Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

niedziela, 27 października 2013

Zakochany Neko 3

Witam wszystkich! Nie mogłam się doczekać kiedy wstawię ten rozdział! Powoli akcja zacznie się rozkręcać, więc mam nadzieję, że wytrwacie za mną ^^ Enjoy :3






- Hej, Ren – chan!!! Już je… - Neko krzyczał już od progu, ale natychmiast się uciszył kiedy zobaczył śpiącego Ren’a. Położył reklamówkę z zakupami na stoliku i kucnął  przy przyjacielu. Ale słodko śpi. Pomyślał. Wziął koc z drugiej sofy, przykrył go nim i stał nad nim jeszcze przez chwilę. Jak tak na niego patrzę to sobie uświadamiam, że nie spałem chyba z tydzień przez tą przeprowadzkę. Może ja… też… się położę… - delikatnie opadł na Ren’a, bo zmęczenie już mu na nic innego nie pozwoliło. Żadne z nich nie obudziło się przez następne kilka godzin.
Był środek nocy. Pokój oświetlał mocny blask księżyca. Nieco gwałtowniejsze dźwięki właśnie kończącej się piosenki obudziły Ren’a. Spojrzał na tytuł następnej – „Ai no uta”. „Piosenka o miłości”? Nie słuchałem tego od lat. Ostatnim razem odtwarzałem to razem z Neko jeszcze przed wyjazdem. – wtedy właśnie zauważył, że był przykryty kocem, a na nim spał jego najlepszy przyjaciel. – Ale lekki… - pomyślał. Aż skrzywił się do swoich myśli kiedy uświadomił sobie, że jest dzisiaj w takim dobrym humorze tylko przez przejedzenie czekoladą. Nie chciał budzić chłopaka, więc nie ruszył się nawet o centymetr. Wyjął jedną słuchawkę, włożył do ucha drugiemu i puścił piosenkę. Mimowolnie uśmiechnął się przy napływie wspomnień z dziecięcych lat kiedy Sugiyama zawsze pakował się w kłopoty, a on zawsze musiał go z nich wydostawać, nie mógł spuścić z niego oka nawet na sekundę. Teraz widok uśmiechającego się przez sen Neko mógł zauroczyć, a Ren’a po prostu zżerała ciekawość co mu się śni. Po chwili zamknął oczy i znów odpłynął. Wtedy Neko uchylił jedną powiekę i z delikatnym uśmiechem wtulił się w chłopaka, który oddychał już spokojnie i miarowo.
- Hej, Ren – chan. Obudź się. Już pora. Zrobiłem śniadanie. – delikatny, miękki ton Neko przebił się przez głęboki sen Ren’a i zmusił do otworzenia oczu. Już ranek.
- Nie powinieneś się tak panoszyć po cudzym domu. – powiedział oschle, wchodząc do jadalni – Ale dzięki za śniadanie. – dodał i usiadł przy stole.
- Smacznego – rzekł radośnie Neko, a Ren tylko kiwnął głową. Po śniadaniu wszystko posprzątali. –To co teraz będziemy robić? – zapytał. Ren tylko wzruszył ramionami. Chłopak westchnął ociężale na obojętność przyjaciela i zaproponował spacer. Zgodził się. Widać, że gburowaty, „zwyczajny” humor Ren’a wrócił na miejsce, ale mimo to nie miał oporów przed rozmawianiem i wspominaniem dzieciństwa z Neko.
- Hahaha, a pamiętasz – zagadnął – jak niechcący strąciłem ul? Musiałeś mnie wepchnąć do jeziora żeby mnie do reszty pszczoły nie pokąsały!
- Zawsze byłeś lekkomyślny. – odparł gbur i wzruszył ramionami.
- Naprawdę cieszę się, że znów jesteśmy we dwóch. – Ren tylko skinął na to głową, ale Sugiyama miał już dość. Zdenerwował się.
- Ren – chan naprawdę, proszę powiedz mi… dlaczego nie może być tak jak kiedyś? – zastąpił mu drogę i spojrzał prosto w oczy. Ren nie spuścił wzroku i ze stoickim spokojem odrzekł:
- Już ci mówiłem, że ludzie się zmieniają.
- To nie jest odpowiedź. – powiedział stanowczo, a potem trochę rozluźnił ton – Jeśli jest coś co mogę zrobić żeby było między nami tak jak dawniej to powiedz, a zrobię wszystko. – chwila ciszy zdawała się przedłużać godzinami, ale wreszcie Ren powiedział:
- Zwyczajnie potrzebujemy czasu żeby się do siebie na nowo przyzwyczaić, a przynajmniej ja. Do tego potrzeba cierpliwości, więc z czasem to wszystko samo wróci. – Neko całkiem się rozluźnił i uśmiechnął lekko. Zaakceptował obecny stan rzeczy, jednakże cały czas chcąc go zmienić. Wrócili do domu późnym popołudniem, zjedli obiad i koło dziesiątej wieczorem położyli się spać.
-Dobranoc Neko – chan.
- Dobranoc Ren – chan.


