do tego przyjaciółmi od najmłodszych lat. Odgonił te myśli. Nie
chciał jeszcze bardziej psuć sobie dnia. Zabrał wszystkie rzeczy i poszedł do
łazienki. Wziął ciepły i zimny prysznic, umył i dokładnie wysuszył włosy.
Sięgnął po ubrania, ale nagle coś do niego dotarło. Spalił buraka, kiedy
zorientował się, że Neko kupił mu też bieliznę. Chlusnął sobie zimną wodą w
twarz i szybko się ubrał. Czarne dobrze dopasowane jeansy z łańcuchem przy
kieszeni, biała zwyczajna bluzka z długimi rękawami, a na to druga, tyle że
ciemno czerwona z czarnymi wzorami, krótkimi rękawami i opuszczonym ramieniem.
Na koniec związał włosy wysoko w króciutką kitkę, która tylko jakimś cudem się
nie rozwiązywała, ale z przodu i tak wszystkie włosy układały się jak chciały,
a grzywka przechylała się bardziej na lewo. Spojrzał w lustro. Faktycznie Neko
miał świetne wyczucie stylu. Po całej batalii, stoczonej z samym sobą,
postanowił założyć wygrawerowany zegarek i zejść na dół.
Neko właśnie kończył
przygotowywać śniadanie. Spojrzał w stronę schodów, skąd dobiegały głuche
dźwięki.
- Dzień do… - zaniemówił.
Przed nim stanął Ren ubrany w ciuchy, które wcześniej mu przygotował. Odrobinę
się zarumienił na jego widok. Wiedział, że będą mu pasowały, ale kiedy naprawdę
je włożył, wyglądał dziesięć razy lepiej niż jak wyobrażał go sobie Neko. Jego
wzrok spoczął na lewym nadgarstku chłopaka i automatycznie się uśmiechnął.
Włożył zegarek.
- Co? Czemu się tak patrzysz?
– burknął Ren.
- Nie, to nic takiego –
odparł ani trochę nie speszony.
Usiedli do dtołu.
- Itadakimasu Ren-chan!
- Itadakimasu Neko-chan.
- Jak się czujesz? – zagadnął
po chwili Neko.
Blondyn wzruszył ramionami.
- Byle jak, ale do przeżycia.
Ucieszyło to Neko. Wracał
stary Ren. Obojętny i pewny siebie, chociaż wiedział, że do całkowitego powrotu
jeszcze daleko.
- Ja pozmywam – zaproponował
Akiyama po skończonym śniadaniu.
Chłopak zebrał naczynia i
włożył do zlewu, a później założył fartuszek, nieznacznie zerkając w stronę
blondyna, który w tym momencie miał całkowity mętlik w głowie.
Podobnie minął cały tydzień, jakby Ren próbował
sprowokować Sugiyamę.
Czyżby Ren-chan w końcu się
we mnie zakochał? A może to tylko przez ten pożar? – przeszło mu przez myśl.
Dobiegł do niego dzwonek do
drzwi.
- Mei-san, wejdź proszę –
otworzył przed nią drzwi otworem.
- Przepraszam za najście.
Ren wychylił się zza rogu.
- Akiyama-kun… - dziewczyna
nie wiedziała co powiedzieć. Skłoniła się nisko – Nie jestem w stanie wyrazić słowami
jak bardzo mi przykro.
- To przecież nie pani wina.
Proszę wstać. – powiedział bezbarwnym tonem, a kobieta uniosła tułów – Mogę
wiedzieć kim pani jest?
- Nazywam się Togusa Mei.
Pracuję w jednym z pobliskich szpitali – odrzekła.
Ren ściągnął brwi.
- Togusa…? – zastanowił się
przez chwilę – To pani była tą pielęgniarką, która zawsze się mną zajmowała?
Jeden z lekarzy mi kiedyś powiedział, ale nigdy nie miałem szansy pani spotkać.
– ukłonił się nisko – Doumo arigatou gozaimasu. Yoroshiku onegaishimasu.
Dziewczyna lekko się
zmieszała, ale zaraz odzyskała rezon i również się ukłoniła.
Usiedli wszyscy razem w
salonie, a Neko przyniósł herbatę i ciastka. Togusa nieco poznała Ren’a,
wyciągnęła z torby kilka książek tego samego autora. John L. Blacksmith. Ren
pokiwał głową z aprobatą. Rozmawiali godzinami, wymieniali się recenzjami,
opiniami i tytułami książek. Powoli się ściemniało. Ren wyszedł, żeby odebrać
telefon. Neko postanowił podjąć nieco poważniejszy temat.
