Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

niedziela, 6 września 2015

Zakochany Neko 24

Hejka~! Umieram z bólu pleców, więc ta część była pisana w bólu i okrutnym rozkojarzeniu, więc prawdopodobnie jest do kitu i będę chyba później edytować, ale na razie enjoy~!
________________________________________
Rozdział 12 - Rozdrapane i nowe rany

            Chłopcy, a raczej już mężczyźni, są razem od dwóch i pół roku. Przeszli testy z maksymalnym wynikiem i razem ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi poszli do liceum Harukawa gdzie ukończyli już pierwszy rok i byli w połowie drugiego. W międzyczasie do ich grona dołączyła Sagara Yurika, która wbrew pozorom okazała się całkiem przyjazna i bardzo szybko została przez wszystkich zaakceptowana.
Jak do tej pory wszystko było wręcz w idealnym porządku, ale przecież żadna sielanka nie może trwać wiecznie. Tego dnia mieli wolne od szkoły i odsypiali razem w swoim pokoju, który został specjalnie wyremontowany i powiększony, żeby pomieścić ich obu, a poprzedni pokój Ren’a został przerobiony na jego „biuro”, gdzie pracuje nad swoimi opowiadaniami. Dochodziło południe i jako pierwszy obudził się Ren, wtulony w szyję Neko. Uwielbiał te chwile, kiedy mógł w spokoju ponapawać się jego obecnością bez jego żartobliwych komentarzy. Mimo, że byli już ze sobą całkiem długo to Ren często zachowywał się wobec niego nieco chłodno, ale taki po prostu był, a poza tym nie chciał, żeby Neko wszystko przychodziło zbyt łatwo, więc zawsze musiał się starać o Ren’a. Nawet jeżeli sam miał ochotę go wycałować to jakoś się powstrzymywał. Ale nie tym razem. Uśmiechnął się na widok jego odsłoniętej szyi i od razu przyssał się do niej. Neko ani drgnął. Ten to ma sen, pomyślał Ren. Po kilku chwilach odsunął się, żeby podziwiać swoje dzieło. Malinka wielkości śliwki i koloru wczesnych pomidorów wykwitała w najbardziej widocznym miejscu, po lewej stronie tuż pod jego szczęką. Ren uśmiechnął się do siebie ostatni raz i zaczął szturchać blondyna, żeby wstał.
- Neko-chan, dalej, już prawie południe. – zganił go.
Po kilku próbach w końcu otworzył oczy i od razu się rozpromienił, kiedy pierwszym co zobaczył był Akiyama Ren, jego ukochany chłopak.
- Dzień dobry, Ren-chan – przywitał go zachrypniętym głosem. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak jego brzmienie razem z jego zwichrzonymi włosami wpływa na Ren’a. Właśnie w takich chwilach niebieskookiemu było najtrudniej się pohamować, ale dał radę.
- Dzień dobry, Neko-chan. – odpowiedział i przyjął pocałunek, mając zupełnie gdzieś poranny oddech.
Po kilku chwilach odsunęli się od siebie, a Neko chwycił telefon.
- Która go… - zatrzymał się wpół zdania marszcząc czoło i zaczął ustawiać ekran pod różnymi kątami do siebie. Odblokował go i włączył przednią kamerę w aparacie. Zmarszczka na jego czole natychmiast zniknęła, kiedy dokładnie przyjrzał się czerwonej plamie.
- Hej, Ren-chan, zobacz co mam na szyi. – zaczepił go rozbawiony.
Ren tylko wzruszył ramionami, udając obojętność.
- Pewnie coś cię w nocy ugryzło.
- Mhm – odparł Neko – Strasznie duże to coś musiało być. I pewnie miało niebieskie oczy. I blond włosy.
Ren znów wzruszył ramionami, tym razem uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Neko pokręcił lekko głową i przeturlał się tak, że teraz nad nim wisiał. W przeciwieństwie do Ren’a, Neko raczej się nie wstrzymywał z okazywaniem mu swoich uczuć przy każdej możliwej okazji. Wsunął jedną rękę w jego włosy i zaczął obsypywać go namiętnymi pocałunkami, które Ren mimowolnie oddawał z najwyższym zaangażowaniem. Po chwili Neko zszedł trochę niżej kolejno całując jego szczękę, szyję, jabłko Adama aż doszedł do kołnierzyka jego koszulki. Odciągnął ją trochę w dół, żeby mieć dostęp do jego obojczyka. Ren jęknął cicho i szarpnął się lekko, kiedy poczuł gorące usta swojego chłopaka na jego wrażliwym punkcie i zaczął się jąkać.
- N-N-N-Neko, cz-czeka-aj…!
Chłopak zatrzymał się ostatni razy tylko całując delikatną skórę i powoli rozwarł przymrużone powieki, które wcześniej zamknął zatracając się we wcześniejszej chwili. Podniósł przepraszający wzrok na zaczerwienionego i, nie ma co ukrywać, podnieconego blondyna.
- Przepraszam, Ren-chan, zapomniałem się. – po czym cmoknął go w czoło.
- Nie! Znaczy, nic się nie stało. Nie o to mi... – odparł nie skończywszy zdania i automatycznie podkurczył nogi, starając się zapanować nad własnym ciałem – Zaraz wrócę.
To mówiąc, zostawił go samego, kiedy wyszedł do łazienki zająć się swoim problemem. Nie tylko jego lekko podnieconą męskością, ale też problemem z  jego językiem. Kiedykolwiek mają we dwóch takie momenty, Ren zaczyna się niekontrolowanie jąkać, przez co Neko myśli, że posunął się za daleko i Ren sygnalizuje mu, że czegoś nie chce. Prawda natomiast jest zupełnie inna. Ren w życiu nie był bardziej podniecony, kiedy Neko go całuje. Każdy bliższy dotyk powoduje, że Ren dostaje tak silnych motyli w brzuchu, że aż boli. Fakt faktem, czasem się tego boi, ale jeszcze nie zdarzyło się, żeby Neko zrobił coś czego Ren sobie nie życzył. W każdym razie obiecał sobie, że następnym razem będzie potrafił powiedzieć Neko, czego dokładnie chce. W końcu nie on jeden miał potrzeby. Brązowookiemu też zdarza się patrzeć na Ren’a nieco bardziej tęsknym i mglistym wzrokiem.
            W każdym razie, kiedy Ren wrócił do pokoju, Neko robił coś w telefonie. Podniósł wzrok z ekranu na niego i uśmiechnął się jakby nigdy nic. Ren westchnął po czym ułożył się pod kołdrą obok i zapytał:
- Co robisz?
- Sprawdzam pocztę. – odpowiedział i w tym momencie zamarł, przeczytawszy jedną z wiadomości. Podniósł się na łokciu i usiadł prosto. Momentalnie z jego twarzy odpłynęła krew i zniknęły charakterystyczne rumieńce.
- Neko-chan? – zapytał zmartwiony Ren. Neko zazwyczaj nigdy nie wyglądał aż tak poważnie jak teraz. – Co to jest? Co się stało?
Z ust Neko wydobył się tylko płytki pojedynczy oddech. Dopiero po chwili odpowiedział ledwie słyszalnym szeptem:
- Moi rodzice… wracają.
Przez chwilę panowała cisza. Ren wpatrywał się tylko w starszego chłopaka, nie rozumiejąc do końca o co chodzi.
- To chyba dobrze, nie? Nie widziałeś ich od strasznie dawna… - powiedział, a Neko niemal od razu mu przerwał.
- Nienawidzę ich! – warknął – Zostawiali mnie odkąd byłem mały, interesują ich tylko ich własne interesy, w dzieciństwie wychowywała mnie twoja rodzina i nauczyciele! Niby jak mam być zadowolony? – po chwili uspokoił się nieco i dodał patrząc z niepokojem na Ren’a – A poza tym… nawet nie wiedzą, że formalnie cię adoptowali.
Ren otworzył szerzej oczy. Zapomniał, że rodzice Neko nawet nie spojrzeli na jego dokumenty adopcyjne. W tym momencie również się podniósł i gapił się na kołdrę. Jego ręce zaczęły drżeć. Neko to zauważył i mocno ścisnął jego dłoń, po czym przyciągnął go do siebie i pocałował w czoło, jakby miał go więcej nie zobaczyć.
- Ochronię cię, obiecuję. – wyszeptał, a Ren tylko skinął głową.
- Kiedy przyjeżdżają?
Neko spojrzał na zegarek.
- O 17:00. Mamy jakieś pięć godzin. – zmarszczył czoło – Jakoś coś wymyślę, ty się nizym nie przejmuj. Tylko nie kłóć się z nimi w razie czego, to nie ma sensu i tylko dasz im satysfakcję.
- To jak mam się zachowywać? – zapytał. Wbrew zapewnieniom Neko, nadal był spięty.
Sugiyama namyślił się przez chwilę i odpowiedział:
- Po prostu bądź taki jak w szkole: zimny, racjonalny i sarkastyczny.
Ren parsknął.
- Dzięki…
Neko nachylił się i pocałował go w policzek.
- Oh, przepraszam, wiesz, że nie miałem nic złego na myśli.
- Tak, wiem. – odparł, przekręcając oczami. – W każdym razie – dodał – zacznijmy się ogarniać. Zaczyna padać.

