Po zajęciach, tak jak
obiecał, Neko udał się wraz z Yuki na spacer. Nie znał jeszcze dość dobrze
szkoły więc zaproponowała, że go dokładnie oprowadzi. Po drodze chłopak kupił
obiecane lody i zaczęli wycieczkę. Neko był zachwycony każdym szczegółem
szkoły, a także różnorodnością zajęć.
- Ano, Neko – chan. – chłopak
mruknął na znak by kontynuowała – Wiem, że to głupie, ale dlaczego porównałeś
mnie wtedy do orchidei? Znaczy się, nie żebym miała coś przeciwko, wręcz
przeciwnie to było piękne, ale większość chłopców porównuje dziewczyny do
kwiatów wiśni. – zmieszała się odrobinę, a Neko uśmiechnął się i spojrzał w
niebo.
- Nie, to nie jest głupie. –
Yuki spojrzała na niego z zaciekawieniem, a ten po chwili milczenia dokończył –
Widzisz, uważam, że jeśli chłopak chce sprawić dziewczynie szczery komplement
nie powinien porównywać jej do kwiatów wiśni. Owszem, są piękne, ale bardzo nie
trwałe i ulotne, przekwitają i stają się tylko kłującym wspomnieniem. Natomiast
orchidee są wieczne i moim zdaniem nawet piękniejsze. Można podziwiać ich
piękno niemal cały czas, dobrze pielęgnowane nie przekwitają i olśniewają swoim
bytem. – spojrzał teraz na wpatrującą się w niego Yuki i uśmiechnął jeszcze
szerzej – I uważam, że orchidea jest idealnym porównaniem do ciebie w każdym
szczególe. – dziewczyna zarumieniła się i odwróciła wzrok od jego głębokich
brązowych oczu. Po chwili zatrzymała się.
- Hm? Coś się stało Yuki –
chan? – Neko patrzył przez chwilę na nią, a potem przeniósł wzrok na trzy
dziewczęta stojące naprzeciw nich.
- Witaj Yuki – chan! –
powiedziała stojąca na przedzie z farbowanymi na jasny blond, długimi,
kręconymi włosami. – Czyli jednak te plotki to prawda!
- J – jakie plotki? – zająknęła
się dziewczyna mówiąc słabym głosem. Farbowana blondynka prychnęła.
- O tym, że nowy uczeń jest
tak słodki, że każda dziewczyna się w nim zakochuje i o tym, że owinęłaś go
sobie wokół palca. – Neko nie wytrzymał. Zmienił swój wesoły wyraz twarzy i z
jeszcze kontrolowanym gniewem dołączył do rozmowy.
- Wybacz, ale czy mogę
wiedzieć kim jesteś i jakim prawem mówisz tak do Yuki – chan?! – dziewczyna
uśmiechnęła się złośliwie i odpowiedziała:
- Nazywam się Alice Naranawa.
A Yuki jest po prostu ofiarą losu. Powiem ci prawdę: ona nie jest z bogatej
rodziny, dostała stypendium za wysokie wyniki. – chłopak stracił cierpliwość,
postąpił krok do przodu, zacisnął pięści i lekko podniesionym tonem rzekł:
- I ty mówisz, że to ona jest
ofiarą losu? Naprawdę… tacy ludzie jak ty powinni dowiedzieć się gdzie ich
miejsce! – nie potrafił już się kontrolować, ale postarał się uspokoić trochę
głos – Nie wiem ile słyszałaś, ale powiem ci, że porównałem Yuki – chan do orchidei,
olśniewająco pięknej, wiecznej i wyjątkowej rośliny, a ty mnie tylko
utwierdziłaś w tym, że miałem rację co do tego. – Alice zmarszczyła czoło i
znów prychnęła lekceważąco.