- Mei-san, co studiujesz?
- Eh? – zdziwiła się tak
nagłym pytaniem, ale odpowiedziała – Medycynę laboratoryjną. Czemu pytasz?
Neko trawił przez chwilę jej
słowa.
- Zastanawiałem się jak
dotrzeć do sprawcy – westchnął.
- Właśnie! Dobrze, że
przypomniałeś! – Mei aż klasnęła w dłonie i zaczęła przeszukiwać swoją torebkę
póki nie znalazła stalowej zapalniczki – Mój znajomy znalazł ją w pobliżu domu
Ren-kun. Zanim dam ją policji, chciałam żebyś ty ją zobaczył. Wygląda znajomo? Neko
pokręcił przecząco głową. Czyli to na nic im się nie zda. – Cóż, na razie chyba
nic się nie da zrobić. Pójdę ją zanieść jeszcze przed moją zmianą. Muszę się
już zbierać. Miło był mi cię poznać Ren-kun. Dbaj o siebie – uśmiechnęła się do
chłopaka, który właśnie wrócił do pokoju i skinął głową w odpowiedzi. Mei
pożegnała się też z Neko, a ten zamknął za nią drzwi.
- Kto dzwonił? – zagadnął.
- Dyrektor. Powiedział, że
następne dwa tygodnie lekcji są odwołane przez zbliżające się śnieżyce. –
odrzekł, a potem dodał nieco ciszej – I składał kondolencje.
- Ren-chan… - podszedł do
niego. Zaryzykował, chwycił jego dłoń i delikatnie musnął ustami policzek. Ren
chciał uciec, ale powstrzymał się. Wiedział, że to dla niego jedyne wyjście. –
Będzie dobrze – powiedział z bladym uśmiechem.
- Neko-chan, czy mogę cię o
coś poprosić? – zapytał niepewnie. Nie chciał mieć jeszcze większego długu u
Neko, a i tak długo będzie musiał się męczyć ze spłaceniem go.
- O co tylko chcesz! –
blondyn rozpromieniał na to pytanie.
- Czy mógłbym korzystać z
komputera?
- Jeszcze się pytasz?
Przecież ci już mówiłem. Cały ten dom należy teraz do ciebie.
- Dziękuję – mruknął i kiwnął
głową.
Neko pobiegł na ostatnie
piętro i po chwili wrócił z jakąś walizką.
- Znalazłem nieużywanego
laptopa. Świetny sprzęt, tylko odstawiony w kąt. Jest cały twój i tylko twój.
Ren przyjął torbę i poszedł
podłączyć sprzęt w swoim pokoju. Cieszył się, że mógł znów nazwać jakieś
pomieszczenie „swoim”. Nawet nie tylko pomieszczenie, ale teraz miał nowy dom.
Mimo, że od tamtego czasu wiele nie minęło, to i tak był to dla niego szok.
Pozbierał się i uruchomił komputer. Faktycznie świetny sprzęt. Wyjął z kieszeni
pendrive, który miał
przy sobie zawsze, bez względu na okoliczności, podłączył go i skopiował na
dysk wszystkie pliki tekstowe. Od razu otworzył jeden z nich i zaczął pisać.
Odetchnął z ulgą. To był jego żywioł i jego świat. Czuł się jak ryba w wodzie.
Kiedy pisał zapominał o realnym świecie i przenosił się do zupełnie innego,
który sam wykreował. Jedyne co istniało to on, jego postacie i fabuła. Bywa
wstrętna, krwawa, okrutna, zabawna, wzruszająca, tajemnicza, straszna lub
całkowicie pokręcona, – albo wszystko w jednym – ale to było to co kochał i
oddawał się temu całkowicie. Nawet się nie zorientował, kiedy zastała go późna
noc. Z bólem i zrezygnowaniem zapisał postęp w swoim opowiadaniu i zamknął
laptopa. Umył się i przebrał w swoją piżamę czyli białą bluzkę z krótkimi
rękawami i dużym dekoltem, która lekko na nim wisiała oraz długie, luźne, szare
dresy. Zszedł na dół. O dziwo Neko też jeszcze nie spał. Siedział na kanapie i
coś pisał w zeszycie. Podszedł do niego cicho.
