- Dzień dooooobryyyy Ren –
chan – zawołał wesoły blondyn jakieś dwadzieścia metrów przed nim.
- Taaa, dzień dobry – wyraz
twarzy Ren’a nie dziwił nikogo poza Neko. Chłopak wyglądał co najmniej jak
zombie, a jego przyjaciel – wręcz przeciwnie: wesoły, promienny, schludnie
ubrany i wypoczęty, mimo iż było widać drobne cienie pod oczami.
- A nie mówiłem, że będziesz
się źle czuł? No właśnie mówiłem. – Neko dogryzł chłopakowi za to, że się go
nie słuchał.
- Tak, tak, miałeś rację, ale
to i tak nie pierwszy raz. A no właśnie. Co do wczoraj to jeszcze raz
przepraszam, ale chyba byłem po prostu zdenerwowany, bo dyrektor zapomniał
wysłać prac uczniów pierwszego roku na konkurs literacki, wczoraj upływał
termin i na ostatnią chwilę od rana musiałem mu pomóc podpisywać wypracowania,
a później ledwo zdążyłem je wysłać, do tego myślałem, że spóźnię się na lekcje,
a okazało się, że miałem przestawiony zegarek o godzinę do tyłu. I jeszcze
jedno. – ciągnął dalej Ren spoglądając na przyjaciela – Dobrze, że podniosłeś
Asakurę Ayako na duchu. Zawsze była strasznie przybita z powodu swoich oczu, a
przecież nie było do tego podstaw. Masz także podziękowania od jej siostry
Amane – nie zdążyła cię wczoraj znaleźć.
- Dzięki Ren – chan za
przeprosiny i za wszystko. – Neko uśmiechnął się do Ren’a, a ten skinął głową.
Neko cały dzień martwił się
czy Ren wytrzyma. O dziwo na matematyce i historii nawet się ożywił, ale fizyka
i geografia były torturą. Ledwo cokolwiek rozumiał. Udało mu się nie zasnąć na
żadnej z lekcji.
Tej nocy Ren znów uczył się do późna, a Neko znów
wyskoczył przy jego oknie, by go zagonić do łóżka. I tak kilkanaście nocy z
rzędu. I tak dzień w dzień Ren wyglądał jak żywy trup.
- Ren – chan jest 21:56. Masz
cztery minuty na przebranie się w piżamę, zgaszenie światła i pójście do łóżka.
– Neko od razu kiedy pojawił się przed oknem Ren’a wyrecytował godzinę i
polecenia tonem absolutnie nie znoszącym sprzeciwu.
- A może jakieś „cześć” na
powitanie. – dogryzł Ren.
- To nie była prośba. –
odrzekł groźnie Neko.
Ren westchnął cierpiętniczo,
poszedł się przebrać i wrócił do przyjaciela. Ten spojrzał na zegarek i pokiwał
głową z aprobatą.
- Pięknie. Masz jeszcze dwie
minuty żeby się położyć i zgasić światło.
- Nie zachowuj się jakbyś był
moją matką. – powiedział Ren.
- Dobra. Już więcej nie będę
przychodził, ale kładź się wcześniej. Dobranoc. – chłopak powiedział to
zupełnie neutralnym tonem, niepodobnym do niego, nawet nie zaczekał na
odpowiedź tylko od razu pobiegł z powrotem do domu. Ren był lekko zszokowany,
że Neko tak po prostu się posłuchał. Właściwie to nie przeszkadzało mi, kiedy
tu przychodził. Nawet było miło jak od tak po prostu przyszedł i rozmawiał ze
mną od tak sobie. Eh muszę uważać na to co mówię żeby nikt mnie źle nie
zrozumiał. Pomyślał. Spojrzał na zegar. 21:59.
- A niech mu będzie. – rzekł
do siebie i poszedł spać.
Następnego ranka czuł się jakoś dziwnie. Nie był zmęczony
– wręcz przeciwnie. Wyspał się i miał mnóstwo energii. Myślał jasno i nie
chwiał się kiedy szedł. Neko widział, że Ren wygląda już dużo lepiej, ale nadal
się martwił. Może i był wypoczęty, lecz wciąż mocno osłabiony, nie uzupełnił
jeszcze całkowicie laku snu.
