Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

czwartek, 16 stycznia 2014

Zakochany Neko 9

Jestem padnięta~! Idę spać, a dla pilnujących Internetów rozdzialik :D


________________________________________




Następne dni mijały im różnie; Neko był tym weselszy im bliżej piątku, a Ren tym bardziej rozdrażniony i zdołowany. Aż w końcu nastał piątek. Było bardzo zimno, a z nieba prószył delikatnie śnieg. Godzina 17:45. Ren już czekał w parku owinięty szczelnie jasnym płaszczem i bordowym szalikiem. Miał zaróżowione policzki i nieodgadniętym wzrokiem wpatrywał się w ziemię. Był lekko skołowany, nie wiedział co ma o tym myśleć. Neko nie wzbudzał w nim obrzydzenia, wręcz przeciwnie, bardzo go lubił, w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi już od dziecka, ale kiedy dowiedział się o jego uczuciach wszystko mu się pomieszało w głowie. Cały czas miał wrażenie, że coś jest nie tak, ale nie z Neko tylko z nim samym. Pogrążony w myślach przyłożył lekko zaciśniętą dłoń do klatki piersiowej, a z zadumy wyrwał go biegnący w jego stronę blondyn. Wydawał się być szczęśliwy jak nigdy.
- Przepraszam, że musiałeś czekać. Długo już tu jesteś? – zapytał lekko zdyszany.
Ren pokręcił głową.
- Nie, ma za co, dopiero co przyszedłem, z resztą i tak za wcześnie. Chodźmy już – odrzekł i zakrył lekko twarz szalikiem.
Neko uśmiechnął się i poszli przed siebie.
- O czym myślisz? – spytał po dłuższym czasie Sugiyama kiedy zauważył, że jego towarzysz znów wpatruje się w chodnik nieobecnym wzrokiem.
Ren drgnął i zerknął na drugiego, ale zaraz się speszył i odwrócił, gdy zobaczył jego spojrzenie; wprost pełne szczerości i troski.
- O – o niczym szczególnym – zająknął się. Nigdy mu się to nie zdarzało, więc dlaczego teraz? – Tak właściwie to gdzie idziemy? – zapytał.
- Najpierw coś zjeść, a potem zobaczysz! – niemal odśpiewał to z radości.
Wszystko przemyślał co do dzisiejszego wieczoru. Wiedział, że Ren się krępuje i restauracja nie byłaby dobrym pomysłem za to kawiarnia przy barze pozwoliła mu się trochę rozluźnić. Nie naciskał na niego, tylko delikatnie zapytał na co ma ochotę. Z pośród niezliczonej ilości ciast, ciastek i deserów wybrał kawałek czekoladowego tortu z odrobiną śmietany i miętą na wierzchu do tego szarlotkę z owocami leśnymi na ciepło i lodami śmietankowymi na wierzchu oraz waniliowe cappuccino z cynamonem. Neko zaś poprosił o kawałek tortu z truskawkami i malinami przekładane z bitą śmietaną, kawałek ciasta jagodowego z mnóstwem tych owoców, a do tego karmelowe cafe latte z kakaową posypką.
- Ale dobre! – zachwycił się Ren. Rozluźnił się niemal całkowicie co tylko ucieszyło brązowookiego, który także zajadał się swoimi przysmakami.
- Z czego się śmiejesz? – zapytał niebieskooki. Neko starał się za wszelką cenę nie wybuchnąć śmiechem. Podsunął przyjacielowi ekran telefonu, aby się przejrzał. Ren miał nad ustami wąsy z pianki od cappuccino i też zaczął się z siebie śmiać i w tym samym momencie Neko zamilkł. Wpatrzył się w śmiejącego chłopaka i nie potrafił oderwać wzroku.
- Coś się stało? – dopytał Ren, ścierając ślady z warg.
- Uśmiechnąłeś się. – zauważył i powtórzył ten gest.
Ren odrobinę się zawstydził, ale jego kąciki ust wciąż były uniesione. Uśmiech to była u niego wyjątkowa rzadkość, a Neko przeszło przez myśl, że dałby się pokroić, żeby móc zawsze widzieć go takiego szczęśliwego.
            Mimo protestów drugiego blondyna Neko zapłacił za nich obu i poszli dalej.
- Gdzie teraz? – spytał Ren.
- Zobaczysz. – odrzekł radośnie Sugiyama.