-
Ano… Neko-chan?
Blondyn
drgnął. Musiał być bardzo skupiony.
- O!
Ren-chan. Nie śpisz jeszcze?
- Ja
chciałem tylko… - odwrócił wzrok od brązowych oczu chłopaka i powiedział
cichutko – Oyasumi.
Neko
był zaskoczony, ale jednocześnie szczęśliwy. Uśmiechnął się ciepło. Wstał i
przytulił go. Nie wiedział jak zareaguje. Ren lekko się spiął, ale nic innego
nie robił.
-
Oyasumi – wyszeptał w odpowiedzi.
Po
tym Ren wrócił do swojego pokoju, a Neko zapełniał kolejne strony zeszytu.
I tak w sumie następne dni wyglądały. Neko okazywał
nieco czułości w stosunku do Rena, a on wyraźnie nie protestował. Minęły dwa
tygodnie, a Neko coraz śmielej okazywał swoje uczucia, mimo że Ren częściej
zamykał się w pokoju i pisał.
Któregoś
dnia rano Ren przygotowywał śniadanie, a Neko po chichu zszedł do kuchni.
Chłopak go nie zauważył. Uśmiechnął się do siebie chytrze i zaszedł go od tyłu.
-
Dzień dobry~! – zaświergotał, obejmując go jedną ręką na klatce piersiowej, a
drugą na biodrze.
Ren
aż podskoczył z krzykiem, a jego ręce automatycznie zacisnęły się na dłoniach
Neko. Próbował się uspokoić i pozwolić mu na to wszystko, ale nic mu nie
pomagało. Neko zacieśnił nieco uścisk, a Ren zagryzł wargę żeby tylko nic nie
zrobić. Kiedy Sugiyama pocałował go w wystającą kość blisko kręgosłupa, nie
wytrzymał.
-
Przestań!!! – wrzasnął i odepchnął go od siebie z całej siły. Lekko zdyszany ze
zdenerwowania spojrzał na drugiego blondyna. Był autentycznie zszokowany – Już
dłużej nie wytrzymam! Nie dam rady! Przepraszam Neko-chan. Jakoś inaczej spłacę
swój dług! – pobiegł do korytarza, chwycił kurtkę i wybiegł na zewnątrz.
Neko
jeszcze przez dłuższy czas nie mógł wyrwać się z szoku. W jego głowie odbijały
się echem słowa Ren’a. Dopiero po godzinie do niego dotarło. Spojrzał przez
okno. Trwała zamieć. Nie było jeszcze tragicznie, samochody wciąż jeździły, ale
Ren…
-
Cholera jasna!!! – warknął, zabierając kurtkę i wybiegając z domu. Zatrzymał
pierwszą lepszą taksówkę.
- Na
starą stację Akai! Gazem! Jak dotrzesz tam w dziesięć minut, zapłacę dziesięć
razy więcej!
Taksówkarz
bez słowa wrzucił piąty bieg i wcisnął pedał gazu tak gwałtownie, że Neko od
razu wbiło w siedzenie. Teraz myślał tylko o tym, żeby Renowi nic się nie
stało. Doskonale wiedział gdzie mógł się w takiej sytuacji schować, a w taką
pogodę tylko jedna linia tam jeździ. Naziemna linia Akai. Nagle kierowca się
zatrzymał. Byli na miejscu. Neko prędko zapłacił i pobiegł na peron. Rozglądał
się gorączkowo póki nie znalazł skulonej postaci w czerwonej kurtce. Pobiegł do
niego, złapał go za ramię i pociągnął za sobą do drzwi wagonu, które właśnie
się zamykały. Wepchnął go do ostatniego przedziału. Był pusty. Pewnie tak jak
reszta pociągu.
-
Ren-chan, co ci odbiło!? Dlaczego to zrobiłeś!?
- Bo
po prostu nie jestem w stanie spłacić długu wobec ciebie! – wyrzucił z siebie.
Neko
westchnął ciężko.
-
Mówiłem ci. Tyle razy. Nie masz wobec mnie żadnego długu. – wypowiadał to
powoli jakby tłumaczył coś po raz setny małemu dziecku – Jeżeli nie chcesz
żebym cię tak dotykał to po prostu powiedz. Nie chciałem robić nic wbrew twojej
woli. Przepraszam… - szepnął ze skruszoną miną.
