Newsy

Jest to blog o tematyce yaoi - miłości pomiędzy mężczyznami. Jeśli nie lubisz takiej tematyki opuść ten blog i nie krytykuj tych, którym się to podoba.
Wróciłam! Notki (jeśli mój Wen pozwoli, a nauczyciele odpuszczą) co 10-14 dni. Najbliższe:


15.06.14 - ???
22.06.14 - ???

wtorek, 31 grudnia 2013

Zakochany Neko 7

Wszystkiego najlepszego i szczęśliwego nowego roku!!! Wystrzałowego Sylwestra i szampańskiej zabawy do samego rana!!! Przepraszam was bardzo - chciałam dać sylwestrowego one-shota z Shizayą, ale się nie wyrobiłam ;-; Za to macie Neko ^u^ Zapraszam!


___________________________________




Neko nie mógł się pozbierać po powrocie do domu. Rzucił wszystkie rzeczy na ziemię i padł na kolana. Zaczął szlochać, zanosił się nieopanowanym płaczem, krzyczał, walił pięściami. Musiał wyładować całą frustrację, która w nim wzbierała odkąd Ren traktował go tak zimno. Płakał całą noc, a następnego dnia po raz pierwszy włożył maskę. Maskę tego radosnego chłopaka, którym na co dzień był. Ale nie tym razem.
            Był uśmiechnięty od ucha do ucha z jednym małym uszczerbkiem na twarzy.
- Neko – chan co ci się stało!? – wykrzyknęła Haru kiedy stanął przed nią ze spuchniętym policzkiem i podbitym okiem.
- Rozmawiałem z Ren – chan – odrzekł, krótko.
- Aż tak źle tym razem? – zapytała zatroskana.
Neko wzruszył ramionami. Tak właśnie minęło mu następnych kilka dni. Wciąż miał widocznego i lekko pobolewającego siniaka na policzku. Wrócił Ren. Powitał go ze swoją maską, ale wtedy coś go zaskoczyło.
- Cześć Neko – chan – Ren chyba postanowił nie wracać do tamtego tematu i mniej więcej wszystko wróciło do normy. To w miarę rozweseliło pobitego blondyna.
- Hej, Neko – chan – zagadnął Ren po kilku lekcjach. Odwrócił się w jego stronę i nagle znieruchomiał czując jak Ren dotyka jego obrzmiałego policzka czymś zimnym. Wsmarował mu maść chłodzącą. – Lepiej?
Neko skinął głową i ze szczerym wesołym uśmiechem podziękował mu.
Nagle na korytarzu rozległ się przeraźliwy dziewczęcy pisk.
- No nie, znowu ten idiota… - Ren mruknął pod nosem na tyle głośno, że Neko to usłyszał. Posłał przyjacielowi pytające spojrzenie – Na początku roku nie było w naszej klasie jednej osoby, pamiętasz? – rzekł. Neko przytaknął. – No właśnie. To Hirose Yuuta, kolejna nastoletnia gwiazdka show – biznesu. – wyjaśnił.
- Ten piosenkarz? Szczerze mówiąc głos ma nawet dobry, ale jego piosenki nie mają sensu i strasznie gwiazdorzy – wyznał.
Wyjrzeli na korytarz, którym ów chłopak przechodził. Blondyn z czerwonymi pasemkami i lodowatymi szarymi oczami, do którego w tym momencie wzdychały wszystkie rozwrzeszczane dziewczyny w szkole. Wszedł do klasy.
- Cześć Ren – kun. – przywitał się z gwiazdorskim uśmiechem. Ren prychnął.
- Ktoś ci pozwolił zwracać się do mnie po imieniu? – rzucił chłodno. Tamten tylko wzruszył ramionami.
- Cześć, jestem Sugiyama Neko. Miło cię poznać – przedstawił się Neko i podał do niego dłoń. Yuuta również to zrobił, posłał mu ironiczny uśmiech i usiadł w przedostatniej ławce pod ścianą. Suigiyamie od początku coś w nim nie grało.