            Kilka godzin później ich dom od reszty świata oddzielały niemal wodospady deszczu, a obaj chłopcy siedzieli na oparciu jednej z sof, obserwując wejście do domu. Neko co chwilę całował Ren’a to w policzek, w rękę czy skroń. Zwyczajnie czuł jakby blondyn miał zaraz zniknąć, a to go doprowadzało do szału. Musiał cały czas się upewniać, że drugi chłopak jest tuż obok niego. Ren wyczuwał jego zdenerwowanie więc nie oponował i co jakiś czas mocniej ściskał jego dłoń.
- Neko-chan, wszystko będzie dobrze – uspokajał go.
- Wiem – westchnął i przetarł twarz dłonią – Tylko… boję się, że będą chcieli cię skrzywdzić. – dodał smutno.
- Umiem się obronić – odparł niby od niechcenia.
Neko pokiwał głową.
- Wiem. Ale to moi rodzice. Ja cię obronię. – oznajmił z taką powagą, że supeł w żołądku Ren’a jeszcze się zacieśnił.
Kilka minut później otworzyły się drzwi, a chłopcy puścili swoje dłonie i stanęli na baczność. Do mieszkania weszła krótko obcięta blondwłosa kobieta w krótkiej czarnej sukience i makijażem w stylu Marilyn Monroe.
- Neko, idź pomóc ojcu z walizkami. – rozkazała ostro.
- A może najpierw jakieś „Cześć, synu, dawno się nie widzieliśmy.” albo „Hej, Neko, jak się masz?”
Mary zastygła w połowie drogi do kuchni i odwróciła się na pięcie. Jej oczy były zupełnie obojętne tak jak jej głos.
- Cześć, synu, dawno się nie widzieliśmy, idź pomóc ojcu z walizkami. – dopiero w tym momencie zauważyła Ren’a w pokoju. – Witaj, Ren-kun. Co ty tu robisz? – rzuciła  bardziej oskarżycielsko niż pytająco. Zanim Ren zdążył otworzyć usta, odpowiedział Neko.
- Mieszka tu.
Mary zmarszczyła gniewnie brwi.
- Co!? Nie ma przypadkiem swojego domu?
- To jest teraz jego dom. – odparł przez zęby Neko – Poprzedni stanął w płomieniach razem z jego rodzicami.
Mary nie odpowiedziała od razu, ale jej gniew również nie ustąpił.
- W takim razie Ren-kun powinien być zabrany przez opiekę społeczną. – odparła oschle.
Neko zacisnął zęby i obie pięści, próbując się opanować. Co za potwór i to niby moja matka, pomyślał. Podszedł do stolika kawowego i podał Mary oraz swojemu ojcu, który zdążył do nich dołączyć, plik kartek.
- Podpisaliście to. – rzucił beznamiętnie i pozwolił i spokojnie przejrzeć papiery.
- A nie przyszło ci do głowy, młody człowieku, że wypadałoby to wcześniej z nami przedyskutować? – ojciec Neko zdawał się być bardziej opanowany niż matka. Neko wzruszył ramionami.
- Napisałem wam wszystko w mailu… którego oczywiście nie przeczytaliście. A poza tym, Ren-chan mieszka tu już od ponad trzech lat.
- A ty co niby z tym „-chan”!? – pisnęła Mary.
Neko parsknął, a Ren, który tylko stał oparty o sofę z rękami w kieszeniach, w końcu zabrał głos.
- Neko-chan i ja jesteśmy razem.
Nastała chwila ciszy, kiedy rodzice Neko przetwarzali tę informację. Pierwszy ocknął się jego ojciec.
- Że co proszę?
- Słyszałeś – warknął Neko – Kochamy się.
W tym momencie pan Sugiyama nie wytrzymał podszedł do syna i wymierzył mu cios w policzek. Chłopak zatoczył się i padł na ziemię. Dopiero po chwili podniósł wzrok na Ren’a, który stał z wybałuszonymi oczami i opadniętą szczęką. Neko spuścił wzrok upokorzony. Nie chciał, żeby Ren widział go w takiej sytuacji. Nie dość, że pokazywał mu swoją gorszą stronę to jeszcze wdaje się w kłótnię z rodzicami. Zebrał się z podłogi i stanął wyprostowany przed swoim ojcem. Ten natomiast stracił nim zainteresowanie i skierował się z pięściami w stronę Ren’a. Neko rzucił się na niego i podciął u nogę. Zaraz za nim szarpnęła go Mary, ale zanim zdążyła rozorać mu skórę paznokciami, Ren złapał ją za przedramiona i pchnął do tyłu.
- Ty szczeniaku, ty…!
- Ren-chan! – Neko złapał go za rękę i pobiegli po schodach na strych.
Gdy tylko dotarli na górę, zaryglowali drzwi i usiedli w najdalszym końcu pokoju. Po chwili ich rodzice dotarli do drzwi i, sądząc po krzykach, pan Sugiyama zaczął je wyważać. Neko objął Akiyamę ramieniem.
- Nie jesteśmy już dziećmi Ren-chan. – szepnął – Mamy prawo być razem i się bronić.
Ren w tym momencie zignorował wszystkie odgłosy, rodziców Neko, wszystko co ich otacza. Spojrzał Neko w oczy pełne paniki i troski, cały roztrzęsiony. Dotknął dłonią jego policzka i pocałował czule i przeciągle. Po tym drugi blondyn zupełnie się uspokoił. Drzwi były solidnie zaryglowane, ale pan Sugiyama nie poddawał się przez kilka kolejnych godzin aż w końcu chłopcy zasnęli na strychu.

            Rano obaj obudzili się sztywni i obolali. Ostrożnie otworzyli drzwi i zeszli powoli na dół. Nie zostali tam ani rodziców Neko ani ich toreb. Jedyne co zauważyli to list na blacie kuchennym. Po krótce było w nim napisane, że żadne z rodziców Neko nie będzie ingerowało co dzieje się w ich domu i że będą wysyłać im pieniądze tak długo póki się uczą, ale później są zdani na siebie, a dodatkowo Neko został wydziedziczony z całego ich majątku. Mimo to Sugiyama był szczęśliwszy niż kiedykolwiek i w końcu mógł spokojnie cieszyć się szczęściem ze swoim ukochanym Ren-chan.
_____________________________________________________________________________________________________________
I jak? ^^

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Zakochany Neko 23

WRÓCIŁAM, CZEŚĆ!!! *świerszcze w tle* Tak wiem... Możecie mnie zlinczować jak chcecie ;-; Przepraszam, wyjechałam na wakacje i totalnie zapomniałam o tym noooo... ;_____; Ok, ok, już się wracam do harówy i będę pisać ;;;;;
_______________________________________