Ren
skinął głową, a jedyne co przerwało ciszę w połowie drogi to Neko, śpiewający
różne piosenki, do którego po niedługim czasie dołączył lekko drżący głos Ren’a.
Kiedy wysiedli z pociągu musieli przejść
kawałek przez las co w tych warunkach było dosyć trudne, ale dali radę. Stanęli
przed sporym drewnianym domem. Ren odnalazł klucz i weszli do środka. Parter
był jednym wielkim pomieszczeniem złożonym z salonu, jadalni i niewielkiej
kuchni. Łazienki, sypialnie i pozostałe pokoje znajdowały się na piętrze. W
części salonowej stał regał na książki, sofa, dwa fotele, a co najbardziej
budowało atmosferę to duży kominek. Na szczęście obok stało też dużo drewna,
nadającego się wciąż do użytku.
-
Wspomnienia… – westchnął Neko – Pamiętasz jak razem z twoim tatą budowa… -
natychmiast się zamknął, kiedy zorientował się jak kolosalny błąd popełnił.
Ren
tylko kiwnął głową.
- W
porządku. Nie jest już tak źle – uspokoił go Ren – Tak, pamiętam. Aż ciężko
uwierzyć, że przydał się w takich okolicznościach.
-
Rozpalę komin i pozapalam lampy oliwne – jak powiedział tak zrobił.
Ren w
tym czasie wyczyścił kanapę i pokrzątał się chwilę w kuchni. Kiedy Neko
schodził z piętra, podszedł do niego i podał kubek gorącej herbaty.
-
Dziękuję – uśmiechnął się do niego słodko. Ten tylko skinął głową i usiadł na
sofie, a zaraz obok niego Neko. Przez jakiś czas panowała grobowa cisza.
-
Ren-chan, powiedz mi dlaczego uciekłeś? – odezwał się pierwszy.
- Nie
wiem – odparł po dłuższej chwili.
-
Przecież mogło ci się coś stać.
-
Wiem.
- Co
ci strzeliło do tego łba?
- Nie
wiem.
-
Przecież wystarczyło żebyś ze mną porozmawiał jak cywilizowany człowiek.
-
Wiem.
-
Dlaczego to wszystko robiłeś? Zmuszałeś się do moich czułości, zamykałeś w
pokoju.
- Nie
wiem.
-
Martwiłem się o ciebie. Wtedy i teraz też.
-
Wiem.
-
Więc dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – głos Neko był spokojny, lecz była w
nim nutka zaniepokojenia. Znów nastała chwila ciszy.
- Nie
wiem – dmuchnął w kubek i przywarł wargami do jego krawędzi, upijając ostrożnie
łyk gorącego płynu.
Neko
lekko się zirytował, ale nic po sobie nie pokazał.
-
Wiesz i to bardzo dobrze, tylko nie chcesz mi nic powiedzieć – kolejne bardzo
długie milczenie.
W
sumie nie było to uciążliwe. Za oknami hulał mocny wiatr, śnieg sypał na
wszystkie strony, drzewa się uginały, zwierzęta trwały w śnie zimowym, jedna z
większych zasp spadła z dachu, ogień w kominku przyjemnie trzaskał, a oni
siedzieli obok siebie, ogrzewając się ciepłą herbatą. Nawet się nie
zorientował, ale Neko znów zaczął nucić pod nosem. Wpatrywał się nostalgicznym wzrokiem
w ogień z delikatnym uśmiechem.
-
Znowu nucisz – zauważył drugi blondyn.
Neko
lekko drgnął.
- Co?
Ah! – zaśmiał się z siebie samego – Taki nawyk.
- Co
to za piosenka? – zaciekawił się Ren.
-
Ostatnio jakoś sama się ułożyła – odpowiedział.
-
Wyglądałeś na zamyślonego. O czym myślałeś?
- O
naszym dzieciństwie. O tym jak się spotkaliśmy – uśmiechnął się na to
wspomnienie.
Ren także to pamiętał, mimo że mieli po trzy lata, to wspomnienie zawsze było jasne i potrafił je odtworzyć jakby to było wczoraj...
Ren także to pamiętał, mimo że mieli po trzy lata, to wspomnienie zawsze było jasne i potrafił je odtworzyć jakby to było wczoraj...
_____________________________________________________________________________________________________
CDN... xD