- W takim razie do czego mnie
byś porównał? Może do róży skoro taką szarą mysz połączyłeś z orchideą. – Yuki
zagryzła wargi i wbiła wzrok w ziemię. Neko kątem oka zauważył to, pomyślał
przez chwilę nad odpowiedzią i rzekł zadziwiająco spokojnie.
- Tak, ty jesteś jak róża.
Uwodzisz wszystkich pięknem, aby później ranić kolcami. Wszyscy cię pragną, ale
jednocześnie nienawidzą za ból jaki przysparza ukłucie. Więc jeśli sama nie
stępisz kolców nikt nigdy nie weźmie róży i nie przytuli do serca, nikt nigdy
nie będzie mógł poznać prawdziwego zapachu ani nie pozna prawdziwego piękna
ukrytego w niej, czyż nie? Róża nie jest złym kwiatem tylko zagubionym, tworzy
cierniową ochronę, bo boi się, że ktoś ją boleśnie zerwie i wyrzuci, a w tym
czasie będzie więdła niepielęgnowana i umrze. Jeśliby pozbyła się cierni,
pewnego dnia ktoś delikatnie zerwałby ją i posadził w swoim ogrodzie i
pielęgnowałby ją każdego dnia z uśmiechem i troską, a ta rosłaby najpiękniejsza,
by widzieć uśmiech swego ogrodnika. – dziewczyna słuchała uważnie wpatrując się
w ziemie tak jak wcześniej Yuki, która patrzyła teraz na przyjaciela jak
zaczarowana. Przed Naranawą na chodniku pojawiły się mokre plamy, odwróciła się
i szła przed siebie.
- Miłego dnia Sugiyama – kun.
Miłego dnia Kou – chan. – Yuki i Neko uśmiechnęli się, a pozostałe dwie
koleżanki Alice zmieszały się, na policzkach miały rumieńce; ukłoniły się do nich i poszły za przyjaciółką w zupełnej
ciszy.
- Dziękuję, Neko – chan!
Uratowałeś mnie. – powiedziała Kou. Neko spojrzał na nią z zadowoleniem i
lekkim uśmiechem na twarzy.
- Nie, uratowałem ciebie i
Alice. Tak jak mówiłem, róża nie jest złym kwiatem tylko zagubionym. – Yuki
odpowiedziała mu uśmiechem.
- Naprawdę jesteś niesamowity
Neko – chan.
- Tak uważasz? Dzięki! – i
wrócił mu jego zwyczajny szczęśliwy wyraz. – Usiądźmy gdzieś. Lepiej żebym się
uspokoił po czymś takim.
Tuż obok klonu była mała
ławka. Yuki usiadła ze splecionymi rękoma, a Neko opar się łokciami o ramę i
odchylił głowę tak by patrzeć w niebo, które do połowy przesłaniały gałęzie
drzewa.
- Naprawdę jesteś niesamowita
Yuki – chan. Dostać się do tak prestiżowej szkoły i dostać stypendium. – Yuki
pokręciła głową.
- Ty przecież też dostałeś
stypendium Neko – chan. – chłopak uśmiechnął się i odrzekł:
- Tak, ale ja mam bogatych
rodziców. Dostawałem masę korepetycji i dodatkowo prywatnych nauczycieli, a Ty
doszłaś do tego sama. Gratulacje. – Yuki nic nie odpowiedziała tylko skinęła
głową i uśmiechnęła się. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę aż doszedł do ich
uszu szelest.
- Nieźle sobie poradziłeś
Sugiyama – kun. – Neko podniósł głowę i spojrzał na podchodzącego do nich
Ren’a. – Wybacz Kou – chan, że nie interweniowałem, ale widziałem, że Sugiyama
– kun daje sobie radę.
- A, nic nie szkodzi Akiyama
– kun. – uśmiechnęła się do niego ciepło. Spojrzała na zegarek. – Oh nie,
przepraszam was, moja mama już na mnie czeka. Jeszcze raz dziękuję Neko – chan.
– skłoniła się w pas i odeszła.
- Do jutra Yuki – chan! –
krzyknął Neko, a Ren tylko pomachał na pożegnanie i usiadł koło przyjaciela ze
splecionymi ramionami.
- Więc, Kou – chan Ci się
podoba? – zapytał Ren. Neko spojrzał na niego i odpowiedział.
- Jest naprawdę bardzo ładna,
ale to nie ona zajmuje miejsce w moim sercu.
- Rozumiem… nie będę pytał
kto. – nastało krótkie milczenie.
- Hej, Akiyama - kun. Nie
udało nam się dzisiaj prawie w ogóle rozmawiać ani zjeść lunch, więc co powiesz
żebyśmy zjedli razem obiad. – zaproponował entuzjastycznie Neko. Ren zastanowił
się przez chwilę.
- W porządku. – odpowiedział
– Możemy zjeść u mnie w domu. Ty ledwo co przyjechałeś, więc nie będę Ci robił
kłopotu. – Neko uśmiechnął się do niego i podziękował. Teraz wyciągnął ramię i
położył rękę na ramieniu Ren’a, który zerknął podejrzliwie.
- A wracając do tematu
dziewczyn hehe; która tobie zawróciła w głowie? – zapytał z chytrym uśmieszkiem
na ustach, a Ren zmarszczył brwi i odpowiedział:
- Żadna. Nie będę się
zakochiwać. Każdego tygodnia co najmniej jedna pyta się czy zechcę z nią gdzieś
wyjść. – wstał i dodał – Dobra, zbierajmy się już.
- Okej! – powiedział
zrezygnowany. Przez dłuższy czas drogi panowała cisza, ale żadnemu to nie
przeszkadzało. W końcu odezwał się Neko.
- Wiesz Akiyama – kun… Cieszę
się, że znów udało nam się spotkać po dwóch latach. Szczerze mówiąc kiedy Cię
zobaczyłem od razu poczułem wielką ulgę. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie udało
nam się znów odnaleźć. No i znów wszystko będzie tak jak dawniej! – Ren skinął
lekko głową i odpowiedział:
- Ale wiesz, że przez te dwa
lata wiele się zmieniło. Wątpię żeby wszystko było takie samo jak kiedyś… -
wtedy właśnie to go uderzyło: jak wiele zmieniło się przez dwa lata i jak
bardzo brakowało mu bratniej duszy – Neko. Wesoły chłopak wbił wzrok w ziemię i
pociągnął kilka razy nosem – Ej, ty płaczesz? – Neko przez chwilę się nie
odzywał, ale zaraz podniósł głowę i rzekł zachrypniętym głosem:
- To… okrutne Akiyama – kun… Nie
sądziłem… że dwa lata mogły tak bardzo nas od siebie odsunąć, ale… - ciągnął
chłopak co chwila pociągając nosem i spojrzał na przyjaciela starając się
uśmiechnąć w miarę szczerze – Zrobię wszystko żebyśmy znów byli tak przywiązani
do siebie jak kiedyś. – Ren westchnął i puknął go palcem w czoło.
- Głupku, nie rycz mi tu już.
Przecież prawie całe życie znajomości nie znika od tak sobie… wystarczy to
odświeżyć prawda? – tym razem Neko naprawdę wesoło się uśmiechnął i otarł
rękawem łzy.
- Tak jest! I zaczynamy od
teraz! Masz natychmiast zapomnieć o tym, że nie widzieliśmy się przez dwa lata
i masz się do mnie odnosić całkowicie tak jak przed rozdzieleniem!
- Dobra, już dobra Sugiyama –
kun.
- Łącznie z mówieniem mi po
imieniu. – dodał chłopak.
- Nie będę ci mówił po
imieniu. – odparł.
- Eh? Dlaczego? – zapytał
zasmucony Neko.
- Bo ty do mnie też nie
mówisz po imieniu. – odrzekł Ren.