            Tego ranka jeszcze zanim otworzył oczy, Ren zarejestrował dwie rzeczy. Pierwszą z nich był niemal ogłuszający deszcz dudniący w okna domku letniego. Kącik jego ust uniósł się lekko. Uwielbiał deszcz. W pewien sposób zawsze lubił też towarzyszący mu melancholijny nastrój zawsze, kiedy na dworze robiło się pochmurno, a poza tym miał wrażenie, że jest jednym z niewielu ludzi, którzy, zdaje się, nie są rozpuszczalni w wodzie jak reszta uciekających przed falą ulewy. Niemal już czuł chłód panujący na zewnątrz i kontrastujący z przyjemnym obejmującym go ciepłem. No i to właśnie była ta druga rzecz. Na początku wydawało mu się, że to tylko pozostałości po nocnych marach, ale jednak czuł leżące obok siebie źródło ciepła obejmujące go ramionami i rytmicznie dmuchające mu we włosy. Obok niego leżał Neko. Na tę myśl Ren pozwolił sobie się rozpłynąć i może przysnąć jeszcze na moment, ale nigdy nie mógł wrócić do snu kiedy już się obudził, więc po prostu leżał spokojnie, ukontentowany samą obecnością przyjaciela. Moment… przyjaciela? Chyba ten tytuł średnio pasuje po tym co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. W końcu wczoraj się całowali i zasnęli razem. Ren otrząsnął się z tych myśli, bo z resztą i tak mieli dziś o tym porozmawiać, mimo że skręcało go w żołądku na tę myśl. Na razie po prostu cieszył się tym co miał.
Po kilkunastu minutach poczuł delikatne głaskanie na plecach. Neko zataczał kciukiem kręgi między jego łopatkami. Uśmiechnął się lekko mimo woli i powoli otworzył oczy.
- Dobry. – mruknął, zaskakując tym drugiego blondyna.
- Hej. Przepraszam, obudziłem cię? – odparł zmartwiony. Ren tylko pokręcił głową.
- Od jakiegoś czasu nie śpię.
Neko uśmiechnął się i przybliżył, żeby go pocałować na dzień dobry, ale ten odwrócił głowę i skrzywił się zabawnie.
- Mam tragiczny oddech.
- No i co? Ja też – odparł rozbawiony Neko i spróbował jeszcze raz, ale i tym razem Ren się uchylił.
- Nie! Idź umyć zęby! – rozkazał, ale i tak rozbawiło go, kiedy Neko jęknął niezadowolony.
- Nie chce mi się wstawać. -  odpowiedział, przesuwając rękę wzdłuż kręgosłupa Akiyamy i liczył jego kostki. Chłopak aż przymrużył oczy, ale zmusił się, żeby wstać i pociągnął drugiego ze sobą do łazienki. Nawet tak prosta czynność jak mycie zębów trwała dobre dziesięć minut pełnych szturchania, przepychania, chlapania wodą, obrzucania się pastą do zębów i śmiechu. Nie żeby to było coś nowego, ale teraz zdawało się zwyczajnie… inne.
Kiedy w końcu wszystko posprzątali, położyli się z powrotem do łóżka, okrywając kołdrą. Leżeli tak przez kilka minut zanim Ren podjął temat.
- Neko-chan, kiedy powiemy dziewczynom, że… - głos mu uwiązł w gardle.
- … że jesteśmy razem? – uśmiechnął się Neko i wzruszył ramionami – Nie wiem. Jak się trafi okazja, ale może na razie zachowajmy to dla siebie?
Ren skinął głową i pozwolił się w końcu pocałować, kiedy Neko potarł go nosem. Wciąż wydawał się zakłopotany tym wszystkim, ale nie protestował. W tym momencie zadzwonił telefon Neko na co jęknął i przyciągnął Ren’a bliżej, pogłębiając pocałunek, kiedy  ten chciał się oderwać i podać mu telefon. W końcu, po kilku kolejnych cmoknięciach od blondyna, Ren zdołał się odkleić i odsunąć na tyle, że Neko nie mógł sięgnąć go ustami. Dopiero wtedy z jękiem niezadowolenia Sugiyama odwrócił się w stronę szafki i odczytał smsy od Haru.
„Hejho~! Moje kotki już wstały?”
„Halo?”
„Hej, późno jest! 7:34!!!”
„NIE IGNORUJCIE MNIE”
„wstaaaaaaaaawaaaaaaać”
„Śniadanie za trzy minuty”
„Tak, wiem, że leje. Ruszcie cztery litery”
Neko roześmiał się głośno, a Ren uniósł jedną brew w pytającym geście. Wtedy wpadł mu pomysł do głowy.
- Wiesz, Haru była pierwszą z dziewczyn, której powiedziałem, że cię lubię – wyznał Neko, obserwując, jak Ren ucieka wzrokiem – Więc uważam, że powinna też pierwsza się o nas dowiedzieć. – Ren kiwnął głową, choć niechętnie.
Brązowooki uśmiechnął się czule. Włączył przednią kamerę w telefonie, przyciągnął do siebie chłopaka i lekko musnął jego usta robiąc jednocześnie zdjęcie.
„No masz, a tak miło nam się razem spało. Będziemy za dwie minuty, homoprzyjaciółko ;)”
Dołączył zdjęcie i wstał ponaglając Ren’a, żeby też założył jakąś bluzę zanim wyjdą. Po niecałych  dwudziestu sekundach dostał odpowiedź.
„O. MOI. BOGOWIE. JA SIĘ TU HIPERWENTYLUJĘ, NA ŚNIADANIE BIEGIEM MOI HOMOPRZYJACIELE, BO UMIERAM <3 <3 <3 <3 <3”
Jeszcze raz tego ranka wybuchł śmiechem, a Ren zaraz po nim, kiedy przeczytał wiadomość.
Chłopcy wyszli z domku i przebiegli przez plażę do reszty dziewczyn. Szczęśliwie Haru, mimo bycia niezrównanym fangirlem, miała na tyle przyzwoitości, że nowo nabytą informację zachowała dla siebie i jedynie uśmiechała się porozumiewawczo, więc mieli względny spokój nie licząc tego, że dziewczęta same chciały ich zeswatać i chichotały między sobą.
Kilka godzin później mieli odlot, więc tuż po śniadaniu spakowali się i pojechali na lotnisko. Jeszcze tego samego dnia byli w domu. Neko szczerzył się jak zwykle, a Ren, o dziwo, lekko się uśmiechał. Rozpakowali się, wrzucili wszystko do pralki, zjedli, umyli się i nim się obejrzeli trzeba było pójść spać. I to był właśnie ten jeden niezręczny moment, kiedy stali naprzeciwko siebie w drzwiach swoich pokoi. Mieszkali sami od dłuższego czasu, a skoro ich relacja w końcu się wyklarowała, to nie do końca wiedzieli jak się zachować.
Neko postąpił krok w jego stronę i czule pocałował go w czoło.
- Dobranoc – szepnął i odwrócił się, żeby wrócić do swojego pokoju. Nie zamierzał popędzać Ren’a, a i tak czekał tyle lat, to może zaczekać jeszcze trochę. Już miał zamknąć za sobą drzwi, ale poczuł że nie może ich domknąć. Odwrócił się, a za nim stał niebieskooki blondyn, patrzący na niego niewinnym wzrokiem, jak dziecko proszące rodzica, by zostawić mu zapaloną lampkę na noc.
- Ostatnio… - zaczął i przełknął gulę w gardle – Ostatnio trochę męczą mnie koszmary – skłamał.
Neko zmarszczył najpierw brwi w obawie o nawrót stanów lękowych Ren’a, ale po chwili zrozumiał o co chodzi i uśmiechnął się lekko. Neko zawsze potrafił wychwycić swoim uchem załamania głosu i chwilowe zawahania, kiedy Ren nie mówił mu do końca prawdy. Złapał go za rękę i zaprowadził do łóżka, po drodze zamykając drzwi. Przykrył ich kołdrą i zgasił lampkę nocną, po czym przygarnął drugiego blondyna do siebie najbliżej, jak tylko mógł i mocno pocałował go w usta, co ten przyjął z nieukrywaną  satysfakcją. Oderwali się do siebie dopiero po kilku chwilach. Neko, za pozwoleniem, ściągnął gumkę z włosów Ren’a i przeczesywał jego kosmyki swoimi palcami, szczęśliwy jak nigdy.
- Kocham cię – wyszeptał, a Ren schował się w zagłębieniu jego szyi, po czym obaj zasnęli.