-Hej, Ren. Jak się czujesz? –
zapytał z troską w głosie.
- Hej. Czuję się świetnie!
Mam tyle energii! – odparł żywo, ale wciąż nie ukazując emocji.
Mimo wszystkich zapewnień
przyjaciela Neko pilnował go przez cały dzień. Nic mu nie było, na lekcjach nie
był rozproszony i żadne słowa nauczycieli mu nie umykały. Większość wątpliwości
Sugiyamy zostały rozwiane. Została jeszcze jedna lekcja. Zadzwonił dzwonek i
wszyscy usiedli na swoich miejscach. Wszystko było w porządku.
- Kto rozwiąże to równanie?
Może Akiyama – kun? – Pani Takeda Miyo wyznaczyła Ren’a, ale ten nie ruszył się
z miejsca. –Akiyama – kun? – powtórzyła pytanie. Ren dalej nie zareagował.
Osunął się z krzesła i z hukiem spadł na ziemię.
- Ren – chan! – Neko
błyskawicznie podbiegł do przyjaciela, przewracając po drodze krzesło. Klęknął
obok niego, a dookoła zebrały się wszystkie dziewczyny. Pani Takeda wybiegła po
pielęgniarkę.
- Ren – chan co się stało?
Otwórz oczy! – rozejrzał się po ciasnym kręgu wokół nich i ze złością
stwierdził, że wszystkie dziewczęta tylko stoją i głupio patrzą. – Odsuńcie
się! Dajcie mu więcej miejsca! Otwórzcie okna! – sprawdził czy Ren oddycha. Na
szczęście był tylko nieprzytomny. Zobaczył jak wszyscy koledzy z klasy rzucili
się do okien, jeden z nich zadzwonił na pogotowie, a jedyna rozsądna Yuki
odepchnęła dziewczyny na swoje miejsca.
- Sugiyama – kun możemy coś
jeszcze zrobić? – usłyszał za sobą jakiś głos.
- Po prostu Neko. Nie, na
razie musimy czekać na karetkę, ale wielkie dzięki za pomoc Shimura – kun. –
brunet uśmiechnął się słabo.
- Wystarczy po imieniu. Shin.
– Neko skinął na to głową.
Po chwili przyjechała
karetka. Zabrali Ren’a, a Neko, po rozpaczliwych błaganiach, pojechał razem z
nimi. Po drodze zbadali nieprzytomnego. Kiedy dotarli do szpitala, wypytali
chłopaka o kilka rzeczy na temat Ren’a.
- Akiyama Ren, czternaście
lat, urodzony siedemnastego lipca. Z tego co wiem to nigdy mu się nie zdarzały
poważniejsze choroby ani omdlenia, ale nie wiem co się działo w przeciągu
ostatnich dwóch lat.
Zawieźli go do gabinetu,
podłączyli aparatury i położyli na sali. Neko podziękował za pomoc i zajął
miejsce przy przyjacielu. Schował twarz w dłoniach i pociągnął kilka razy
nosem.
- Głupek… a mówiłem żebyś na
siebie uważał. – rzekł zachrypniętym głosem. Spojrzał na spokojną twarz
chłopaka i otarł łzy. Dopiero po całym dniu, wieczorem przyszła pielęgniarka.
- Przepraszam – zagadnął –
Prawdopodobnie on zasłabł z wyczerpania, prawda? – pielęgniarka zerknęła na
listę, którą miała w rękach i przytaknęła.
- To też. Osłabienie
organizmu przez brak wypoczynku oraz niedobór składników odżywczych. Oznacza
to, że nie jada prawidłowo. – początkowo Neko się zdziwił, ale skinął głową na
znak, że zrozumiał. Pielęgniarka dodała do kroplówki przepisane leki.
- Powinieneś wrócić do domu i
się przespać, bo inaczej i ciebie będziemy musieli leczyć – zażartowała z
lekkim uśmiechem co Neko odwzajemnił nieco smutniej.
- Czy mógłbym przy nim zostać
na noc? – zapytał.
- Jeżeli twoi rodzice nie
mają nic przeciwko. – odpowiedziała na jego pytanie.
- Nie mają.
- Przyniosę dodatkowe łóżko.
– rzekła do niego i skierowała się do wyjścia, ale Neko zaoponował.
- Naprawdę nie ma takiej
potrzeby. – dziewczyna uśmiechnęła się.
- Nazywam się Nakazawa Mei. To
żaden problem. – i wyszła.
Kiedy przyniosła łóżko Neko
podziękował jej i także się przedstawił. W razie potrzeby kazała zadzwonić
dzwonkiem. Zanim wyszła Neko zauważył coś w jej torbie.
- Lubisz horrory? – zapytał.
Mei odwróciła się i z entuzjazmem odpowiedziała.
- Uwielbiam!
- Ja też! Ten autor jest
według mnie najlepszy. – uśmiechnął się szeroko do dziewczyny.
- John L. Blacksmith. Pisze
najlepsze historie. Ta jest moją ulubioną. „Odbicie”. – rzekła
rozentuzjazmowana. Neko gestem pokazał jej by usiadła obok, ale ta pokręciła
smutno głową. – Nie mogę. Muszę skończyć obchód. Ne, Neko – kun, daj mi swój
numer telefonu. Będziemy mogli później się spotkać. – zapytała z zapałem. Neko
słysząc to od razu wyrecytował swój numer i poprosił o jej własny.
- Przeczytałem setki książek,
ale z nikim prócz Ren – chan nie mogłem o nich rozmawiać! – wyrzucił Sugiyama.
Mei uśmiechnęła się i już w progu powiedziała:
- To do zobaczenia „panie
wielki miłośniku horrorów”. – wróciła do swoich obowiązków, a Neko cieszył się,
że ma nową przyjaciółkę, i że chociaż na chwilę odciągnęła go od smętnych myśli
na temat przyjaciela.
Spędził przy nim całą noc. Siedział na łóżku, ale nie
spał. Zwyczajnie nie był w stanie, wiedząc, że Ren może obudzić się w każdej
chwili. Na zewnątrz zaczynał się świt. Neko wstał na chwilę, by podnieść
zasłony w oknach. Słońce cudownie wdzierało się do szarego pokoju i przyjemnie
ogrzewało pomieszczenie. Wtedy usłyszał za sobą szelest.
- Neko – chan… - głos
chłopaka był słaby i zachrypnięty. Mrużył oczy od wciąż słabego światła
słonecznego. Neko przez chwilę stał, zastanawiając się czy się nie przesłyszał,
ale po chwili otrząsnął się i podbiegł do niego. Chwycił jego dłoń i gorączkowo
go wołał.
- Ren – chan! Ren – chan jak
się czujesz?
- Strasznie mnie boli głowa.
Gdzie jesteśmy? – zapytał, krzywiąc się. Neko poczuł ulgę, że w końcu się
ocknął i od razu powiedział, że znajdują się w szpitalu. Widząc niezrozumienie
na twarzy drugiego blondyna, wyjaśnił.
- Zasłabłeś na ostatniej
lekcji. Koledzy z klasy pomogli do czasu kiedy przyjechała karetka. Zabrali cię
i teraz jesteś tutaj. – Ren westchnął i zadał kolejne pytanie.
- Jak długo tu jestem?
- Na szczęście tylko od
wczoraj. Cały czas cię pilnowałem. – odpowiedział chłopak.
- Niepotrzebnie. Mogłeś zająć
się sobą. – prychnął Ren i dodał cicho pod nosem. – Mimo wszystko, dzięki. Puść
mnie już. –Neko wciąż trzymał jego dłoń i kiedy ten zwrócił mu uwagę szybko się
zreflektował i przeprosił go.
- Ren - chan. Zdarzało ci się
to już kiedyś? – zapytał z troską w głosie. Chłopak zastanowił się chwilę.
- Raczej nie… - odrzekł
powoli, unikając wzroku drugiego. Neko jednak wiedział kiedy ten kłamie.