Czas na lekcję muzyki. Śpiewali dzisiaj dowolną piosenkę na ocenę. Haru zgłosiła się jako pierwsza. Miała bardzo dużą skalę głosu, ale jej naturalna niska, w przeciwieństwie do innych dziewcząt, barwa sprawiała, że bardzo się wyróżniała, a śpiewane przez nią piosenki wprawiały w błogi stan. Jej głos nigdy się nie załamywał, miała idealną dykcję i bardzo donośny głos, co oczywiście zaowocowało najwyższą oceną i głośnymi oklaskami na stojąco. Połowa klasy już zaśpiewała, następny był Hirose. Wstał leniwie i stanął przed klasą. Popisywał się i mrugał do dziewcząt. Zaśpiewał czysto, ale czegoś zabrakło w jego śpiewie. Nauczycielka nie zwróciła na to uwagi i wpisała taką samą ocenę jak Haru. Oczywiście prawie cała żeńska część klasy zapiszczała kiedy skończył. Wracając uśmiechał się arogancko. Niedobrze – pomyślał Neko – Zaśpiewał niemal idealnie technicznie. Miałbym szansę żeby go pokonać śpiewając „Ai no uta”, ale Ren - chan musiałby mi pomóc. Na dwa głosy może by się udało. Zerknął na niego kątem oka i zauważył, że ten także odwraca się w jego stronę. Czyżby myśleli o tym samym? Kiwnął głową do Ren’a, a ten powtórzył gest.
- Sensei, chcielibyśmy zaśpiewać w duecie – rzekł do nauczycielki Akiyama. Zgodziła się. Wyszli na środek klasy.
- Możemy zagrać na fortepianie? – zapytał drugi blondyn. Po raz kolejny wyraziła zgodę. Usiedli przy instrumencie. To była bardzo trudna piosenka, a do tego zagranie jej na cztery ręce to już wielki wyczyn. Zaczęli, już po kilku wersach wpadli w trans i wszystko potoczyło się samo. Ich głosy tworzyły niesamowitą harmonię. Kiedy ucichł fortepian, rozległy się oklaski i okrzyki zupełnie różniące się od tych dla Yuuty. Były przepełnione najprawdziwszym podziwem, wszyscy byli wniebowzięci, poleciały łzy niemal wszystkim łącznie z nauczycielką. Oni wprowadzili element, którego zabrakło gwiazdorowi. Wiedzieli o czym śpiewali, wierzyli w to i włożyli w tę piosenkę całe swoje serca. Kiedy sami już wyrównali oddechy spojrzeli na siebie i się uśmiechnęli, nawet Ren szczerze uśmiechnął się od ucha do ucha. Neko lekko się zarumienił na myśl, że kiedy ten blondyn się uśmiechał wyglądał naprawdę niesamowicie. Kobieta siedząca za biurkiem nie mogła nic powiedzieć. Wstawiła im po dwie oceny celujące na każdego i wyciągnęła chusteczkę do otarcia łez. Sugiyama pomyślał, że śpiewanie jest cudowne, jeśli można doprowadzić ludzi do tak skrajnych emocji za pomocą muzyki, dlatego też był to jeden z jego ulubionych przedmiotów. Zanim usiadł na miejsce zauważył kątem oka jak Hirose zaciska pięści i zęby. Sprawiło mu to niewielką satysfakcję.
            Po lekcjach Neko dogonił Ren’a, aby go odprowadzić do domu. Nadal nie zrezygnował z uświadomienia mu swoich uczuć. Postanowił, że powie mu to tyle razy ile będzie trzeba, żeby w końcu to do niego dotarło. Zatrzymali się przed domem Akiyamy.
- Do jutra Neko – chan – już odwrócił się w stronę drzwi kiedy Neko złapał go za rękę. Nic więcej nie zrobił. Uśmiechnął się delikatnie.
- Do jutra Ren – chan – rzekł spokojnie. Podszedł bliżej nie puszczając jego ręki i czule pocałował w policzek. Od razu cofnął się i ruszył w swoją stronę. Ren stał jak wryty. Co to było? Pomyślał. Wszedł do domu i chciał się chwilę zdrzemnąć przed nauką, ale jego myśli znów krążyły wokół przyjaciela. Zdał sobie sprawę, że kiedy tam stali miał wrażenie jakby ktoś ich obserwował. Ta osoba wciąż tam stała. Yuuta stał oparty o drzewo w bocznej uliczce z niepokojącym uśmiechem.