Następnego ranka, Ren obudził się sam bez drugiego blondyna obok siebie. Usiadł na łóżku zaspany, przetarł oczy i przeczesał długie włosy palcami. Od dawna tego nie robił, nie zostawiał rozpuszczonych włosów. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie długich, smukłych palców Neko, delikatnie bawiących się jego kosmykami i masujących jego głowę. Po kilku chwilach rozbudził się i poszedł umyć zęby. Zszedł na dół do kuchni skąd wydobywał się intensywny słodki zapach. Zerknął ukradkiem zza rogu i oczywiście zastał tam Sugiyamę Neko – od niedawna swojego chłopaka. Dziwnie było mu to przyznać, ale wiedział, że roztrząsanie tego samemu nic dobrego mu nie przyniesie. Zakradł się do niego od tyłu i oparł brodę na jego ramieniu zaskakując go nieco.
- Dzień dobry – mruknął sennie. Neko odsłonił pełen rząd śnieżnobiałych zębów w promiennym uśmiechu, odwrócił się do niego i przygarnął blisko ramionami w talii.
- Dzień dobry, Ren-chan – odparł i złączył ich wargi na moment wystarczająco długi, by obaj się zadowolili przynajmniej na jakiś czas. – Myślałem, że pośpisz jeszcze trochę i zdążę przygotować śniadanie. – powiedział, odruchowo wplatając palce w jego włosy.
- Hm, a co takiego robisz? – zapytał niby od niechcenia.
- Placki jaglane z masłem orzechowym, czekoladą i bananami.
Ren zaśmiał się i uścisnął go raz jeszcze, dziękując i mówiąc mu, że zbyt dobrze go zna.
- Pomyślałem – zaczął Neko, kiedy skończyli śniadanie – że moglibyśmy porozmawiać… o nas. Jeśli nadal chcesz… - dodał niepewnie, ale Ren pokręcił głową.
- Oczywiście.
Neko przełknął ślinę. Ręce lekko mu się trzęsły, ale był stu procentowo pewien  tego co chce mu powiedzieć. Odsunął się od stołu i poszedł w kierunku sofy w salonie gestem nakazując Ren’owi, by podążał za nim. Usiedli na kanapie, a Neko pochwycił jego ręce w swoje, patrząc mu w oczy, zbierając myśli.
- Odkąd nasze drogi się rozeszły, cały czas nie mogłem przestać o tobie myśleć. Wspominałem, rozmyślałem, kombinowałem co zrobić i jak namówić rodziców, żebyśmy się przeprowadzili z powrotem do Japonii. Nie mogłem się odnaleźć wśród nowych znajomych, nie mogłem znaleźć takiego przyjaciela, więc siłą rzeczy myślałem o tobie więcej i więcej, a wtedy zauważyłem, że myślę o tobie praktycznie cały czas. Próbowałem na początku to stłumić, zapisałem się na judo, próbowałem zapomnieć, znaleźć nowych przyjaciół, ale nie dałem rady, więc stwierdziłem, że to zbyt ważne, żeby to zaprzepaścić i pogodziłem się z tym. Przez te kilka lat to stawało się silniejsze. W międzyczasie zdarzało się, że mi się śniłeś w… różnych sytuacjach. W każdym razie wszelkie próby namawiania rodziców spaliły na panewce dopóki mama nie dostała kontraktu w Kyoto, a ojciec dostał tam korzystną ofertę biznesową. Wtedy pomyślałem, że może uda mi się ciebie znaleźć. Próbowałem przez Internet i przez telefon, ale nie masz żadnych kont i zmieniłeś numer, więc zapisałem się do Harukawy i miałem nadzieję, że twoja ambicja mnie nie zawiedzie. Udało mi się. Faktycznie nie rozpoznałem cię w pierwszej chwili i strasznie mi było głupio, ale kiedy okazało się, że to faktycznie ty i to co podejrzewałem przed laty to… naprawdę ja… okazało się, że to naprawdę miłość. Potem sam wiesz – próbowałem wszystkiego, żeby do ciebie dotarło, że mówię szczerze i nie żartuję. Nawet nie masz pojęcia ile ryczałem i jak się o ciebie zamartwiałem, kiedy coś się działo. – odetchnął głęboko, kiedy w końcu wszystko mu wyznał i pocałował go w czoło.
- Przepraszam… - Ren nie mógł spojrzeć mu w oczy, ale Neko ścisnął mocniej jego dłonie w pokrzepiającym geście.
- Teraz to już się nie liczy. Twoja kolej. Opowiedz mi wszystko. – uśmiechnął się zachęcająco.
Ren podniósł swoje lodowo niebieskie oczy na spotkanie ich ciepłych czekoladowych odpowiedników. Następnie jego ręka powędrowała do jego lewego ramienia, tam, gdzie zaczynało się zabliźnione zgrubienie, i mógł dostrzec wiele emocji w czekoladowych tęczówkach – zaufanie, szczęście i miłość, żadnego strachu ani niepewności jak wcześniej.
- Ja… Ja też tęskniłem, ale nigdy nie myślałem o tobie w ten sposób. Kiedy pojawiłeś się w Harukawie ledwo cię poznałem i w pierwszej chwili po prostu nie skojarzyłem, że aż tak bardzo się zmieniłeś. Później przyzwyczaiłem się, że znów jesteśmy we dwóch i naprawdę się cieszyłem, mimo że tego nie okazywałem, ale kiedy zacząłeś mówić, że mnie kochasz… Po prostu nie mogłem ci uwierzyć, byłem zszokowany. Dotarło to do mnie dużo szybciej niż myślisz, ale po prostu nie mogłem uwierzyć, że to miłość, bo powiedzenie tego przychodziło ci ze zbyt dużą łatwością, więc po prostu stwierdziłem, że żartujesz, nabijasz się ze mnie. Bo… widzisz… Lily… zawsze uczyła mnie, że miłość to coś co nabywa się z czasem i coś co trzeba całe życie pielęgnować, że miłość jest jak kwiat. Musi być pielęgnowana przez cały czas, traktowana z troską i ciepłem przetrwa na zawsze, ale bez tego nie można jej zwyczajnie utrzymać. Uczyła mnie, że miłość to nie jest zwykłe zauroczenie i nie powinno się mówić „kocham”, kiedy faktycznie się tego nie czuje. Dlatego byłem taki przewrażliwiony, kiedy to powtarzałeś. Ale powoli udowodniłeś mi , że mówisz szczerze, że naprawdę rozumiesz czym właściwie jest miłość. Dopiero wtedy odkrywałem swoje uczucia do ciebie. Byłem zbyt skupiony na wściekaniu się na ciebie za to wszystko i nie pomyślałem co ja czuję. Możliwe, że odwzajemniałem to od początku, ale nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli, bo wiesz… wszyscy zawsze powtarzali, że mi zazdroszczą powodzenia u dziewczyn albo, że zazdroszczą tej, którą pokocham… Patrząc z perspektywy czasu zawsze mnie to irytowało. Dopiero jakiś czas temu zacząłem się oswajać z tym, że faktycznie lubię cię bardziej niż przyjaciela. Nie mogłem po prostu rzucić ci się w ramiona ot tak! – obronił się z rumieńcem na twarzy – Te wakacje pozwoliły mi trochę wyklarować myśli no i nie ukrywam, że Yurika miała w to swój wkład… Nie pytaj – dodał szybko, kiedy Neko otworzył usta, żeby coś powiedzieć i od razu je zamknął – Sęk w tym, że uświadomiłem sobie jak bardzo silne są twoje uczucia do mnie i że ja chyba także to do ciebie czuję – końcówkę dodał niemal niesłyszalnym szeptem. – Więc między nami już wszystko dobrze? – zapytał chcąc jak najszybciej zakończyć temat, nie dając Neko czasu na pytania, które i tak pewnie wyjdą z czasem. Neko uśmiechnął się patrząc na niego maślanym wzrokiem.
- Lepiej niż kiedykolwiek – i pocałował go delikatnie.

I właśnie w taki sposób przetrwali wakacje i kolejny rok nauki, dbając o kwiat, który przetrwał tak wiele, żeby wykiełkować przez co zapowiadał się być niemal niezniszczalny… niemal.
_______________________________________________________________________________________________________
MWAHAHAHAHAHAHAHA, kocham was <3 3:D

środa, 13 maja 2015

Zakochany Neko 22

Obiecałam, że będzie słodko...

