Part 1
Tsukishima x Hachimenroppi
Tsuki wpadł
do domu jak burza, z szerokim uśmiechem i wypchaną torbą.
- Cześć
wszystkim! – rzucił pospiesznie kiedy mijał salon.
- Cześć! –
odpowiedział mu chór głosów.
W salonie
siedzieli Psyche na kolanach u Tsugaru, naprzeciwko Hibiya ze splecionymi na
piersi rękoma i z założoną nogą na nogę, obok był Delic z papierosem w ustach.
Z boku siedzieli nie wiadomo z czego zawieszający Izaya i wściekły Shizuo,
który podobnie jak Delic, uspokajał się nikotyną. Brakowało tylko Roppiego.
Siedział na łóżku w swoim ciemnym, ponurym pokoju. Tsuki zapukał i nie czekając
na odpowiedź wparował do środka.
- Roppi –
san! – niemal krzyknął uradowany. Roppi oderwał się od książki i podniósł na
niego wzrok.
- Co się
stało Tsuki? – zapytał spokojnie. Tsuki trochę się zmieszał i zająknął.
- A–ano… bo…
wy-wypuścili mnie wcześniej z księgarni i… ch-chciałem się z tobą jak n‑najszybciej
zobaczyć. No i wybrałem k-kilka nowych książek! – kiedy mówił jego i tak
wiecznie zaróżowione policzki jeszcze bardziej się zarumieniły. Roppi gestem
kazał mu usiąść obok siebie. Blondyn zajął miejsce, wyjął jedną książkę z torby
i podał niższemu.
- „Smoczy
Jeździec” – przeczytał tytuł na głos – Nie słyszałem o tym. – Okładka była
oprawiona ciemnobrązową skórą. Tytuł był napisany złotym kolorem, dookoła
brzegów tej samej barwy zdobienia, a co najbardziej spodobało się im obu to
stalowe okucia rogów i grzbietu oraz gotycka czcionka.
- K-ktoś
musiał się n-nieźle przy niej nap-pracować. Szef po-powiedział mi, że to jedyny
t-taki egzemplarz, więc w-wziąłem go dla ciebie. – rzekł Tsuki słodko się
rumieniąc i uciekając wzrokiem.
Roppi nienawidził ludzi; bał się
ich. Ale Tsuki był inny. Faktycznie bywał nieporadny i przez to trochę
kłopotliwy, ale różnił się od tych wstrętnych istot. Zawsze się uśmiecha, we
wszystkim i każdemu spieszy z pomocą, nigdy o nikim źle nie myśli, najpierw
zajmuje się innymi, a dopiero później sobą no i martwi się o Roppiego.
Położył rękę na dłoni zawstydzonego
chłopaka, tym samym zmuszając go, by na niego spojrzał. Uśmiechnął się niemal
niezauważalnie i rzekł:
- Dziękuję
Tsuki.
Kiedy
blondyn napotkał czerwone tęczówki bruneta i usłyszał jak do niego mówi z tak
rzadkim u niego uśmiechem, poczuł, że pieką go policzki. Skinął tylko głową i opuścił
ją, myśląc, że spali się ze wstydu. Roppi, widząc to, lekko się zaśmiał. Oparł
się o czerwonookiego blondyna i zaczął czytać na głos, tak jak co dzień. Po
dwóch rozdziała Tsuki przejął pałeczkę. Co chwila gubił się, jąkał, mylił słowa
i za każdą pomyłką coraz bardziej się zawstydzał. Roppi mimo wszystko nigdy mu
nie przerywał. Zamykał oczy i opierając się o jego ramię wsłuchiwał się uważnie
w miękki, kojący ton jego głosu. Kiedy Tsuki się mylił Roppi go uspokajał i
prosił by czytał dalej. Teraz również.
-
P-przepraszam Roppi-san. – powiedział smutno blondyn, wbijając wzrok w litery
przed sobą – Nie po-potrafię czytać tak p-pięknie jak ty.
- Spokojnie
Tsuki – rzekł miękko, dotykając jego dłoni – To nie jest ważne. Lubię jak ty
czytasz, – na nowo oparł głowę o jego ramię – więc powiedz mi co było dalej,
proszę. – dodał, a wyższy chłopak z nową motywacją dalej brnął przez tekst.
Faktem było, że okularnik zawsze
zazdrościł mniejszemu daru do czytania. Nigdy się nie zacinał, wszystkie słowa
wychodziły niego tak lekko, opowiadał jakby sam to napisał. Tsuki uwielbiał
słuchać Roppiego, a Roppi Tsukiego. Poza tym bardzo spodobała im się książka.
Główny bohater bardzo przypominał bruneta. Także nienawidził ludzi, unikał
kontaktu z nimi i od początku był sceptycznie nastawiony do świata i życia.
Jego podejście radykalnie się zmieniało kiedy spotykał piękną blondwłosą
dziewczynę z wioski.
- Obiadek
gotowy! – słodki głosik Psyche przerwał między rozdziałami. Roppi, choć
niechętnie, wstał i powlókł się za blondynem do jadalni. Jak zwykle przy
obiedzie było głośno. Psyche nawijał nie wiadomo o czym, a Tsugaru patrzył na
niego z pobłażliwym uśmiechem, Delic próbował porozmawiać z Shizuo co
skutecznie utrudniał Izaya, a to z kolei skończyło się tym, że rzucony przez
ex-barmana widelec utknął w ścianie za brunetem i tylko dzięki interwencji
Delica nie zdemolowali mieszkania. Zdawało się, że ów blondyn w białym
garniturze za wszelką cenę stara się ignorować Hibiyę, a ten miał podobne
zamiary i tylko od czasu do czasu zaszczycał go gromiącym spojrzeniem.
Po posiłku wszyscy zajęli się sobą.
Tsuki i Roppi wrócili do swojej lektury.
Główny bohater nazywał się Reilan i nienawidził przebywania z
ludźmi dopóki w zasięgu wzroku nie pojawiała się Tilia – blond włosa piękność i
obiekt jego westchnień. Reilan był nie wysoki o drobnej posturze i dosyć często
znęcano się nad nim, ale zawsze z pomocą przychodziła ta dziewczyna. Tak było
dopóki Reilan po wyzwiskach starszych chłopaków poszedł do smoczej groty. Nie
zląkł się wielkiego czarnego stworzenia nawet kiedy ryknął i zbliżył do niego
kły. Chłopak mimo obojętnej miny był bardzo zafascynowany istotą, otaczającą
się tak niezwykłą aurą.
W tym momencie Roppi poczuł się
dziwnie jakby mu czegoś brakowało.
-
R-Roppi-san już p-późno. Powinieneś się wy-wyspać. – wyjąkał Tsuki. Roppi
zerknął w jego stronę i kiwnął głową. Niechętnie odłożył książkę i ułożył się
do snu.
- Z-zostać z
tobą? – spytał. Brunet podkurczył nogi i podciągnął kołdrę pod nos.
- Nie trzeba
– oparł. Blondyn uśmiechnął się pod nosem, pożegnał się z nim i wyszedł.
Wiedział, że Roppi tak czy siak przyjdzie do niego w nocy przez koszmary senne
i zaciągnie go do swojego pokoju, bo ponoć przy nim nocne zjawy znikają. Ale
tej nocy nie przyszedł. Nie śniły mu się żadne koszmary, wręcz przeciwnie. Śnił
o Smoczym Jeźdźcu – był na miejscu Reilana w jakiejś antycznej krypcie z
księgami. Czytał o smokach. O ich budowie, umiejętnościach, życiu i historii aż
znalazła go Tilia. Miała w sobie wiele wdzięku i uroku, a do tego jako jedyna z
ludzi, których znał za pośrednictwem Reilana, wydawała się być miła i zupełnie
inna niż inni. Jednakże całą jego uwagę na ten moment pochłaniały księgi.
Wtedy się obudził w swoim nudnym,
ciemnym pokoju w tym nudnym, szarym świecie pełnym nudnych, żałosnych,
obrzydliwych ludzi. Poczuł się zdołowany, było mu źle, chciał wrócić do tamtego
świata. Jego wzrok spoczął na zegarze. 04:57. Było już zbyt późno żeby wracać
do spania i zbyt wcześnie, aby wstawać. Nagle coś błysnęło spod poduszki.
Żyletka. Chłopak zacisnął rękę na kołdrze i przygryzł wargę. Tsuki swego czasu
ratował go, opatrywał rany i zabierał żyletki zanim ten zrobi sobie więcej
krzywdy, ale tę jedną zachował… na wszelki wypadek. Teraz kiedy był słaby,
zamroczony cudownym snem, by powrócić do tej głupiej rzeczywistości – teraz błyszczała
do niego w słabym świetle latarni. Wstał i poszedł do łazienki – z ostrzem w
jednej i bandażami w drugiej ręce.