Szli tak przez kilkanaście minut aż zatrzymali się przy lodowisku. Dookoła poustawiane były płonące latarnie, orkiestra smyczkowa grała piękne melodie, a ludzie śmiali się, jeździli i tańczyli do rytmu. Neko wyciągnął rękę w stronę Ren’a.
- Serio? – spojrzał z rezygnacją na blondyna, ten tylko pokiwał głową – Ludzie będą się gapić – kontynuował.
- Nie będą – odrzekł. – Są zbyt zajęci sobą. No chodź .
Ren westchnął i chwycił dłoń Neko, który pociągnął go do jednego z drzew, pod którym schowane były dwie pary łyżew. Włożyli je i po chwili byli na lodzie. Przez jakiś czas po Prostu jeździli w koło obok siebie póki Neko nie chwycił drugiego za ręce i nie poprowadził do tańca. Przez moment Ren chciał się wyrwać, ale o dziwo nikt na nich nie zwracał uwagi, więc skoro musiał to rozluźnił się i dał się prowadzić. Wkrótce zaczęło mu się to nawet podobać.
            Kiedy byli już zmęczeni zostawili łyżwy i poszli w kierunku ostatniego punktu w planie randki Neko. Szli przez kilkanaście minut aż doszli do parku. Latarnie oświetlały skrzący się śnieg. Ścieżka była trochę odśnieżona, ale znów zaczęło sypać z nieba, więc i tak wszystko będzie zakryte. W parku było bardzo niewielu ludzi, a miejsce, do którego zmierzali było jeszcze bardziej odludne. Doszli gdzieś, gdzie nie było ani jednej żywej duszy, tylko samotna latarnia jako jedyne źródło światła na dosyć dużej otwartej przestrzeni z każdej strony zasłoniętej drzewami. Podeszli pod samą latarnię.
- Pamiętasz, prawda? – bardziej stwierdził niż zapytał Neko – Kiedy przychodziliśmy tu wieczorami patrzeć w gwiazdy.
Ren przytaknął i zamknął oczy.
- Teraz nic nie będzie widać – to rzekłszy, poczuł dotyk na swojej dłoni. Otworzył oczy i zobaczył jak Neko wyłącza latarnię. – C – co? – przez chwilę był zdezorientowany, ale brązowooki chwycił jego dłoń i spojrzał w górę. Ren poszedł w jego ślady już nawet nie zwracając uwagi na ich splecione ręce. Niby wyłączona tylko jedna latarnia, a dookoła było tak ciemno, że wszystkie gwiazdy były idealnie widoczne. Ale to przecież było nie możliwe. Co z innymi światłami? Całe Shinjuku miało zgaszone każde możliwe źródło światła. Ren nie mógł w to uwierzyć. Jego oczy błyszczały od milionów gwiazd wiszących nad nimi.
- Dlaczego…? – zapytał cicho.
Neko nie odpowiedział.
- Wracajmy już – odrzekł po dłuższej chwili, a kiedy byli kilka kroków od latarni, zapaliła się wraz z całą resztą miasta.
Ren przypomniał sobie, że wciąż trzymają się za ręce i natychmiast schował ręce do kieszeni ani trochę nie speszony. Neko mimo to wciąż się uśmiechał z uroczymi wypiekami na twarzy. Odprowadził Ren’a pod same drzwi.
- Ne, dzięki za to, że to wszystko przygotowałeś Neko – chan.
- Nie ma za co – odrzekł uśmiechnięty.
Akiyama już miał wchodzić do domu kiedy przyszła mu do głowy pewna myśl. Westchnął mentalnie i czuł, że będzie tego żałował, ale mimo to zawrócił się i lekko pocałował Sugiyamę w policzek. Zszokowany chłopak spojrzał na niego.
- To nic nie znaczyło! Po prostu jakoś musiałem się odwdzięczyć. Jesteśmy kwita! – to mówiąc zatrzasnął za sobą drzwi.
Drugi blondyn wciąż niedowierzając stał jak słup soli. Dopiero po dłuższej chwili dotknął prawego policzka i uśmiechnął się do siebie. Z zamglonym po dzisiejszym dniu umysłem wracał do domu mając w głowie tylko wcześniejszy moment.
Ren natomiast miał wyrzuty sumienia. Miał wyrzuty sumienia, ponieważ zakochał się w nim chłopak; jego najlepszy przyjaciel, a on dawał mu nadzieję, kiedy doskonale wiedział, że nigdy nie odwzajemni jego uczuć.