- Mogę? – zapytał
podekscytowany przyjaciel. – Na początku chciałem ci mówić po imieniu, ale
wszyscy zwracają się do ciebie „Akiyama” i nie wiedziałem jak na to zareagować,
więc postanowiłem też na razie tak na ciebie mówić. Naprawdę bardzo się cieszę Ren – chan!!!
- Ej nie pospieszyłeś się z
tym „chan”? – powiedział Ren, a Neko z uśmiechem odrzekł:
- Ty też możesz mi mówić
zdrobnieniem Ren – chan. A może powinienem ci mówić
Rei – Rei? – przekomarzał się
z nim przez resztę drogi aż dotarli do domu Ren’a.
- Dobrze już mów na mnie jak
ci się podoba Neko – chan. Wejdźmy do środka. – Dom – właściwie pałacyk – był
ogromny. Miał cztery cudownie urządzone piętra; na parterze była sypialnia
Ren’a, przedpokój, z którego od razu przechodziło się do salonu i jadalni, a
stamtąd prosto do kuchni. Na pierwsze piętro wchodziło się po prostych schodach
przy przedpokoju. Tam z kolei, były dwie łazienki, sypialnia rodziców Ren’a i
pokój gościnny. Znów kolejne piętro to prywatna biblioteka Ren’a, gdzie w
miejscach ścian stały wielkie, od podłogi do samego sufitu, regały zapełnione
książkami, jedyne światło wpadało do pomieszczenia przez mały balkon, na którym
zazwyczaj czytał. Na trzecim piętrze znajdowała się wielka sala treningowa, z
której korzystał tylko on. Była cała wyłożona matami, a dookoła stały drzewka
bonsai i drzewka bambusowe, do tego na ścianie naprzeciw wejścia znajdował się
portret O’senseia Morihei Ueshiby – twórcy Aikido, a z lewej strony wisiały
kolejno waza, mochizuki, katana, tanto, bokken i jo. Ten pokój zrobił
największe wrażenie na Neko. Ostatnie piętro to strych – zwyczajna rupieciarnia
pokryta kurzem. W domu oprócz tego było jeszcze kilka innych pomieszczeń.
Rozległ się zgrzyt zamka.
- O, witaj w domu, mamo. –
przywitał ją stojącą jeszcze w progu Ren. Ta zdjęła płaszcz uśmiechnęła się
wesoło i przytuliła do syna.
- Cześć synku. – powiedziała
radosnym głosem, a chłopak skrzywił się i lekko ją odepchnął wywołując u niej
cichy chichot.
- Standardowo w szkole jak
zwykle wszystko w najlepszym porządku – odpowiedział uprzedzając pytanie matki
a potem dodał – Była taka jedna niespodzianka… Neko – chan wrócił…
- Doberek! – wykrzyknął Neko
wyskakując zza pleców Ren’a. Pani Akiyama bardzo zaskoczona, przez chwilę stała
znieruchomiała, ale chwilę potem rzuciła się ze śmiechem na chłopca i
przytuliła go do siebie.
- Hahaha, jak dobrze cię znów
widzieć Neko – chan!
- Panią też dobrze znów
widzieć Alisa – san! – odrzekł Neko. Wtedy Pani Alisa go puściła i klasnęła w
dłonie.
- Mam pomysł! Ugotuję świetny
obiad, prawdziwą ucztę żeby uczcić twój powrót i to, że znów mogliście się
spotkać! No i przy okazji wszystko mi opowiesz! Bo wiesz – dodała trochę ciszej
– czasami Ren wspominał jak bardzo chciałby żebyście znów mogli mieszkać blisko
siebie, a nawet widziałam jak popłynęło mu kilka łez…
- Przestań wymyślać takie
głupie bajki! – wrzasnął Ren – Niby kiedy mówiłem coś podobnego!? – matka Ren’a
tylko się uśmiechnęła, mrugnęła jednym okiem w kierunku Neko i powiedziała:
- Przebierzcie się z
mundurków i idźcie do salonu. Zaraz będzie wielka uczta!
- A, jeśli chodzi o to, to
nie musi się Pani dla mnie wysilać… - Neko chciał zaprotestować, ale nie było
mu dane skończyć zdanie.
- Co ty mówisz? Nie ma mowy!
– przerwała mu gospodyni – Dla mnie to żaden problem, a wręcz przyjemność! A
tak na marginesie to mów mi po prostu Alisa – chan. Dobrze? – uśmiechnęła się
ciepło do chłopca, a ten odwzajemnił uśmiech i skinął głową.
- Chodź. Zakładam, że nie
masz ubrań na zmianę, więc coś ci znajdę. Z rozmiarem nie powinno być problemu…
Czy ten gość w ogóle przez
ten czas okazywał jakieś emocje? Pomyślał Neko i poszedł za przyjacielem do
jego pokoju. Otworzył sięgającą sufitu rozsuwaną szafę, poszperał trochę i
znalazł jasny t – shirt i czarne bojówki.
- Myślę, że powinny pasować.
Przymierz. – dał Neko ubrania, a ten jak zwykle uśmiechnięty od ucha do ucha
podziękował i włożył to co dał mu przyjaciel, a ten zaczął szukać czegoś dla
siebie.
- Leżą idealnie! Dzięki Ren –
chan!
- Nie ma za co. –
odpowiedział chłopak, przebrany już w ciemne jeansy i granatowy t – shirt z
nadrukiem. – Chodźmy już. – przeszli do salonu, a Alisa zaraz podała cudowne
potrawy. Siedli razem przy stole i od razu zalała Neko fala pytań ze strony
Pani domu. Słuchała uważnie kiwając głową, wprawiając tym samym w ruch dwa
kosmyki okalające jej twarz, bo jej długie, brązowe i lekko falowane włosy były
teraz upięte wysoko w kok. Po obiedzie chłopcy pomogli posprzątać.
- Dziękuję wam. – to mówiąc
Alisa przeszła do przedpokoju zakładając buty i płaszcz. – Przykro mi Ren, ale
muszę wyjechać na dwa tygodnie, a tata jak na razie musi załatwić kilka spraw w
Indiach. Dasz sobie radę sam?
- Oczywiście, jak zawsze. –
jego mama podeszła i znów go przytuliła.
- Mój dzielny wojownik! – Ren
lekko się zirytował, ale nic więcej nie zrobił. Pani Akiyama pożegnała się
jeszcze z Neko i wyszła.
- Ej Ren – chan! Może mógłbym
dziś u ciebie przenocować? – zaproponował Neko.
- Nie powinieneś wracać do
siebie? – odrzekł Ren. Neko złożył razem ręce i uśmiechnął się szerzej.
- Proooooooszę! Będzie
fajnie! Powspominamy trochę. – Ren westchnął.
- W sumie… czemu nie. – Sugiyama
aż podskoczył do góry ze szczęścia. Ren przygotował dwa materace i pościel w swoim
pokoju, a Neko wyszedł na chwilę do sklepu. Włożył słuchawki na uszy, położył
się na sofie i już po kilku piosenkach zasnął.
-----------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba? :D
Bardzo interesujące, urocze i klimatyczne. :3 Aż nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńEj to jest świetne, zazdroszczę ci twojej wyobraźni, bardzo fajne anime by z tego powstało :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! To dla mnie bardzo wiele znaczy *^*
Usuńświetne :) Nie wiem czy sama umiałabym napisać coś tak...interesującego. :)
OdpowiedzUsuńA właśnie, od razu przepraszam za spam, ale jeśli chcesz, zapraszam do siebie...no raczej do nas, ale to tylko mały szczegół: http://moje-opowiadania-yaoi-i-nie-tylko.blogspot.com/
Jeszcze raz przepraszam za spam i gratuluje talentu do pisania :P
Świetny rozdzialik *^*
OdpowiedzUsuń