Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

czwartek, 14 sierpnia 2014

Zakochany Neko 15

No hejka~! Wen jest! Rozdział jest! Enjoy~! I komentujcie proszę~! <3

_______________________________________________________




Rozdział 8 – Coraz bliżej


            Wiatr na zewnątrz nieznacznie przycichł. Rozmowa wywiązała się sama. Wrócili myślami do dawnych czasów.
- Ostatnio stałeś się magnesem na kłopoty – zaśmiał się nerwowo Sugiyama.
- Nic na to nie poradzę – odburknął w odpowiedzi.
Było miło aż się ściemniło. Poszli na górę do pokoju, w którym spali, kiedy byli dziećmi. Był dosyć mocno zakurzony, ale szybko go pozamiatali. Położyli się w futonach.
- Śnieżyca jeszcze przez jakiś czas nie ustąpi, będziemy musieli tu zostać jeszcze kilka dni. – stwierdził Neko.
- W spiżarni powinny być jakieś zapasy, więc raczej nie będzie problemu.
Sugiyama skinął głową.
- Tak czy siak, trzeba spać. Dobranoc Ren-chan. – uśmiechnął się słodko.
- Dobranoc Neko-chan. – rzucił i zdmuchnął świeczkę.
            Musieli zostać tam jeszcze przez trzy dni nim  śnieżyca ustała i mogli wrócić do domu. Wszystko wróciło do „normy”. Po powrocie do szkoły, niestety nie wszystko było tak różowe jak mogłoby się wydawać. To był ich pierwszy dzień w szkole od nocy pożaru i wszyscy zastanawiali się co się z nimi działo. Ledwie przekroczyli próg szkoły, a wszyscy rzucili się na Ren’a z westchnieniami ulgi i kondolencjami. Po pierwszej dwudziestce miał serdecznie dosyć.
- Jeżeli jeszcze ktoś przyjdzie mi uścisnąć rękę, przyłożę mu bez względu na to czy to chłopak czy dziewczyna.
Weszli do klasy, a dziewczęta, które tak dobrze znali, przerwały rozmowę i spojrzały w ich stronę. Na ich twarzach widać było zaskoczenie, następnie ulgę, żal, smutek i troskę. Wszystkie te emocje w zaledwie ułamku sekundy zanim Haru, która do tej pory opierała się dłońmi na ławce, wyprostowała się i podeszła do nich. Już otwierała usta, by coś powiedzieć, ale Ren jej przeszkodził.
- Ani mi się waż. – wycedził chłodno, wymawiając każde słowo powoli i z naciskiem. Dziewczyna zamknęła usta i w jakiś sposób rozumiejąc jego uczucia, nie wspomniała o tamtych wydarzeniach, tylko pewnym, ale jednocześnie cichym głosem przywitała go:
- Witaj z powrotem Akiyama-kun. – skinął głową w odpowiedzi i skierował się na swoje miejsce powtarzając wcześniejszy gest do pozostałych dziewcząt. Neko, który dotychczas stał obok niego milcząc, zmarszczył gniewnie brwi. Przywitał się z Haru, a następnie z każdą z dziewczyn z osobna, po czym podszedł do zaczytanego już w kolejnej powieści przyjaciela, dając wcześniej dziewczynom znak, żeby zaczekały chwilę z pytaniami. Oparł dłonie na blacie ławki i pochylił się nad nim. Zero reakcji.
- Ren-chan. – zawołał do niego pewnie, ale cicho, tak, by tylko on usłyszał. Nadal nic. Neko był już wystarczająco zdenerwowany i zmęczony zachowaniem Ren’a. Zamknął jego książkę z trzaskiem i zabrał mu ją, nie zwracając uwagi na jego protesty. Jeszcze raz pochylił się nad nim, nie zauważając tego, że połowa klasy im się przygląda.
- Możesz wreszcie przestać zachowywać się jak nieznośne i rozpieszczone do szpiku kości dziecko? – zapytał sarkastycznie.
- Skoro ci to przeszkadza to nie musisz się ze mną zadawać. – odparował szorstko i spróbował odebrać swoją własność.
- Posłuchaj mnie przez chwilę. – bardziej rozkazał niż zaproponował Neko, oddalając „Eragona” od wyciągniętej ręki blondyna – Wiem, że jest ci ciężko, mnie również, ale nic cię nie upoważnia do lekceważenia twoich przyjaciół. – utkwił wzrok w oczach Ren’a, ani na chwilę mu nie ustępując – Wiem, że nie łatwo się z tym pogodzić, ale postaraj się otrząsnąć. Wszyscy są tu dla ciebie, żeby ci pomóc. Jeśli mnie nienawidzisz – w porządku. Ale nie odtrącaj swoich przyjaciółek. Haru, Yuki, Alice, Amane i Ayako chcą cię jakoś pocieszyć, chcą z tobą porozmawiać i sprawić, że przynajmniej po części będzie tak jak dawniej.
- Ale dlaczego?! Dlaczego tak bardzo chcecie pomóc w tak bardzo beznadziejnej sprawie tak bardzo beznadziejnemu człowiekowi jak ja?! – warknął na niego półszeptem przez zaciśnięte zęby, żeby nie krzyknąć. Spojrzenie Neko było tak intensywne i poważne, że Ren w końcu musiał zerwać kontakt wzrokowy i spuścił odrobinę głowę.
- Wiesz, wszyscy ludzie są umysłowo chorzy. – zaczął z taką delikatnością w głosie, że chłopak nieświadomie uniósł odrobinę głowę – Niektórzy lubią sprawiać innym ból, inni przyjemność, jeszcze inni wolą tego wszystkiego dostarczać tylko sobie. A niektórzy czują się źle jeżeli nie mogą pomóc komuś, kogo kochają. – przerwał na chwilę i uśmiechnął się smutno, kiedy jego oczy spotkały się z lekko przeszklonymi oczami Ren’a – Kocham cię Ren-chan, czy tego chcesz czy nie, moje uczucia wobec ciebie się nie zmienią, będą tylko silniejsze i musisz wiedzieć, że boli mnie to, że spotyka cię tyle krzywd, że jesteś nieszczęśliwy i że nie chcesz mojej pomocy. Że nie chcesz ICH pomocy. – wskazał na ich przyjaciółki, rozmawiające przyciszonymi głosami z umartwionymi minami na drugim końcu sali. – One też cię kochają Ren-chan, w inny sposób. Jesteś dla nich jak brat, więc pozwól im do siebie podejść jak do brata i nie odmawiaj im szczęścia z możliwości opieki nad tobą. Mimo tego, że zawsze byłeś tak silny i uważałeś, że nie potrzebujesz innych, to teraz właśnie osłabłeś. Teraz właśnie ich potrzebujesz, żeby pomogły ci nieść twoje zmartwienia.
- Nie chcę ich obciążać…
- Ale one chcą cię odciążyć – przerwał mu szybko Neko – Widzą, że dostałeś zbyt duży bagaż w zbyt krótkim czasie, więc pozwól im go z tobą dzielić, a będą szczęśliwe, a tobie będzie lżej i to też je uszczęśliwi… - znów przerwał, dając mu przetrawić swoje słowa, a przy okazji układając kolejne zdanie, które tym razem ciężko mu będzie wypowiedzieć -  Jeżeli nie chcesz wesprzeć się na mnie… to wesprzyj się na nich… - rzekł półszeptem i podłożył mu jego tom pod nos. – Dobra książka. Autor był mniej więcej w naszym wieku kiedy ją napisał – rzucił zanim odszedł do swojej ławki, zostawiając Ren’a ze swoimi słowami i jego własnym sumieniem.
            Po lekcjach, które minęły Ren’owi na obgryzaniu paznokci w zamyśleniu i czytaniu tej samej strony po czterdzieści razy przez rozmyślania nad słowami Neko, podszedł do dziewcząt, które rozmawiały przy jednym z okrągłych stolików w szkolnym parku. Dobrze, że większość czasu spędzały razem, bo znalezienie ich na tak wielkim obszarze w grupie było nie lada wyzwaniem, a co dopiero gdyby chodziły pojedynczo. Odwróciły się do niego niepewnie.
- Hej… - przywitał się cicho. Skinęły do niego głowami. Przestąpił z nogi na nogę. – Mogę się dosiąść? – zapytał, a Alice i Ayako przesunęły się trochę w stronę Amane, by zrobić mu miejsce. Cisza, która zawlokła się do stolika razem z nim, nie sprzyjała rozluźnieniu atmosfery. Żadna z dziewczyn najwyraźniej nie zamierzała się odzywać jako pierwsza, więc wszystko leżało w jego rękach.
- Chciałem… - odezwał się po dłuższej chwili i nerwowo potarł kark – Chciałem was przeprosić. Rzekł w końcu, a wypowiedzenie tych słów sprawiło, że spadł mu kamień z serca.
Przyjaciółki uśmiechnęły się lekko.
- Za co takiego nas przepraszasz, Ren-kun? – zaczepiła Alice z ukrytym uśmieszkiem w kąciku ust. Ren westchnął.
- Przepraszam, że was zignorowałem, odepchnąłem i byłem powodem waszych zmartwień.
- I że jesteś uparty jak osioł. – dodała Ayako.
- Że jesteś nieszczery – powiedziała Yuki.
- Że najważniejsza jest twoja męska duma – dołożyła się Haru.
- I że w ogóle jesteś idiotą – wtrąciła Amane.
Wszyscy spojrzeli na nią nieco zaskoczeni, ale dla Ren’a był to tylko sygnał, że skoro wyprowadził z równowagi Asakurę Amane na tyle, żeby nazwała go idiotą, to znaczy, że naprawdę musi im na nim zależeć.
- No powiedz to – naciskała.
- Okej, okej. Przepraszam za wszystko o czym powiedziałyście. Jestem totalnym dumnym, nieszczerym, upartym osłem i idiotą… A do tego beznadziejnym przyjacielem – dodał po chwili, opuścił głowę i zamilkł na chwilę. Dziewczyny spojrzały porozumiewawczo na siebie.
- To jak? Wybaczamy mu czy nie? – zagadnęła Haru i trąciła Yuki łokciem w bok. Ren  podniósł na nie zirytowane spojrzenie.
- Hm… - brunetka w warkoczu podparła łokieć na dłoni i palcem drugiej ręki podparła skroń w udawanym zamyśleniu – No cóż, nie da się ukryć, że wygląda jak kupka nieszczęścia…
- Chociaż nie powinien był się tak wobec nas odnieść – dodała Ayako krzyżując ręce na piersi i nadymając śmiesznie policzki.
- Nie był wobec nas sprawiedliwy, oceniając nas z góry – tym razem to Alice podparła się ramionami na stole.
- Ale z drugiej strony – westchnęła Amane – nie miał ostatnio łatwo i powinnyśmy go wspierać, a w razie potrzeby związać, zakneblować i torturować przy wykładach.
- Ej, teraz brzmisz jak Haru, wyrabiasz się Amane-chan – burknął z czymś na wzór uśmieszku na ustach. Wszystkie uśmiechnęły się na tę reakcję.
- Masz przebaczone, bracie! – zaśmiała się Haru i uwiesiła mu się na szyi po czym wszyscy wybuchli zdrowym, oczyszczającym śmiechem.
- Naprawdę wam dziękuję.
- Nie ma sprawy Ren-kun, tylko nie bądź hipokrytą. – odparła Amane.
- To masz jak w banku – zaśmiał się lekko.
- A właśnie, Ren-kun – zagadnęła Yuki – Co teraz z tobą? To znaczy, gdzie ty… no, gdzie mieszkasz i w ogóle?
Ren potarł nerwowo kark.
- Rodzice Neko-chan podpisali papiery adopcyjne – westchnął.
- Poważnie!? – wszystkie dziewczyny wstały lekko z miejsc.
Ren wyjaśnił im, jak to wszystko wyglądało, pomijając kilka drobnych szczegółów.
- Teraz już wszystko rozumiem. Wyjaśnia to też jego nieobecność w szkole. – powiedziała Alice. Jedynie Haru od dłuższego czasu pozostała cicho.
Dobiegł ich dźwięk pobliskiego dzwonka.
- A! Lepiej już chodźmy, zaraz zacznie się lekcja. Haru-chan, idziesz? – szturchnęła ją Yuki.
- Idźcie beze mnie, zaraz dołączę.
- Jak wolisz.
Zaczekała jeszcze chwilę dopóki nie byli poza zasięgiem słuchu. Odwróciła się za siebie i czubkiem buta lekko szturchnęła Neko w żebra.
- Wiem, że nie spałeś, Śpiąca Królewno.
Neko, który za nic nie mógł ukryć uśmiechu słysząc całą tę rozmowę, lekko otworzył jedno oko i ręce, które wcześniej leżały na brzuchu splótł za głową i założył nogę na nogę.
- Powiesz mi o co chodzi? Rozumiem, że zrobiłeś wszystko, żeby tylko mógł żyć w normalnym domu, a nie w domu dziecka, ale twoje zachowanie wobec niego od ostatniego czasu nie jest zwyczajne.
Neko odwrócił głowę w drugą stronę.
- Nie wiem o czym mówisz. Przecież zawsze tak było.
- Kłamca – powiedziała twardo, dając mu jasno do zrozumienia, że nie da się oszukać.
Westchnął ciężko i zakrył na chwilę twarz dłonią.
- Proszę nie znienawidź mnie…
- Nie ma opcji, żebym cię znienawidziła – zsiadła z ławki i usiadła na trawie obok niego – Choćby nie wiem co. – uśmiechnęła się do niego ciepło. Neko jeszcze raz głęboko odetchnął.
- Kocham go.