Rozdział 6 – Powtórka katastrofy

         Następnego dnia Ren zastanawiał się jak zachowa się Neko. Czy wspomni coś o „randce” czy może będzie milczał, a może uda, że nic takiego się nie wydarzyło. Ale Neko zachowywał się tak jak co dzień, więc zmartwienia drugiego odeszły w cień, ale następne przyszło razem z farbowanym blondynem bez mundurka szkolnego.
- Yo, Neko – kun, Ren – kun!
- Tylko ciebie tu brakowało – mruknął chłopak w kitce. – A tak na marginesie; nic nie upoważnia cię do ignorowania szkolnych zasad i nie noszenia uniformu, więc radzę ci szybko jakiś założyć zanim załatwię ci bilet w jedną stronę do wylecenia ze szkoły.
- Wszyscy mówią o wczorajszym nagłym zaniku prądu w całym Shinjuku. Wiecie może coś o tym? – gwiazdor w ogóle się nie przejął, jakby Ren nic nie powiedział i zmienił temat.
- To nie nasza wina jeśli elektrownie nawalają – chodź tak właściwie to była nasza wina. Dodał Neko w myślach.
- Hmm… w sumie racja. No to Ren – kun co tam u ciebie? Wczoraj nie było cię w domu. Zazwyczaj nie wychodzisz wieczorami. A może umówiłeś się z jakąś dziewczyną? – drążył Yuuta.
Chłopak zastygł, by po chwili podnieść wzrok na szarookiego. Jego głos był nadzwyczaj spokojny.
- Czy ty mnie szpiegowałeś?
- Ja? A skąd! Przypadkiem zobaczyłem cię z jakąś dziewczyną na lodowisku. To musiała być naprawdę niezła laska żebyś dał się uwie… - urwał kiedy w ułamku sekundy żelazny uścisk Rena miażdżył mu krtań. Niebieskooki prychnął kpiąco.
- Jesteś beznadziejny. Żeby nie umieć się obronić przed tak prostym atakiem – jak na zawołanie piosenkarz zaatakował go kolanem, ale Akiyama obrócił się tak żeby cios go ominął i w tym samym momencie puścił jego gardło i złapał w zgięciu wystawionego kolana tak, że teraz chłopak zwisał głową w dół, aby po chwili upaść na ziemię i oberwać mocnym kopniakiem w splot słoneczny. Ren wrócił na miejsce i zadzwonił dzwonek. Gdy do sali weszła nauczycielka, zerknęła tylko na zwijającego się blondyna i westchnęła.
- Nie wnikam… Hirose – kun bądź tak miły i zawlecz swoje zwłoki do ławki, dobrze?
Neko prychnął i zaśmiał się głośno, a z nim cała klasa. Znokautowany chłopak rzucił mu tylko gniewne spojrzenie i ostrożnie zebrał się na swoje miejsce. Rozbawiony Neko spojrzał na przyjaciela, czytającego książkę i natychmiast odwrócił wzrok, kiedy napotkał jasnoniebieskie tęczówki Ren’a. Drugi blondyn zrobił to samo w momencie, w którym przypomniał sobie wczorajszy dzień. Bał się, że Neko mógł źle odebrać jego intencje, mimo że wyraźnie powiedział, iż to nic nie znaczyło.
            Po niecałych dwóch tygodniach rodzice Ren’a wrócili z kolejnych wyjazdów służbowych i zaprosili Neko na obiad.