- Wiesz dlaczego tak się
stało? – kontynuował przesłuchanie. Akiyama odrobinę się zirytował i spojrzał
groźnie na przyjaciela. Starał się nie wybuchnąć.
- Nie wiem. Powiedz mi
doktorze House. – rzucił sarkastycznie, ale jego przyjaciel nie dał się zbić z
tropu. Zacisnął pięści i z zaciętym spojrzeniem wbitym w przyjaciela
odpowiedział.
- Wiedziałem, że prawie nie
sypiasz, ale dopiero pielęgniarka mi powiedziała, że masz wyniszczony organizm
przez to, że nie jesz! Twoje ciało nie dostaje składników odżywczych żeby móc
normalnie funkcjonować! Jak tak dalej pójdzie to długo nie pociągniesz! Do
czego ty chcesz doprowadzić!? – mówił podniesionym głosem. Był zwyczajnie
wściekły na niego, że o siebie nie dba, że wciąż sam sobie szkodzi, i że musi
się o niego zamartwiać czy będzie w stanie dojść do klasy na zajęcia. Ren znów
był lekko zszokowany tym, że wiecznie zadowolony, miły i uśmiechnięty Neko
teraz ledwo nad sobą panował. Odwrócił wzrok. Nie chciał patrzeć mu w oczy.
Wiedział, że to jego wina, ale nie wiedział jak się do tego przyznać, a może
raczej nie chciał się przyznawać.
- Nie chcę żeby coś ci się
stało… - dodał półszeptem ze spuszczoną głową. Pojedyncza łza spłynęła mu po
policzku, mieniąc się w złotym świetle słońca, i zostawiając za sobą mokry
szlak żeby w końcu spłynąć po podbródku i spaść, plamiąc biała koszulę. Ren w
tym momencie nie mógł oderwać od niego
oczu. Kiedy zobaczył go, płaczącego, znowu odezwały się te okropne wyrzuty
sumienia. Mimo to nie wiedział co ma odpowiedzieć. Na szczęście wyręczył go
lekarz, który właśnie wszedł do sali. Przywitał się z chłopcami i zajął
badaniem Ren’a.
- Wszystkie wyniki w normie.
Po południu będziesz mógł opuścić szpital. – rzekł do leżącego blondyna kiedy
skończył go badać. Chłopak skinął tylko głową, a mężczyzna wyszedł. Neko lekko
się uśmiechnął na wieść, że wszystko już z nim dobrze. Postanowił wykorzystać
sprawdzony przez siebie patent na rozładowanie napięcia. Wyjął ze swojej torby
słuchawki, usiadł obok przyjaciela i podał mu jedną. Jeden z kącików ust
Akiyamy uniósł się nieznacznie. Wziął słuchawkę i włożył do ucha. Następne
kilka godzin spędzili razem słuchając ich ulubionej muzyki. Nie odzywali się
ani słowem, a raczej nie musieli nic mówić. Ot tak bez zbędnej mowy, oparci o
siebie, dostosowując rytm serc do dźwięku i do siebie nawzajem. W ten sposób
Ren przeprosił Neko, a on mu wybaczył. Jak za starych dobrych czasów…
____________________________________________________________________________I jak? Podoba się? Oto zakończenie rozdziału drugiego - "Bezsenność". Nie wspomniałam wam o tym, ale mam podzielone to opowiadanie na rozdziały, a na blogu dzielę na części (doprawdy nie wiem dlaczego w Wordzie wychodzi mi 5 stron, a notka jest taka krótka ;-; ). Osobiście bardzo lubię Mei i od razu mówię żebyście się nie martwili, że ucięłam w dalszych częściach jej wątek, bo ona będzie bardzo ważną postacią w późniejszych częściach ^^Zapraszam do komentowania :3 Będę niezmiernie szczęśliwa *^*
Buahaha :D Mój komentarz jest jako jedyny przy tym poście :3 Jaka ja fajna :*
OdpowiedzUsuńPoza tym, że jestę fajna :3 stwierdzam wszem i wobec (jako papierz), że ten rozdział jest naprawdę świetny :) Taki uroczy i wgl, jak Neko się martwi o Ren'a :*
Idę czytać alej ~Pozdrawiam