___________________________________________________


            Tego wieczoru wszyscy się zaakomodowali  w domkach, a ponieważ podróż i ich późniejsze szaleństwa na plaży nieźle ich wymęczyły to wszyscy położyli się od razu spać. Następny tydzień minął im aktywnie. Pozwiedzali trochę ruin, trzy dni chodzili po Barcelońskich zabytkach i zrobili sobie jeden dzień odpoczynku w galerii, ale dziewczyny były po nim wytargane jakby spędziły kilka nocy w lesie z samym scyzorykiem.
Minął im kolejny dzień na plaży i wszyscy byli padnięci jeszcze przed zmrokiem. Chłopcy nie byli aż tak zmęczeni. Na pewno nie Neko, chociaż nie mógł przestać myśleć o pierwszym popołudniu na plaży. Sagara-chan pojawiła się totalnie znikąd i dziwnie się do niego przymilała, a do tego ten strój i litr diabelnie mocnych perfum… aż zrobiło mu się z lekka niedobrze. Mimo to, lubił ją. Nie była może najskromniejszą dziewczyną jaką poznał, ale wyczuwał, że nie jest złym człowiekiem. Zawsze miał oko do ludzi, potrafił dosłownie wyczuć aurę wokół ludzi. To chyba było coś związane z chemią i wydzielaniem specyficznych hormonów, pomyślał.  Uznał w końcu, że jeżeli ona czuje się z tym dobrze, to nie ma tu nic do gadania. Każdy jest panem swojego losu. Lub panią.
W każdym razie, siedział teraz na swoim łóżku z kubkiem gorącej herbaty w ręczniku na głowie i czekał na Ren’a, który właśnie był pod prysznicem. Może i był zawsze dla niego oschły, zamknięty, a nawet zimny to byli przyjaciółmi czyli to nic dziwnego, że martwił się o niego, kiedy tak długo zostawał pod wodą i nie dawał znaku życia. Ale patrząc na to z perspektywy pierwszych dni po jego powrocie do Japonii, Ren nie zareagowałby aż tak emocjonalnie. Pewnie tylko szturchnąłby go pod wodą albo wyciągnął za włosy na powierzchnię. Nawet nie podejrzewał, że aż tak się tym przejmie. A tutaj proszę, Ren we własnej osobie ze łzami w oczach i spanikowany. To zdanie przeczy logice. Ren to zimna kalkulacja i zdrowy rozsądek i gdyby ktoś powiedział Sugiyamie, że Ren zareagował w taki sposób, nigdy by mu nie uwierzył na słowo. Jednakże, tak właśnie było. I czuł się z tym nieswojo, a z drugiej strony czuł znajome łaskotanie w brzuchu, kiedy o tym myślał. Uśmiechnął się do herbaty i zachichotał wciągając napój nosem. Pokasłał, posmarkał i powzdrygał się przez chwilę zanim był pewien, że żadna kropla Earl Gray’a nie została w jego drogach oddechowych.
- Co ty wyprawiasz?
Dopiero, kiedy usłyszał ten dźwięczny śmiech zauważył, że drzwi od łazienki się otworzyły i wyszedł z nich Ren w luźnych, szarych szortach i starej, dobre trzy rozmiary za dużej koszulce w kolorze czarnym. Kilka ociekających wodą kosmyków z grzywki lepiło mu się do twarzy, kiedy reszta włosów była związana w kitkę, mimo że wciąż były mokre. Miał na ustach pełny, cudowny uśmiech, za którym Neko tak bardzo tęsknił. Był to jeden z tych momentów, kiedy Neko chciałby móc utrwalać takie chwile na zawsze. Chwile, w których Ren był szczęśliwy i kiedy wyglądał tak bosko, że Neko nie mógł oderwać od niego wzroku w bezdechu, trzymając się tej nadziei, że może jednak chwila będzie ten jeden raz trwała wiecznie. Mógł, o dziwo, opisać go jednym słowem: zjawiskowy. Może dziwne słowo, by opisać chłopaka, ale zdecydowanie pasowało idealnie do jedynej osoby, którą Neko kochał nad życie. Jeśli ktoś mu powie, że to tylko zauroczenie i jedna z wielu nastoletnich „faz” to dałby setki, tysiące powodów, dlaczego jest pewien, że to prawdziwa miłość. Powód pierwszy: boli. Powód drugi: jest rajem na ziemi.
Ren po chwili zauważył uważny wzrok Neko na sobie, uśmiech zbladł nieco i odwrócił wzrok, lekko zakłopotany. „Uważny” to trochę delikatne słowo. Był prawie natarczywy. Możliwe, że to była tylko jego, ostatnio bardzo rozhuśtana, wyobraźnia. Ale Bogowie, nikt nie ma głębszych oczu niż on, pomyślał.
- Ren? Słyszysz mnie? – Neko wyrwał go z zamyślań.
- O, sorki. Co mówiłeś?
- Masz, herbata – podał mu drugi kubek uśmiechając się z rozbawieniem. Ren skinął głową w podziękowaniu i usiadł na łóżku obok niego.
- Dlaczego związałeś znowu włosy? Przecież są jeszcze mokre. – zapytał po chwili Neko.
Ren zawahał się na początku, ale zdecydował się w końcu odpowiedzieć.
- Bo nie chcę, żeby mnie ktokolwiek widział w rozpuszczonych.
- Daj spokój! – zaśmiał się Neko i sięgnął dłonią do upiętego mysiego ogona.
- Nie! – wykrzyknął i zakrył włosy ręką. Neko spojrzał na niego z wyrazem mówiącym „zostaw, bo i tak postawię na swoim” i Ren powoli i bardzo niechętnie pozwolił mu rozpuścić swoje włosy.
Neko uśmiechnął się trochę szerzej i jedną ręką przytrzymał jego włosy przy skórze, żeby nie bolało, a drugą ściągnął gumkę i roztrzepał go trochę. W rezultacie z jednej strony żałował, a  z drugiej był bardzo zadowolony z tego co zrobił, bo znów nie mógł się na niego napatrzeć. W żadnym stopniu nie wyglądał jak dziewczyna, wręcz przeciwnie. Dodawało mu to swego rodzaju drapieżności. Neko miał wrażenie, że był tylko małym kocięciem przy prawdziwym królu lwie.
- Mówiłem ci. – odezwał się Ren – Dziwnie wyglądam.
- Żartujesz? Wyglądasz super! – odparł Neko. Ren próbował odebrać swoją gumkę do włosów, ale Neko schował ją do kieszeni. Westchnął zrezygnowany i pozwolił sobie na jeden dzień odpoczynku od kitki. To nie tak, że to była jedyna gumka, którą miał. W każdej chwili mógł pójść po nową, ale jednak nie chciał. Jeżeli Neko tak się podoba, to niech będzie, pomyślał.
Siedzieli przez dłuższy moment w ciszy, bo Neko wypatrywał sobie oczy w chłopaka obok niego, a Ren po prostu zbierał się do tematu. W końcu się odezwał:
- Hej, chcesz iść jeszcze na plażę? Może jeszcze uda się obejrzeć zachód słońca?
Neko, po chwili konsternacji, uśmiechnął się promiennie i skinął głową.
Wyszli tak jak byli czyli w swoich piżamach i z ręcznikami narzuconymi na głowy. Usiedli kilka metrów od morza i wpatrywali się w prawdziwie złoto-miedziane niebo. To było dla nich coś wyjątkowego, sami nie wiedzieli dlaczego, bo w końcu to tylko zachód jak każdy inny, ale coś zdawało się różnić.
- Wiesz – zaczął Ren – lubię myśleć o niebie jak o płótnie, nad którym każdego dnia pracują Bogowie. Dlatego zawsze mamy za co im dziękować na koniec dnia.
Uśmiechnął się rozmarzony, a Neko po raz kolejny przyłapał się na bezpardonowym wgapianiu się w niego.