- Ne, Neko – chan, masz już jakieś plany na przyszłość? Do jakich szkół chcesz pójść? – zagadnął pan Kazuma – ojciec Ren’a. Był przystojnym blondynem urodzonym w Angli, stąd też naturalny kolor włosów jego syna. Jego imię i nazwisko wynikały z pochodzenia jego prapradziadka.
- Już próbujesz zaciągnąć słodkiego Neko – chan do swoich interesów. Wstydziłbyś się, kochanie! – zaśmiała się pani Alisa, która z kolei była rodowitą Japonką z zagranicznym imieniem. Obydwaj chłopcy pomyśleli, że państwo Akiyama są idealnie dobrani. Spokojny, wyrozumiały i pomysłowy pan Kazuma oraz wybuchowa, słodka i energiczna pani Alisa.
- Nie, w porządku. Myślę, że zostanę w Japonii, w liceum Harukawa i kontynuując ciąg pójdę na Uniwersytet Harukawa. – odpowiedział Neko.
- Oho! To tak jak nasz Ren – kun planował! – rzekł rozentuzjazmowany Kazuma – Czyli wciąż będziecie razem się uczyć, to wspaniale!
Neko zerknął kątem oka na Ren’a i poszerzył uśmiech.
- Alisa – san musi pa…
- Alisa – chan! – przerwała mu szybko, poprawiając go odnośnie swojego imienia. Wolała kiedy chłopak odnosił się do niej jak do przyjaciółki.
- Dobrze więc. Alisa – chan – uśmiechnął się przepraszająco – musisz mi dać swoje przepisy, to wszystko jest fenomenalne!
- A! Arigatou Neko – chan, ale musisz mi obiecać, że zachowasz je tylko dla siebie. – mrugnęła do niego konspiracyjnie z lekko wystawionym językiem. Chłopak potrząsnął głową energicznie i wszyscy się roześmiali, nawet Ren uśmiechnął się pod nosem.
            Po obiedzie wszyscy pomogli sprzątać. Ojciec z synem wyszli z kuchni, a Neko zamienił jeszcze słówko z Alisą.
- Neko – chan, lubisz Ren – chan, prawda? – szatynka bardziej stwierdziła niż zapytała. Blondyn zmieszał się odrobinę.
- Oczywiście, w końcu przyjaźnimy się od dzieciństwa…
- Nie o to mi chodziło. – spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem. Sugiyama bardzo lubił panią Alisę. Zastępowała mu jego własną matkę, którą widywał raz na rok, a i tak z nim nie rozmawiała ani nie interesowała się niczym co się u niego dzieje, z resztą to samo tyczy się jego ojca, którego zastępuje mu pan Kazuma. – Kochasz go.
_______________________________________________________________
Za. Dużo. Cukru. Moim zdaniem :D Ale mam nadzieję, że to się niedługo poprawi ;-; A wy co o tym myślicie? :D

4 komentarze:

  1. Informuję, że ten blog został nominowany do (łańcuszka) Liebser Award. Szczegóły na http://mi-lka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię cukier *o* nie w nadmiarze, ale lubię i bardzo mi się podoba całe to opowiadanie o Neko. :3 Taki uroczy. <3
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń