________________________________________
Neko spał dosyć spokojnie, ale Ren
już nie był w stanie przymknąć oka nawet na sekundę. Przeniósł chłopaka do jego
pokoju, przebrał z brudnych ubrań w czystą, pachnącą piżamę i ułożył w jego
łóżku. Nadal śmierdział jak gorzelnia, ale Ren zadbał, żeby go choć trochę umyć
z brudu i potu. Późnej spróbował zasnąć w swoim łóżku, ale jego myśli cały czas
wędrowały do Neko, czy wszystko w porządku, czy się obudził, czy potrzebuje
wody, czy może oddychać. Ta ostatnia myśl była na tyle natrętna, że wyrwała go
z łóżka i kazała mu otworzyć okno u drugiego blondyna, co chwila sprawdzając
czy faktycznie oddycha. Po tym został już w jego pokoju, siedząc na ziemi i
opierając się o jego łóżko. Kiedy już się upewnili, że Neko zasnął i jest
bezpieczny, Haru zdała mu relację z tego o czym rozmawiali z Neko i co się
działo. Zwykle nigdy nie wydałaby nikomu czyichś zwierzeń, ale wiedziała, że w
tym przypadku im obojgu wyjdzie to na dobre. Cały czas myślał o tym co mu
powiedziała. „Chciał twojej uwagi, weź odpowiedzialność”, „twój chłopak byłby
zgwałcony, a nawet zamordowany”, a później „Powinieneś poważnie przemyśleć co
jest dla ciebie ważniejsze. Jeżeli naprawdę ci na nim zależy, powinieneś
bardziej dbać o was. Zastanów się co jest na tyle ważne, żeby go stracić w taki
sposób”. To go otrzeźwiło. Neko zgwałcony, a co gorsza martwy. Nie był w stanie
tego sobie wyobrazić, to ponad jego siły. Neko, który go zostawia, to by go
zabiło. Znaczył dla niego o wiele więcej niż chciałby przyznać. Z tą myślą w
końcu przysnął późnym rankiem z głową opartą o łóżko Sugiyamy.
***
Neko nie miał żadnych snów. Zaczął
się wybudzać mniej więcej około siedemnastej. Czuł się jak utłuczony kotlet,
bolała go każda część ciała jakby ktoś go okładał młotkiem, choć to i tak nic w
porównaniu do pulsującego i uciskającego bólu głowy, jakby był kilkaset metrów
pod wodą. Otwarcie oczu utrudniała mu kleista substancja, trochę jak gęsta
mieszanka mąki i wody. Dopiero po jakiejś godzinie przywykł na tyle, żeby
otworzyć oczy i ostrożnie podnieść się na łokciach. Głowa łupała
niemiłosiernie. Chyba nigdy więcej nie tknę alkoholu, pomyślał, krzywiąc się.
Rozejrzał się dookoła. Był w swoim pokoju, a na zewnątrz powoli się ściemniało.
Próbował sobie przypomnieć co się stało poprzedniego dnia. Pamiętał jak był
wściekły na Ren’a, poszedł z Haru się napić, po kilku zaczął się jej zwierzać,
zamówił jeszcze kilka innych, a potem tylko urywki, jakaś uliczka, ktoś go
uderzył, Haru go wołała i chyba zaniosła do domu, a tam… Dotknął bandaża na
szyi i opatrunków na twarzy i ramionach. Ren-chan. Dopiero po chwili zauważył
go śpiącego na podłodze. W pewien sposób ten widok go rozczulił. Wyciągnął rękę
i potrząsnął jego ramieniem.
-
Ren-chan. – powiedział łagodnie – Ren-chan, obudź się. Przeziębisz się tak na
podłodze.
Po chwili
blondyn podniósł głowę i nieprzytomnie potarł oczy. Spojrzał na brązowookiego i
poczuł ulgę, widząc go w lepszym stanie.
- Neko-chan
– powiedział niemal szeptem i pogłaskał policzek pod jego spuchniętym okiem,
czego ten się nie spodziewał. – Przepraszam, za wszystko.
- Chodź
no tutaj – Neko szturchnął go lekko, żeby ten usiadł obok niego na łóżku
zamiast zadzierać głowę do góry. – Nie zbyt pamiętam co się działo, więc może
byś mi to streścił, hm?
Ren
kiwnął głową i wszystko mu opisał, starając się przy tym panować nad własnym
głosem. Neko nie mógł do końca uwierzyć w to co słyszał, o tym co mówił pod
wpływem alkoholu i jak się zachowywał. Kiedy usłyszał, że był dotykany przez
kogoś kim nie był Ren… wzdrygnął się i dopadły go mdłości, nie wiedział czy po
przedawkowaniu trunków czy pod wpływem tego wspomnienia.
Poczuł
drugą dłoń nakrywającą jego własną.
- Cieszę
się, że jesteś cały – powiedział szczerze Ren spoglądając mu prosto w oczy.
Neko widział w nich cały wachlarz emocji, tych których Ren nigdy nie potrafił
wyrazić. Smutek, żal, troskę, ulgę, radość. Był w równie złym stanie jak wtedy,
kiedy Neko wychodził poprzedniego wieczoru, ale zdawało mu się, że jego oczy są
nieco bardziej przejrzyste, a policzki choć najmniejszą odrobinę zarumienione.
Neko bez
chwili wahania splótł ich palce i delikatnie się uśmiechnął. Nachylił się, żeby
go pocałować, ale Ren położył mu palec na ustach.
- Śmierdzisz
jakby ktoś rozbił bar. Idź wziąć prysznic.
Neko
zaśmiał się dźwięcznie, choć zaraz tego pożałował, kiedy poczuł natarczywy ból
rozrywający jego czaszkę.
- Czyli
wracamy do punktu wyjścia? – zapytał unosząc żartobliwie jedną brew.
- A nie
podoba ci się to? – zapytał Ren autentycznie zaniepokojony. Neko na to tylko
się uśmiechnął.
- Nie
wyobrażam sobie niczego lepszego. – odparł rozmarzony, na co niebieskooki tylko
przewrócił oczami, ale i tak nie mógł powstrzymać drgania kącików ust.
- Idź się
myć, przygotuję ci coś na ten twój ból głowy. Mogłeś przynajmniej nie mieszać.
- Kocham
cię. – rzucił Neko z wyraźnym uwielbieniem w głosie.
- Idiota
– odparł, uderzając go poduszką, ale nie mogło to ukryć błysku w
lodowo-niebieskich oczach, mówiących zupełnie co innego.
***
- Oddaj!
– zażądał Akiyama zaciskając zęby i wyciągając dłoń w stronę drugiego blondyna.
- Nie-e –
odparł dziecinnie Neko wystawiając mu język.
- Neko-chan!
– warknął Ren, ale nie brzmiało to ani trochę groźnie. Podszedł do niego i
wyciągnął rękę, żeby odebrać swoją własność, ale Neko był szybszy i wyciągnął
rękę wysoko do góry. Przez ostatnie kilka lat zdążył przerosnąć Ren’a,
nieznacznie, bo raptem o dwa centymetry, ale i tak dawało mu to przewagę i
satysfakcję. Uśmiechnął się przebiegle.
- Chcesz
to weź!
Ren
jęknął.
- Neko-chan,
ja naprawdę chcę skończyć tę książkę!
Zrobił
jeszcze jeden krok do przodu, położył mu rękę na piersi i wspiął się na palce
chcąc wyrwać „Hamleta” z rąk Sugiyamy, ale ten złapał go w pasie i mocno do
siebie przycisnął. Ren stracił równowagę i obydwaj padli na kanapę tuż za nimi.
Mimo to Ren pozostał nieugięty i nadal sięgał po książkę.
-
Naprawdę chce ci się to znowu czytać? – zapytał Neko przez śmiech.
- Do
niektórych książek trzeba dojrzeć – odparł Ren z przekąsem. Szarpnął się
jeszcze raz, ale zaraz wszystkie jego wysiłki zostały stłumione przez ciepłe
wargi brązowookiego.
W
pierwszej chwili był zaskoczony, w drugiej pozwolił książce upaść z lekkim
łoskotem na ziemię, a w trzeciej zatopił się w słodkim pocałunku, który z każdą
chwilą stawał się bardziej namiętny. Nagle zdał sobie sprawę z tego w jakiej
pozycji się znaleźli. Siedział na nim okrakiem ocierając się(oczywiście
nieumyślnie) o biodra Neko z obiema rękami po jego bokach. Neko natomiast
uśmiechał się jak głupi w pocałunku i znalazł dłoniom zajęcie w jego włosach,
rozpuszczając je i masując skórę głowy. Było to tak odprężające, że Ren omal
nie zauważył, kiedy atmosfera zrobiła się nieco zbyt gorąca. Ręce Neko
powędrowały od jego włosów do brzegu koszulki, podwijając ją odrobinę i
pozwalając mu na swobodne gładzenie jego pleców, boków, brzucha…
-
P-powinienem… naprawdę… skończyć tę książkę… - wydyszał, przerywając pocałunek
i starając się złapać oddech. Zszedł z Neko i niemal pobiegł do łazienki na
piętrze, zupełnie zapominając o zabraniu książki.
Neko go
nie zatrzymywał. Obiecał, że nigdy nie zrobi niczego wbrew woli Akiyamy. Jeżeli
ten zdecydował, że to dla niego za dużo na jeden raz, w porządku, Neko będzie
czekał. Chociaż coraz bardziej się obawiał, że Ren zwyczajnie boi się pójść z
nim dalej.
Tak już było od kilku miesięcy.
Chłopcy uczęszczają na uniwersytet Harukawa z kilkoma starymi przyjaciółkami, a
od tamtego incydentu z wyjściem do baru Neko przysiągł solennie, że nie tknie
alkoholu do końca życia(poza bardzo wyjątkowymi sytuacjami), a Ren wrócił do
dawnej formy. Mimo, że Ren spędzał z nim znacznie więcej czasu to nadal miał
obsesję na punkcie ukarania piromanów. I to był jedyny problem, który Neko miał
jeszcze do rozwiązania. Ale oprócz tego od ostatniego czasu kiedykolwiek się do
siebie zbliżyli czuli się odrobinę inaczej. Nie mógł nie zwrócić uwagi na to
jak Ren czasem na niego patrzył albo jak się spinał czy uciekał jeśli obaj
zaczęli się bardziej ekscytować. Z czasem napięcie między nimi stało się dla
Neko nieznośne.
Kiedy już
się uspokoił, a Ren wrócił jak zwykle nieco zażenowany, zapytał:
-
Ren-chan?
- Hm? –
zerknął na niego pytająco.
- Powiedz
mi - po jego niedawnej wesołości nie
było niemal śladu – Czy ty mnie chcesz?
Oczy
Ren’a rozszerzyły się w szoku, a jego policzki poczerwieniały mimo woli.
- Jak
możesz o to pytać! – odparł marszcząc czoło.
- Po
prostu odpowiedz. Podobam ci się? Pragniesz mnie? Pożądasz mnie? Jak na ciebie
działam? – podszedł do jasnookiego aż ten dotknął plecami ściany cofając się
przed nim.
Ren
nienawidził, kiedy Neko był tak strasznie bezpośredni, ale jednocześnie było to
coś co uważał za dziwnie pociągające. Tylko on potrafił go wytrącić z równowagi
tak łatwo i do tego w sposób, który przyprawiał Ren’a o ciarki. Jeżeli jeszcze
tego nie dostrzegłeś i nie znasz odpowiedzi to jesteś głupi, głuchy i ślepy,
pomyślał. Przełknął z trudem ślinę, nie
mogąc się zdobyć na szczerą odpowiedź i po chwili Neko dał za wygraną.
Westchnął
i położył rękę na głowie Ren’a i przytulił go do siebie.
-
Przepraszam, nie powinienem był tak nagle z tym wyskakiwać. – powiedział z
nutką smutku w głosie.
- Idiota –
burknął w odpowiedzi i także go objął.
- Po
prostu, kocham cię Ren-chan najbardziej na świecie i nic nie poradzę, że ty
mnie ekscytujesz.
- Że… -
Ren’a zatkało. Nie mógł nic z siebie wydobyć. Neko spojrzał na niego z połowicznym
uśmiechem.
- Pragnę
cię tak mocno jak cię kocham. Chciałbym całować i pieścić każdy skrawek twojej
skóry, chciałbym leżeć z tobą w łóżku i wiedzieć, że jest ci dobrze i sprawiam
ci przyjemność, chciałbym widzieć i słyszeć jak się czujesz będąc razem ze mną –
mówił rozmarzony, bez cienia perwersji, ale z taką czułością i uwielbieniem, że
można by powiedzieć, że seks jest czymś zupełnie niewinnym i czystym. Ren
poczuł jakby dostał gorączki i schował głowę w zagłębieniu szyi Neko, a ten
zaczął głaskać go po włosach i plecach. – Kocham cię.
- Zamknij
się, idioto. – mruknął i ścisnął go nieco mocniej niż wcześniej na co Neko się
zaśmiał lekko.
Przez resztę dnia Ren miał głowę
zajętą myślami o wcześniejszym wydarzeniu. To jak Neko na niego patrzył, kiedy
do niego podszedł sprawiło, że poczuł delikatny ścisk w żołądku. Wyglądał wtedy
jakby bolało go to , że Ren zwykle kończy ich namiętne sesje w momencie kiedy
dotyka jego skóry pod koszulką i jakby naprawdę mu zależało na odpowiedzi jak
jego ciało reaguje na brązowookiego.
Odpowiedź
była prosta: szaleje.
Za każdym
razem kiedy na niego patrzy ma wrażenie, że robi mu się cieplej i lżej. Kiedykolwiek
Neko wychodzi spod prysznica bez koszulki, Ren obserwuje go znad książki i
ukradkiem odrysowuje wzrokiem każdy mięsień jego ramion, brzucha, nóg, pleców,
myśląc, że ten go nie widzi. Kiedy grał na gitarze i śpiewał w nocy kiedy nie
mógł zasnąć, a Ren go obserwował i słuchał ze schodów, zawsze się relaksował i
zasypiał dużo łatwiej. Kiedy bywał stanowczy tak, jak teraz i przyparł go do
ściany, ciarki przechodziły mu po plecach, a kiedy był tak nieznośnie uroczy i
bezpośredni Ren zupełnie tracił głowę i był to jedyny moment, w którym Akiyama
rumienił się przez co czuł się jak rozchichotana dziewczyna na pierwszej
randce, co zupełnie do niego nie pasowało. Nadal zdarzały się noce, w których
myśli kłębiące się pod jego czaszką nie dawały mu spać i musiał dać im upust . Neko
był najlepszą rzeczą jaka go w życiu spotkała i nie miał najmniejszej ochoty go
wypuszczać z rąk, choć pewnie nigdy nie powie tego na głos. Jednak musiał
znaleźć jakiś sposób, żeby przekazać mu, że może zrobić z nim co tylko
zapragnie. Chciał, żeby Neko chociaż raz go zatrzymał przed uciekaniem i żeby
ten jeden raz był samolubnym egoistą i zmusił go do przyznania się do swoich
uczuć – nawet niewerbalnie.
Z tą
myślą zaczął się przygotowywać. Wyszukał informacje w Internecie, szukał na
forach i stronach tematycznych, a przede wszystkim przygotował się mentalnie i
fizycznie, żeby sprawić im obojgu jak największą przyjemność.