Siedzieli tak w komfortowej ciszy, słuchając pieśni morza i szeptu drzew za nimi. Sugiyama był z jednej strony przeszczęśliwy, ale serce mimo wszystko go kłuło, wręcz paliło. Obok niego siedziała najcudowniejsza osoba na świecie. Chłopak o złotym sercu pod tytanową osłoną i nieskalanej duszy oczyszczanej tysiącami godzin treningów. Chłopak, którego spotkało tyle nieszczęść, a mimo to wciąż ma siłę uśmiechać się i dostrzegać piękno dookoła. Patrzył na niego z podziwem, czułością i bólem. Bólem pochodzącym z dwóch różnych źródeł. Jedno, dlatego, że widział dokładnie co się kryje w jego sercu. Rozpacz i męka, śmiertelnie powoli rozdzierające jego osłonę przed wszystkim co go spotkało, czekające tylko aż jego powłoka zniknie i zostaną z niej strzępy, zostawiając go bezbronnego. Kiedy okaże się, że był silny przez zbyt długi czas, złamie się, skruszy aż nic z niego nie zostanie i padnie, nigdy więcej się nie podniósłszy. To w sumie Sugiyamie wystarczyło, bo kiedy patrzył na drugi powód swojego nieporównywalnego cierpienia był na siebie zły. Był wściekły za swój egoizm i arogancję, ale… Kochał go i nie mógł otrzymać tego samego w zamian. Jednakże nie mógł tego powstrzymać. Choćby mordował się treningami, głodówkami, medytacją i zupełnym ascetyzmem to Ren zawsze tam był, w jego myślach, i za nic nie chciał zostawić go w spokoju. Więc skoro nie mógł go stamtąd wykurzyć, pogodził się z tym, bo może to znak, że być może jest w tym uczuciu coś ważnego, coś wyjątkowego.
- Ren… - wyszeptał mimowolnie, położył swoją dłoń na jego, zupełnie nie myśląc co robi.
Akiyama zwrócił się w jego stronę z pytającym spojrzeniem, łagodnym, spokojnym, zrelaksowanym. Wtedy Neko nachylił się blisko ku niemu, ujął jego policzek w dłoń i pocałował go. Delikatnie, choć zdecydowanie. Namiętnie, choć ostrożnie. Nie dbał o to czy blondyn znów złamie mu serce, po prostu robił to, co mu kazało.
Zajęło mu dobre kilka sekund, zarejestrowanie faktu, że nie został brutalnie odrzucony. Kolejną chwilę zajęło mu przyjęcie do świadomości, że nie dość, że Ren go nie odrzucił to do tego nieporadnie starał się odpowiadać. Teraz jego zmysły wybudziły się ze stanu sprzed kilku chwil i w pełni zdawał sobie sprawę z tego co się dzieje. Otworzył lekko oczy i zobaczył szczelnie zamknięte, drżące powieki Ren’a. W blasku zachodzącego Słońca dostrzegał jego czerwone jak maki policzki i jeszcze czerwieńsze uszy. Neko przerwał pocałunek i spojrzał mu w lodowo niebieskie, lekko zaszklone oczy.
- D-Dlaczego mnie nie odepchnąłeś? – zapytał tak zdziwiony jakby zobaczył stado mamutów w centrum Nowego Yorku, co chyba było widać po szerokich niczym spodki oczach.
- A miałem cię odepchnąć? – odpowiedział bez wahania
- A chciałeś mnie odepchnąć?
- A chciałeś, żebym cię odepchnął?
- N-Nie, ale myślałem – zająknął się, ale Ren natychmiast mu przerwał.
- No to przestań myśleć. – oplótł rękoma jego szyję, przybliżając się do niego i znów połączył ich usta. Jego próby były tak nieporadne, ale jednocześnie tak szczere i czułe, i w pewien sposób spragnione, że Neko mało obchodziło czy to żart czy sen, ale jeżeli to faktycznie sen to mógłby już nigdy się nie wybudzić.
Objął go w pasie ramionami przysuwając jeszcze bliżej i delektował się każdą milisekundą i każdym milimetrem ich dotyku. Jeszcze przed chwilą jego serce umierało z bólu, teraz odrodziło się na nowo i żyło za trzech. Nawet nie wiedział czy istnieją słowa, by opisać takie uczucie.
Ren w życiu nigdy by o czymś takim nie pomyślał, a co dopiero, żeby coś takiego przeżyć. Obiecał siostrze na łożu jej śmierci, że będzie jedyną miłością jego życia. Powiedziała, że jest jeszcze za mały i za głupiutki, żeby być świadomym takiej obietnicy i wybijała mu ją z głowy. Miała rację. Nawet nie wiedział kiedy to się stało, ale wiedział co się dzieje teraz. Całował swojego najlepszego przyjaciela od zawsze, Sugiyamę Neko. Całował chłopaka, który był przy nim przez całe życie, nawet kiedy nie byli fizycznie razem. Chłopaka, którego bronił i który bronił też jego. Chłopaka o sercu miękkim, łagodnym i pełnym radości. Jego uśmiech mógłby pewnie leczyć raka i ślepotę. Nie wierzył, że on tu w ogóle był, kiedy Ren traktował go jak zło konieczne i tyle razy łamał mu serce. Tyle razy go ranił i tyle łez Neko przez niego wypłakiwał. Aż poczuł jak mu oczy łzawieją na samą myśl. Gdyby nie Neko, Ren nigdy nie poznałby swoich obecnych przyjaciół, nie mógłby nadal uczyć się w Harukawie, trafiłby do domu dziecka, ale przede wszystkim byłby martwy. Neko zaryzykował swoje życie, by ratować jego. Wzdrygnął się i przesunął dłonią wzdłuż jego lewego ramienia, później do barku aż do łopatek. Neko nieco się spiął, kiedy to poczuł. Nawet przez bluzę brązowookiego mógł wyczuć zgrubienie po tym jak oberwał szafką, kiedy wydostawał go z płonącego domu. Dopiero teraz, kiedy Ren o tym wszystkim pomyślał, uświadomił sobie jak mocno Sugiyama go kochał, ale też jak silne uczucia wezbrały w nim samym.
Znów przerwali pocałunek. Oddychali nierówno i urywanie, trzęsły im się ręce. Neko wydał z siebie krótki, cichy śmiech i zaraz potem uronił kilka łez. Ren wszystkie scałował z jego policzków, a następnie ścisnął go tak mocno jak umiał, omal go nie udusiwszy.
Siedzieli tam jeszcze przez chwilę, czekając aż trochę się uspokoją.
- Chcesz wejść do środka? – zapytał Neko.
Ren tylko kiwnął głową. Nie chcieli się od siebie odsuwać, ale woleli wrócić do domku zanim ktoś ich zobaczy.
Przez te kilka metrów trzymali się za ręce. Kiedy weszli do domku, usiedli na łóżku Neko nadal ze splecionymi palcami. Siedzieli tak przez kilka minut w ciszy, próbując w ogóle pojąć co, jak i kiedy się stało.
- Ren. Jak długo coś do mnie… - zaczął Neko, ale Ren ponownie mu przerwał.
- Nie wiem. – przyznał nieco zawstydzony – Chyba od dłuższego czasu, ale dopiero niedawno zdałem sobie z tego sprawę.
- Rozumiem – uśmiechnął się i ścisnął jego rękę, jakby upewniając się, że to naprawdę się dzieje.
- Jestem już trochę śpiący… - przyznał Akiyama, lekko chwiejąc się na boki, po czym dodał: - Ale z drugiej strony, nie chcę spać. Chciałbym z tobą rozmawiać całą noc.
Neko zaśmiał się łagodnie.
- Robisz się wyjątkowo gadatliwy jak jesteś zmęczony. – pogłaskał go po włosach – Idź już spać. Mamy mnóstwo czasu, żeby o tym porozmawiać. – oznajmił po czym uniósł nieco jego podbródek i musnął jego usta raz jeszcze. Nie umiał tego wytłumaczyć, ale to było uzależniające, coś jak kopnięcie prądem, tylko że bezbolesne, chociaż to jeszcze nie do końca dobre porównanie.
Ren uśmiechnął się z nutką satysfakcji i wślizgnął się pod kołdrę do jego łóżka.