_________________________________________________________
I jak się podobało? Komentujcie :3
_________________________________________________________
I jak się podobało? Komentujcie :3
Emmmm... no więc, ten teges. To było... dziwne. Szczerze to nie rozumiem tego. Na całe szczęście bardzo dobrze piszesz. Mam nadzieję, że z kolejnymi rozdziałami coś się rozjaśni i ogarnę o co w tym wszystkim chodzi. Powodzenia w dalszym pisaniu ^~^
OdpowiedzUsuńPs. Udostępnij pisanie komentarzy anonimkom i zdejmij weryfikację obrazkową :3
Waaa ktoś to jednak czyta *Q* Dziękuję baaaardzo! No więc do rzeczy: dziękuję w szczególności za fragment o dobrym pisaniu, ponieważ tak naprawdę to tego byłam najmniej pewna i wciąż mam wrażenie, że czegoś brakuje. Co do fabuły: na pewno ogarniasz alter osobowości Shizayi, więc to raczej proste, ale ogólnie to postanowiłam zrobić tak, że wszystkie te alter umieściłam razem w jednym domu (później wszystko się wyjaśni) i akcja dzieje się już jakiś czas po tym. A co do reszty z częściami Tsuki x Roppi to faktycznie może się rozjaśnić dopiero później. Także mam nadzieję, że się nie zniechęcisz i wytrwasz ( jeden komentarz, a radość jak cholera *q*)! Dziękuję ci jeszcze raz! ^w^
UsuńPs. Dzięki za uwagi odnośnie weryfikacji i komentarzy ( pierwszy blog w życiu i jeszcze nie do końca ze wszystkim nadążam o.o). Już poprawiłam ^^
dobra wreszcie działa mi dodawanie komentarzy~! Przepraszam ze dopiero teraz....
OdpowiedzUsuńWięc tak:
Jak się dowiedziałam że to Tsuki ze szczęściem i ogólnym zamieszaniem wpadł do domu to aż się zdziwiłam. I jeszcze się nie zająknął O.O wyczyn XD Poza tym gdzieś tam w tekście było "rzekł" nie lepiej było "powiedział" bo to brzmi dziwnie... tak nieswojo XD Czuję się jakbym cię pouczała.... przepraszam jeśli tak to odbierasz to... ja nie chciałam Q.Q nie lubię nikogo pouczać więc nie bierz tego do siebie, dobra? Poza tym piszesz bardzo fajnie, tak.. lekko i przyjemnie. Miło się to czyta :) a no i jestem ciekawa co będzie dalej~! W sumie to najbardziej zaciekawiło mnie czemu Hibya i Delic znów się pokłócili... i mam nadzieję że ktoś wejdzie do tej łazienki i przerwie Roppiemu.... więc: weny~!
Yay! Arigatou Kiasarin-san! Wcale nie odbieram tego jako pouczanie tylko jako NAuczanie (no przynajmniej ja zawsze rozgraniczałam te dwie rzeczy xD) i bardzo dziękuję za te uwagi. Na pewno bardzo mi pomogą. To "rzekł" mnie też nie pasuje, ale nie chcę używać powtórzeń i dlatego to tak wychodzi ;-; Ogólnie dosyć często mam problem z wprowadzaniem dialogów, ale staram się poprawiać! Jeszcze raz dziękuję za wszystko!
UsuńP.S. Uwielbiam opowiadania Kiasarin-san i Inu-chan na blogu Aoi sora to kotori. Są cudowne i zawsze was podziwiałam ♥ :3
Łoł, łoł, łoł...łoł o.o Czyli Tsuki i Roppi czytali sobie książkę. Wieczorem, Roppi miał sen związany z książką i postanowił się pociąć. :/ To dziwne. Po co mu w ogóle bandaż? Ja gdybym nie mogła pójść spać, żeby wrócić do danego snu, a miałabym żyletkę to bym się nią zacięła na śmierć, żeby już zawsze być w tej krainie, a nie żeby sobie ulżyć...w czym?...poszedł do łazienki, żeby się pociąć. :/
OdpowiedzUsuńNo, to jedyne czego nie rozumiem. :) Reszta bardzo mi się podobała, a najlepszy był widelec w ścianie. :3 Ide czytać dalej :*
Pozdrawiam~
No i właśnie dlatego to zwiesiłam xD Nic się nie trzyma kupy :P
UsuńZarzuciłaś mnie komentarzami w jeden dzień i nie wyrobię z odpisywaniem xD Ale dzięki <3