Następnego dnia znów czekała ich szkoła. Szli powoli przez dziedziniec szkoły – jak zwykle Ren zobojętniały, a Neko cały w skowronkach. Po kilkunastu minutach Neko zaczął pogwizdywać melodię piosenki, którą włączył w nocy Ren. Wtedy ten drugi lekko się wyprostował, próbując ukryć zdziwienie, ale zaraz rozluźnił się i dołożył do melodii słowa. Po ostatniej zwrotce spojrzeli po sobie, Neko uśmiechnął się szczęśliwy, że udało mu się jakoś zmusić Ren’a do zmiany nastroju, a ten na to odwzajemnił uśmiech nieco lżejszy, ale równie szczęśliwy. Dobry ruch Neko – chan – pomyślał Ren.
            Dotarli do sali. Neko usiadł tam gdzie siedział pierwszego dnia, a Ren w ławce po środku klasy. Po chwili w drzwiach stanęła Yuki, odnalazła chłopców wzrokiem uśmiechnęła się szeroko na co Ren pomachał jej ręką, a Neko odwzajemnił uśmiech. Zajęła swoje miejsce przed Neko. Po chwili do klasy weszła jeszcze jakaś dziewczyna w długich prostych czarnych włosach i dużych okularach, rozglądała się po klasie. Zatrzymała wzrok w miejscu, w którym siedzieli Neko i Yuki. Za nią weszły jeszcze dwie dziewczyny. Podeszła do Neko i skłoniła się w pas.
- Sugiyama – kun, chcę przeprosić, że już pierwszego dnia sprawiłam ci kłopot. I ciebie także Kou – chan za to, że na ciebie naskakiwałam przez ten czas.
- My również przepraszamy – powiedziała zielonooka stojąca po prawej stronie kłaniającej się dziewczyny i razem z drugą dołączyły do ukłonu. Yuki wyglądała na zdezorientowaną podobnie jak i chłopak siedzący za nią, ale zaraz otrząsnął  się.
- Alice – chan?! To ty?! – dziewczęta wyprostowały się i stojąca po środku skinęła głową lekko się uśmiechając. Neko oniemiał. Jeszcze dwa dni temu była nieco bardziej wyzywająco ubrana, bo miała nieco krótszą od reszty spódniczkę oraz chodziła w lekko rozpiętej koszuli, nie nosząc marynarki ani kokardy czy krawatu, a do tego miała widoczny jasny makijaż i kręcone farbowane na blond włosy. A dziś stała przed nim wzorowo ubrana w granatową spódniczkę do kolana, tego samego koloru marynarkę, jaśniutką białą koszulę dopiętą na ostatni guzik z czerwoną kokardką, bez zbędnego makijażu, z grzecznie zaczesanymi do tyłu bardzo długimi włosami naturalnej barwy i miała przypięte po bokach spinkami kosmyki, by nie nachodziły na twarz, a duże oprawki okularów podkreślały jej jasno niebieskie oczy. – Nie musisz przepraszać mnie, nie gniewam się, – powiedział, kiedy się już otrząsnął – ale miło, że mnie wysłuchałaś, i że przeprosiłaś Yuki – chan. – uśmiechnął się do Alice i zwrócił się do dwójki stojących za nią dziewczyn. – Jak się nazywacie? – Zielonooka z kasztanowymi włosami do ramion przedstawiła się pierwsza.
- Nazywam się Asakura Amane, a to moja młodsza siostra Asakura Ayako. – rzekła wskazując na niższą i drobniejszą dziewczynę z upiętą wysoko kitką sięgającą do pasa i bardzo podobnymi tęczówkami, ale jedna wydawała się być nieco ciemniejsza od drugiej. Neko szybko załapał o co chodzi.
- Miło was poznać. Mnie już znacie – Sugiyama Neko. Mogę wam mówić po imieniu? – dziewczęta przytaknęły, a Neko uśmiechnął się do nich ciepło. – Właśnie Ayako – chan dlaczego nosisz soczewkę w lewym oku? – zagadnął – Pokaż. – wyciągnął rękę w jej stronę aby wyjąć soczewkę, ale Ayako cofnęła się przestraszona, potknęła o coś z tyłu i wpadła na ławkę, a wcześniej wspomniane szkło wypadło jej z oka. Podniosła wzrok i spojrzała na oniemiałego Sugiyamę.
- Wspaniałe! – otrząsnął się po chwili szoku, kiedy wpatrywał się w jej oczy – prawą zieloną i lewą szarą tęczówkę – Dlaczego to ukrywałaś? – zapytał, a Ayako schowała twarz w dłoniach i chlipnęła.
- Niektórzy się ze mnie naśmiewali tylko dlatego, że mam inny kolor prawego i lewego oka, więc postanowiłam nosić soczewki żeby przestali mnie tak traktować. – pociągnęła kilka razy nosem i dalej wpatrywała się w ziemię. Neko chwycił jej dłonie i skłonił by na niego spojrzała. Kiedy to zrobiła uśmiechnął się pobłażliwie jakby miał przed sobą małe dziecko.
- Oni ci po prostu zazdrościli! Nie jeden chciałby mieć takie niesamowite oczy jak ty! Nie noś więcej szkieł kontaktowych. A jeśli koś spróbuje się z ciebie śmiać na pewno stanę po twojej stronie Ayako – chan. – dziewczyna wpatrywała się w niego jakby niepewna, ale po chwili skinęła głową z szerokim uśmiechem i wytarła łzy. Wtedy chłopak zauważył Ren’a odwróconego w ich stronę i mógłby przysiąc, że dostrzegł minimalne skinienie głowy nim się odwrócił.
            Znowu wszystkie lekcje minęły jak z bicza strzelił.
- Ren – chan!!! – zawołał, machając z daleka z miną dziecka, które dostało torbę słodyczy. O rany… - pomyślał Ren. – To co dzisiaj robimy? – zapytał Neko dobiegając do przyjaciela.
- Nie mam specjalnie czasu na głupoty. Chciałem się pouczyć. – mruknął chłodno. Neko tylko na to delikatnie się uśmiechnął.
- Tobie to tylko nauka w głowie. – lubił się z nim przekomarzać, ale najwyraźniej Akiyama nie miał na to teraz ochoty.
- Powiedział ten, który miał drugi najlepszy wynik na testach wstępnych. – odgryzł mu się. – Mam zamiar utrzymać moje wyniki, więc nic nie może mnie odciągać od nauki.
- Hahaha. No tak. Najlepszy w szkole, wzorowy uczeń, prymus i geniusz od zawsze. A wiesz… - Neko cały rozpromieniony wciąż kontynuował swój wywód idąc razem z drugim. Ren był widocznie zirytowany, ale jego przyjaciel tego nie zauważył i kontynuował.
- Jesteś strasznie hałaśliwy. – rzekł krótko.
- Hm? – spojrzał pytająco, ale Akiyama stracił już cierpliwość.
- Jesteś irytujący jak tak cały czas chodzisz za mną i gadasz bez większego sensu. Zajmij się czymś, nie musisz być cały czas ze mną, potrzebuję więcej przestrzeni niż inni. – powstrzymywał się by nie warknąć. Kiedy się uspokoił dodał nieco ciszej. – Wracam do domu. – jak powiedział tak zrobił. Zostawił przyjaciela zdołowanego i wpatrującego się w ziemię jakby dla niego skończył się świat.
            Był już późny wieczór. Ren wciąż siedział przy biurku przed oknem, mając obok siebie kilkanaście książek i ołówek w ręku. Po incydencie z Neko zaczęły go zżerać wyrzuty sumienia, zwłaszcza kiedy zobaczył jego minę. Wyglądał jak pobity, wyrzucony pies. Skarcił się w myślach za rozmyślanie o tym. Powinien się skupić na nauce. Po chwili złamał ołówek w pół, kiedy zorientował się, że znów o tym myśli. Sięgnął po drugi i wrócił do zadań. Nie dane mu było rozwiązać równania, gdyż usłyszał dziwny szelest za oknem.