- Nie chcę spać sam. – oświadczył. Powiedział to takim tonem, że Neko stwierdził, że równie dobrze mógł powiedzieć „Śpisz ze mną czy ci się podoba czy nie”. Nawet jeśli, to oczywiste, że mu się podobało, nawet bardzo. Neko ułożył się tuż obok i otoczył go ramieniem, a Ren objął go w pasie i schował twarz w jego szyi, słuchając jego serca i oddechu, jak najpiękniejszej kołysanki.
___________________________________________________

NARESZCIEEEEEE!!!!!! Sama czekałam w końcu na ten moment xD

niedziela, 3 maja 2015

***Reklama***

Siemanko~! Pochwalę się, że byłam na Pyrkonie w tym roku. Był to mój pierwszy konwent w życiu i mimo, że ze spaniem i myciem się na jednej hali było ciężko to z pewnością zechcę to powtórzyć ^^ Ale do rzeczy:

Jeżeli jesteście fanami fantastyki, jeżeli pałacie miłością do steampunku i chcielibyście poczytać jakieś opowiadania związane z tym klimatem to mam dla waz propozycję. Nowe wydawnictwo Van Der Book wystartowało z kopyta z pierwszą pozycją, którą jest Antologia Wolsung. Wolsung, w gwoli ścisłości, jest polskim systemem RPG(nie będę tłumaczyć, odsyłam do wikipedii) w klimacie steampunku. Nie lękajcie się jednak, bowiem autorzy, w tym sami wydawcy Van Der Booka, zadbali, by można było łatwo połapać się w przedstawionych opowiadaniach bez znajomości tegoż uniwersum. Osobiście uważam, że te opowiadania to perełki, zwłaszcza podobało mi się jedno autorstwa Simona Zacka - jednego z wydawców - które zaczerpnęło z jednej z polskich legend, a z której to już dowiecie się sami ;) Serdecznie polecam wam Antologię Wolsung, na razie jest jeden z dwóch tomów, ale jakże warty grzechu. Trzynaście świetnych opowiadań w świetnym uniwersum Wolsung: Magia Wieku Pary. Polecam każdemu kto kocha fantastykę lub ma ochotę zacząć z nią przygodę. Sprawdźcie tom pierwszy, śledźcie wydawnictwo Van Der Book i trzymajcie się ciepło ;)

***Koniec reklamy***

czwartek, 30 kwietnia 2015

Zakochany Neko 21

Czeeeeeść, kocham was za cierpliwość <3 (I tak pewnie mnie zlinczujecie, ale chyba dam radę xD)
_________________________________________________________________________

Kiedy dotarli na lotnisko w Madrycie wciąż była późna noc, a jeszcze musieli dotrzeć do swojego hotelu. Ren nadal spał. Neko ostrożnie go szturchnął, ale ten tylko mruknął coś w stylu:
-…nie cę staać…
Neko zaśmiał się pod nosem.
- Zanieść cię?
Ren znów mruknął.
- Uznam to za „tak”. Chodź. – pociągnął go za rękaw koszuli, a ten uwiesił mu się na szyi i pozwolił się nieść na barana aż do taksówki, gdzie znowu położył się na jego ramieniu. Oczywiście Neko nie miał nic przeciwko.
Trafili do hotelu jako ostatni. Neko znów niósł Ren’a, więc dziewczyny pomogły im z walizkami. Hikaru podeszła do recepcji i spróbowała dogadać się po angielsku, ale nocny recepcjonista najwyraźniej nie grzeszył znajomością języków. Wtedy wtrąciła się Miu z nienagannym hiszpańskim. Mężczyzna westchnął z ulgą i wydał im ich klucze.
- Dobrze. Amane-chan, Ayako-chan i Alice-chan, 203. Yuki-chan i Haru-chan 204. Ja i Hikaru-chan w 306, a chłopcy w 307.
Miu i Hikaru pomogły chłopcom z walizkami, żeby nie budzić Ren’a. Neko otworzył drzwi do ich pokoju i wszedł do środka. Wnętrze królewskiego wręcz pokoju było urządzone na styl romantyzmu, dominowały brązy i czerwienie z kremowymi akcentami. Pomieszczenie wypełniały meble z epoki, okno naprzeciwko drzwi, które zajmowało całą ścianę było obramowane karmazynowymi kotarami. Po lewej mieli dwie kremowe sofy przy hebanowym stoliku do kawy i szklaną szachownicą oraz wejście do wyłożonej czarnym marmurem łazienki. Po prawej stronie od wejścia stały dwa łóżka mogące spokojnie pomieścić po trzy osoby. Neko podszedł do jednego z nich i delikatnie zsunął śpiącego chłopaka ze swoich pleców na łóżko. Patrzył na niego jeszcze przez dłuższą chwilę nie mogąc przestać się uśmiechać. Wyglądał tak spokojnie kiedy spał. Neko wyciągnął dłoń i pogłaskał go delikatnie po policzku wzdychając. Po chwili odwrócił się, ale zanim zdążył odejść Ren w półśnie chwycił jego rękę. Wydawało się, że chciał coś powiedzieć, ale dało się usłyszeć tylko wymruczane „dziękuję”. W tym samym momencie policzki Sugiyamy stopiły się z kolorem zasłon, a jego oddech stracił rytm. Przygryzł wargę i zacisnął pięść, żeby powstrzymać wszelkie odruchy, ale musiał coś zrobić, kiedy widział Ren’a tak słodkiego. Nachylił się i szybko cmoknął go w policzek po czym odwrócił się, zabrał piżamę i resztę przyborów toaletowych i czym prędzej zamknął się w łazience. Nie mógł sobie pozwolić na więcej niż krótki całus. Obiecał, że nie zrobi nic wbrew woli Akiyamy. Gdy tylko zamknął drzwi na klucz, oparł czoło o zimną marmurową ścianę. Nie pomogło. Przemył twarz zimną wodą. Nic. Szarpnął się za włosy z desperacji i wskoczył od razu pod lodowaty prysznic, ale nadal czuł gorąco na ciele. „Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością” ksiądz Jan Twardowski. I ma, holender, gość rację. Pomyślał.
Ren w sumie też nie miał lekko. Zagryzał wargi niemal do krwi. Schował twarz w poduszce, a pięści zacisnął na jej rogach. Starał się odepchnąć od siebie wszystkie myśli, ale to na nic. Jego skóra była nienaturalnie ciepła, zapomniał jak się oddycha, na całym ciele miał ciarki. Minęło dobre dziesięć minut zanim się w miarę otrząsnął i schował pod kołdrę. Nie było sensu przebierać się w piżamę. Neko widziałby, że wstał, a poza tym naprawdę był wykończony. Nadal myśli wypełniał mu pewien brązowooki blondyn i, choć nie do końca to rozumiał, podobało mu się to. Pogrążony w marzeniach zwyczajnie zasnął, myśląc o tym, jak bardzo spodobają mu się te dwa tygodnie.