Tymczasem Neko wrócił do siebie i oparł się o ścianę szczęśliwy jak nigdy dotąd, ze zdrowym rumieńcem na twarzy. Zaczął chichotać i przypomniał sobie jego reakcję. Uroczy - pomyślał. Tym razem naprawdę się cieszył, że Ren nie zareagował tak agresywnie, mimo iż to było tylko delikatne wyznanie z jego strony.
            Przez następny tydzień Neko cały czas trzymał się tak blisko Ren’a jak to możliwe. Delikatnie dotykał jego dłoni, często patrzył mu w oczy, odgarniał luźne kosmyki z jego twarzy, starał się go rozweselać, nawet czasami udawało się go połaskotać lub delikatnie musnąć jego skórę. Takimi subtelnymi gestami miał zamiar okazać mu swoje uczucia. Tak robił też w kolejnym tygodniu przez pierwsze trzy dni aż w końcu odbył pewną dziwną rozmowę.
- Hej, ty, Neko – kun, tak? – zawołał Hirose. Sugiyama skrzywił się słysząc ten arogancki ton. Raczej nie zapowiadało się na przyjacielską pogawędkę. Znajdowali się na końcu jednego z korytarzy. Akurat nikogo nie było.
- Hm? – mruknął. Nie chciał być nieuprzejmy, ale wolał nie silić się przy nim na piękną mowę.
- Nieźle sobie pogrywasz z Ren – kun. Bawi cię taka gra w pojedynkę? – rzekł cierpko. Neko spiął się.
- O czym ty mówisz? – zapytał niewinnie. Tamten tylko złośliwie się uśmiechnął.
- Nie udawaj. Zauważyłem to wszystko. Całus w policzek, te wszystkie głupkowate uśmiechy, łaskotki, wszędzie razem chodzicie. Dwóch normalnych kolesi się tak nie zachowuje.
- Dla twojej wiadomości, kiedy byliśmy jeszcze małymi dziećmi przetrwaliśmy jako jedyni podczas pożaru. Mieliśmy traumę i poradziliśmy sobie z terapią tylko dzięki temu, że jeden był przy drugim. Opiekujemy się sobą nawzajem od zawsze, więc w naszym przypadku to norma – nie wiedział nawet po co tłumaczyć się takiemu zeru jak on, no ale cóż – zdenerwował go.
Hirose prychnął.
- Nie rób ze mnie idioty. A teraz szczerze: jakbyś się czuł gdyby ktoś jeszcze do niego zarywał?
- Co ty sugerujesz? – zapytał gniewnie. Yuuta poszerzył uśmieszek, który zaczynał Neko działać na nerwy.
- A może ja też bym się trochę do niego poprzystawiał?
Blondyn nie wytrzymał. Doskoczył do Yuuty, chwycił go za gardło i przyparł do ściany. To nie był ten uprzejmy, wesoły i kulturalny chłopak co wcześniej. Z oczu sypały się pioruny, można było w nich dostrzec wyraźną obietnicę śmierci. Hirose nawet się tym nie przejął. Dalej kpiąco wpatrywał się w chłopaka.
- Tylko spróbuj pedale – syknął dociskając go do ściany.
- Przyganiał kocioł garnkowi, co? – odrzekł drwiąco.
- Chyba się nie zrozumieliśmy – powiedział powoli i zacisnął mocniej dłoń na jego krtani tak, że skrzywił się z bólu – Nie waż się tknąć Ren – chan nawet palcem. Zrozumiano? – ostatnie słowo wypowiedział wolno, akcentując każdą sylabę i jeszcze mocniej zaciskając palce. Hirose już czerwony z braku tlenu pokiwał głową na tyle na ile mu pozwalał żelazny uścisk Sugiyamy. Przytrzymał go jeszcze chwilę i w końcu puścił gwiazdora, który zaczął łapczywie zagarniać powietrze do płuc.
- Aha i jeszcze jedno – dodał Neko zanim odszedł – Jeśli jakkolwiek mi się narazisz, a już nie dajcie bogowie zrań w dowolny sposób Ren – chan, przysięgam ci, że będziesz wąchał kwiatki od spodu.
Chłopak stał jeszcze oparty o ścianę tak długo póki tamten nie zniknął z pola widzenia.
Starł trochę śliny z ust i uśmiechnął się przebiegle.
- No to chyba trochę się zabawimy Sugiyama – kun, Akiyama – kun.