_____________________________________________________________________________________________

I jak się podobało? Dajcie mi znać ;)

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Zakochany Neko 14

Woohoooo! Sorka za spóźnienie, ale zaczęłam pisać i tak nie wiem kiedy, ale nagle zrobiła się 2:22 xD A teraz krótkie przypomnienie ostatniej części: Neko zaopiekował się Ren'em, kupił wszystkie potrzebne mu rzeczy i więcej tzn. ubrania do ćwiczeń, broń, zegarek itp. Ren często zamyka się w pokoju tuląc się do zdjęcia tajemniczej dziewczyny, w międzyczasie odwiedza ich pielęgniarka, która zawsze zajmowała się Akiyamą w szpitalu, a Neko zastanawia się jak złapać sprawcę pożaru. W następnych dniach Ren okazuje się być dziwnie przyjemniejszy niż zazwyczaj, a Neko dostrzega swoją szansę przekazania mu swoich uczuć. Niestety w końcu Ren nie wytrzymuje i ucieka. Neko dogania go na stacji kolejowej i jadą do drewnianego domku, który kiedyś budowali z ojcem Ren'a. Odbywają tam poważną rozmowę, w której Akiyama przyznaje, że pozwalał na gesty Sugiyamy, aby spłacić wobec niego dług. Kiedy wyjaśnili całą sprawę, Neko znów zaczyna podśpiewywać piosenki i rozmyśla o ich dzieciństwie, kiedy po raz pierwszy się spotkali...



_____________________________________________________



- Nee! Okaa-san, co ja tam będę robił?
- Posiedzisz grzecznie i nie będziesz nam przeszkadzał. Cholera znowu śmietniki! – matka Neko zaklęła, kiedy wjechała z drogi na chodnik – To twoja wina! Nie zagaduj mnie! – warknęła na chłopca na tylnym siedzeniu.
- Dobrze, mamo – mruknął mały i już więcej się nie odezwał, póki nie dotarli na miejsce.
Powitała ich piękna szatynka o delikatnie falowanych włosach i pięknych, ciemnych oczach. Ciepło uśmiechnęła się do malca, który przestraszony chował się za mamą i przytulał mocno swojego czekoladowego misia. Ta pani wydawała mu się przyjazna. Była taka ładna i tak ślicznie się uśmiechała. Wyszedł przed swoją mamę i uśmiechnął się przestraszony, chowając misia za siebie. Ona tylko się zaśmiała pod nosem. Kucnęła i rozczochrała mu włosy.
- Hej! Jak masz na imię? – zapytała. Malec skulił się nieco.
- Neko…
- Neko? – powtórzyła nieco zdziwiona i spojrzała na blondynkę w przykrótkiej brązowej sukience. Ta tylko fuknęła i odwróciła głowę z wyższością – Więc, Neko-chan, tak? Mogę tak mówić? – kiwnął głową – Ja jestem Akiyama Alisa. Mów mi Alisa-chan, dobrze?
- Dobrze – odparł ośmielony.
- Idź teraz proszę do ogródka, tam jest mój synek, a ja zaraz wam przyniosę coś do przekąszenia – chłopczyk znów przytulił misia i niepewnie spojrzał na stojącą za nim niebieskooką blondynkę.
- Okaa-san? – mruknął cichutko.
- No idź wreszcie! – fuknęła i machnęła ręką w kierunku wcześniej wspomnianego miejsca.
Neko ze spuszczoną głową poszedł za dom i dostrzegł tylko pokrzepiający uśmiech pani Alisy. Sama wielkość tego domu zrobiła na nim wrażenie, ale ogromny ogród był dla niego niczym dwór z baśni. Żywopłot czterokrotnie wyższy od niego samego, krzewy różane pięły się w górę po drabinkach, dookoła rosły różnokolorowe kwiaty wszelkiego rodzaju, drzewa owocowe i ozdobne wznosiły się na różne wysokości, a liście delikatnie powiewały na wietrze. Ogród był gigantyczny. Miał co najmniej piętnaście hektarów powierzchni, więc słowo "ogródek" było co najmniej nie na miejscu. Neko wędrował między roślinami, tak długo aż się zgubił. Zatrzymał się przy małym stawku, wokół którego rosły drzewka bonsai i bambus. Usiadł na brzegu, zamknął oczy i wsłuchał się otaczające go odgłosy. Szum liści, śpiew ptaków, dźwięki fletu… Dźwięki fletu? Mocniej wytężył słuch i powoli podążał za muzyką. Słyszał ją coraz wyraźniej co znaczyło, że szedł w dobrym kierunku. W końcu dotarł do części ogrodu, gdzie dookoła pełno było bambusa wysokiego na kilka metrów i wiśni w pełnym rozkwicie, a do tego padający cień i migające pomiędzy pędami promyki dawały temu miejscu swój urok. Teraz słyszał melodię wyraźnie. Grał ją mały chłopiec, siedzący na nieco grubszej gałęzi jednej z wiśni. Trzymał w swoich małych rączkach shakuhachi. Neko podszedł bliżej, ale tamten go nie zauważył. Był niewiarygodnie skupiony, ale jednocześnie taki spokojny i rozluźniony. Z zamkniętymi oczami wygrywał idealnie kolejne nuty. Neko szybko podchwycił melodię, ułożył prędko jakiś rym i zaczął śpiewać. Kiedy skończył, drugi blondyn odsunął flet od ust i otworzył oczy, od razu spoglądając swoimi jasnoniebieskimi tęczówkami na niego, siedzącego pod tym samym drzewem.
- Pięknie grasz – zerknął na niego w górę.
- Pięknie śpiewasz – uśmiechnął się przyjaźnie.
- Co to za melodia?
- Sam ułożyłem – odpowiedział.
- Naprawdę?! – zachłysnął się mały. Niebieskooki kiwnął głową – Łał… Nee, jak masz na imię?
- Wejdź na górę to ci powiem – wystawił do niego język, jak do wyzwania.
- Ej, to nie fair! – naburmuszył się i nadął policzki – Ta gałąź nie utrzyma nas obu!
- Utrzyma! Wskakuj! – zaśmiał się grajek. Neko niepewnie wspiął się po pniu i zaraz siedział na gałęzi obok drugiego blondyna – A nie mówiłem?
- Więc jak masz na imię? – zapytał, a drugi uśmiechnął się do niego promiennie.
- Aki… - przerwał w pół słowa, kiedy usłyszeli trzask i zaraz z krzykiem wylądowali na ziemi cali poobijani. Na szczęście pani Alisa i mama Neko – Mary – były w pobliżu, żeby przynieść im coś do zjedzenia. Pani Alisa wzięła swojego syna na ręce, a Mary wytargała Neko za ucho, ale po ostrzegawczym spojrzeniu swojej koleżanki zostawiła go i weszli do mieszkania. Tam pani domu zajęła się obdartymi kolanami i guzami chłopców.
- Przepraszam, że kazałem ci wchodzić na to drzewo – siorbnął nosem niebieskooki.
- Nie szkodzi. Twoja mama nie jest zła, że połamaliśmy tamtą wiśnię? – zapytał.
- Nie. Powiedziała, że i tak była już zaniedbana i wyschnięta.
- Nee, nadal nie wiem jak się nazywasz – przypomniał Neko.
- A! Przepraszam. – znów rozpromieniał – Jestem Akiyama Ren! – powiedział z dumą – A ty?
Neko nieco się zgarbił.
- Sugiyama Neko.
- Neko – chłopiec zaczął chichotać.
- Co w tym śmiesznego? – burknął cicho.
- Hahaha, nic, tylko… Masz bardzo fajne imię!
- Naprawdę!? – ucieszył się, kiedy to usłyszał, a Ren pokiwał głową.
- Neko! Jedziemy do domu! – warknęła Mary, a na dźwięk jej głosu Neko od razu się spiął i stanął na baczność.
- Ale okaa-san! Nie możemy zostać jeszcze chwilkę? – jęknął z niezadowolenia.
- Nie… - już chciała znów na niego krzyknąć, ale Alisa odciągnęła ją na korytarz i wyszeptała coś na ucho. Było widać po jej twarzy, że jest zdenerwowana, więc Mary tylko kiwnęła głową i wyszła z domu, trzaskając drzwiami. Neko zaczął chlipać i pociągać nosem. Pani Alisa już chciała biegiem do niego podejść i przytulić, ale Ren był szybszy. Podszedł do niego i objął go swoimi rączkami, głaszcząc delikatnie po plecach póki się troszeczkę nie uspokoił. Wtedy Neko też się do niego przytulił. Po chwili Ren odsunął się delikatnie i dał małemu całusa w policzek, na co ten się lekko zarumienił.
- Mama zawsze tak robi jak ja płaczę i to jest bardzo miłe, więc pomyślałem, że na ciebie też może zadziała – wyjaśnił. Neko uśmiechnął się szeroko i otarł łzy.
- Dziękuję, Ren-chan – powiedział, jeszcze raz się do niego przytulając.
Alisa, widząc tą scenę, nie mogła powstrzymać uśmiechu i drobnej łzy, tak samo jak nie zdołała powstrzymać chęci zrobienia im zdjęcia, czego na szczęście chłopcy nie zauważyli.
- Alisa-chan? – wzdrygnęła się, kiedy Neko do niej podszedł i pociągnął za rękaw.
- Tak, Neko-chan?
- Moja mama… Pojechała beze mnie? – zapytał cicho, jego głos mocno drżał.
Widząc, że łzy wzbierają w jego dużych oczkach, Alisa kucnęła przy nim, uśmiechnęła się pocieszająco i pogłaskała go po blond włoskach.
- Twoja mama musiała wrócić do pracy, ale… Nie martw się! Zostaniesz z nami przez jakiś czas. Oczywiście, jeśli chcesz… - usłyszawszy to, chłopczyk pokiwał energicznie głową – Zaraz wróci tata Ren-chan, a na razie zrobię wam coś do zjedzenia i pójdziecie się pobawić. Co wy na to?
- Tak! – zawołali jednocześnie.
- Nee, Neko-chan, chodź! Pokażę ci mój pokój! – złapał go za rękę i pobiegli po schodach do pokoju Ren’a.
- Nie tak szybko! Ała! – jęknął kiedy potknął się na ostatnim schodku i zaliczył spotkanie z podłogą.
- Neko-chan! Przepraszam! Wszystko dobrze? – przykucnął przy nim, kiedy z lekko zaszklonymi oczkami stukał w palcem w przedni ząbek aż wypadł z buzi na jego dłoń.
- Wypadł mi pierwszy ząb! – oznajmił zaskoczony i spojrzał w górę na Ren’a . Chłopiec odpowiedział mu uśmiechem i jeszcze raz pociągnął go w stronę swojego pokoju, niestety poślizgnął się na wypolerowanych deskach podłogi i również uderzył w ziemię. – Ren-chan! Żyjesz? – Neko klęknął przy nim i z przyglądał się mu z zatroskaną miną. Blondynek podniósł się, a przed nim leżał jego pierwszy ząb.
- Neko-chan! Mój ząbek też wypadł! – uśmiechnął się szeroko i faktycznie brakowało mu przedniego mleczaka – Mama mówi, że jak komuś wypadnie ząb i włoży się go pod poduszkę, to przyjdzie wróżka i da w zamian za niego cukierka! Chodźmy pokazać mamie! – tym razem już ostrożniej schodząc po schodach, poszli na parter do mamy Ren’a.
- Mamoooooo!!! – zawołał blondynek – Spójrz!
- Co tam, chłopcy?
- Wypadły nam pierwsze ząbki! – powiedział Ren i obaj jak na komendę odsłonili dziury. Pani Alisa uśmiechnęła się i sięgnęła po aparat.
- Dziś w nocy przyjdzie do was magiczna wróżka, zabierze je i da wam pyszne cukierki. Tylko musicie schować ząbki pod poduszki i grzecznie zasnąć, więc nie zgubcie ich. A teraz: Uśmiech! – objęli się wzajemnie ramionami, a palce wolnych rąk ułożyli w znak zwycięstwa, uśmiechnęli się szeroko, pokazując uszczerbki w uzębieniu. Pani Alisa nie mogła powstrzymać uśmiechu i rumieńców, widząc ich takich słodkich i szczęśliwych.
Później skakali po całym domu i ogrodzie śmiejąc się, bawiąc i hałasując.
- Ren-chan, twoja mama jest taka miła i ładna – zagadnął nieco smutno Neko.
- No pewnie! – kiwnął zgodnie głową – Tata też jest bardzo miły i zawsze, kiedy wraca do domu, spędza ze mną mnóstwo czasu! Jest naprawdę super! A poza tym, kiedy wychodzi do pracy, a później wraca to zawsze całuje mamę na pożegnanie czy przywitanie. – opowiadał rozentuzjazmowany – Traktuje mamę jak prawdziwą królową. Czasami nawet z nią tańczy! Kiedy ma wolne i jest w domu, zawsze pomaga mamie w gotowaniu czy sprzątaniu. Nawet jak się pokłócą to nie potrafią się na siebie gniewać zbyt długo. Ale kiedy mama przez to płacze, tata ją przytula i całuje i przeprasza, mówi, że mu wstyd i że nie chciał, żeby tak wyszło i nawet płacze razem z nią. Tata jest naprawdę super! – zrobił chwilę przerwy po czym dodał – Wiesz Neko-chan, obiecałem sobie, że będę taki miły jak tata dla wszystkich dziewczynek, a jak poznam taką dziewczynkę jak mama to na pewno się z nią ożenię i będę dla niej taki jak tata dla mamy.
Neko pokiwał smutno głową.
- Twój tata naprawdę musi być super. Ja swojego już dawno nie widziałem. Nawet na moich ostatnich urodzinach – głos miał cichy i drżący, a w oczach zaświeciły mu się łzy.
- A co z mamą!? – jęknął przejęty.
Maluch pociągnął nosem
- Nie wiem. Ciągle na mnie krzyczy, nie chce mnie przytulać ani nawet rozmawiać. Powtarza, że ma dużo pracy i jej przeszkadzam – załkał.
Ren natychmiast koło niego klęknął i przytulił z całych sił ku zdziwieniu drugiego blondyna.
- Jeśli mama nie chce cię tulić, to ja mogę cię tulić ile tylko chcesz. – oznajmił stanowczo, lekko odsuwając się od niego i ścierając rękawem łzy chłopca. – Nie płacz już, Neko-chan – wyszeptał i dał mu wielkiego, słodkiego buziaka w policzek.
- Dziękuję, Ren-chan – uśmiechnął się do niego i oddał mu buziaka.
Pani Alisa razem z Panem Kazumą, którzy zupełnie przypadkiem przechodzili korytarzem, zupełnie przypadkiem podglądnęli tę scenę i nie mogli powstrzymać współczucia dla Neko, tak jak i ciepła w sercach na tak słodki widok.
- Cześć, Ren-chan! – zawołał pan Kazuma, wchodząc do pokoju jak gdyby nigdy nic.
- Tata! – Ren od razu rzucił mu się na szyję.
- Chodź no tu, mój mały wojowniku! – to mówiąc, wziął go na ręce – Proszę, proszę. Wydaje mi się czy przybył mi kolejny syn!? – zażartował, zwracając się do Neko, a Alisa stojąca w drzwiach cicho zachichotała.
- Nazywam się Sugiyama Neko – oznajmił i ukłonił się.
- Neko? – powtórzył zaskoczony i spojrzał na żonę, która tylko wzruszyła ramionami w geście „mnie nie pytaj”. Uśmiechnął się ciepło do chłopca. – Ciekawe imię.
- Neko-chan, muszę ci coś powiedzieć. – wtrąciła się mama Ren’a – Ale musisz mi obiecać, że będziesz dzielny i nie będziesz płakać.
- Obiecuję! – odparł odważnie.
Alisa odetchnęła głęboko i zebrała się w sobie.
- Twojej mamy nie będzie prze miesiąc. Musiałaby cię zabrać na plan filmowy, ale zaproponowałam, że możesz zostać tutaj. O ile oczywiście chcesz.
Neko na początku posmutniał, ale zaraz wyprostował się.
- Chcę zostać! Alisa-chan jest dla mnie jak mama!
Dwoje dorosłych uśmiechnęło się wesoło.
- Nee, Neko-chan, a ja? – zapytał Pan Kazuma.
Neko spojrzał na niego, przekrzywił główkę jak prawdziwy kotek i zastanowił się przez chwilę.
- Z tego co mi opowiadał Ren-chan, wydaje się pan być miły.
- Więc mów mi Kazuma-kun albo tato – zaśmiał się wesoło.
Neko jeszcze raz przekrzywił główkę. Obrócił się w stronę Pani Alisy.
- Mama? – kiedy kiwnęła głową z uśmiechem, odwrócił się do Pana Kazumy – Tata? – również przytaknął.
Neko zaczął się śmiać i naprzemiennie wołać swoich nowych „rodziców”.
- Chodź tutaj, mały urwisie! – zaśmiał się i teraz trzymał obydwu chłopców na rękach.
Wieczorem usiedli do kolacji wraz z drugim trzyletnim blondynkiem. W ten sposób powstała zupełnie nowa szczęśliwa rodzina. Niestety wszystko co dobre musi się skończyć. Po miesiącu Mary wróciła ze zdjęć i zabrała syna do domu w akompaniamencie głośnego szlochu obydwu chłopców, a za następne trzy miesiące znów oddała go pod opiekę państwa Akiyama. I ten cykl powtarzał się przez trzy lata aż do dnia, w którym rozpętało się prawdziwe piekło na ziemi. Dopiero po tym obaj chłopcy przeszli terapię, w której byli także obiektami badawczymi, dlatego mieli już nigdy więcej się nie spotkać. Obie rodziny przeprowadziły się z Japonii do Wielkiej Brytanii. Ale zdarzyło się coś, co było pozytywnym zaskoczeniem dla maluchów. Sami Bogowie i los musieli tego chcieć, gdyż po roku, spotkali się ponownie w tej samej szkole, ale jakby zupełnie inni, jak nie oni…
_________________________________________________________________________________________________________
Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale jak przez dłuższy czas tego nie czytałam i teraz jeszcze raz to powtórzyłam to stwierdzam, że słodcy są jako dzieci i się uśmiecham do monitora jak debil xD

niedziela, 3 sierpnia 2014

Liebster Award no.2

Ło, za co dostałam to nie wiem, bo nie słyszałam, żeby ktoś dostał Liebstera za niewstawianie notek xD Dobra koniec żalów. Wielkie dzięki dla Anonimowa Nope za nominację. Oczywiście dziękuję też wszystkim moim czytelnikom, tych którzy mnie obserwują i tych którzy się kryją też ^^



And now, what Liebster Award is?
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana do blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (musisz je o tym poinformować ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

A pytania od Anonimowej Nope to:
1. Jakie masz na sobie skarpetki?
2. Ukochana postać z ksiązki?
3. Jak miałyby na imię twoje dzieci?
4. Lubisz burzę z piorunami? Jeśli tak, to dlaczego?
5. Oglądasz jakieś anime? Masz jakieś ulubione?
6. Na co byś wydał/a 1000 złoty?
7. Największe marzenie?
8. Masz jakiś dziwny nawyk, który tylko ty rozumiesz?
9. Z czego bierzesz inspiracje?
10. Chodzisz do kościoła bo chcesz czy musisz? (ode mnie: ja jestem niewierząca, więc mam spokój)
11. Czy wierzysz w jakieś wyższe siły? Nawet o Boga mi nie chodzi...

1. Nie mam aktualnie żadnych skarpetek :3
2. Will Treaty ze "Zwiadowców". Po prostu uwielbiam go pod każdym względem. Nie mam na nim "crusha", po prostu jest autorytetem, a nawet nie istnieje~
3. Kocham to pytanie. Zawsze marzyła mi się córka, ale ostatnio dokonała się we mnie wielka zmiana serca i łącznie z tym marzy mi się syn, którego prawdopodobnie nazwałabym Ren lub Jace(Jace, nie Jacek, bo będę mieszkać w Anglii albo Japonii, a przynajmniej taki jest plan). Jeśli będzie córka to będzie Lily. A w razie czego jest jeszcze kilka zapasowych: Rick, Will, Yuki, Kanade, May... itd. zależnie gdzie będę mieszkać xD
4. Kocham. Uwielbiam wsłuchiwać się w szum deszczu i bębnienie kropel o szybę czy plask kałuży na ziemi, przerywane grzmotami, które z kolei poprzedzają błyski potężnej energii. Uwielbiam zapach deszczowego, chłodnego powietrza i świeżej, mokrej ziemi. Nie wiem co takiego jest w burzy, że mnie tak wciąga, ale po prostu je kocham, a padać dla mnie może na okrągło.
5. Tak, oglądam i tak, mam swoje ulubione. Uwielbiam anime, głównie shounen, a moje ulubione(takie naj, naj, naj, naj, naj na pierwszym miejscu niezmiennie od bardzo długiego czasu) to Dragon Ball. Niezależnie od tego co mówią ludzie, uwielbiam to anime. Dragon Ball, Dragon Ball Z i Dragon Ball GT, bo trzeba być geniuszem, żeby zrobić calutki sezon będący fillerem w taki sposób, że nikt tego nie odczuwa(seria GT). Oprócz tego bardzo lubię SAO i SnK, FMA, Drrr!! rzecz jasna, przymierzam się do obejrzenia D-Gray Man, K Project, Bleach, Naruto i KHR. (tyle tasiemców tak mało czasu ;-;)
6. Odłożyłabym na studia na konto :3 Ewentualnie na obóz do Japonii.
7. Mieć szczęśliwą rodzinę, wychować syna na porządnego mężczyznę i pisać książki w zaciszu domowym w lesistych górach w pięknym domu.

8. Wyklepywanie rytmu tylko do sobie znanej melodii na wszystkim co jest dookoła i podrzucanie różnych przedmiotów w powietrze.
9. Ze wszystkiego. Obrazy, w tym arty i fanarty, muzyka, ludzie, historia, filmy, anime, codzienne sytuacje, książki.
10. Nie chodzę w ogóle. Jakieś pięć lat temu stwierdziłam, że chrześcijaństwo do mnie nie przemawia i nie czuję żadnej więzi z bogiem w ten sposób w jaki to przedstawiają chrześcijanie. Poznałam shintoizm i od pięciu lat staram się go poznawać, by móc go lepiej rozumieć, tak jak powinno się to robić przy swojej religii, i od tamtego czasu po prostu czuję, że nawiązałam więź z Bogami, czuję, że taka energia jest, czuwa nad światem, nade mną i opiekuje się mną.
11. Owszem wierzę. Nawet odstawiając wszystkie religijne aspekty, wierzę, że nad wszystkim sprawuje pieczę pewna siła, która jest odpowiedzialna za wszystko co zostało stworzone i wszystko co się na świecie dzieje jest jej zamiarem.





No to teraz moje pytania:
1. Jakie są twoje życiowe priorytety?
2. Lubisz czytać książki? Jeśli tak, to jaki gatunek i jaki jest twój ulubiony autor?
3. Prysznic czy wanna?

4. Jak według ciebie człowiek powinien zdobyć siłę?
5. Jak najchętniej spędzałbyś/spędzałabyś czas?

6. Co cenisz w człowieku?
7. Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłą rodzinę?
8.  Jeśli miał(a)byś poznać tajemnicę śmierci lub Boga, którą byś wybrał(a)?
9. Jaki według ciebie jest cel w istnieniu człowieka?
10. Jaki jest twój przepis na osiągnięcie szczęścia w życiu?
11. Co zrobić w tym cholernym kraju, żeby było lepiej?


Przepraszam, że niektóre są dosyć filozoficzne, ale pisałam to o trzeciej w nocy, a mam skłonności do rozwijania takich tematów.



Nominacje:
1. Aoi sora to kotori

http://aoi-sora-to-kotori.blogspot.com/
2.Undisclosed Desires
http://shizaya-yaoi.blogspot.com/
3. Szczęście w nieszczęściu (mimo czasowego zawieszenia)
http://kimichi-shinigami.blogspot.com/
4. Mkl (bo czekam z niecierpliwością <3 )
http://mi-lka.blogspot.com/

5. Było minęło
http://aikohorix333.blogspot.com/

6. I'll never leave you...
http://haru-chanstories.blogspot.com/
I to chyba tyle...


Do zobaczyska~!

Kill me, ludzie...

Tzn. klęczę na grochu, tłumaczę się i błagam o wybaczenie... znowu...


Wiem, że zaniedbałam bloga i nie trzymam się terminów i nie dodaję notek od dłuższego czasu ani nie daję znaku życia i że nie wywiązuję się z obietnicy dotyczącej częstszego pisania w wakacje. Wszystko dlatego, że miałam sporo zajętego czasu. W lipcu nie dodawałam notek, bo byłam na obozie, a potem zostawiłam w ośrodku telefon, na którym miałam masę materiału dla was... na szczęście znalazła go koleżanka, ale wysłała mi dopiero po dwóch tygodniach i zostałam na lodzie, a nie chciałam zmieniać przebiegu wydarzeń. A oprócz tego pojechałam na kolejny obóz i dlatego nie było żadnej informacji na temat tego czy w ogóle jeszcze żyję czy może ktoś mnie w końcu zdjął za niekompetencję. W każdym razie, blog wciąż żyje, pod kroplówką i całą aparaturą pod kabelkami z jakąś cholernie mocną pomocą sił wyższych, ale żyje i będzie żył póki będzie pisany Neko(a zapowiada się chyba najdłuższa praca w mojej dotychczasowej "karierze") i dopóki nie zrealizuję pozostałych dwóch projektów. Zdradzę wam tylko, że jedno z tych opowiadań ma tytuł "Heartbreaker", jest kolejnym wymysłem własnym i ma zupełnie inny charakter niż "Zakochany Neko". Oprócz tego uznałam, że trzeba by było zmienić nazwę bloga, bo wydaje mi się, że nie umiem pisać Shizayi i nie mam na nią oryginalnego pomysłu, a pomysły z własnymi parringami wpadają jeden za drugim(pewnie dlatego, że znam postacie dużo lepiej). Przeczytałam już tyle blogów z Shizayą, że mam wrażenie, że na co nie wpadnę to ktoś już zdążył to napisać wcześniej. Za to ostatnio wkręciłam się w DRAMAticalMurder i na to mam trochę więcej weny. Aczkolwiek absolutnie nie skreślam Shizayi. Po prostu potrzebuję duuuuuuużo więcej czasu, żeby wymyślić do niej coś oryginalnego, a z DMMd jakoś mi łatwiej wpadają pomysły. Oczywiście nie zamierzam urwać "Shizaya All Stars", bo sama wiem jak to drażni czytelników. Dokończę to i jeszcze jakieś 3 shoty, które się w ukryciu miały urodzić, ale chyba je połączę w jeden nieco dłuższy jak na mnie, na co i tak potrzebuję czasu, gdyż wszystkie trzy zdecydowały się nie zapisać na telefonie. A tak z innej beczki to ciężko mi jakoś wcelować z dobrą długością shotów. Jak chcę napisać szybko to wychodzi miniaturka, a jak próbuję, żeby był dłuższy to mi to za dużo czasu zajmuje.

No, tak czy siak, błagam o wybaczenie po raz kolejny. Odzyskałam telefon czyli mam odrobinę materiału, a co za tym idzie mogę kontynuować opowiadania. A ponieważ mogę kontynuować i strasznie się stęskniłam za pisaniem "Zakochanego Neko" i mam troszkę tekstu i jestem w dosyć ciekawym momencie(ile "i" w jednym poście) to jak tylko się obudzę, wezmę prysznic i zjem śniadanie, przepisuję Nekosia na komputer i wstawię wam ze dwie notki na początek jako rekompensatę.
 Jeszcze raz was przepraszam i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną, bo to wy jesteście tą cholernie mocną siłą wyższą, która podtrzymuje funkcje życiowe bloga. Dziękuję za całe wsparcie, słowa otuchy i oczywiście pochwały i porady, które wielce cenię!

Wasza Okami melduje się na posterunku!