            Przez następne dwa dni zwiedzali Madryt. Byli w takim pędzie, że ledwo mieli czas na jedzenie. Chcieli wszystko zobaczyć, a już następnego dnia musieli być w jakiejś nadmorskiej miejscowości, której nazwy nikt z nich nie pamiętał, przy czym jechali pociągiem.
- Uff, zdążyliśmy… - wysapała Hikaru, kiedy wskoczyli do pociągu w momencie, gdy już wyjeżdżał ze stacji. Była siódma rano i większość wciąż była trochę niedospana oprócz Miu. Wyglądała jak bóstwo, zresztą jak zawsze. Wyspana, świetnie ubrana, delikatnie umalowana, pięknie uczesana, uśmiechnięta. W porównaniu do niej dzieciaki wyglądały jak banda bezdomnych albo przynajmniej hipsterów bez kasy na kawę czy nowego iPhone’a. Po kilku godzinach byli już na miejscu. Miejscowość, a raczej zadupie, w jakiej się zatrzymali była szczęśliwie wystarczająco cicha, żeby spędzić piękne i spokojne dwa tygodnie bez motłochu turystów świecących golizną. Oczywiście było tu trochę ludzi, ale tylko trochę. Drewniane, jednopiętrowe domki, w których się zatrzymali znajdowały się tuż na plaży w miejscu gdzie piasek zlewa się z linią drzew. Mamy Haru w jednym, Asakury i Alice w drugim, Haru i Yuki w trzecim, a chłopcy w czwartym domku. Było jeszcze kilka innych, ale chyba tylko w jednym z nich ktoś jeszcze mieszkał.
Chłopcom zdecydowanie bardziej podobał się, surowszy niż w hotelu, wystrój domku, bardziej przypominał im ich drewniany dom, w którym musieli przenocować jeszcze zeszłej zimy. Była tam niewielka kuchnia i łazienka, a w pokoju tuż od wejścia były dwa łóżka, szafa i stolik do kawy. Zero elektroniki, prawdziwy wypoczynek.
- Heeeeeej - Haru zajrzała do nich, kiedy już wszyscy się rozpakowali. Ren spojrzał na nią podejrzliwie.
- Cooooo? – odparł niepewnie.
Haru uśmiechnęła się półgębkiem.
- Wyskakiwać z ciuchów!!! Idziemy na plażę!!! – zaśmiała się i wyszła z ich domku zamykając za sobą drzwi.
Obydwaj parsknęli śmiechem, po czym Ren wyszedł do łazienki się przebrać. Kiedy wrócił już w bokserkach i samej koszuli Neko również był przebrany i miał na sobie tylko luźną bluzę. Wyszli na zewnątrz zastając dziewczyny w zwiewnych sukienkach narzuconych na stroje kąpielowe.
- No chodźmy już, chodźmy~! – zawołała Miu. Bez dalszych dyskusji  ruszyli za nią taszcząc cały sprzęt plażowy: piłki dmuchane, siatkowe, ręczniki, parasole, kapelusze, kremy z filtrem, prowiant, przygotowany w międzyczasie przez Miu, i masa innych rzeczy.
Kiedy znaleźli sobie odpowiednie miejsce na plażowanie, dziewczyny zdjęły sukienki, a chłopcy zrzucili górne warstwy. Ku aprobacie Neko, żadna z jego przyjaciółek nie miała na sobie nic w stylu „mini bikini”, wszystkie, jak widać szanowały siebie i swoje ciała, więc nie musiał się martwić o przechodzących „gapiów”. Faktycznie, on sam też miałby na co popatrzeć gdyby tuż obok niego nie stał sam Bóg o blond włosach i zimnych, niebieskich oczach, który właśnie unikał jego wzroku.
Ren natomiast miał podobne zdanie na temat Neko, tylko że w przeciwieństwie do niego nie mógł sobie pozwolić na takie otwarte gapienie się na niego i choć miał wielką ochotę właśnie to zrobić to zebrał całą swoją silną wolę, żeby odwrócić wzrok.
- Dobra, chodźmy się bawić! – zarządziła Ayako, a wszyscy posłuchali.
Następne dwie godziny były nieco lepsze, bo chłopcy przynajmniej mogli odciągnąć od siebie wcześniejsze myśli siatkówką. Natomiast po dwóch godzinach czekało ich niezbyt miłe spotkanie.
- Neko-kun, Ren-kun! A wy skąd się tu wzięliście? – wysoki piskliwy głos rozbrzmiał w ich uszach nieprzyjemnym echem.
- Żeby nawet na drugim końcu świata nie mieć spokoju… - mruknął Ren, nawet nie zadając sobie trudu by się odwrócić.
Yurika biegła po piasku w ich stronę. Długie blond włosy miała związane w koński ogon, a do tego nosiła dość skąpy, różowy, dwuczęściowy kostium.
- Oh, Yurika-chan, miło cię widzieć – odparł Neko uśmiechając się do niej.
- Prawda! – pisnęła, rzucając mu się na szyję. Ren’owi podniosło się ciśnienie. – To musi być zrządzenie losu. Że akurat teraz jesteśmy w tym samym miejscu, w tym samym czasie na wakacjach, haha. Neko-kun, muszę przyznać, że naprawdę świetnie wyglądasz. Opalałeś się już? Bo wiesz… - Ren nie wytrzymał i przerwał jej słowotok zanim to zaszło za daleko.
- Sagara- san – starał się, by nie brzmiało to jak warknięcie – Na słowo – skinął na nią palcem i odszedł w cień drzew.
Ta tylko pomachała do Sugiyamy i zakomunikowała, że zaraz wraca.
- Czego ty znowu chcesz Sagara? – zapytał zaplatając ręce na piersi.
- Ja?
- Nie udawaj głupiej. – stłumił warknięcie z tyłu gardła i przybliżył się trochę do niej – Trzepoczesz rzęsami i kleisz się do niego jakby nie wiem co. Pozwól mi coś sprostować. Odczep się od niego, jest  z a j ę t y.
Yurika gapiła się na niego przez moment po czym parsknęła śmiechem.
- Co w tym takiego śmiesznego?
- Bo nie jestem nim zainteresowana – odparła, wzruszając ramionami.
- Co? – zapytał zaskoczony Ren – To po co się do niego kleisz… Czekaj, ty coś knujesz, mam rację?
Yurika uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
- Ja? Ależ skądże. Jestem w szczęśliwym związku z Hirose.
- Że… co? – chłopak rozdziawił szczęki tak, że zaraz dolna opadłaby mu do ziemi. Zaraz się otrząsnął i zapytał podejrzliwie: - W co wy pogrywacie?
Znów wzruszyła ramionami.
- Ren-kun, wyluzuj się trochę. Hirose to dobry chłopak, zmienił mnie. Ludzie tak czasem robią, zmieniają się. Baw się dobrze na wakacjach. – poklepała go po ramieniu i poszła pożegnać się z resztą bandy.
Ta, ludzie się zmieniają – pomyślał Ren – ale nie Hirose. Nie daj się zwieść Neko, ty też Yurika.
Odczekał jeszcze chwilę i wrócił do reszty. Neko pomachał do niego z wody i podpłynął do brzegu. Po raz kolejny Ren musiał przypomnieć sobie jak wciągnąć powietrze do płuc. Neko Był cały mokry. Zaczesał dłonią mokre włosy do tyłu, ale kosmyki nadal przyklejały się do jego twarzy. Krople wody spływały po jego idealnym torsie, a do tego bokserki lekko się na nim opinały od wody. Po prostu nie był w stanie odwrócić wzroku, ale na szczęście sam obiekt jego zainteresowania wybawił go od bycia przyłapanym przez pozostałe dziewczyny. Neko chwycił go za nadgarstek i z uśmiechem zaciągnął do wody. Weszli na około głębokość pasa i wtedy Sugiyama zanurzył się pod wodę. Ren nie do końca wiedział co zrobić. Neko nie wynurzał się przez dłuższą chwilę. Na powierzchni pojawiły się pęcherzyki powietrza i wtedy Ren lekko spanikował. Również się zanurzył, żeby sprawdzić czy wszystko gra. Neko miał zamknięte oczy i otworzył je dopiero, kiedy Ren go szturchnął. Woda była nieziemsko czysta, dlatego wszystko wyraźnie widzieli. Neko uśmiechnął się, kiedy zobaczył jego zmartwioną minę. Wynurzył się na powierzchnię, Ren tuż za nim.
- Idioto, nie rób mi takich rzeczy! – zganił go, kiedy tylko wydostał się na powietrze.
 Neko zaśmiał się krótko.
- A co? Martwiłeś się? – zapytał, będąc pewnym, że Ren zaprzeczy. Nie zrobił tego.
- Oczywiście, że tak!!! – pół-warknął, pół-jęknął w odpowiedzi.
Uśmiech Neko zrzedł. Nie spodziewał się, że Ren weźmie jego przekomarzanie na serio. Nie spodziewał się też tak silnej reakcji. Ren albo miał zaszklone oczy albo to światło tak się odbijało. Kolejnej reakcji tym bardziej się nie spodziewał. Ren go przytulił.
- Idiota – szepnął jeszcze raz i wypuścił go z uścisku.
Może to przez to, że Yurika namieszała mu przed chwilą w głowie razem z Hirose, największym dupkiem świata, ale naprawdę się martwił, że Neko mogło się coś stać.
- Może chodźmy się już wysuszyć, co? – zaproponował Neko z zarumienionymi, niekoniecznie od słońca, policzkami.
Ren uspokoiwszy się, skinął powoli głową.

- Idiota.
_____________________________________________________________________________________________________________
No, więcej cierpliwości, już niedługo będzie słodko <3