Rozdział 4 – Rywal?

            Po tej rozmowie Neko miał zepsuty humor do końca dnia. Na szczęście wieczorem był umówiony z Ren’em tym razem u Sugiyamy na naukę do sprawdzianów.
- Aaaapsiiiik!!! – Neko kichnął tak, że dom mógłby się zapaść.
- Hej, jesteś chory? -  zapytał Ren.
- Chyba tak. Czyli teraz moja kolej na siedzenie w domu hehe. – zaśmiał się lekko.
- Weź jakieś lekarstwa i połóż się do łóżka jak już skończymy.
Neko uśmiechnął się delikatnie i kiwnął głową. Ren – chan jest wobec mnie zdecydowanie milszy. Nie jest wciąż zirytowany w moim towarzystwie ani nie dogryza tak często. Pomyślał i jeszcze poszerzył uśmiech.
Zaczynało się ściemniać. Jedyne światło dawała lampka na stoliku w salonie oraz wesoło trzaskający kominek. Tym razem mi się uda. Powiedział sobie w duchu.
- Hej, Ren – chan, pamiętasz może pierwszy dzień w szkole? – zapytał.
- Tak, czemu pytasz?
- Pamiętasz jak pytałeś się mnie czy Yuki – chan mi się podoba, a ja odpowiedziałem, że kocham kogoś innego. – spojrzał z powagą na Ren’a, objął go wokół szyi ku jego zdziwieniu i szepnął prosto do ucha. – To ty jesteś tą osobą.
Ren drgnął. Po plecach przeszedł mu dreszcz, a na po liczkach nie wiedzieć czemu pojawił się delikatny rumieniec.
- Co ty wygadujesz? Jak możesz tak łatwo mówić takie rzeczy. – rzekł prawie szeptem i odsunął go od siebie delikatnie – Zamiast się nabijać ze mnie na taki temat mógłbyś zachować tak ważne słowa dla kogoś do kogo naprawdę to czujesz – tym razem nie wybuchł tak jak poprzednio. Mówił spokojnie, cicho i cały czas unikał kontaktu wzrokowego z drugim blondynem.
Neko położył mu ręce na ramionach i przewrócił na plecy. Patrzył mu czule i jednocześnie stanowczo w oczy.
- C – co ty robisz? – Ren zaskoczony próbował go od siebie odepchnąć, ale ten zbliżył się bardziej do niego.
- Ren – chan, to ty jesteś osobą, dla której zachowywałem to uczucie. Rozumiesz? Ren – chan… - szepnął i pochylił się nad nim nieco bardziej. Serce leżącego chłopaka biło w przyspieszonym tempie.
- P – przestań… N – nie rób tego… - mówił prawie szeptem, głos mu się załamywał, oczy zaszły łzami, serce jeszcze przyspieszyło. Zacisnął dłonie w pięści, kiedy poczuł oddech Neko na swojej skórze. Pochylił się nad nim jeszcze aż w końcu musnął jego usta.
Neko delikatnie sunął swoimi ustami po wargach Ren’a. Czuł się wniebowzięty. Tak długo dusił w sobie te uczucia, a teraz wszystko mógł z siebie wyrzucić i tym razem nie spotkał się z wyraźnym odrzuceniem. Pozwolił mu na to wszystko. Nabrał trochę pewności siebie, więc czule go pocałował. Czuł jakby był w niebie. Nagle coś go zaskoczyło. Poczuł jak jego ukochany mimowolnie oddaje pocałunki. Teraz to jemu wezbrały łzy w oczach. Rozdzielił ich usta i spojrzał na niego. Ren natychmiast go odepchnął i unikając jego wzroku wyszedł z mieszkania. Neko został sam i tak jak drugi blondyn nie miał pojęcia co myśleć.
Ren biegł do domu wycierając łzy. Cały czas czuł usta Sugiyamy na swoich. Taki delikatny… Dlaczego zawsze to przy nim tracę panowanie nad sobą? Pytał sam siebie. Nie mógł zapomnieć jego dotyku ani szeptanych słów. Co on sobie wyobraża? A mimo to nadal trzymały się go rumieńce. Ciężko mu było w to wszystko uwierzyć. Kiedy trafił do domu od razu wszedł pod prysznic i siedział tam dobrą godzinę. Nie pomogło mu to w myśleniu, ale przynajmniej trochę się uspokoił. Potem rzucił się na łóżko i próbował zasnąć co utrudniał mu to pewien blondyn o brązowych oczach. Czemu on nie przestanie się ze mnie nabijać? W końcu udało mu się odpłynąć w krainę marzeń sennych.

_______________________
Osobiście uwielbiam ten rozdział *-* A co wy myślicie? *gulp*

5 komentarzy:

  1. <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 Wiecej nie powiem, bo nie mam słów. Neko jesteś moim idolem. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nee, nee? Sama też bardzo lubię Neko, ale właśnie za jego agresywne zachowanie <3 Arigatou gozaimasu! ^u^

      Usuń
  2. Nee? Ale dlaczego Ren ciągle myśli, że Neko się z niego nabija? ;-; Może trzeba od razu go rozebrać i przelecieć...? Chyba tak będzie najłatwiej...albo powiedzieć to przed całą szkołą >.<
    Ren jesteś debilem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Arigatou Casjel, you made my day xD Kolejny komentarz, który mi dał zastrzyk energii do pisania! Naprawdę bardzo ci dziękuję! A co do tej parki tooo... wszystko się wyjaśni xD Nie będę spojlerować, ale mam nadzieję, że wytrwasz <3

      Usuń
  3. Ne, ne, Shiroi - chan powiedz no mi, jak można napisać tak dobry rozdział? Ja takich nie umiem ;-; Wychodzą jakieś taki, bez ładu i składu ;-;No, ale nie ważne. :) Straszzznieee podobał mi się ten rozdział *o* i w końcu było CAŁOWANKO~!!!
    Kocham cię za to opowiadanie. <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń