Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

czwartek, 17 października 2013

Zakochany Neko 2

Witam wszystkich! Notka miała być 19. 10. ale niestety tego dnia mnie nie będzie w domu, więc dodam dzisiaj ^^ A oprócz tego stwierdzam, iż notka co dwa tygodnie to zbyt długo ;-; Dlatego też będę dodawała co 10 dni lub coś w ten deseń :3 A na razie zapraszam do czytania ^^







Po zajęciach, tak jak obiecał, Neko udał się wraz z Yuki na spacer. Nie znał jeszcze dość dobrze szkoły więc zaproponowała, że go dokładnie oprowadzi. Po drodze chłopak kupił obiecane lody i zaczęli wycieczkę. Neko był zachwycony każdym szczegółem szkoły, a także różnorodnością zajęć.
- Ano, Neko – chan. – chłopak mruknął na znak by kontynuowała – Wiem, że to głupie, ale dlaczego porównałeś mnie wtedy do orchidei? Znaczy się, nie żebym miała coś przeciwko, wręcz przeciwnie to było piękne, ale większość chłopców porównuje dziewczyny do kwiatów wiśni. – zmieszała się odrobinę, a Neko uśmiechnął się i spojrzał w niebo.
- Nie, to nie jest głupie. – Yuki spojrzała na niego z zaciekawieniem, a ten po chwili milczenia dokończył – Widzisz, uważam, że jeśli chłopak chce sprawić dziewczynie szczery komplement nie powinien porównywać jej do kwiatów wiśni. Owszem, są piękne, ale bardzo nie trwałe i ulotne, przekwitają i stają się tylko kłującym wspomnieniem. Natomiast orchidee są wieczne i moim zdaniem nawet piękniejsze. Można podziwiać ich piękno niemal cały czas, dobrze pielęgnowane nie przekwitają i olśniewają swoim bytem. – spojrzał teraz na wpatrującą się w niego Yuki i uśmiechnął jeszcze szerzej – I uważam, że orchidea jest idealnym porównaniem do ciebie w każdym szczególe. – dziewczyna zarumieniła się i odwróciła wzrok od jego głębokich brązowych oczu. Po chwili zatrzymała się.
- Hm? Coś się stało Yuki – chan? – Neko patrzył przez chwilę na nią, a potem przeniósł wzrok na trzy dziewczęta stojące naprzeciw nich.
- Witaj Yuki – chan! – powiedziała stojąca na przedzie z farbowanymi na jasny blond, długimi, kręconymi włosami. – Czyli jednak te plotki to prawda!
- J – jakie plotki? – zająknęła się dziewczyna mówiąc słabym głosem. Farbowana blondynka prychnęła.
- O tym, że nowy uczeń jest tak słodki, że każda dziewczyna się w nim zakochuje i o tym, że owinęłaś go sobie wokół palca. – Neko nie wytrzymał. Zmienił swój wesoły wyraz twarzy i z jeszcze kontrolowanym gniewem dołączył do rozmowy.
- Wybacz, ale czy mogę wiedzieć kim jesteś i jakim prawem mówisz tak do Yuki – chan?! – dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie i odpowiedziała:
- Nazywam się Alice Naranawa. A Yuki jest po prostu ofiarą losu. Powiem ci prawdę: ona nie jest z bogatej rodziny, dostała stypendium za wysokie wyniki. – chłopak stracił cierpliwość, postąpił krok do przodu, zacisnął pięści i lekko podniesionym tonem rzekł:
- I ty mówisz, że to ona jest ofiarą losu? Naprawdę… tacy ludzie jak ty powinni dowiedzieć się gdzie ich miejsce! – nie potrafił już się kontrolować, ale postarał się uspokoić trochę głos – Nie wiem ile słyszałaś, ale powiem ci, że porównałem Yuki – chan do orchidei, olśniewająco pięknej, wiecznej i wyjątkowej rośliny, a ty mnie tylko utwierdziłaś w tym, że miałem rację co do tego. – Alice zmarszczyła czoło i znów prychnęła lekceważąco.
- W takim razie do czego mnie byś porównał? Może do róży skoro taką szarą mysz połączyłeś z orchideą. – Yuki zagryzła wargi i wbiła wzrok w ziemię. Neko kątem oka zauważył to, pomyślał przez chwilę nad odpowiedzią i rzekł zadziwiająco spokojnie.
- Tak, ty jesteś jak róża. Uwodzisz wszystkich pięknem, aby później ranić kolcami. Wszyscy cię pragną, ale jednocześnie nienawidzą za ból jaki przysparza ukłucie. Więc jeśli sama nie stępisz kolców nikt nigdy nie weźmie róży i nie przytuli do serca, nikt nigdy nie będzie mógł poznać prawdziwego zapachu ani nie pozna prawdziwego piękna ukrytego w niej, czyż nie? Róża nie jest złym kwiatem tylko zagubionym, tworzy cierniową ochronę, bo boi się, że ktoś ją boleśnie zerwie i wyrzuci, a w tym czasie będzie więdła niepielęgnowana i umrze. Jeśliby pozbyła się cierni, pewnego dnia ktoś delikatnie zerwałby ją i posadził w swoim ogrodzie i pielęgnowałby ją każdego dnia z uśmiechem i troską, a ta rosłaby najpiękniejsza, by widzieć uśmiech swego ogrodnika. – dziewczyna słuchała uważnie wpatrując się w ziemie tak jak wcześniej Yuki, która patrzyła teraz na przyjaciela jak zaczarowana. Przed Naranawą na chodniku pojawiły się mokre plamy, odwróciła się i szła przed siebie.
- Miłego dnia Sugiyama – kun. Miłego dnia Kou – chan. – Yuki i Neko uśmiechnęli się, a pozostałe dwie koleżanki Alice zmieszały się, na policzkach miały rumieńce; ukłoniły się  do nich i poszły za przyjaciółką w zupełnej ciszy.
- Dziękuję, Neko – chan! Uratowałeś mnie. – powiedziała Kou. Neko spojrzał na nią z zadowoleniem i lekkim uśmiechem na twarzy.
- Nie, uratowałem ciebie i Alice. Tak jak mówiłem, róża nie jest złym kwiatem tylko zagubionym. – Yuki odpowiedziała mu uśmiechem.
- Naprawdę jesteś niesamowity Neko – chan.
- Tak uważasz? Dzięki! – i wrócił mu jego zwyczajny szczęśliwy wyraz. – Usiądźmy gdzieś. Lepiej żebym się uspokoił po czymś takim.
Tuż obok klonu była mała ławka. Yuki usiadła ze splecionymi rękoma, a Neko opar się łokciami o ramę i odchylił głowę tak by patrzeć w niebo, które do połowy przesłaniały gałęzie drzewa.
- Naprawdę jesteś niesamowita Yuki – chan. Dostać się do tak prestiżowej szkoły i dostać stypendium. – Yuki pokręciła głową.
- Ty przecież też dostałeś stypendium Neko – chan. – chłopak uśmiechnął się i odrzekł:
- Tak, ale ja mam bogatych rodziców. Dostawałem masę korepetycji i dodatkowo prywatnych nauczycieli, a Ty doszłaś do tego sama. Gratulacje. – Yuki nic nie odpowiedziała tylko skinęła głową i uśmiechnęła się. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę aż doszedł do ich uszu szelest.
- Nieźle sobie poradziłeś Sugiyama – kun. – Neko podniósł głowę i spojrzał na podchodzącego do nich Ren’a. – Wybacz Kou – chan, że nie interweniowałem, ale widziałem, że Sugiyama – kun daje sobie radę.
- A, nic nie szkodzi Akiyama – kun. – uśmiechnęła się do niego ciepło. Spojrzała na zegarek. – Oh nie, przepraszam was, moja mama już na mnie czeka. Jeszcze raz dziękuję Neko – chan. – skłoniła się w pas i odeszła.
- Do jutra Yuki – chan! – krzyknął Neko, a Ren tylko pomachał na pożegnanie i usiadł koło przyjaciela ze splecionymi ramionami.
- Więc, Kou – chan Ci się podoba? – zapytał Ren. Neko spojrzał na niego i odpowiedział.
- Jest naprawdę bardzo ładna, ale to nie ona zajmuje miejsce w moim sercu.
- Rozumiem… nie będę pytał kto. – nastało krótkie milczenie.
- Hej, Akiyama - kun. Nie udało nam się dzisiaj prawie w ogóle rozmawiać ani zjeść lunch, więc co powiesz żebyśmy zjedli razem obiad. – zaproponował entuzjastycznie Neko. Ren zastanowił się przez chwilę.
- W porządku. – odpowiedział – Możemy zjeść u mnie w domu. Ty ledwo co przyjechałeś, więc nie będę Ci robił kłopotu. – Neko uśmiechnął się do niego i podziękował. Teraz wyciągnął ramię i położył rękę na ramieniu Ren’a, który zerknął podejrzliwie.
- A wracając do tematu dziewczyn hehe; która tobie zawróciła w głowie? – zapytał z chytrym uśmieszkiem na ustach, a Ren zmarszczył brwi i odpowiedział:
- Żadna. Nie będę się zakochiwać. Każdego tygodnia co najmniej jedna pyta się czy zechcę z nią gdzieś wyjść. – wstał i dodał – Dobra, zbierajmy się już.
- Okej! – powiedział zrezygnowany. Przez dłuższy czas drogi panowała cisza, ale żadnemu to nie przeszkadzało. W końcu odezwał się Neko.
- Wiesz Akiyama – kun… Cieszę się, że znów udało nam się spotkać po dwóch latach. Szczerze mówiąc kiedy Cię zobaczyłem od razu poczułem wielką ulgę. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie udało nam się znów odnaleźć. No i znów wszystko będzie tak jak dawniej! – Ren skinął lekko głową i odpowiedział:
- Ale wiesz, że przez te dwa lata wiele się zmieniło. Wątpię żeby wszystko było takie samo jak kiedyś… - wtedy właśnie to go uderzyło: jak wiele zmieniło się przez dwa lata i jak bardzo brakowało mu bratniej duszy – Neko. Wesoły chłopak wbił wzrok w ziemię i pociągnął kilka razy nosem – Ej, ty płaczesz? – Neko przez chwilę się nie odzywał, ale zaraz podniósł głowę i rzekł zachrypniętym głosem:
- To… okrutne Akiyama – kun… Nie sądziłem… że dwa lata mogły tak bardzo nas od siebie odsunąć, ale… - ciągnął chłopak co chwila pociągając nosem i spojrzał na przyjaciela starając się uśmiechnąć w miarę szczerze – Zrobię wszystko żebyśmy znów byli tak przywiązani do siebie jak kiedyś. – Ren westchnął i puknął go palcem w czoło.
- Głupku, nie rycz mi tu już. Przecież prawie całe życie znajomości nie znika od tak sobie… wystarczy to odświeżyć prawda? – tym razem Neko naprawdę wesoło się uśmiechnął i otarł rękawem łzy.
- Tak jest! I zaczynamy od teraz! Masz natychmiast zapomnieć o tym, że nie widzieliśmy się przez dwa lata i masz się do mnie odnosić całkowicie tak jak przed rozdzieleniem!
- Dobra, już dobra Sugiyama – kun.
- Łącznie z mówieniem mi po imieniu. – dodał chłopak.
- Nie będę ci mówił po imieniu. – odparł.
- Eh? Dlaczego? – zapytał zasmucony Neko.
- Bo ty do mnie też nie mówisz po imieniu. – odrzekł Ren.
- Mogę? – zapytał podekscytowany przyjaciel. – Na początku chciałem ci mówić po imieniu, ale wszyscy zwracają się do ciebie „Akiyama” i nie wiedziałem jak na to zareagować, więc postanowiłem też na razie tak na ciebie mówić.  Naprawdę bardzo się cieszę Ren – chan!!!
- Ej nie pospieszyłeś się z tym „chan”? – powiedział Ren, a Neko z uśmiechem odrzekł:
- Ty też możesz mi mówić zdrobnieniem Ren – chan. A może powinienem ci mówić
Rei – Rei? – przekomarzał się z nim przez resztę drogi aż dotarli do domu Ren’a.
- Dobrze już mów na mnie jak ci się podoba Neko – chan. Wejdźmy do środka. – Dom – właściwie pałacyk – był ogromny. Miał cztery cudownie urządzone piętra; na parterze była sypialnia Ren’a, przedpokój, z którego od razu przechodziło się do salonu i jadalni, a stamtąd prosto do kuchni. Na pierwsze piętro wchodziło się po prostych schodach przy przedpokoju. Tam z kolei, były dwie łazienki, sypialnia rodziców Ren’a i pokój gościnny. Znów kolejne piętro to prywatna biblioteka Ren’a, gdzie w miejscach ścian stały wielkie, od podłogi do samego sufitu, regały zapełnione książkami, jedyne światło wpadało do pomieszczenia przez mały balkon, na którym zazwyczaj czytał. Na trzecim piętrze znajdowała się wielka sala treningowa, z której korzystał tylko on. Była cała wyłożona matami, a dookoła stały drzewka bonsai i drzewka bambusowe, do tego na ścianie naprzeciw wejścia znajdował się portret O’senseia Morihei Ueshiby – twórcy Aikido, a z lewej strony wisiały kolejno waza, mochizuki, katana, tanto, bokken i jo. Ten pokój zrobił największe wrażenie na Neko. Ostatnie piętro to strych – zwyczajna rupieciarnia pokryta kurzem. W domu oprócz tego było jeszcze kilka innych pomieszczeń.
            Rozległ się zgrzyt zamka.
- O, witaj w domu, mamo. – przywitał ją stojącą jeszcze w progu Ren. Ta zdjęła płaszcz uśmiechnęła się wesoło i przytuliła do syna.
- Cześć synku. – powiedziała radosnym głosem, a chłopak skrzywił się i lekko ją odepchnął wywołując u niej cichy chichot.
- Standardowo w szkole jak zwykle wszystko w najlepszym porządku – odpowiedział uprzedzając pytanie matki a potem dodał – Była taka jedna niespodzianka… Neko – chan wrócił…
- Doberek! – wykrzyknął Neko wyskakując zza pleców Ren’a. Pani Akiyama bardzo zaskoczona, przez chwilę stała znieruchomiała, ale chwilę potem rzuciła się ze śmiechem na chłopca i przytuliła go do siebie.
- Hahaha, jak dobrze cię znów widzieć Neko – chan!
- Panią też dobrze znów widzieć Alisa – san! – odrzekł Neko. Wtedy Pani Alisa go puściła i klasnęła w dłonie.
- Mam pomysł! Ugotuję świetny obiad, prawdziwą ucztę żeby uczcić twój powrót i to, że znów mogliście się spotkać! No i przy okazji wszystko mi opowiesz! Bo wiesz – dodała trochę ciszej – czasami Ren wspominał jak bardzo chciałby żebyście znów mogli mieszkać blisko siebie, a nawet widziałam jak popłynęło mu kilka łez…
- Przestań wymyślać takie głupie bajki! – wrzasnął Ren – Niby kiedy mówiłem coś podobnego!? – matka Ren’a tylko się uśmiechnęła, mrugnęła jednym okiem w kierunku Neko i powiedziała:
- Przebierzcie się z mundurków i idźcie do salonu. Zaraz będzie wielka uczta!
- A, jeśli chodzi o to, to nie musi się Pani dla mnie wysilać… - Neko chciał zaprotestować, ale nie było mu dane skończyć zdanie.
- Co ty mówisz? Nie ma mowy! – przerwała mu gospodyni – Dla mnie to żaden problem, a wręcz przyjemność! A tak na marginesie to mów mi po prostu Alisa – chan. Dobrze? – uśmiechnęła się ciepło do chłopca, a ten odwzajemnił uśmiech i skinął głową.
- Chodź. Zakładam, że nie masz ubrań na zmianę, więc coś ci znajdę. Z rozmiarem nie powinno być problemu…
Czy ten gość w ogóle przez ten czas okazywał jakieś emocje? Pomyślał Neko i poszedł za przyjacielem do jego pokoju. Otworzył sięgającą sufitu rozsuwaną szafę, poszperał trochę i znalazł jasny t – shirt i czarne bojówki.
- Myślę, że powinny pasować. Przymierz. – dał Neko ubrania, a ten jak zwykle uśmiechnięty od ucha do ucha podziękował i włożył to co dał mu przyjaciel, a ten zaczął szukać czegoś dla siebie.
- Leżą idealnie! Dzięki Ren – chan!
- Nie ma za co. – odpowiedział chłopak, przebrany już w ciemne jeansy i granatowy t – shirt z nadrukiem. – Chodźmy już. – przeszli do salonu, a Alisa zaraz podała cudowne potrawy. Siedli razem przy stole i od razu zalała Neko fala pytań ze strony Pani domu. Słuchała uważnie kiwając głową, wprawiając tym samym w ruch dwa kosmyki okalające jej twarz, bo jej długie, brązowe i lekko falowane włosy były teraz upięte wysoko w kok. Po obiedzie chłopcy pomogli posprzątać.
- Dziękuję wam. – to mówiąc Alisa przeszła do przedpokoju zakładając buty i płaszcz. – Przykro mi Ren, ale muszę wyjechać na dwa tygodnie, a tata jak na razie musi załatwić kilka spraw w Indiach. Dasz sobie radę sam?
- Oczywiście, jak zawsze. – jego mama podeszła i znów go przytuliła.
- Mój dzielny wojownik! – Ren lekko się zirytował, ale nic więcej nie zrobił. Pani Akiyama pożegnała się jeszcze z Neko i wyszła.
- Ej Ren – chan! Może mógłbym dziś u ciebie przenocować? – zaproponował Neko.
- Nie powinieneś wracać do siebie? – odrzekł Ren. Neko złożył razem ręce i uśmiechnął się szerzej.
- Proooooooszę! Będzie fajnie! Powspominamy trochę. – Ren westchnął.
- W sumie… czemu nie. – Sugiyama aż podskoczył do góry ze szczęścia. Ren przygotował dwa materace i pościel w swoim pokoju, a Neko wyszedł na chwilę do sklepu. Włożył słuchawki na uszy, położył się na sofie i już po kilku piosenkach zasnął.






-----------------------------------------------------------------------------------


I jak wam się podoba? :D

5 komentarzy:

  1. Bardzo interesujące, urocze i klimatyczne. :3 Aż nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej to jest świetne, zazdroszczę ci twojej wyobraźni, bardzo fajne anime by z tego powstało :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne :) Nie wiem czy sama umiałabym napisać coś tak...interesującego. :)
    A właśnie, od razu przepraszam za spam, ale jeśli chcesz, zapraszam do siebie...no raczej do nas, ale to tylko mały szczegół: http://moje-opowiadania-yaoi-i-nie-tylko.blogspot.com/
    Jeszcze raz przepraszam za spam i gratuluje talentu do pisania :P

    OdpowiedzUsuń