- Cześć Ren – chan! – tuż przed twarzą chłopaka wyskoczył Neko, sprawiając, że ten z krzykiem podskoczył i spadł z krzesła, boleśnie uderzając się w głowę.
- Ren – chan jesteś cały?! – wykrzyknął Neko z troską w głosie. Ren z sykiem podniósł się, postawił krzesło i z powrotem na nim usiadł. Spojrzał gniewnie na chłopaka za oknem i powiedział.
- Co ty u diabła wyrabiasz? Wiesz, która jest godzina?!
- Wiem, która jest godzina. 1:28. I dlatego tu jestem. – uśmiechnął się promiennie do Ren’a – Powinieneś iść spać. Jutro nie będziesz w stanie myśleć. – dodał już z poważnym wyrazem twarzy i spokojniejszym głosem. Ren nie przyzwyczajony do takiego zachowania ze strony przyjaciela zastanowił się przez chwilę. Dopiero wtedy go uderzyło jak mocno zranił Neko, ale ten po prostu tak bardzo chciał być w jego towarzystwie, że nawet tamte słowa – choć sprawiły, że nie jest już sobą – nie powstrzymały go od chęci zyskania ponownej sympatii Ren’a. Lecz wciąż raniły go bardzo mocno – na tyle, by bać się spojrzeć w chłodne oczy Akiyamy. Ren spuścił głowę.
- …szam – gardło zacisnęło się mu maksymalnie, zachrypnięte tak, że ledwo mógł wydać z siebie jakikolwiek dźwięk. Do tego dochodziły jeszcze napływające do oczu łzy i ból głowy, gdy próbował je zatrzymać oraz te durne wyrzuty sumienia. Neko podniósł wzrok próbując dosłyszeć wypowiadane słowa. - …praszam… Przepraszam Neko – chan… - wychwycił wypowiadane słabym szeptem słowa i szczęśliwy również nie mógł już powstrzymać łez.
- Dziękuję Ren – chan… Ja też cię przepraszam. Nie chciałem żeby tak wyszło. – mówił przez łzy, ale wciąż zrozumiale. Ren spojrzał na niego.
- Też tego nie chciałem. Ale wiesz… że mimo tego nie mogę zmienić swojego zachowania. Taki już jestem i taki będę. Ale postaram się więcej tak na ciebie nie naskakiwać. – Neko wysłuchał go i skinął głową.
- W porządku. Wiem, że się nie zmienisz, ale cieszę się, że się dogadaliśmy. Mam nadzieję, że teraz będzie coraz lepiej. Co ty na to? – wyciągnął w jego stronę odgięty mały palec – Obietnica?
Ren taksował przez chwilę przyjaciela na powrót ubierając obojętną maskę i powiedział.
- Niech będzie. – zahaczył swoim małym palcem o wyciągnięty palec Neko – Obietnica. A teraz daj mi się uczyć.
Neko się nadął i wyrwał drugiemu ołówek z ręki. Zanim tamten w ogóle zdążył zaprotestować rzekł:
- Masz iść spać! Przemęczysz się! – potem zrobił smutną minę i dodał – Proszę cię.
Ren znów przez chwilę taksował przyjaciela wzrokiem aż w końcu uległ jego udawanym smutnym oczom.
- Dobra już idę, ale to samo tyczy się ciebie.
- Jasne! – odparł entuzjastycznie Neko ze swoim zwyczajowym uśmiechem. Kiedy Ren już był w piżamie Neko życzył mu dobrej nocy z odwzajemnieniem i pożegnali się.



 ----------------------------------------------------------------------------------------




I jak? ^^

3 komentarze:

  1. To jest tak urocze i słodkie, że Kubuś Puchatek wolałby tę opowiadanie od 10 słojów z miodem. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Suodkie :3 Tylko ja chce, żeby się całowali ;-; Jak tak kocham jak oni się caują ;-;
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń