_______________________________________________________
Rozdział 8 – Coraz
bliżej
Wiatr na zewnątrz nieznacznie
przycichł. Rozmowa wywiązała się sama. Wrócili myślami do dawnych czasów.
-
Ostatnio stałeś się magnesem na kłopoty – zaśmiał się nerwowo Sugiyama.
- Nic
na to nie poradzę – odburknął w odpowiedzi.
Było
miło aż się ściemniło. Poszli na górę do pokoju, w którym spali, kiedy byli
dziećmi. Był dosyć mocno zakurzony, ale szybko go pozamiatali. Położyli się w
futonach.
- Śnieżyca
jeszcze przez jakiś czas nie ustąpi, będziemy musieli tu zostać jeszcze kilka
dni. – stwierdził Neko.
- W
spiżarni powinny być jakieś zapasy, więc raczej nie będzie problemu.
Sugiyama
skinął głową.
- Tak
czy siak, trzeba spać. Dobranoc Ren-chan. – uśmiechnął się słodko.
-
Dobranoc Neko-chan. – rzucił i zdmuchnął świeczkę.
Musieli zostać tam jeszcze przez
trzy dni nim śnieżyca ustała i mogli
wrócić do domu. Wszystko wróciło do „normy”. Po powrocie do szkoły, niestety
nie wszystko było tak różowe jak mogłoby się wydawać. To był ich pierwszy dzień
w szkole od nocy pożaru i wszyscy zastanawiali się co się z nimi działo. Ledwie
przekroczyli próg szkoły, a wszyscy rzucili się na Ren’a z westchnieniami ulgi
i kondolencjami. Po pierwszej dwudziestce miał serdecznie dosyć.
-
Jeżeli jeszcze ktoś przyjdzie mi uścisnąć rękę, przyłożę mu bez względu na to
czy to chłopak czy dziewczyna.
Weszli
do klasy, a dziewczęta, które tak dobrze znali, przerwały rozmowę i spojrzały w
ich stronę. Na ich twarzach widać było zaskoczenie, następnie ulgę, żal, smutek
i troskę. Wszystkie te emocje w zaledwie ułamku sekundy zanim Haru, która do
tej pory opierała się dłońmi na ławce, wyprostowała się i podeszła do nich. Już
otwierała usta, by coś powiedzieć, ale Ren jej przeszkodził.
- Ani
mi się waż. – wycedził chłodno, wymawiając każde słowo powoli i z naciskiem.
Dziewczyna zamknęła usta i w jakiś sposób rozumiejąc jego uczucia, nie
wspomniała o tamtych wydarzeniach, tylko pewnym, ale jednocześnie cichym głosem
przywitała go:
- Witaj z powrotem Akiyama-kun. – skinął głową w odpowiedzi i skierował się na swoje miejsce powtarzając wcześniejszy gest do pozostałych dziewcząt. Neko, który dotychczas stał obok niego milcząc, zmarszczył gniewnie brwi. Przywitał się z Haru, a następnie z każdą z dziewczyn z osobna, po czym podszedł do zaczytanego już w kolejnej powieści przyjaciela, dając wcześniej dziewczynom znak, żeby zaczekały chwilę z pytaniami. Oparł dłonie na blacie ławki i pochylił się nad nim. Zero reakcji.
- Witaj z powrotem Akiyama-kun. – skinął głową w odpowiedzi i skierował się na swoje miejsce powtarzając wcześniejszy gest do pozostałych dziewcząt. Neko, który dotychczas stał obok niego milcząc, zmarszczył gniewnie brwi. Przywitał się z Haru, a następnie z każdą z dziewczyn z osobna, po czym podszedł do zaczytanego już w kolejnej powieści przyjaciela, dając wcześniej dziewczynom znak, żeby zaczekały chwilę z pytaniami. Oparł dłonie na blacie ławki i pochylił się nad nim. Zero reakcji.
-
Ren-chan. – zawołał do niego pewnie, ale cicho, tak, by tylko on usłyszał.
Nadal nic. Neko był już wystarczająco zdenerwowany i zmęczony zachowaniem
Ren’a. Zamknął jego książkę z trzaskiem i zabrał mu ją, nie zwracając uwagi na
jego protesty. Jeszcze raz pochylił się nad nim, nie zauważając tego, że połowa
klasy im się przygląda.
-
Możesz wreszcie przestać zachowywać się jak nieznośne i rozpieszczone do szpiku
kości dziecko? – zapytał sarkastycznie.
- Skoro
ci to przeszkadza to nie musisz się ze mną zadawać. – odparował szorstko i
spróbował odebrać swoją własność.
-
Posłuchaj mnie przez chwilę. – bardziej rozkazał niż zaproponował Neko,
oddalając „Eragona” od wyciągniętej ręki blondyna – Wiem, że jest ci ciężko,
mnie również, ale nic cię nie upoważnia do lekceważenia twoich przyjaciół. –
utkwił wzrok w oczach Ren’a, ani na chwilę mu nie ustępując – Wiem, że nie
łatwo się z tym pogodzić, ale postaraj się otrząsnąć. Wszyscy są tu dla ciebie,
żeby ci pomóc. Jeśli mnie nienawidzisz – w porządku. Ale nie odtrącaj swoich
przyjaciółek. Haru, Yuki, Alice, Amane i Ayako chcą cię jakoś pocieszyć, chcą z
tobą porozmawiać i sprawić, że przynajmniej po części będzie tak jak dawniej.
- Ale
dlaczego?! Dlaczego tak bardzo chcecie pomóc w tak bardzo beznadziejnej sprawie
tak bardzo beznadziejnemu człowiekowi jak ja?! – warknął na niego półszeptem
przez zaciśnięte zęby, żeby nie krzyknąć. Spojrzenie Neko było tak intensywne i
poważne, że Ren w końcu musiał zerwać kontakt wzrokowy i spuścił odrobinę
głowę.
-
Wiesz, wszyscy ludzie są umysłowo chorzy. – zaczął z taką delikatnością w
głosie, że chłopak nieświadomie uniósł odrobinę głowę – Niektórzy lubią
sprawiać innym ból, inni przyjemność, jeszcze inni wolą tego wszystkiego dostarczać
tylko sobie. A niektórzy czują się źle jeżeli nie mogą pomóc komuś, kogo
kochają. – przerwał na chwilę i uśmiechnął się smutno, kiedy jego oczy spotkały
się z lekko przeszklonymi oczami Ren’a – Kocham cię Ren-chan, czy tego chcesz
czy nie, moje uczucia wobec ciebie się nie zmienią, będą tylko silniejsze i
musisz wiedzieć, że boli mnie to, że spotyka cię tyle krzywd, że jesteś
nieszczęśliwy i że nie chcesz mojej pomocy. Że nie chcesz ICH pomocy. – wskazał
na ich przyjaciółki, rozmawiające przyciszonymi głosami z umartwionymi minami
na drugim końcu sali. – One też cię kochają Ren-chan, w inny sposób. Jesteś dla
nich jak brat, więc pozwól im do siebie podejść jak do brata i nie odmawiaj im
szczęścia z możliwości opieki nad tobą. Mimo tego, że zawsze byłeś tak silny i
uważałeś, że nie potrzebujesz innych, to teraz właśnie osłabłeś. Teraz właśnie
ich potrzebujesz, żeby pomogły ci nieść twoje zmartwienia.
- Nie
chcę ich obciążać…
- Ale
one chcą cię odciążyć – przerwał mu szybko Neko – Widzą, że dostałeś zbyt duży
bagaż w zbyt krótkim czasie, więc pozwól im go z tobą dzielić, a będą
szczęśliwe, a tobie będzie lżej i to też je uszczęśliwi… - znów przerwał, dając
mu przetrawić swoje słowa, a przy okazji układając kolejne zdanie, które tym
razem ciężko mu będzie wypowiedzieć -
Jeżeli nie chcesz wesprzeć się na mnie… to wesprzyj się na nich… - rzekł
półszeptem i podłożył mu jego tom pod nos. – Dobra książka. Autor był mniej
więcej w naszym wieku kiedy ją napisał – rzucił zanim odszedł do swojej ławki,
zostawiając Ren’a ze swoimi słowami i jego własnym sumieniem.
Po lekcjach, które minęły Ren’owi na
obgryzaniu paznokci w zamyśleniu i czytaniu tej samej strony po czterdzieści
razy przez rozmyślania nad słowami Neko, podszedł do dziewcząt, które
rozmawiały przy jednym z okrągłych stolików w szkolnym parku. Dobrze, że
większość czasu spędzały razem, bo znalezienie ich na tak wielkim obszarze w
grupie było nie lada wyzwaniem, a co dopiero gdyby chodziły pojedynczo.
Odwróciły się do niego niepewnie.
-
Hej… - przywitał się cicho. Skinęły do niego głowami. Przestąpił z nogi na
nogę. – Mogę się dosiąść? – zapytał, a Alice i Ayako przesunęły się trochę w
stronę Amane, by zrobić mu miejsce. Cisza, która zawlokła się do stolika razem
z nim, nie sprzyjała rozluźnieniu atmosfery. Żadna z dziewczyn najwyraźniej nie
zamierzała się odzywać jako pierwsza, więc wszystko leżało w jego rękach.
-
Chciałem… - odezwał się po dłuższej chwili i nerwowo potarł kark – Chciałem was
przeprosić. Rzekł w końcu, a wypowiedzenie tych słów sprawiło, że spadł mu
kamień z serca.
Przyjaciółki
uśmiechnęły się lekko.
- Za
co takiego nas przepraszasz, Ren-kun? – zaczepiła Alice z ukrytym uśmieszkiem w
kąciku ust. Ren westchnął.
-
Przepraszam, że was zignorowałem, odepchnąłem i byłem powodem waszych zmartwień.
- I
że jesteś uparty jak osioł. – dodała Ayako.
- Że
jesteś nieszczery – powiedziała Yuki.
- Że
najważniejsza jest twoja męska duma – dołożyła się Haru.
- I
że w ogóle jesteś idiotą – wtrąciła Amane.
Wszyscy
spojrzeli na nią nieco zaskoczeni, ale dla Ren’a był to tylko sygnał, że skoro
wyprowadził z równowagi Asakurę Amane na tyle, żeby nazwała go idiotą, to
znaczy, że naprawdę musi im na nim zależeć.
- No
powiedz to – naciskała.
-
Okej, okej. Przepraszam za wszystko o czym powiedziałyście. Jestem totalnym
dumnym, nieszczerym, upartym osłem i idiotą… A do tego beznadziejnym
przyjacielem – dodał po chwili, opuścił głowę i zamilkł na chwilę. Dziewczyny
spojrzały porozumiewawczo na siebie.
- To
jak? Wybaczamy mu czy nie? – zagadnęła Haru i trąciła Yuki łokciem w bok.
Ren podniósł na nie zirytowane
spojrzenie.
- Hm…
- brunetka w warkoczu podparła łokieć na dłoni i palcem drugiej ręki podparła
skroń w udawanym zamyśleniu – No cóż, nie da się ukryć, że wygląda jak kupka
nieszczęścia…
-
Chociaż nie powinien był się tak wobec nas odnieść – dodała Ayako krzyżując
ręce na piersi i nadymając śmiesznie policzki.
- Nie
był wobec nas sprawiedliwy, oceniając nas z góry – tym razem to Alice podparła
się ramionami na stole.
- Ale
z drugiej strony – westchnęła Amane – nie miał ostatnio łatwo i powinnyśmy go
wspierać, a w razie potrzeby związać, zakneblować i torturować przy wykładach.
- Ej,
teraz brzmisz jak Haru, wyrabiasz się Amane-chan – burknął z czymś na wzór
uśmieszku na ustach. Wszystkie uśmiechnęły się na tę reakcję.
-
Masz przebaczone, bracie! – zaśmiała się Haru i uwiesiła mu się na szyi po czym
wszyscy wybuchli zdrowym, oczyszczającym śmiechem.
-
Naprawdę wam dziękuję.
- Nie
ma sprawy Ren-kun, tylko nie bądź hipokrytą. – odparła Amane.
- To
masz jak w banku – zaśmiał się lekko.
- A
właśnie, Ren-kun – zagadnęła Yuki – Co teraz z tobą? To znaczy, gdzie ty… no,
gdzie mieszkasz i w ogóle?
Ren
potarł nerwowo kark.
-
Rodzice Neko-chan podpisali papiery adopcyjne – westchnął.
-
Poważnie!? – wszystkie dziewczyny wstały lekko z miejsc.
Ren
wyjaśnił im, jak to wszystko wyglądało, pomijając kilka drobnych szczegółów.
-
Teraz już wszystko rozumiem. Wyjaśnia to też jego nieobecność w szkole. –
powiedziała Alice. Jedynie Haru od dłuższego czasu pozostała cicho.
Dobiegł
ich dźwięk pobliskiego dzwonka.
- A!
Lepiej już chodźmy, zaraz zacznie się lekcja. Haru-chan, idziesz? – szturchnęła
ją Yuki.
-
Idźcie beze mnie, zaraz dołączę.
- Jak
wolisz.
Zaczekała
jeszcze chwilę dopóki nie byli poza zasięgiem słuchu. Odwróciła się za siebie i
czubkiem buta lekko szturchnęła Neko w żebra.
-
Wiem, że nie spałeś, Śpiąca Królewno.
Neko,
który za nic nie mógł ukryć uśmiechu słysząc całą tę rozmowę, lekko otworzył
jedno oko i ręce, które wcześniej leżały na brzuchu splótł za głową i założył
nogę na nogę.
-
Powiesz mi o co chodzi? Rozumiem, że zrobiłeś wszystko, żeby tylko mógł żyć w
normalnym domu, a nie w domu dziecka, ale twoje zachowanie wobec niego od
ostatniego czasu nie jest zwyczajne.
Neko
odwrócił głowę w drugą stronę.
- Nie
wiem o czym mówisz. Przecież zawsze tak było.
-
Kłamca – powiedziała twardo, dając mu jasno do zrozumienia, że nie da się
oszukać.
Westchnął
ciężko i zakrył na chwilę twarz dłonią.
-
Proszę nie znienawidź mnie…
- Nie
ma opcji, żebym cię znienawidziła – zsiadła z ławki i usiadła na trawie obok
niego – Choćby nie wiem co. – uśmiechnęła się do niego ciepło. Neko jeszcze raz
głęboko odetchnął.
- Kocham go._____________________________________________________________________________________________
I jak się podobało? Dajcie mi znać ;)
Wchodzę na twojego bloga, dalej zakochany Neko i patrzę... A tu 15 rozdział :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz śledzę bloga, na którym wciąż coś wychodzi i bardzo podoba mi się to opowiadanie ^^ Mam nadzieję, że znajdziesz czas na 16 i wena cię nie opuści ^_^
Chciałabym umieć pisać jak ty, też mam bloga :D
Ojej, dziękuję ci! To bardzo miłe, a 16 już jutro ^^
UsuńJak zawsze z opóźnieniem, ale jestem~!
OdpowiedzUsuńCzy mi się podobało? Pewnie, że mi się podobało~! Pod poprzednią notką napisałam, że muszę sobie odświeżyć - zapłon szachisty tak bardzo - ale po - krótszym - zastanowieniu się stwierdziłam: Przecież sobie przypomnię, i wiesz co? Byłam w błędzie qwq Ale tak czyta się nawet ciekawiej więc nie żałuję swojej genialnej decyzji XD Tak samo jak z przyjściem tutaj po kilku dniach - mam krócej do następnego rozdziału niż inni buahahahaha.
"- Wiesz, wszyscy ludzie są umysłowo chorzy". Jakież to prawdziwe... urzekł mnie ten cytat więc daję Ci za niego serduszko <3. Niestety taka jest smutna prawda - wszyscy jesteśmy popierdoleni, co jest zabawne kiedy zdajesz sobie sprawę, że lekarze w szpitalach psychiatrycznych też mają najebane pod kopułą >w< wszyscy zginiemy. Ale wróćmy do tematu bo znowu odbiegam. Za ten koniec...za ten koniec zabieram Ci serduszko qwq lepiej dodaj szybko rozdział, bo jak nie too...to w sumie nic Ci nie zrobię, ale będzie mi smutno. Tyle.
Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie~!
Wow, ale się cieszę~!!! Bardzo, bardzo pięknie dziękuję~! 16 już jutro i dzięki za wsparcie, bo właśnie straciłam 2 obserwatorów T^T Ale trudno się mówi i żyje się dalej xD
UsuńUwielbiam twojego bloga i śledzę go od jakiegoś miesiąca. Muszę przyznać, że już od ,,pierwszego wejrzenia" zakochałam się w nim, a już w szczególności w historii Neko xD
OdpowiedzUsuńWow, bardzo mi miło~! W takim wypadku zapraszam do dalszego czytania i dziękuję z całego serca <3
UsuńŁoł, łoł, łoł...łoł *o* To było...trochę nudne, bo zero scen całuśnych i miłosnych, ale i tak mi się podobało. Taak~! Nazwijmy Ren'a idiotą :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jezuniu kochany, przepraszam. Najszersze przeprosiny ną jakie się kiedykolwiek zdobyłam kieruję do ciebie.
OdpowiedzUsuńTak bardzo długo mnie nie było! Idę nadrobić straty i u siebie i u ciebie!
Buziaki~! =3=
~Akira